I Hašek by się uśmiał
...czyli partycypacja po czesku. Czesi słyną z absurdalnego poczucia humoru i zamiłowania do happeningów. Tego jednak, jak wielki potencjał społeczny może zostać rozbudzony w imię obśmiania dalekosiężnych wizji promocji miasta, nie przewidział chyba burmistrz Brna. […]
Krno wita was!
Strona Zitbrno wystartowała z wielką pompą pierwszego sierpnia. Prawdziwym hitem okazał się fikcyjny wywiad z przedstawicielką agencji reklamowej, która opowiadała o tym, że warto było przeznaczyć sporą kwotę na prace nad hasłem promocyjnym, bo inaczej środki mogłyby trafić do organizacji pozarządowych i teatrów. W rozmowie nie zabrakło również złotych myśli Marii Zezůlkovej o tym, jak to udało się w strategii przekazać potencjał miasta, w którym jest największa ilość salonów gier i bezdomnych w Republice Czeskiej.
Wywiad powstał, notka prasowa zaistniała i poszła w świat. A dziennikarze, którzy rzucili okiem na profesjonalnie przygotowany newsletter i obiecującą stronę Zitbrno.cz uznali, że jest to oficjalne stanowisko urzędu. Informacje przedostały się do telewizji i agencji prasowych. Potem było już tylko lepiej.
Niebawem w odpowiedzi na zmianę jednego ze „słów kluczy” wpisanych w hasło („Bezpieczeństwo” na „Bliskość”) w serwisie pojawiły się informacje o… zmianie nazwy miasta. Z Brno na Krno. Ktoś przekleił na ulicach literki w nazwach ulic, inna osoba wprowadziła aplikację w Google Chrome. Kilka linii lotniczych zaproponowało „krneńskie” połączenia, a samo określenie podchwyciła brneńska ulica.
Od tego czasu w portalu regularnie pojawiają się kolejne informacje. Można się z nich dowiedzieć, jak wyglądają plany infrastrukturalne miasta, działania w obszarze kultury, transportu i sportu. A do tego garść nowinek z otwarć kolejnych inwestycji i urodzin burmistrza. Ostatnio wiele się również pisze o przyznaniu miastu zaszczytnego tytułu Miasta Hazardu 2012, dzięki czemu pokonało ono w podskokach Las Vegas.
Wszystkie informacje balansują na granicy absurdu i prawdopodobieństwa, z błyskiem pereł dowcipu w postaci newsa o kreńskim zoo.
Czeska droga… dokąd?
Humorystyczny potencjał portalu to jednak zaledwie smakowita wisienka na torcie. Dużo ważniejsze wydaje się, że w Brnie zaczęto wreszcie mówić o potrzebach mieszkańców, poszukiwaniu tożsamości dalekiej od tanich sloganów. W swoich prześmiewczych tekstach ekipa Zitbrno.cz punktuje magistrat, ale równocześnie stara się między słowami przemycać pozytywną propozycję zmian.
Pytanie, czy na tym poprzestaną. Koncepcja strony powoli się wyczerpuje. Efekt śmieszności działał z piorunującą siłą przez kilka miesięcy. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc może czekają nas przenosiny twórców Krna w inną przestrzeń – debaty publicznej, działań w przestrzeni miejskiej? Jedno jest pewne: jeśli zdecydują się iść w ślady ruchu My-Poznaniacy i kandydować w wyborach lokalnych, to mają w zanadrzu prawdziwy skarb. Zdolności marketingowe.