Skarżyński: Siekiera, motyka, teczka, szklanka…
Koalicji Kaczyński-Kiszczak udało się przesunąć Lecha Wałęsę w panteonie polskich bohaterów. Były prezydent jest teraz jak pułkownik Kukliński. Jego prawica uwielbia
Nie chce mi się wierzyć, że w 2016 roku można się nadal okładać ubeckimi teczkami, żeby osiągać bieżące cele polityczne. Dla dużej części obywateli Polski czasy „Solidarności” są mniej więcej tak zajmujące, jak ostatnie rozważania senatorów o prowadzeniu się Mieszka I.
To nie mój cyrk i nie moje małpy, więc może ktoś mi będzie umiał wytłumaczyć dlaczego Prawo i Sprawiedliwość postanowiło wejść w koalicję akurat ze Służbą Bezpieczeństwa PRL? Czy polska prawica i IPN nie stają się przez to kontynuatorami pracy agentów, którzy prześladowali Wałęsę?
Druga moja wątpliwość dotyczy konsekwencji udowodnienia – czego nie udowodniono, ale przyjmijmy na chwilę, że tak – że Wałęsa był „Bolkiem” i w latach ’70 współpracował z SB. No dobra. Nikt jednocześnie nie zaprzecza, że cała reszta biografii Wałęsy – przewodzenie „Solidarności”, brak zgody na stanięcie na czele koncesjonowanego związku zawodowego, a potem negocjacje w Magdalence, przy Okrągłym Stole i wreszcie zdobycie prezydentury w 1991 roku – były już dokonaniami samodzielnego polityka. Tak przynajmniej mówił Jan Żaryn wczoraj w „Kropce nad i” w TVN24.
Zwróćmy masom demokrację! Nowy numer Res Publiki: Najpierw masa, potem rzeźba już w sprzedaży. Zamów go w naszej internetowej księgarni!
Człowiek, który był współpracownikiem sowieckiej władzy, po czym zwrócił się przeciw niej? Czy to nie jest przypadkiem biografia płk Ryszarda Kuklińskiego, oficera Ludowego Wojska Polskiego, który o bombach atomowych rozmawiał z Kiszczakiem i Jaruzelskim, by później podjąć współpracę z CIA, wymierzoną w rosyjskie imperium? Mimo upływu kilkudziesięciu lat Amerykanie nadal nie chcą upublicznić akt Jacka Stronga.
Mimo to, w jego sprawie Antoni Macierewicz nie tylko nie ma żadnych wątpliwości, ale wnioskuje także o pośmiertny awans do rangi generała. „Nie tylko żołnierze, ale i cały naród muszą mieć jasność, co jest prawdą, a co jest kłamstwem, co jest bohaterstwem, a co jest zdradą. Wzór płk Kuklińskiego powinien przyświecać nam wszystkim” – mówi minister Macierewicz.
To trzecie moje pytanie i wątpliwość. Czym – nawet po udowodnieniu współpracy w latach ’70 – w sensie strukturalnym różni się Lech Wałęsa, którego PiS chce pogrążyć, od pułkownika Kuklińskiego, dla którego szykuje awnsować na generała?
***
A może nie ma to żadnego sensu i jak zepsute radio, polska prawica, gdy tylko nadzieje się na jakieś trudności, musi zacząć ględzić o przeszłości? Są tacy, którzy znają ich od dawna i umieją czytać tę politykę.
Monika Olejnik uważa, że to przede wszystkim temat zastępczy, bo „rządzący sądzą, że pudła >>Bolka<< przykryją wszystko”: fałszywe oskarżenia o podsłuchiwanie 80 dziennikarzy, nominację osoby z zarzutami prokuratorskimi na szefa polskiej policji, wycofanie się PiS z obietnic dla frankowiczów, słabnącą kondycję polskiej gospodarki i szorujący o dno wizerunek RP na arenie międzynarodowej.
W szerszej perspektywie rację ma Jarosław Kurski, który twierdzi, że celem PiS jest uderzenie w Wałęsę, ponieważ pozwala to PiS „zakwestionować sukces 26 lat i powiedzieć: oto dopiero dziś zaczyna się nowa epoka, nowa Polska”. A najlepszy tekst o tym wszystkim napisał Wojciech Czuchnowski: „W latach 80. Wałęsa był jak Westerplatte, Alamo, Iwo Jima i Stalingrad razem wzięte”.
fot. Robert Więckiewicz jako Lech Wałęsa w filmie „Wałęsa” Andrzeja Wajdy.