Miastowieś

Z tą wsią to jest ciągle jakoś tak ni z gruchy ni z pietruchy. Niby lepiej, ale nie do końca. Unia ją zmodernizowała, ucywilizowała, przystrzygła, pobudowało się chodniki, orliki, secesyjne altany, posadziło żywopłoty, tuje i […]


I tutaj przechodzimy do kolejnego rozdziału. Podtytuł: W poszukiwaniu utraconej wspólnotowości. Gdzie się podziała Gemeinschaft?

Wspólnotowość, która spajała tę społeczność, która była warunkiem jej egzystencji i tożsamości, trafił szlag, a symptomatycznym tego zjawiskiem są znikające sprzed domów (przestrzeni publicznej) ławki. Ze Stanu…wyłania się obraz wsi, na której nie dzieje się prawie nic. Czasem jakiś festyn przy sobocie, ale raczej latem. Pardon, nie na wsi, tylko na miastowsi! Termin ten zadomowił się już w socjologicznym żargonie. Wiele wsi przypomina już peryferie miast, są noclegowniami dla pracowników banków i korporacji. Na wsi miastowi budują wille i dworki. Wieś jest znów w cenie, bo na wsi jest spokój. Ostatni chłopi schodzą z pól, jajka się robią na fermach, a z okien na puste jednoulicówki łypią bielma fejsbogów. Dom od domu poprzegradzany buszem, tujami, drzewkami – im wyżej, im mniej sąsiad widzi, tym lepiej. Prywata do potęgi. Jeden z respondentów: „Ludzie kiedyś, tak dawniej, to mieli czas pójść ze sobą porozmawiać. Nie było maszyn i obrabiali się w polach, na wsi i był czas na wszystko. Pierze darli, pieczarki były organizowane. (…) Tak się działo kiedyś po wsiach. Teraz to już wszystko zamarło. Nic się nie dzieje”. Cmentarz w kwiatki.

"Stan i zróżnicowanie kultury wsi i małych miast w Polsce"

Nie można jednak pozwolić sobie na uogólnienie: gmina gminie nie równa, autorzy rejestrują duże zróżnicowanie aktywności mieszkańców, bazy kulturalnej. Nie ma tu jednego kryterium, choć niebagatelną rolę odgrywają tu samorządowcy. To w ich rękach po decentralizacji kultury spoczęła misja krzewienia kultury. Bywa z tym różnie.

Kres kultury chłopskiej już nastąpił, co pięknie w swoim eseju (Kres kultury chłopskiej) opisał parę lat temu Myśliwski. Razem z nim odpływa Kościół z obowiązującym przez wieki na wsi przykazaniem: „nie wypada”. Jaki był, taki był, ale przez długie lata spajał moralny rdzeń tej społeczności. Wiara i umiejętność kontemplacji przeżywa kryzys również na wsi i jeśli ktoś kojarzy rydzykowe mohery z wsią, jest w błędzie. To tylko wycinek rzeczywistości.

Jest więc ta nasza wieś na pograniczu, jak nigdy – na fest miedzy, wypruta z tożsamości, tradycji, w rozkroku, jakoś tak nijako, a na pewno już nie swojsko. Zamiast świni – mięso ekologiczne, zamiast śliwek węgierek – śliwa ekologiczna, zamiast normalne, zdrowe jajko – jajko ekologiczne albo bardziej żółte – nieekologiczne. Połapać się w tym trudno, zrozumieć się na tym, bo niby to samo, a trzy razy droższe. Pola leżą ugorem w wielu miejscach kraju i nóż się w kieszeni otwiera na ten widok. Jednym się nie chce, innym nie opłaca. Marnuje się kupę ziemi. Znam takich (co już na szczęście nie żyją), którzy na ten widok, jestem pewien, po prostu umarliby w butach, na miejscu. Zerwanie więzi między ziemią a człowiekiem jest najbardziej oczywistym objawem tego kresu. Czy polska „umiastowiona” wieś za parę lat upodobni się do wsi holenderskiej, niemieckiej? Jak szybko ten proces będzie postępował? Czy wieś zachowa choć odrobinę swojej tożsamości czy zostaną nam jakieś dziwne, odhumanizowane twory? To pytania otwarte.

