PRZYBYLSKI: Polska wbrew dyktaturom

Jak się nie dać Kaczyńskiemu


Co kilka pokoleń odradza się w Europie pragnienie silnej władzy. Od tego gdzie teraz staniemy, zależy, czy uda się przerwać ten  zaklęty krąg.

Balansujemy na krawędzi: albo czeka nas odnowa demokratycznej republiki, albo upadek w polityczną nicość.

Choć partia Jarosława Kaczyńskiego chciałaby się mienić konserwatywną odpowiedzią silnej ręki na anarchię polskiej kultury politycznej, to w rzeczywistości stała się już rewolucyjną, bolszewicką siłą niszcząca instytucje i prącą do władzy wbrew demokratycznej legitymacji.

Bywały już takie momenty w historii i warto przypominać język politycznej gry, jakim się wtedy posługiwano. Zapewne schlebiałyby Kaczyńskiemu porównania z tak wielkimi umysłami dyktatur jak Carl Schmitt, czy przypomniany przez Res Publikę Juan Donoso-Cortés, od którego niemiecki teoretyk czerpał garściami. Nic z tego. Pomijając milczeniem przepaść intelektualną, przypomnijmy, że polskiej demokratycznej kultury politycznej nie dały rady przeorać ani gąsienice drugiej wojny światowej, ani wcześniejszy zamach majowy, ani późniejsze „wnuki Lenina”.

Można próbować złamać polski kręgosłup i wielu w przeszłości tego próbowało, mając mocniejsze argumenty niż drabinka pod pałacem za 2 miliony złotych z budżetu państwa.
Jarosław Kaczyński spóźnia się po raz kolejny i lepiej by było, żeby zamiast prób powrotu do historii zgasił światło, spuścił wodę i poszedł spać. Zrobił już tyle złego, że wystarczy do wpisu na karty nowożytnej historii Polski.

Warto za to przypomnieć jak w XIX wieku rodziły się dyktatury, odtwarzane wielokroć w XX wieku z tego samego źródła choćby po to, by wyrobić sobie argumentację przeciwną, niczym szczepionkę, by się tym wirusem nie zarazić.

19 lipca 2017 r.

„O dyktaturze” Juana Donoso-Cortésa

Tekst pochodzi z Res Publiki Nowej 1/2007 i jest wprowadzeniem do tłumaczenia eseju „O dyktaturze“ opublikowanym w tym samym wydaniu.

Ponad sto sześćdziesiąt lat temu przed Hiszpanią otworzył się okres dziesięcioleci dyktatury politycznej, a rolę dyktatorów przyjęli między innymi generał Baldomero Espartero, radykalny progresywista oraz generał Ramón María Narváez y Campus lider umiarkowanych liberałów. Drogę do władzy Narváeza, trwającej krótko, bo zaledwie dwa lata, utorował szereg wydarzeń, których zwieńczeniem była mowa „O dyktaturze” wygłoszona przez Juana Donoso Cortésa przed zgromadzeniem parlamentarnym Hiszpanii. Niecały rok wcześniej, w lutym, wybucha powstanie w Rzymie, przed którym musi uciekać papież Pius IX. Powstanie w Paryżu prowadzi do abdykacji Ludwika-Filipa. W marcu wybucha powstanie węgierskie w Peszcie. Rewolta w Berlinie doprowadza do ustanowienia zgromadzenia parlamentarnego, a zamieszki w Sztokholmie zostają krwawo stłumione. W Polsce wybucha powstanie wielkopolskie, które na krótko ustanawia niezależność Wielkopolski od Prus. Jedyne pokojowe wydarzenia na świecie to koniec wojny pomiędzy Meksykiem a Stanami Zjednoczonymi, a w Szwajcarii wejście w życie republikańskiej konstytucji.

