Tusk czyta Schmitta
Platformerski rząd zwykł się przedstawiać jako gabinet liberalnych technokratów. Co PiS popsuł, my zreformujemy, postawimy na nogi, z gospodarską wizytą odwiedzimy powodzian, zachowamy zielony kolor wyspy w środku Europy, co to kryzysowi się oparła. Bliższy […]
W poprzedni weekend połączone siły policji, straży miejskiej, sanepidu etc., dokonały zmasowanego ataku na sklepy z dopalaczami w całej Polsce. Większość z nich została zamknięta – jak twierdzi Tusk – “na zawsze”. Cała akcja została poprzedzona licznymi materiałami prasowymi i telewizyjnymi o tym, jak to nastolatkowie z różnych części Polski zatruli się nieznanymi substancjami, które “prawdopodobnie” znajdują się w dopalaczach. Żeby było jasne – ja też uważam, że dopalacze są niebezpieczne. Nie rozumiem jednak trybu, w jakim sklepy z nimi zostały zamknięte. Czy nagle wszystkie przestały płacić czynsz? A może nagle we wszystkich z nich wykryto nielegalne substancje? Nie, nic z tych rzeczy. Po prostu trzeba było popracować nad wizerunkiem rządu, który zawsze – co pokazała sprawa pedofilii sprzed kilku miesięcy – staje po stronie oburzonej moralnej większości. Po palikotowej secesji Tusk skręcił w prawo. Postanowiłem sprawdzić, gdzie dojedzie. Przestraszyłem się.
Określenie “liberał” przylgnęło do Tuska tak mocno, że często używamy go zgoła bezrefleksyjnie. Tymczasem nie wszyscy dali się na nie nabrać. Robert Krasowski wielokrotnie porównywał premiera do Dżyngis-chana, którego podnieca władza jako taka. Pozwolę sobie dodać jeszcze jedną metaforę. Tusk jest – mówiąc za Schmittem – po prostu suwerenem.
Jak wiadomo, Carl Schmitt był zdecydowanym krytykiem liberalnej demokracji. “Chrystus czy Barabasz?” – to pytanie, na które system parlamentarny nie potrafi konkluzywnie odpowiedzieć. Jako antidotum Schmitt proponuje prosty zabieg – otóż czasami, w imię wyższej konieczności, zasadne jest zawieszenie reguł prawnych. W tak zaprojektowanym systemie władzę ma ten, kto to potrafi. “Ten, kto decyduje o stanie wyjątkowym, jest suwerenny”. W tym sensie niekwestionowanym suwerenem jest Tusk. W weekend doświadczyliśmy próbki jego władzy. Wnioski są niepokojące – kiedy liczy się PR, reguły prawne można traktować z pełną dowolnością. Można też, w jeden weekend, zlikwidować kilkaset legalnie działających podmiotów gospodarczych. Platformerskie państwo coraz mniej przypomina liberalnego “nocnego stróża”, a coraz bardziej milicjanta, tłukącego pałą, gdzie popadnie. By żyło się lepiej.