Między pokoleniami

Najlepsze teksty 2024 roku


Millenialsi, boomersi, Gen Z – każde pokolenie ma swoje zasady gry, ale czy przy wigilijnym stole znajdujemy wspólny język? Święta to czas dialogu, ale też konfrontacji różnic. Sprawdzamy, co łączy, a co dzieli pokolenia. I jak budować mosty, zamiast murów.

_

Czy potrafimy ze sobą rozmawiać?

 

Wszyscy troszczą się o Polskę. Tak napisali w kwestionariuszu.

Skoro wszystkim zależy na tym samym, to czemu różnice między Boomersami, Iksami, Millenialsami i Zetkami są aż tak duże? A może różnice międzypokoleniowe są wyolbrzymione przez media – wygodna etykieta, stworzona na potrzeby marketingu i publicystyki, która niewiele wyjaśnia, za to zbytnio generalizuje?

Pokolenie Alfa, X, Y, Z, Silent Generation, Boomersi – te wszystkie określenia wymykają się jednoznacznym ocenom, socjologia podchodzi do nich z dystansem.

Choć samych definicji słowa pokolenie jest wiele, to zazwyczaj mówią o grupie osób w podobnym wieku, ukształtowanej przez wspólne doświadczenia.

Karl Mannheim i Wilhelm Dilthey podkreślali, że pokolenie powstaje, gdy w młodości jednostek dochodzi do przeżycia pokoleniowego – formatywnych doświadczeń – przełomowych wydarzeń historycznych, które odciskają piętno na świadomości danej grupy. Przeżycie pokoleniowe wpływa na późniejsze postrzeganie świata i sposób myślenia. Z kolei Hanna Świda-Ziemba wskazywała, że takie doświadczenia nie są warunkiem koniecznym. Dla niej kluczową kwestią była wspólnota światopoglądowa, w tym postawy, system wartości i oczekiwania. Pokolenie to nie tylko metrykalny wiek, ale też wspólne doświadczenia i sposób postrzegania rzeczywistości, np. w kontekście zmian technologicznych.

W związku z tym przenoszenie pomysłu ze Stanów na polskie pokolenia niekoniecznie się sprawdzi. Nawet jeśli założymy, że każde z tak wyróżnionych amerykańskich pokoleń doświadczyło tych samych wydarzeń, to niekoniecznie doświadczały ich ludzie w innych krajach. Nie ma przekonujących dowodów naukowych na to, aby ludzie należący do pokolenia X[1] zasadniczo różnili się od innych pod względem postrzegania pracy, a różnic między pokoleniem Z[2], a innymi też nie potwierdzono.

Dodatkowym problemem, jest lokalna specyfika danego kraju – przenoszenie koncepcji z kraju na kraj nie zawsze kończy się dobrze. Jak często powtarza Janina Bąk – wnioski to nie paprotki i nie możemy ich sobie ot tak przesadzać z miejsca na miejsce. A to, jak kończy się takie „kopiuj, wklej”, opisała Elizabeth Dunn w „Prywatyzując Polskę. O bobofrutach, wielkim biznesie i restrukturyzacji pracy”, gdy obserwowała powstawanie Frugo i pierwszą kampanię reklamową soków skierowaną do polskiej młodzieży oraz tworzenie w Polsce menedżerów w miejsce peerelowskich kierowników.

Ponadto w Polsce też mieliśmy wiele, mniej i bardziej naukowych, ale i medialnych, prób nazywania pokoleń. Były pokolenia odnoszące się do wydarzeń historycznych, jak pokolenie’56, pokolenie Solidarności i pokolenie’89, które wchodziło w dorosłość w czasie transformacji ustrojowej. Było pokolenie SMS-ów (to, które dorastało w czasie popularności telefonów komórkowych, ale przed erą smartfonów), pokolenie JP2 (które miało się uwidocznić po śmierci Jana Pawła II), pokolenie Ikea, pokolenie Wielkiej Migracji.