Europa pogrążona była w zgiełku wojennym, który odbija się echem również w Hiszpanii. Tam jednak rok 1848 nie przyniósł tak dramatycznych zmian ustrojowych, jak gdzie indziej. Trwa monarchia Izabeli II, choć osłabiana przez niezakończony spór o jej rękę między dyplomacją angielską i francuską. W 1841 roku młoda Izabela pomimo trzynastego roku życia została uznana za zdolną do sprawowania władzy. Sprawujący wówczas funkcję premiera-dyktatora Espartero zostaje zmuszony do rezygnacji z urzędu przez rebelię umiarkowanych liberałów, w tym i generała Narváeza. Radykalne reformy Espartero z początku lat 40. zostały wycofane. Zrezygnowano z nacjonalizacji dóbr kościelnych i nie dokończono reformy administracji oraz reformy podatkowej. Hiszpania ledwie okrzepła po ostatnich inwazjach sił francuskich, najpierw republikańskich, a potem próbujących osadzić na tronie Burbonów oraz sił brytyjskich popierających z początku monarchię a potem republikę. Ogniska regionalnych rewolt z przygasły wszędzie poza Katalonią, w której rozgorzała tak zwana druga wojna karlistowska. Rok rewolucji europejskich jest w Hiszpanii rokiem rewolt, ale wzniecane są one przez stronnictwa walczące o władzę wciąż w ramach systemu monarchicznego. Rywalizują między sobą dwa liberalne stronnictwa: progresywistów (exaltados) bezwzględnie dążących do republiki i umiarkowanych (moderados) pragnących reform, lecz mniej radykalnych. Każde z nich uzyskuje ze zmiennym szczęściem poparcie królowej. Na marginesie pozostaje frakcja radykalnych monarchistów, w większości stronników infanta Karola, która przegrywa kolejne potyczki z siłami rządowymi. Każda ze stron jest chętna do reform, ale ostatecznie żadna nie rezygnuje z monarchii. Hiszpania nade wszystko potrzebuje jedności regionów. Instytucja monarchii jest jedynym wspólnym punktem odniesienia dla całego kraju i gwarantem całości państwa.

W obliczu radykalizmu generała Espartero, który w latach czterdziestych ograniczył prawa hiszpańskiego parlamentu (Kortezów) nadzieję pokładano w generale Narváezie, który z pomocą królowej-matki Marii Krystyny miał objąć funkcję premiera. Skutecznie przeprowadzona przy jego pomocy rewolta odsunęła Espartero od władzy, a sam Narváez objął w trzy lata później funkcję premiera-dyktatora. Choć w latach 40. zwalczany przez królową-matkę i moderados, w tym i przez Donoso Cortésa, został ostatecznie zaakceptowany na to stanowisko, by ograniczyć zasięg antyklerykalnych reform, a jednocześnie utrzymać w ryzach niepokoje społeczne. Pomimo sławy radykała, której obawiał się Donoso, Narváez w istocie realizował program umiarkowanych reform. Umiar okazał się jednak dla nadwerężonego budżetu kraju zbyt kosztowny, a brak umiejętności dyplomatycznych generała, który wsławiał się bezwzględnością w tłumieniu rewolt przeciwko rządowi i częste skandale z udziałem ministrów jego rządu ostatecznie przypieczętowały jego odsunięcie w 1851. Narváez sprawował ten urząd jeszcze trzykrotnie, ale jedynie tymczasowo pełniąc w międzyczasie różne funkcje ministerialne.

