W obronie politycznej poczytalności
Węgierski parlament przyjął poprawki do ustawy o szkolnictwie wyższym, to otwarty zamach na uniwersytet, który do niedawna był po prostu Europą
Jesteśmy już dwadzieścia siedem lat po „Jesieni Ludów” 1989 roku i mimo upływu niemalże trzech dekad widać, że zjednoczenie Europy nie kończy wcale jej podziału. Podziały Europy, tak jak podziały uniwersytetu przyspieszyły pracę różnicowania.
Uniwersytet Środkowoeuropejski pozostawał zawsze bardzo wrażliwy na pęknięcie wertykalne i horyzontalne Europy. Nie ma wątpliwości, że jest to instytucja, która budowała jedność Europy, przy pełnej świadomości jej zróżnicowania. Czy te pęknięcia lub raczej obecna dezintegracja Europy oznaczają także dezintegrację samego uniwersytetu? Czy z tego powodu, tj. z powodu niepewności „prawa do uniwersytetu”, Jacques Derrida przez całe życie nie pytał, kto ma prawo mówić „uniwersytet”? Czy nie zadawał nam pytania o to, czy domaganie się prawa do uniwersytetu, nie jest w istocie domaganiem się prawa do dyktatu (dyktatury) nieuchwytnego i władczego porządku, roszczącego sobie prawo do jedności? Czyż domaganie się „uniwersytetu bezwarunkowego” nie jest domaganiem się Europy bezwarunkowej? „Uniwersytet warunkowy” to uniwersytet uwarunkowany terytorium, który czyni z prawdy profesję[1]. Uniwersytet warunkowy warunkuje mowę uczonego i mowę filozofa.
Krzysztof Pomian w rozmowie z Wojciechem Dudą w 1995 roku mówił o demonach narodów[2]. „Francuzi mają demona rewolucji, ale Polacy na pewno mają demona chaosu. Ilekroć przyjeżdżam do kraju, tylekroć znajduję wiele dowodów na żywotność naszego warcholstwa i skłonności do anarchii. Polska jest ciągle jeszcze krajem, któremu przede wszystkim potrzebne jest przekonanie, że jest jedno prawo w Rzeczpospolitej, że to prawo jest egzekwowane z całą surowością i w stosunku do każdego”[3]. Demon chaosu dotyka właśnie terytorium Węgier. Demon chaosu to nie demon rewolucji, to demon warcholstwa. On jest powszechną plagą, jest popularną zarazą, wszędobylską epidemią.
Marek Siemek mówił już w 1994 roku o „Wschodzie w nas”, „Wschodzie”, który jest konsekwencją bezlitosnej różnicy między „przednowoczesną” a „nowoczesną” formą uspołecznienia. Siemek wzywał nie tyle do pogoni za Europą, „przeciwstawienia się Europie” lub tworzenia muzeum „Europa”, które byłoby symptomem tego, że Europa należy już do czasu przeszłego dokonanego, ale do „rozbiórki Wschodu, który jest w nas”[4].
Otóż ten „Wschód w nas” nie jest żadnym wschodem Oświecenia, a zatem Słońca. Ten „Wschód w nas” to „kwintesencja zaściankowego prowincjonalizmu, nietolerancji i agresywnej wrogości wobec obcych, nacjonalizmu źle skrywanego za «narodową» lub «bogoojczyźnianą» demagogią, ideologicznego uporu i zaślepienia”, słowem – to „irracjonalna nieprzejrzystość w życiu społecznym i duchowym”[5]. Ten „Wschód w nas” jest przeszkodą na drodze do modernizacji, tj. komunikacyjnej i „politycznej poczytalności” Polski oraz całego obszaru pozostającego przez długie lata pod panowaniem reżymów antyliberalnych.
Nie inaczej jest z decyzją o likwidacji Uniwersytetu Środkowoeuropejskiego. Ta likwidacja jest powrotem politycznej niepoczytalności. W diagnozie Siemka da się wysłyszeć wiodącą kategorię Gombrowicza – kategorię „niedojrzałości”, która tym razem wciela się i przybiera maskę próby prywatyzacji dyskursu publicznego. Siemek pisze przecież explicite: „Trzeba wciąż do znudzenia powtarzać, że nie ma żadnych «wyższych wartości», które w jakikolwiek sposób mogłyby poświadczyć jakąś przewagę siermiężnej i zapyziałej nieudolności nad tym, co dojrzałe, normalne i racjonalne”[6]. Siemek mówi jeszcze więcej: na Wschodzie nigdy nie było żadnego społeczeństwa obywatelskiego zdolnego wyrwać jednostkę z rodziny i zabraniającego jej roztopić się w państwie. Ostrzega: „inna racjonalność”, w którą wciela się czasem monologiczny dyskurs interesów politycznych przeciw dialogicznym interesom ekonomicznym, jest po prostu irracjonalnością. Jest to demon chaosu i demon „zapyziałej nieudolności”.