A jednak coś jest na rzeczy… Polskie pokolenie’56 ma swój odpowiednik na Węgrzech. 1968 jest datą graniczną nie tylko dla polskich studentów, ale również dla wszystkich, którzy wyszli na ulicę w Paryżu, Belgradzie i Chicago. Natomiast pokoleniowe różnice roku 1989, tak silne dzielące społeczeństwo na „wygranych” i „przegranych” transformacji mają swój odpowiednik w całym bloku wschodnim,
nie wspominając o Niemczech, gdzie mówi się o pokoleniu „upadku Muru Berlińskiego”, a zjednoczenia Niemiec jest datą graniczną.

Mamy zatem kilka początków, paradoksów i kłopotliwych danych. Pokolenia tworzą nie tylko osoby w określonym przedziale wyróżnionym ze względu na wiek, ale podzielające wspólne, kształtujące je doświadczenia i postawy.

Wróćmy do kwestionariusza: Wszyscy, którzy go wypełnili – niezależnie od tego, jak pokolenia wyznaczymy i nazwiemy – troszczą się o Polskę. Choć inaczej o niej myślą. Inaczej, lecz z pewnym elementem wspólnym dla wszystkich pokoleń – bardzo często myślą ambiwalentnie. Niektórzy myśląc o Polsce czują „bliskość, irytację”, „dumę z tego, co widzę, a czasem złość”, „że wiele naszych problemów jest jeszcze nie rozwiązanych, a niektóre zostały źle rozwiązane”. Pojawiały się też „niepokój,
żal, radość z różnorodności”. Lub wprost określana „mieszanka wielu odczuć: dumy z osiągnięć kraju w ostatnich dekadach, zniechęcenie wynikające z wad, których nie potrafimy przełamać, uczucie swojskości”.

To rozdarcie widać na wielu poziomach: „Jesteśmy rozdarci między Wschodem a Zachodem. Jesteśmy rozdarci między liberalizmem a konserwatyzmem. Jesteśmy rozdarci między narodową krzywdą a narodową dumą. Jesteśmy rozdarci między życiem bylejakości a życiem uważnym”. Na wielu poziomach i we wszystkich pokoleniach. Od – jeśli chcielibyśmy się trzymać medialnych kategorii – Silent Generation do Zetek.

Komu w tak opisanej Polsce, jest najtrudniej się porozumieć? Pokolenia „tuż obok” generują najwięcej emocji. Ciężko porozumieć z tymi nieco starszymi lub nieco młodszymi. Millenialsów wskazuje – idąc medialnymi kategoriami – osoba z pokolenia Z: „ za ich stereotypowy indywidualizm i za często wyrażany pogląd, że polityka ich nie dotyczy i że się nią nie interesują”.

Millenialsi za to nie wskazują na Zetki, a na: „Pokolenie X – skrzywdzeni przez późną tzw. «komunę», potem traumę terapii szokowej (…). Jednocześnie ci co bardziej dorobieni kopnęli drabinę mobilności społecznej i skazali młodszych na brak szans, czego odbiciem jest polska demografia”.

Najstarsze pokolenia, Silent Generation, również wskazują na „tych obok”: „Byłam wychowana w innym świecie, z innymi wartościami. Pokolenie moich dzieci poszło inną drogą, często na skróty. Zadurzone w nowoczesności nie wypracowało własnego kompasu moralnego. Natomiast, dalsze pokolenia są już tak oddalone, że nie budzi to we mnie silnych emocji”.

Niezależnie od tego, czy najtrudniej jest się porozumieć z Boomersami, Iksami, czy Zetkami, dość uniwersalną wartościami są rodzina i bliscy. Oraz spokój i bezpieczeństwo. To drugie pojawiało się w odpowiedziach równie często, jak obawa o to, że wybuchnie wojna.

Największe różnice? Przyszłość. Starsze pokolenia wyrażają więcej obaw niż nadziei. Wspomniana wojna, konflikt społeczny, narastający nacjonalizm. Obawy odnoszą się do „faszyzacji europejskich społeczeństw”, „narastania tendencji nacjonalistycznych i ksenofobicznych”, „coraz większej polaryzacji i radykalizacji społeczeństwa” oraz tego, „że się nie uda i będziemy kontynuować ścieżką regresu cywilizacyjnego”.