W dniu swojego wystąpienia, 4 stycznia 1849 r., Juan Donoso-Cortés, markiz de Valdegamas, miał prawie czterdzieści lat. Zostały mu jeszcze cztery lata życia, które skróciła chowana wstydliwie choroba. Był świadomy swojego słabego stanu zdrowia, lecz nie przeszkadzało mu to z pełnym zaangażowaniem oddawać się sprawom państwa. Wchodząc na trybunę postawił sobie za zadanie obronę premiera, którego sam nie darzył sympatią, lecz uważał za konieczne, by Narváez pozostał na urzędzie, by ochronić autorytet władzy. Zaledwie dwa lata później Donoso Cortés z tej samej trybuny wygłosił „Mowę o sytuacji w Hiszpanii” będącą miażdżącą krytyką rządu Narváeza. Przemówienie „O sytuacji generalnej w Europie” wygłoszone 31 stycznia 1850 – w trakcie referowania ustawy budżetowej – prezentujące apokaliptyczny obraz sytuacji socjalno-politycznej Europy było szeroko komentowane w Europie, a jego autor, jak zauważa w biografii Jon Graham, przez kilka miesięcy odbierał jeszcze gratulacje przy okazji publicznych spotkań.[1]. Efekt, jaki wywołały te przemówienia na opinię publiczną w Europie można porównywać jedynie z wystąpieniem Edmunda Burke`a w Izbie Gmin na temat Rewolucji Francuskiej, które zostało wygłoszone 6 maja 1790 roku Książę Metternich w reakcji na świeżą lekturę tych tekstów napisał w swoim dzienniku o Donoso: „Po przeczytaniu Cortésa jedyne, co człowiekowi pozostaje, to odłożyć pióro, gdyż nikt nie jest w stanie wspiąć się samemu na wyższy poziom”[2].

Kim był Donoso-Cortés? U współczesnych z pewnością zyskał sobie sławę wielkiego oratora i męża stanu. Był z pewnością wpływowym politykiem w partii moderados tworząc wspólnie z dwoma innymi politykami tej frakcji, premierami Pacheco oraz Bravo Murillo, swoisty triumwirat. Sam jednak nigdy nie objął stanowiska w rządzie. Wolał być myślicielem politycznym poszukującym istoty ładu politycznego poza porządkiem materialnej polityki. Jego dzieła na pierwszy rzut oka nie odzwierciedlają logicznie uporządkowanej metody filozoficznej. Stanowią raczej zbiór przemyśleń będący reakcją na bieżące wydarzenia. Na jego twórczość składają się artykuły prasowe, przemówienia parlamentarne, obszerne korespondencja prywatna i dyplomatyczna oraz obszerna rozprawa, opus magnum Donoso Cortésa: „Esej o katolicyzmie, liberalizmie i socjalizmie, rozważania nad ich fundamentalnymi zasadami”. Publikował w redagowanym przez siebie „El Boletin de Jurísprudencia y Legíslacion”, w „El Heraldo”, w „Revista de Madrid i w „Correio Nacional” oraz w założonym przez siebie dzienniku „Avenir”. Artykuły prasowe dotyczyły głównie bieżących zagadnień polityki międzynarodowej i różnych interpretacji historii Hiszpanii oraz zagadnienia będącego w centrum jego uwagi, to znaczy wpływu chrześcijaństwa na historię Europy. Dla przykładu, opublikowany w 1838 roku esej El clasicismo y el romanticismo jest apologią chrześcijaństwa jako głównego źródła inspiracji dla literatury i sztuki. Hiszpanie określają tego rodzaju postacie mianem myślicieli (pensador) opisując w ten sposób również Ortegę y Gasseta oraz Unamuno. Dla wielu współczesnych był inspiracją i wnikliwym komentatorem. Dla tych, którzy czytali go nieco później wydawał się być prorokiem, przepowiadającym katastrofy XIX i XX wieku. Czytali go i komentowali: papież Pius IX, książę Metternich, Aleksander Hertzen – ojciec rosyjskiego socjalizmu, król Francji Ludwik-Filip, a także teoretyk władzy Carl Schmitt.

Donoso Cortés urodził się 6 maja 1809 roku w prowincji Extramadura. Pochodził z rodziny szlacheckiej, której korzenie splatały się z Hernando Cortésem. Śladami swego ojca skończył studia prawnicze, które rozpoczął na uniwersytecie w Salamance – w owym czasie jednej z najbardziej otwartych uczelni w Hiszpanii. Tam mógł zapoznać się z dziełami Voltaire’a, Rousseau, Diderota, Constanta i innych współczesnych myślicieli francuskich. Studia przerwało wkroczenie do Hiszpanii wojsk francuskich znoszących świeżo uchwaloną konstytucję. Donoso przeniósł się na uniwersytet w Sewilli, gdzie obronił dyplom prawnika w 1828.[3] W tym czasie zmieniał już zestaw lektur, wczytując się bardziej w Chateaubrianda, Cousina i Guizota, a następnie w teksty de Bonalda i Kanta[4]. Został przyjęty na stanowisko profesora nauk humanistycznych w Kolegium Cáceres, lecz przebywał tam tylko przez rok, by po śmierci swojej żony przenieść się na dłużej do Madrytu.

