Na co faunie ludzkiej muzeum
Po tygodniowym pobycie w Berlinie powrót do Warszawy. Jedna z pierwszych informacji, która do mnie dociera nie pozostawia wątpliwości, że mieszkam w tej gorszej części świata. Nadzieje środowisk artystycznych, że znajdzie się wreszcie w Polsce […]
Po tygodniowym pobycie w Berlinie powrót do Warszawy. Jedna z pierwszych informacji, która do mnie dociera nie pozostawia wątpliwości, że mieszkam w tej gorszej części świata. Nadzieje środowisk artystycznych, że znajdzie się wreszcie w Polsce miejsce do ekspozycji sztuki współczesnej na przynajmniej europejskim, a może nawet światowym poziomie, zostały dość brutalnie pogrzebane decyzją warszawskich urzędników.
Wygląda na to, że władzom Warszawy, podobnie jak państwowym, nie zależy na tym, by wydobyć Polskę z zapaści cywilizacyjnej i kulturalnej. A sprawa nie dotyczy nieracjonalnych zachcianek jakiegoś tam środowiska, które przy użyciu środków publicznych zaspokaja swoje partykularne interesy. Muzeum Sztuki Nowoczesnej miało być forum promocji polskiej sztuki współczesnej, która obecnie przeżywa swój złoty okres i znakomicie rokuje na przyszłość. Miało też być pierwszą w Polsce przestrzenią, w której można by, dzięki odpowiedniej kubaturze i rozwiązaniom funkcjonalnym, prezentować wystawy, o których warto byłoby pisać także zagranicznym mediom. Ponieważ sztuka polska i sztuka w ogóle nie jest zachcianką lecz jedną z oczywistych form, w jakich dokonuje się dialog społeczny i w jakich społeczeństwo dokonuje autorefleksji, sprawa nie ma charakteru peryferyjnego. Tego najwyraźniej władze nie chcą zrozumieć, szczególnie że zysk byłby nienamacalny.
Oczywiście zapomina się tutaj o pożytku społecznym i o tym, że Warszawa to w tej chwili przerośnięta wioska, która nie ma zbyt wiele do zaoferowania tym, którzy chcieliby dowiedzieć się czegoś na temat polskiej sztuki, czy po prostu zetknąć się z tym obszarem kultury na poziomie, który nie odbiegałby od takich miast jak Berlin, czy Londyn. Rzecz jasna pozostaje CSW Zamek Ujazdowski i Zachęta. Trzeba mieć jednak świadomość, że te znakomite skądinąd instytucje nie spełniają przestrzennych i funkcjonalnych warunków, żeby pełnić funkcję europejskiej instytucji artystycznej o profilu wystawienniczym.
Pozostaniemy zatem przez kolejne lata peryferią artystyczną Europy, czyli że chęć kontaktu ze sztuką współczesną na światowym poziomie nadal wiązać się będzie z koniecznością wyjazdu za granicę. Nie pierwszy raz mówi się nam, że kultura nie ma sensu, że jest nieopłacalna, a przy okazji marnuje się miliardy publicznych środków na infrastrukturę sportową. Ważniejsze są przecież męskie, narodowe emocje, oraz zmanipulowane i ogłupiałe społeczeństwo rytuałów i ludzkiej fauny, której wystarczyć ma koryto z hamburgerami.
Więcej na ten temat:
Grzegorz Piątek, W innym miejscu muzeum już byłoby budowane.
Aleksandra Stępień, W pogoni za wielkomiejskością.
Anna Cymer, Kto chce muzeum?
Jeden komentarz “Na co faunie ludzkiej muzeum”