Dlatego właściwym terytorium myślenia jest dla Siemka uniwersytet, jedyna instytucja tak silnie związana z genezą Europy, która została przez nowoczesność wprost wypożyczona i zaadaptowana dla nowych celów z średniowiecznego porządku[7]. Uniwersytet był kiedyś po prostu Europą. Siemek, podobnie jak Pomian, wzywa do budowy nowego oświecenia republiki uczonych. „Współczesna universitas – pisze Siemek – jeszcze raz musi skupić swe siły, by przywrócić i zachować ogólnoeuropejską universalitas. Chodzi oczywiście nie o to, by wymyślać utopijne projekty jakiejś kontynentalnej «republiki uczonych», lecz o to, by wspólnotę europejskiej przyszłości pojąć jako ogromny proces uczenia się i kształtowania, w którym nową świadomość Europy trzeba będzie wytworzyć dopiero przez intelektualne i praktyczne uporanie się z żywiołem współczesnych wyzwań i zagrożeń”[8]. Pomian i Siemek walczyli o nową świadomość Europy przeciwko Europie już martwej, przeciwko muzeum Europa. Dziś musimy zawalczyć o uniwersytet, który nie odmawiałby nam prawa do wolnego, ponadnarodowego myślenia i dbałby tylko o cele myślenia, a nie proste, krótkoterminowe interesy narodu zjednoczonego w krwi, mowie lub terytorium.
Słowo „kultura” dla Siemka wzorem Fichtego i Kanta zawsze zawiera w sobie dwa momenty różne i niesprowadzalne do siebie nawzajem. Pierwszy z nich Johann Gottlieb Fichte określa jako „poskromienie zmysłowości” (Bezähmung der Sinnlichkeit). „Poskromienie zmysłowości” jest w swym wąsko etycznym charakterze sprawą czystego chcenia (Wollen),. Drugi moment kultury – racjonalna „uprawa” zmysłowości – wyposaża człowieka w rzeczywistą możność (Können) działań prawdziwie wolnych i rozumnych. Tak rodzi się coś, co Fichte nazywa kulturową zręcznością (Geschicklichkeit).
Kultura jest właśnie nabywaniem i doskonaleniem takiej „zręczności” w dysponowaniu światem zmysłowym, jest skutecznym posługiwaniem się „instrumentami” dla celów zgodnych z rozumem i wolnością. „Kultura” jest zatem obszarem możliwej mediatyzacji między „wolnością” a „przyrodą”. Tym też ma stać się uniwersytet.
Takim obszarem doskonalenia „zręczności” w dysponowaniu światem zmysłowym i skutecznym posługiwaniu się „instrumentami” dla celów zgodnych z rozumem i wolnością, był i jest Uniwersytet Środkowoeuropejski. Otwartym zamiarem nowych projektodawców przyszłej polityki okazuje się właśnie kasacja miejsc politycznej odpowiedzialności i poczytalności.
[1] Jacques Derrida, Uniwersytet bezwarunkowy, przeł. K. M. Jaksender, Kraków 2015.
[2] Krzysztof Pomian, Europa i regiony. Rozmowę z Krzysztofem Pomianem prowadzi Wojciech Duda, [w:] „Przegląd Polityczny” nr 29, jesień 1995, s. 67-73.
[3] Tamże, s. 72.
[4] Marek J. Siemek, O nowej Europie i Wschodzie w nas, [w:] Tenże, Wolność, rozum, intersubiektywność, Warszawa: Oficyna Naukowa, 2002, s. 325.
[5] Tamże, s. 325.
[6] Tamże, s. 333.
[7] Marek J. Siemek, Uniwersytet a tradycja europejska, [w:] Tenże, Wolność, rozum, intersubiektywność, Warszawa: Oficyna Naukowa, 2002, s. 341-354.
[8] Tamże, s. 354.