Początek kariery politycznej Donoso Cortésa wiąże się z momentem ustanowienia przez króla Hiszpanii – Ferdynanda VII tak awnej sankcji pragmatycznej w dniu 29 marca 1830 roku. Celem sankcji było ustanowienie dziedzicem tronu córkę – Izabelę II wbrew przyjętemu za Burbonów w XVII wieku „prawu Salickiemu”, które dawało przywilej pierwszeństwa najstarszemu z mężczyzn w rodzinie królewskiej. Brat Ferdynanda, Carlos, wraz ze swoimi sprzymierzeńcami sprzeciwił się reformie, co doprowadziło ostatecznie do serii wojen domowych pomiędzy „karlistami” i „krystynosami” (stronnikami regentki, królowej matki – Marii Krystyny) ciągnącymi się przez wiek XIX. W 1837 Donoso Cortés został wybrany deputowanym do Kortezów z regionu Kadyksu. Maria Krystyna sprawująca regencję jako pierwsza musiała w 1840 zrezygnować na rzecz generała Espartero, który stał zarazem na czele partii progresywistów. Królowa-matka wraz z dworem i frakcją umiarkowanych liberałów, w tym i Donoso, udała się na emigrację do Paryża. Zawiązana wspólnie przez generałów Narváeza i O’Donella rewolta przeciwko regentowi na rzecz Izabeli odniosła sukces w 1843 roku i Espartero musiał udać się na przymusową emigrację do Anglii. W tym czasie Donoso udało się ukuć z powodzeniem swoje pierwsze powiedzenie wypowiedziane w imię ustanowienia Izabeli II pełnoprawną królową pomimo jej młodego wieku. 7 listopada 1843 roku wygłosił w Kortezach mowę, którą zakończył słowami: „Jest trzynastoletnim dzieckiem [Izabela II], owszem; lecz jest również czymś jeszcze poza tym; jest instytucją trwającą od czternastu wieków”.[5]

Podczas pobytu w Paryżu aktywnie działał w dyplomacji pośrednicząc w zawarciu małżeństwa pomiędzy Ludwiką Ferdynandą – siostrą Izabeli II – i synem króla Francji Ludwika-Filipa, księciem de Montpensier. Za jego wysiłki król Francji przyznał mu nawet Legię Honorową. Po nastaniu w Hiszpanii rządów moderados – tak zwanej „Dekady Umiarkowanej” (Decada Moderada 1844-54) – został powołany do Rady Koronnej i niedługo potem otrzymał tytuł markiza de Valdegamas uprawniający go do zasiadania w izbie wyższej Kortezów. Podczas pierwszego dłuższego pobytu w Paryżu miał okazję rozmawiać z Montalembertem oraz Veuillotem, wydawcą ultramontańskiego pisma „L`Univers”, który później chętnie publikował jego przemówienia i eseje. Z redaktorem „L’Univers” miał okazję spotykać się częściej jeszcze pod koniec życia, gdy pełnił służbę dyplomatyczną w Paryżu i Berlinie. Wtedy poznał Atanazego hr. Raczyńskiego, który pełnił służbę w dyplomacji pruskiej i księcia Metternicha, z którym wymieniał się stale korespondencją.[6] To podczas tych podróży, zniechęcony polityką hiszpańską i europejską napisał słynny „Esej o katolicyzmie, socjalizmie i liberalizmie”. Jego praca spotkała się z początku z ostrą krytyką w postaci recenzji w „L`Ami de la Religion”, której autorem był ks. Gaduel[7]. Recenzent oskarżył je o sprzyjanie herezji potępionych przez Kościół, a przede wszystkim manicheizmu. W odpowiedzi Donoso Cortés zwrócił się do Św. Officjum o ostateczny werdykt uznając z góry nieodwracalność dowolnego wyroku. Watykan odniósł się do jego tekstu jak najlepiej, a co więcej sam papież Pius IX nie szczędził autorowi pochwał. Wkrótce argumentacja przedstawiona z tekstu znalazła odzwierciedlenie w tezach „Syllabusa” – wykazu błędów nowoczesności potępianych przez Kościół. Markiz tryumfował.