Nie popadajmy jednak w przesadę, nie zamkniemy przecież ludzi w skansenie, w pachnących żywicą drewnianych chałupach wymoszczonych na ciepłych, sosnowych piachach. Są jeszcze wsie, gdzie czas się zatrzymał i nie sposób przecież powiedzieć, że to dobrze. Zdaje się w ogóle, że stabilizacja w dłuższej perspektywie oznacza pewną śmierć. Dróg rozwoju mamy do wyboru jednak wiele. Nie dziwmy się też tej chęci umiastowienia, tej pasji w wykładaniu swoich podwórek brukowymi kostkami. Jakbyście żyli tyle wieków w rzadkim gównie, też byście to robili. Też waszym marzeniem byłby Egipt. Droga do wyzwolenia przez Szarm el Szejk.

Ostatnio zaświeciło się w przestrzeni publicznej małe obywatelskie światełko: fundusze sołeckie (www.funduszesoleckie.eu). Wróble ćwierkają, że stawiają za nie na wsi przystanki, a i zabawę wiejską się za to zrobi i się pohula, czego ludziom od dawna brakowało. Wkrótce nastąpi pierwsze rozliczenie wydatków. Przekonamy się, jakie przynoszą efekt, na co są przeznaczane. Dowiemy się jednak za parę lat, czy spełniają one swoją docelową funkcję: aktywizacji  i upodmiotowienia mieszkańców.
Szkoda, że autorzy nie podjęli tematu narkotyków na wsi. Czasy czystej i zagrychy minęły.

Raport ten dla wielu może okazać się szokujący, choć dla większości argumenty i wnioski (tak, autorzy wyposażyli swój raport w rekomendacje) spłyną jak po kaczce. Na grubszy kaliber trafimy w Raporcie o stanie wsi. Polska wieś 2010 pod redakcją prof. Jerzego Wilkina i dr Iwony Nurzyńskiej: Wiejskość stanowi w dalszym ciągu istotną cechę społecznej stratyfikacji w Polsce, a dane odnoszące się do kultury jedynie potwierdzają te obserwacje. Andrzej Piotrowski zwraca uwagę, że grozi to „odnowieniem się jakiejś wersji na Polskę pańską i chłopską”Jezu Chryste.

Przejrzyjcie te książki. I nie róbmy się już w kuku: więcej wiemy o Afganistanie niż o polskiej wsi. Błogosławiona właściwość naszych myśli: jak dobrze, że prócz nas nikt ich nie słyszy. Bo jak z tymi prostakami rozmawiać? I o czym? Niby coś tu się zagada, tego tamtego, ale jakoś nie bardzo, nie? Na ekonomii i przedsiębiorczości nie rozumieją się, gadają takie bzdury, że słuchać żal. Niby okej, niby jesteśmy wrażliwi społecznie, lewicowi do granic, ale tak naprawdę to niezłe z tych wieśniaków buraki, co? Nieroby, roszczeniowy zaścianek, zafajdani kaczyści. Czasem to nawet czymś jeszcze zajedzie.

Z lektury tej wyłania się zatem jeszcze jeden problem: jaka jest dziś rola inteligencji? Jaka jest jej rola w tej wojnie polsko-polskiej, która przecież w znacznym stopniu rozgrywa się na linii wieś-miasto, centrum-peryferia? Gdzieście są, Judymy? Są jeszcze tacy kozacy, co zarzucą na ramię torbę i pójdą się z tym zmierzyć? Przekroczą tę fatalną miedzę? Czy dziś najwyższą formą inteligencji nie staje się aby inteligencja komunikacji, dar i trudna umiejętność skutecznego operowania na różnych społecznych, intelektualnych (i językowych!) poziomach? Czy tego można się w ogóle nauczyć?

Tak czy inaczej: jeśli czegoś z tym nie zrobimy, to o dwóch Polskach możemy sobie przy kawiarnianych stolikach gawędzić do usranej śmierci.

***
Stan i zróżnicowanie kultury wsi i małych miast w Polsce. Rozproszenie i kanon, red. Izabella Bukraba-Rylska i Wojciech Burszta, Narodowe Centrum Kultury 2011.

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa