W innym miejscu muzeum już byłoby budowane
Żeby zrozumieć niemożność realizacji tego projektu, trzeba się cofnąć do czasu jeszcze sprzed konkursu. Ówczesny Naczelny Architekt Miasta Michał Borowski uparł się, że szybko stworzy i uchwali plan otoczenia Pałacu Kultury. Pozornie to był bardzo […]
Żeby zrozumieć niemożność realizacji tego projektu, trzeba się cofnąć do czasu jeszcze sprzed konkursu. Ówczesny Naczelny Architekt Miasta Michał Borowski uparł się, że szybko stworzy i uchwali plan otoczenia Pałacu Kultury. Pozornie to był bardzo słuszny zamiar. Natomiast narysował ten plan kompletnie nie biorąc pod uwagę roszczeń do spornych działek – w rozmowie z Xawerym Stańczykiem mówi Grzegorz Piątek.
Xawery Stańczyk: Jak oceniasz argumenty Christiana Kereza, że miasto od początku było niechętne budowie muzeum, a z drugiej strony wiceprezydenta Jacka Wojciechowicza, który twierdzi, że Kerez wycofał się jako pierwszy?
Grzegorz Piątek: Nie chcę wchodzić w to, kto mówi więcej prawdy. Tego się nie dowiemy. Mam wrażenie, że konflikt jest od dawna nierozwiązywalny, za dużo po obu stronach oskarżeń, za dużo niechęci, która jest nie do przezwyciężenia. To jest konflikt psychologiczny i starcie różnych kultur. Kerez pewnie spodziewał się, że skoro zorganizowano konkurs, to po to, by budować i że będzie panował nad sytuacją, natomiast dla naszych urzędników jest normalne, że można zmieniać zdanie z dnia na dzień, stawiać nowe żądania, a partner musi się tym wymaganiom podporządkować. Ale trafiła kosa na kamień – Kerez to stanowczy, asertywny człowiek, pochodzący z kraju o wyższej kulturze współpracy.
Po wcześniejszych etapach konfliktu między Kerezem a ratuszem można było spodziewać się zerwania umowy, czy mimo wszystko jest to zaskakujące?
To nie jest dla mnie zaskoczenie. Od dłuższego czasu spodziewałem się tego, od dawna nie wierzyłem zapewnieniom, że projekt wszedł na nowe tory. Jeszcze gdy staraliśmy się o ESK 2016, wierzyłem, że przyznanie tego tytułu sprawi, że miasto i Kerez będą musieli się dogadać. Ale ten scenariusz nie wyszedł i sądzę, że aby projekt powstał, albo musiałby się zmienić architekt, albo musieliby się zmienić urzędnicy. Za dużo padło oskarżeń, za dużo niezdrowych emocji się nagromadziło.
Czy przeszkody mają charakter tylko psychologiczny i kulturowy? Czy racji nie mają ci, którzy uważają, że miasto po prostu nie chciało postawić budynku Muzeum Sztuki Nowoczesnej i szukało sposobności, żeby się z planów budowy wycofać?
Jest taka możliwość, ale co to znaczy, że miasto nie chciało? Kto to jest miasto? Pani prezydent czy wiceprezydent Wojciechowicz? A może SZRM? Możliwe, że ratuszowi nie zależy na tym muzeum, a może trochę zależy, ale panuje przekonanie, że lepiej zbudować je gdzie indziej? Zwłaszcza teraz, kiedy wiadomo, że przez następne lata ratusz będzie spłacał długi, gdy spadają przychody do budżetu, będzie szukał okazji, żeby swoje nieruchomości korzystnie sprzedawać. Ale to tylko domysł. Myślę, że żeby zrozumieć niemożność realizacji tego projektu, trzeba się cofnąć do czasu jeszcze sprzed konkursu. Ówczesny Naczelny Architekt Miasta Michał Borowski uparł się, że szybko stworzy i uchwali plan otoczenia Pałacu Kultury. Pozornie to był bardzo słuszny zamiar. Natomiast narysował ten plan kompletnie nie biorąc pod uwagę roszczeń do spornych działek – nie chodzi tylko o działkę pod muzeum, lecz także inne w tej okolicy. Rysowanie planu, który ma niewiele wspólnego z rzeczywistością jest przykładem myślenia życzeniowego i działania wizerunkowego. Jak wiemy, były też roszczenia do działki pod Stadionem Narodowym; wtedy z uwagi na Euro 2012 dało się tę sprawę załatwić. Widocznie w sprawie Muzeum Sztuki Nowoczesnej nie ma aż tak wielkiej woli politycznej, żeby doprowadzić do oczyszczenia działki muzealnej z roszczeń, żeby ten projekt mógł być realizowany.
3 komentarze “W innym miejscu muzeum już byłoby budowane”