 

Donoso Cortés był słabego zdrowia, a życie skróciła mu choroba. Nie ma jednoznacznej diagnozy dla jego dolegliwości, które miał ponoć skrzętnie notować. Niektóre z symptomów, wedle ustaleń jego biografa – J. T. Grahama – mogły oznaczać żółtaczkę, jeśli nie syfilis[8]. Niemniej, pomimo wielu bolesnych dolegliwości niemal do końca życia pozostał aktywny umysłowo i politycznie wygłaszając największe przemówienia i pisząc swoje opus magnum w okresie, gdy dolegliwości zdecydowanie przybierały na sile (1849-1851). Chorobie ostatecznie uległ dopiero w 1853 roku, gdy kilkakrotne ataki na tyle osłabiły jego organizm, że dostał ataku serca i zmarł 3 maja, tuż przed swoimi 44-tymi urodzinami. Donoso nie pozostawił po sobie własnej szkoły ani naśladowców, podobnie zresztą jak Ortega y Gasset, czy Unamuno. Przez chwilę jego dzieło życia zostało nawet wpisane na Indeks, ale jak się okazało jedynie w wyniku oszczerstw i omyłki

Jego myśl koncentruje się wokół relacji między chrześcijaństwem a porządkiem dziejów. Jest przeświadczony o fundamentalnym znaczeniu religii we wszystkich epokach, a w szczególności o znaczeniu chrześcijaństwa. Uważa, że na relacji pomiędzy tym, co boskie a tym, co ludzkie opiera się każda znacząca zmiana w polityce. Bogowie helleńscy organizowali cywilizację europejską na sposób pluralistyczny będąc w zasadzie bardziej odbiciem ludzi niż projekcją boskości. Ich działanie było chaotyczne i pozbawione widocznych cech związku z wizją polityki. Dlatego Grekom brakowało uporządkowania i budowy trwałej struktury politycznej. Ich życie organizowała ciągła zmiana – wzrastanie i obumieranie. Bogowie w Rzymie zostali niejako podporządkowani polityce i ich kult stał się wobec tego religią państwową. Było to funkcjonalne, bo budowało trwałość instytucji przez powiązanie sfery sacrum i profanum. W Rzymie bogom brakowało jednak transcendencji, a ich byt był nierozerwalny z bytem Rzymu. A zatem rządzący byli bogom równi. Chrześcijaństwo ustanowiło perspektywę wieczności i wyznaczyło wektor dziejów, nadając kierunek polityce. Dopiero ta według Donoso jedyna prawdziwa religia pozwoliła na ocenę polityki spoza kryteriów dobra lub piękna nadając życiu publicznemu instytucjonalnej trwałości.