Młodsze pokolenia, choć świadome zagrożeń („Obawiam się, że świat zmienia się na tyle, że moje i innych marzenia pokrzyżują globalne i lokalne zagrożenia – wojna, polaryzacja polityczna, kryzys liberalnej demokracji, zmiany klimatyczne i technologiczne”) i również obawiające się dezintegracji społecznej, często skupiają się na działaniu. To optymizm warunkowy, który wymaga aktywności.

Pośród silnych emocji, nadzieję wyrażają również nieco starsi: „Przybędzie nam uważności na tych, którym jest źle”.

Skoro uważności nam przybędzie, to może nie warto pisać o odwiecznej wojnie pokoleń. Poza tym to nie tyle wojna, co raczej różnice wynikające z doświadczeń, a nie braku chęci do porozumienia. Dostrzeganie różnic pokoleniowych jest immanentną cechą naszego postrzegania rzeczywistości. Bo co prawda to w okresie dorastania kształtuje się tożsamość pokolenia, ale dopiero w okresie późnej dorosłości, kiedy przedstawiciele danego pokolenia przejmują władzę, ujawnia się rzeczywisty charakter pokolenia. Patrząc z tej perspektywy, o tym, jakie są młodsze pokolenia, dowiemy się dopiero, gdy starsi pozwolą im na tę scenę wkroczyć. Ale też nie wszystko zależy od nich, a też od tego, jaką scenę starsi po sobie zostawią.

 

Dziękujemy wszystkim za wypełnienie kwestionariusza i podzielenie się swoimi refleksjami.

Wśród osób, które zgodziły się na podanie ich imion i nazwisk były: Emilia Wiśniewska, Magdalena M. Baran, Paulina Kędzierska, Andrzej Leder, Bogdan de Barbaro, Jan Oleszczuk-Zygmuntowski, Łukasz Kremky, Tomasz Kasprowicz, Piotr Maciołek, Michał Charzyński.

 

Przypisy:

[1] https://link.springer.com/article/10.1007/s10869-012-9259-4

[2] https://www.cambridge.org/core/journals/industrial-and-organizational-psychology/article/abs/generationally-based-differences-in-the-workplace-is-there-a-there-there/251272D1414CD51F8586ECBAF197E70C

Photo by Giorgio Grani on Unsplash

Anna Kuczyńska – wicenaczelna Res Publiki Nowej, adiunktka w Collegium Civitas. Ukończyła socjologię na Uniwersytecie Warszawskim i Polską Szkołę Reportażu oraz uzyskała stopień doktora nauk społecznych w dyscyplinie nauki socjologiczne na Wydziale Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego.

Jan Farfał – Zastępca redaktora naczelnego Res Publiki Nowej, doktorant Uniwersytetu Oksfordzkiego w ramach Oxford School of Global and Area Studies. Asystent badawczy Timothy’ego Garton Asha oraz pracownik naukowy w projekcie „Europa w zmieniającym się świecie” w Ośrodku Studiów Europejskich na Uniwersytecie Oksfordzkim. Współinicjator „Trajektorie zmian – perspektywa strategiczna dla rozszerzenia UE i sąsiedztwa” utworzonej przez Visegrad Insight i Zeit Stiftung. Jerzy Giedroyc Fellow w Instytucie Nauk o Człowieku (IWM) w Wiedniu. Współzałożyciel przedstawicielstwa Europejskiego Forum Alpbach w Polsce. Stypendysta Europaeum Scholars – dwuletniej inicjatywy naukowej poświęconej kształtowaniu polityki UE dla doktorantów z najlepszych uczelni w Europie.

Tekst pochodzi z zimowego numeru Res Publiki Nowej 4/2024 Kiedyś się rozmawiało. Teraz się scrolluje. Numer jest dostępny na stronie Res Publiki Nowej.

Dofinansowano ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa