Okręt ESK czeka na sternika
Nastroje panujące we Wrocławiu wokół tytułu Europejskiej Stolicy Kultury 2016 określić można jako nadzieję, że w pełni z niego skorzystamy. Nadzieja ta nie jest jednak pozbawiona nieufności. Powody do niej leżą po stronie władz miasta, […]
Nastroje panujące we Wrocławiu wokół tytułu Europejskiej Stolicy Kultury 2016 określić można jako nadzieję, że w pełni z niego skorzystamy. Nadzieja ta nie jest jednak pozbawiona nieufności. Powody do niej leżą po stronie władz miasta, które co chwila zmieniają swoją strategię planowania programu ESK 2016.
W listopadzie 2011 zapadła decyzja o połączeniu Instytucji Kultury Wrocław 2016, powołanej do koordynacji starań Gminy Wrocław o tytuł ESK, z Centrum Sztuki Impart. Powstały w ten sposób byt, funkcjonuje pod roboczą nazwą Biuro Festiwalowe Impart 2016. Oficjalną działalność ma rozpocząć w lipcu 2012. Profesor Adam Chmielewski, któremu prezydent Rafał Dutkiewicz powierzył zarządzanie zespołem Wrocław 2016 i przygotowanie aplikacji Wrocławia, w drodze bezkonkursowej, nie doczekał się przedłużenia kadencji, pomimo wcześniejszych zapewnień ze strony wiceprezydenta Michała Janickiego. Kolejny dyrektor ma zostać wyłoniony w drodze konkursu, którego przebieg nie jest do końca jawny. 16 kwietnia odbył się jego drugi etap – prezentacja czterech kandydatów, spośród siedmiu, którzy się zgłosili. W poniedziałek 23 kwietnia w trakcie konferencji prasowej ogłoszony zostanie zwycięzca konkursu. Kolejne duże zaskoczenie i zmiana to powołanie przez prezydenta Wrocławia Rady Programowej, o szeroko komentowanym składzie Panów o średniej wieku 50+, o której wcześniej nie było mowy ani w statucie Wrocławia 2016, ani w aplikacji opracowanej w trakcie konkursu na ESK.
Skąd te zmiany? Być może władze Wrocławia nie spodziewały się, że okręt, którego budowę prezydent Dutkiewicz powierzył Adamowi Chmielewskiemu, w ogóle opuści stocznię. Teraz, przed wypłynięciem na szerokie wody, należy zadbać o właściwy kurs – podwojenia liczby turystów i dwukrotnego zwiększenia uczestnictwa w kulturze, na co w swoim wystąpieniu wskazywał Dutkiewicz.
Aplikacja opracowana przez zespół profesora Chmielewskiego Wrocław 2016 jest powszechnie dość dobrze oceniana. Jedyne nieprzychylne głosy tyczyły się głównie stylistyki i doboru słów. Wrocław 2016 wypracował bowiem strategię opartą na działaniu przeciw komodyfikacji kultury , agorafobii publicznej i interpasywności. Nie słychać natomiast merytorycznych zastrzeżeń. Wrocławscy twórcy i przedstawiciele kultury doceniają aplikację za jej partycypacyjny charakter. Trafiły tam pomysły przedstawiane przez organizacje pozarządowe, a nawet mieszkańców. Na etapie tworzenia aplikacji fukncjonowała rada artystyczna, w której skład weszli przedstawiciele wrocławskich instytucji kulturalnych, działaczy i praktyków. W aplikacji przeczytamy, że w trakcie przygotowań odbyło się łącznie około 345 spotkań, konsultacji i debat. Artyści, specjaliści i ludzie kultury docenili aplikację za jej holistyczne podejście do tematu.
Aplikacja zakłada stworzenie Rady Artystycznej, którą powoła instytucja odpowiedzialna za organizację i wdrożenie projektu. Już na etapie konstruowania aplikacji zaproszono do niej 14 przedstawicieli wszystkich sektorów kultury. Tymczasem rada już powstała, ale przy Urzędzie Miejskim jako Rada Programowa ds. Europejskiej stolicy Kultury 2016. W jej składzie: senator Jarosław Obremski, reżyser Krzysztof Zanussi, literaturoznawca Stanisław Bereś, dyrektor Wydziału Kultury Urzędu Miejskiego Jarosław Broda, doradca prezydenta Wrocławia Grzegorz Roman i Aleksander Gleichgewicht, legenda wrocławskiej opozycji. We Wrocławiu odbiło się to podobnym echem, jak na łamach ogólnopolskich mediów. Ludzie kultury i dziennikarze komentowali, że Rada jest niereprezentatywnyn gremium, w którym zabrakło kobiet, młodych ludzi, przedstawicieli organizacji pozarządowych i wrocławskich twórców.
Na spotkaniu Forum 2016 z 29 marca, które zainicjował Wrocław 2016, zrodziła się idea stworzenia przeciwwagi dla wysoko umocowanej Rady. Kilkanaście organizacji pozarządowych chce powstania nieinstytucjonalnego porozumienia NGO i ludzi kultury, które będzie patrzeć na ręce urzędnikom i mówić spójnym i profesjonalnym głosem. Działać by mogło na wzór Bydgoskiej Rady Kultury. Część działaczy postulowała, że w takiej Radzie powinni zasiadać „Wykluczeni z kultury”, do których skierowane mają być działania programowe 2016 roku. Kolejne spotkanie reprezentantów NGO i działaczy kulturalnych odbędzie się 23 kwietnia. Jeśli jednak stanowisko dyrektora obejmie ktoś z obozu Dutkiewicza, najpewniej okręt odpłynie daleko od przychylności wobec oddolnej rady.
Na ten moment wrocławianie nie interesują się zbyt mocno tytułem. Na podstawie pojedynczych głosów z internetowych dyskusji i listów wysyłanych do prasy codziennej można wniosować, że coraz więcej mieszkańców stolicy Dolnego Śląska z niezadowoleniem myśli o inwestycjach czynionych na rozbudowę infrastruktury kulturalnej, podczas gdy budynki komunalne są nieremontowane od lat pięćdziesiątych, ulice brudne, a wrocławska komunikacja miejska jest niedoinwestowana i źle zarządzana na przekór drożejącym wciąż biletom.
Aplikacja Wrocławia jest dobra, ale na razie na poziomie deklaratywnym. Wrocław potrzebuje instytucji, która te deklaracje udźwignie. Od ostatecznego wyboru dyrektora, ale i konsolidacji sił działaczy kulturalnych zależy, czy faktycznie wrocławska kultura i mieszkańcy na tym zyskają. Według nieoficjalnych informacji wiadomo, że dyrektorem zostanie Krzysztof Czyżewski – były dyrektor artystyczny ESK w Lublinie i dyrektor Ośrodka „Pogranicze – sztuk, kultur, narodów” w Sejnach.