Jeśli Donoso Cortés był romantykiem to jednak z pewnością nie w kwestii rozumienia polityki i historii. Wyraźnie widać u niego wpływ lektur Św. Augustyna. Grzech i upadek ludzki jest w doczesności wysoce prawdopodobny, jeśli nie nieuchronny. Ludzkość spojona w całość przez pierwszych rodziców grzechem pierworodnym gotowa jest zawsze uciec w miłość własną i nieuchronnie każda organizacja polityczna do tego prowadzi. Można jedynie próbować przeciwdziałać postępowi tego procesu, lecz nie da się go zawrócić i człowiek zawsze, nawet starając się uwznioślić upadnie. Powstrzymać upadek człowieka można tylko przez narzucenie mu władzy, a jeszcze lepiej – dzięki odbudowie autorytetu religijnego. Ich wzajemna organizacja może zapewnić ludzką solidarność, zasadę naczelną organizacji politycznej. Cortés uznaje solidarność za niezbędne spoiwo nadające treść ludzkiemu istnieniu. Solidarność z pokoleniami ludzi zapewnia ciągłość i trwałość nici wiążącej współczesnych z Adamem i Ewą. Takie rozumienie oznacza, iż zarazem grzech jak i zasługi ludzi trwają i spajają nas w jedno społeczeństwo nadając perspektywę wieczności każdemu wymiarowi polityki. Dlatego tak ważna jest u Donoso historia. Ponadto, solidarność oznacza bezpośrednie powiązanie żyjących i ich wzajemną współodpowiedzialność niezależnie od pełnionych funkcji i ról. Niezależnie od ustroju ludzie są za siebie wzajemnie odpowiedzialni i siebie reprezentują. Naród ukonstytuowany jest ze wszystkich ludzi, a ograniczenie do węższej grupy, na przykład arystokracji nie wyłącza podmiotowości każdego człowieka. Pytanie: „arystokracja, czy monarchia?” jest kwestią wyboru funkcjonalności systemu i realnej możliwości sprawowania władzy. Nie oznacza to oczywiście, że Cortés uważał, iż ta interpretacja jest powszechna. Wręcz przeciwnie, wygłaszając te poglądy starał się odpowiadać na żywe w owym czasie teksty anarchistyczne Proudhona (mylone przez Donoso z socjalistycznymi), którego tezy stawia sobie za punkt odniesienia w eseju o katolicyzmie.

Pesymizm Donoso tyczący się natury ludzkiej, jej niezmiennego skażenia złem, stał w niezgodzie z ustaleniami soboru trydenckiego uznającego naturę ludzką jedynie za zmąconą przez grzech pierworodny. Człowiek w tej interpretacji niekoniecznie musi ciążyć ku złu. Wyeksponowana zostaje za to jego wolna wola. Społeczeństwo zorganizowane przez złych z natury ludzi determinuje konieczność silnej władzy opartej na autorytecie świeckim jak i na autorytecie religijnym. Służy temu instytucjonalizacja władzy i jej depersonalizacja. Ustanowienie autorytetu władzy, na przykład monarszej, powoduje, że funkcję przywódcy może pełnić dowolna osoba, o ile posiada do tego tytuł. Dlatego za tak niebezpieczne uznaje ograniczanie władzy konstytucjami opartymi o zasady umowy społecznej, które pomniejszają suwerenność instytucji władzy podkreślając zależność od zbiorowego interesu jednostek. Rządzący są poprzez takie rozwiązanie ograniczeni w sprawowaniu swojego mandatu legitymizowanego według Donoso nie tyle przez głosy ludzi, ile przez prawo natury ustalone przez Boga. Zatem nie mogą sprawować tego mandatu w pełni efektywnie tracąc zaufanie poddanych nie tylko dla siebie, ale i dla autorytetu urzędu, który sprawują. Kwestią autorytetu politycznego jest skuteczność rozumiana jako niezachwiana realizacja woli władcy. Ta wszakże zawsze musi pozostawać w zależności od kwestii religii i autorytetu religijnego związanego z papieżem.

Wbrew pozorom Donoso Cortés nie postuluje ustanowienia realnej władzy papieskiej nad światem, co rozważał na przykład Dante w „Monarchii”, ale ma na uwadze bezpośrednie związanie władcy, dysponującego „wędzidłem politycznym”, przez wewnętrzne „wędzidło religijne” jako sposób na uporządkowanie jego skądinąd niezależnych decyzji. Jego dążeniem jest wzmocnienie autorytetu władzy dla utrzymania ciągłości państwa, którego istnienie uważał za zagrożone przez socjalistów. W związku z tym legalizm w czasach rewolucyjnych nie była dla niego kwestią pierwszorzędną. Dlatego z zacięciem popierał zamach stanu Ludwika-Napoleona Bonaparte i ustanowienie II Cesarstwa, które miały przeciwdziałać oddaniu państwa w ręce sił rewolucyjnych – odcinających „pępowinę” historii i ustanawiających chaos. W tym wyborze, jak i w popieraniu stronnictwa Izabeli II (określanej przez karlistów mianem „uzurpatorki”) ujawnia się realizm Cortésa, który w obliczu sytuacji rewolucyjnej wybiera środki, które mają największe, jego zdaniem, szanse na zachowanie ciągłości państwa i dzięki reformom utrwalenie władzy na dłużej. Poparcia markiza dla dyktatury we Francji nie należy traktować jako przejawu zamiłowania Donoso do radykalnych rozwiązań, ani głupoty politycznej, ale przeciwnie należy je raczej uważać za wyraz chłodnej kalkulacji zakładającej, że lepiej utrzymywać stosunki dyplomatyczne z krajem rządzonym przez przewidywalnego dyktatora niż przez nieprzewidywalne kaprysy rządów rewolucjonistów.

