700 stron tekstu filozoficznego, czy to aby nie lekka przesada? Kto dziś porwie się na taką lekturę? Pierwszym monstrum jest tu już sama książka Wróbla – nie tylko z racji gargantuicznej objętości, ale także dlatego, że okazuje się hybrydą, XX-wiecznym mieszańcem powstałym ze złożenia napisanych wcześniej esejów. Owszem, zostały zmutowane, by tworzyć jedną narrację, ale jest to narracja patchworkowa, obfita w nagłe przeskoki i niespodziewane szczeliny.
Drugim monstrum jest tytuł: Lektury retroaktywne. Dość powszechnie wiadomo, że Szymon Wróbel kocha czytać, ale co to znaczy czytać retroaktywnie? Na pewno nie chodzi o to, by czytać Tukidydesa w taki sposób, który umożliwiłby czytelnikowi znalezienie się w świecie antycznej Grecji. Nie o to chodzi, by czytać wstecz.
Wróblowi chodzi o coś dokładnie przeciwnego – o wydobycie ze stron podręczników historii filozofii Machiavellego, Spinozy czy Nietzschego i wskrzeszenie ich metodą „na doktora Frankensteina”: tutaj kończynę odetniemy, tu wszczepimy obcy organ, tutaj zszyjemy, podłączymy pod wysokie napięcie i zobaczymy co się stanie. Tak spreparowanych zombie-filozofów Wróbel zmusza do rozejrzenia się po współczesnym świecie i pyta: kim jesteśmy? co się z nami dzieje?
Fot. Materiały prasowe
Po co rozmawiać z nieumarłymi?
Ów zabieg „wskrzeszania” stosuje Wróbel po to, by chronić się „(…) przed językową zapaścią, śmiercią kliniczną wrodzonych terminów, które kiedyś wydawały się nam ożywcze i energetyzujące, a dziś stały się tylko semantycznymi wampirami”. Ponowna lektura Hobbesa czy Freuda to próba intelektualnego rozbujania się, dzięki której czytelnik może wykroczyć poza pojęciowy horyzont właściwy filozofii i polityce naszej epoki, i zmierzyć się z tym, co wobec niego nadmiarowe (traumatyczne/realne). Wróbel pisze wprost: „(…) moje pisanie podlega zasadzie przyjemności, ale to, co piszę, jest samą realnością”. To (balansujące na granicy psychotycznej manii wielkości) twierdzenie autora okazuje się nie aż tak szalone, jeśli weźmiemy pod uwagę, że Lektury retroaktywne to książka na wskroś osobista. Zapis wieloletnich zmagań z nieumarłymi. Wróbel zaprasza tym samym czytelnika do podążania jego śladami, zaś nagrodą za zmagania z jego tekstem ma być rozkosz – płynąca z przekraczania własnych barier intelektualnych. „Szaleństwo Sokratesa polega na głębokim przekonaniu, że myślenie jest rozkoszą”.
Wszystko fajnie, ale można spytać: czy to działa? Czy lektura Lektur… daje rozkosz? Szczera odpowiedź brzmi „zasadniczo tak, ale…”. Największa zaleta tej książki – hybrydyczność, różnorodność – okazuje się bowiem jednocześnie jej największym problemem. Wróbel porusza się krokiem szalonego biologa, pochylającego się z fascynacją nad każdym napotkanym chrabąszczem czy porostem. Monstrualna erudycja autora bywa przytłaczająca. Gdzieś w okolicach pięćsetnej strony można mieć podobne wrażenie jak w biegu maratońskim na trzydziestym kilometrze – „to się nigdy nie kończy”. Rozciągając tę sportową metaforę poza granice jej wytrzymałości, dodajmy, że na finiszu należy spodziewać się zastrzyku endorfin. Dzięki Lekturom retroaktywnym można bowiem przenieść się do filozoficznej rzeczywistości, w której zderzenia z nieumarłymi (a czasem też żywymi) myślicielami nabierają wagi pytań o własną tożsamość, a stabilne kategorie myślenia rozpływają się w powietrzu.
Europejski witalizm martwych
Wróbel pisze swoją książkę z perspektywy Europejczyka, ba, nawet z perspektywy samej Europy. Europa zaś znajduje się w niewygodnej egzystencjalnie sytuacji stania na skraju własnej śmierci.
Powodów tego przykrego stanu rzeczy jest oczywiście wiele, ale najpoważniejszym z nich wydaje się niemożliwość przeprowadzenia jakiejkolwiek zmiany. Nasza doskonała bierność wynika z tego, że wszelka subwersja stała się niewykonalna w świecie, w którym zasada rozkoszy zlała się z zasadą powinności w jedną powszechną nerwicę, nazywaną zwykle nihilizmem. Życie zostało sprowadzone do obowiązku konsumpcji przyjemności, a poczucie wyobcowania od wszelkich instytucji społecznych ustawia nas, według Wróbla, w roli Dr House’a – ultranihilisty „(…) który już nie wypiera się swego nihilizmu, ani nawet nie próbuje go przekroczyć, może tylko się nim bawić jako swoją jedyną szansą spełnienia” .
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Ściśle niezbędne ciasteczka
Niezbędne ciasteczka powinny być zawsze włączone, abyśmy mogli zapisać twoje preferencje dotyczące ustawień ciasteczek.
Jeśli wyłączysz to ciasteczko, nie będziemy mogli zapisać twoich preferencji. Oznacza to, że za każdym razem, gdy odwiedzasz tę stronę, musisz ponownie włączyć lub wyłączyć ciasteczka.