Pomnik rozdeptuje cokół
Maria Janion poświęciła życie naukowej analizie mitów, które Naród Polski zbudował sobie na romantycznych fundamentach. W autobiograficznej rozmowie z Kazimierą Szczuką przeciwstawia się własnemu mitowi, siebie traktując z tą samą bezwzględną rzetelnością, która pozwalała jej […]
Maria Janion poświęciła życie naukowej analizie mitów, które Naród Polski zbudował sobie na romantycznych fundamentach. W autobiograficznej rozmowie z Kazimierą Szczuką przeciwstawia się własnemu mitowi, siebie traktując z tą samą bezwzględną rzetelnością, która pozwalała jej wybijać dziury w głowach kilku pokoleń humanistów.
Stanisław Skarżyński
„Profesor Misia” to drugi tom autobiograficznej opowieści profesor Marii Janion, którą, rozmawiając z Kazimierą Szczuką, rozpoczęła dwa lata temu książką „Niedobre dziecię”. Wydane przez Krytykę Polityczną książki to relacja jednej z najbardziej niedocenionych postaci polskiej humanistyki, która, choć Polska z niezwykłym uporem stara się ją ignorować, jest jedną z najważniejszych głów, które pracowały w Polsce, i nad polskością, przez ostatnie kilkadziesiąt lat.
Profesor Janion jest kimś w rodzaju panny Marple polskiej nauki – pod powierzchownością sympatycznej, starszej pani kryje się jakiś umysłowy byt ponadnaturalny, bezustannie i bezwzględnie tropiący tajemnice, by wydobywać z czeluści historii postaci, fakty i słowa, które zmuszają do przemyślenia na nowo tego, co było proste, bezdyskusyjne i oczywiste.
W książce „Bohater, spisek, śmierć. Wykłady żydowskie” opisała Berka Joselewicza – paradoksalnego Żyda-ułana, nie-Polaka, walczącego o polską wolność, kwadratowe koło, które ujawnia, jak endecka i postendecka polityka historyczna przeorały polską pamięć. „Kobietami i duchem inności” wpuściła do polskiej historii tłum dziewczyn, a „Niesamowitą słowiańszczyzną” wyrąbała dziurę w odwiecznym związku polskości z religią katolicką. I tak dalej – bo w biografii intelektualnej Janion co książka, to bomba, a co wybuch, to czytelnik dowiadywał się o świecie i swojej głowie zupełnie nowych rzeczy.
Poczucie bezradności, towarzyszące lekturze jej książek, jest prawdopodobnie przyczyną tego, że Janion pozostaje lekturą niezwykle elitarną – dość perwersyjna to przyjemność, gdy pracowicie konsumowana wiedza okazuje się nie tylko demolować dotychczasowe wyobrażenia o tym, jak świat jest zbudowany, ale równocześnie tak poszerzać horyzonty, że rozdział po rozdziale czytelnik czuje się coraz mniejszy i głupszy, a świat – opisywany przez Janion – staje coraz większy i coraz bardziej złożony.
Wracając do książki, wydaje mi się, że ani Kazimiera Szczuka, ani Maria Janion nie zdawały sobie do końca sprawy, jak poważnym ryzykiem obarczona jest autobiograficzna opowieść postaci, którą cechuje tak bezwzględny stosunek do pomników. Niebezpieczeństwo polegało na tym, że autobiografia, siłą rzeczy, jest czymś w rodzaju pomnika, a pomnik, z kolei, jest kompletnie nie do pogodzenia z profesor Janion.
Niesamowitością i potęgą książki „Profesor Misia” jest to, jak Marii Janion i Kazimierze Szczuce udało się z tej pułapki wybrnąć.
Wie Pani – mówi w pewnym momencie Janion – odczuwam, mimo tych uspokajających tonów, że jest w Pani taka tendencja, aby ukazać mnie jako malownicze monstrum, podobne do Marshalla Bermana. Wcale mi to nie przeszkadza, właściwie odpowiada.
Ten krótki cytat sygnalizuje tylko, jak pracowicie Janion podchodzi do kwestii rozkopania wzniesienia, które pojawia się pod jej nogami. Wraz ze Szczuką, która pyta, pomaga i prowokuje, profesor traktuje siebie tak, jak traktowała bohaterów swoich książek. Bez szczególnej troski osadza się w czasie i przestrzeni społecznej, skutecznie oddzielając Profesor od Janion i, nie pozwalając na wyjaśnienie pierwszego przez drugie, odmawia wsadzenia sobie na głowę aureoli. Zamiast tego pokazuje swoją pracę jako splot czynników o charakterze społecznym – kombinację wychowania, oddziaływania ludzi, czasu i warunków społecznych, które pozwoliło na powstanie takiej, a nie innej, biografii dydaktycznej i naukowej.
Nie ma w tym cienia fałszywej skromności. Janion jest świadoma znaczenia swojej pracy i wie, gdzie kończy się Profesor, a zaczyna Janion. Ale tylko ona – bo niezwykłe w „Profesor Misi” jest przenikanie się tych wątków, to współistnienie i ścieranie się maleńkiej, starszej pani z gigantycznym, wiecznym umysłem.
„Janion. Transe – traumy – transgresje”. Tom II. Wydawnictwo Krytyki Politycznej.
Polecamy:
Piotr Górski | Żywot Charliego
Jakub Wencel | Prześniona rewolucja w polskim filmie
Stanisław Skarżyński | Naprawdę wielka podróż