W przemówieniu o dyktaturze z 1849 roku Donoso zaznacza swój chłodny analityczny stosunek do polityki nazywając dyktaturę konieczną jedynie w sytuacji rewolucyjnej: „Kiedy legalność wystarcza dla zbawienia społeczeństwa, wtedy legalność; jeśli zaś nie starcza, wtedy dyktatura. Panowie, to straszne słowo (jest straszne, lecz nie tak jak słowo <<rewolucja>>, które jest najstraszniejsze ze wszystkich).” Mimo gorących przemówień zdecydowanie nie przestaje uważać, że dyktatura jest tylko chwilowa, że jest „koniecznym złem”, które będzie miało miejsce niezależnie od decyzji parlamentu, czy poprzeć generała Narváeza czy nie. W gestii parlamentu pozostaje jedynie decyzja, czy obrać na czas sytuacji rewolucyjnej dającego nadzieję na silne i sprawne rządy polityka, czy poczekać aż dyktaturę wprowadzi, jak w innych krajach Europy, nieokiełznany tłum rewolucjonistów.

Donoso zaznacza przy tym, że dyktatura, którą postuluje, jest jedynie lekarstwem na niestabilność organizmu politycznego wywołanego nadmiernym skoncentrowaniem sił rewolucyjnych w ramach organizacji politycznych. Przyjmuje za rzecz oczywistą, że wśród opcji politycznych zawsze są takie, które działają na szkodę państwa i nazywa je siłami inwazyjnymi. Ich rozproszenie pozwala na rozluźnienie dyscypliny rządu i prowadzenie polityki w oparciu o podział władzy i legalizm, lecz w przypadku rozpoznania sytuacji rewolucyjnej konieczne jest zastosowanie środków wyjątkowych dla uratowania ciągłości państwa. Za te środki Donoso Cortés uznaje wszystko, co konieczne, by dyktator mógł zaprowadzić ład polityczny. Zarazem dyktatura różni się od monarchii absolutystycznej tym, że nadaje się ją z konieczności, ale i w imieniu narodu. Na dyktatorze ma spocząć odpowiedzialność za dbanie o dobro ogółu, gdy legalizm do tego celu już nie może się przysłużyć.

Co więcej, argumentuje, że dyktatura jest wpisana we współczesne systemy polityczne, w tym i w kolejne konstytucje Francji, mimo iż były uchwalane pod naciskiem rewolucjonistów republikańskich. Za przykład podaje m.in. Kartę Konstytucyjną, którą obejmujący władzę Ludwik XVIII („król z prawa” od 1795) przyjął 4 czerwca 1814. Gwarantowała ona między innymi rząd reprezentacyjny i podstawowe wolności, zaś w artykule 14., w którym, jak powiada Donoso ukryta jest dyktatura, określała kompetencje króla jako głównodowodzącego wojskiem na ziemi i na morzu, mającego moc wypowiadania wojen, zawierania traktatów pokojowych, przymierza i traktatów handlowych mianowania wszystkich pracowników służby publicznej oraz wydawania regulacji oraz postanowień koniecznych do egzekwowania prawa i zapewnienia Państwu. Słowem, ustanawiała go dyktatorem. Druga Karta Konstytucyjna przyjęta 14 sierpnia 1830 przez Ludwika-Filipa podobnie kryje możliwość dyktatury, a to przez zwrot zawarty w preambule: „Nakazaliśmy i nakazujemy [król], by Karta konstytucyjna z 1814, ta sama, którą uzupełniły i przyjęły obydwie Izby (…) została na nowo opublikowana na następujących terminach.” A zatem narzędzia dyktatorskie zawarte są w konstrukcji politycznej Francji niezależnie od jej odwołań do republikanizmu. Ta demonstracja przykładu nie wystarcza Donoso, który zaraz wskazuje na Anglię, jako kolejny przykład posługiwaniem się instrumentem dyktatury w bieżącej polityce. Przytacza uprawnienia parlamentu angielskiego, który uważany był przez progresywistów za przykład instytucji republikańskiej, by wykazać, że i on dysponuje władzą dyktatorską. Parlament angielsku dysponował, w owym czasie tzw. bill d’attainder („prawem do zatrzymania”), które dawało moc karania osoby lub grupy osób bez przeprowadzenia procesu. Stosowane w Anglii rzadko przeciw osobom powszechnie uznanym za zdrajców zostało ostatecznie zniesione w 1870 roku. Na podstawie tych tego aktu więziono, a następnie stracono między innymi Thomasa Cromwella (1540), a także Thomasa Howarda, księcia Norfolk, za podejrzenia udziału w spisku przeciwko Elżbiecie I (1572).

Po rozprawieniu się z wątpliwymi argumentami przeciwników politycznych, Donoso odwołuje się do rozwijanej przez siebie teologii politycznej, czyli współzależności sfery polityki i religii. Porządek polityczny Europy wynikający z dominacji chrześcijaństwa utrwalił się w oparciu o prawo naturalne ustanowione przez Boga, lecz Bóg i tak pozostawił sobie możliwość ingerencji w świat i zawieszania naturalnego prawa wedle własnego uznania. Boskie interwencje mimo swoje wyjątkowości stają się jednocześnie elementem prawa natury. Ta sama prawidłowość ma mieć miejsce w życiu politycznym. Dla przykładu, we Francji władza króla Ludwika-Filipa nie była prawowita z punktu widzenia sukcesji, ale wedle Donoso uprawomocniła się przez powstrzymanie rewolucji. Stąd wnosi, że chociaż jego władza to monarchia będąca pod wieloma względami ułomna, powinno się uznać tego króla i okazać mu wsparcie. Jeśli się tego nie uczyni, do władzy może dojść nieokiełznany rewolucyjny tłum, którego Donoso Cortés się tak bardzo obawiał. Jest to więc wybór z rozsądku, słuszny jedynie ze względu na konieczność zachowania ciągłości państwa:

„Bóg, panowie, skazał monarchię francuską. Nadaremnie głęboko przekształcała się ta instytucja by dostosować się do okoliczności i czasów; nawet to nie wystarczyło: jej potępienie było nieodwołalne i zguba niezawodna. Monarchia z łaski bożej dokonała żywota z Ludwikiem XVI na szafocie; Monarchia chwały zakończyła się wraz Napoleonem na wyspie; Monarchia dziedziczna odeszła z Karolem X na wygnanie, a z Ludwikiem Filipem zakończyła się ostatnia z możliwych Monarchii: Monarchia rozsądku. (Brawo, brawo!) Smutny i pożałowania godny to spektakl instytucji czcigodnej, antycznej, chwalebnej, której na nic już ani prawo boskie, ani legalność, ani rozsądek, ani chwała.”

Dla Donoso bieg zdarzeń w sytuacji rewolucyjnej jest właśnie poza wszelką ludzką kontrolą i tylko Bóg, w niezrozumiały dla nas sposób, może zdecydować o tym, co się zdarzy: „Republika nie zwyciężyła: Republika była narzędziem zwycięstwa siły wyższej. (…) Siła ta, kiedy zacznie się jej dzieło, tak jak była zdolna zniszczyć Monarchię z pomocą Republiki, będzie również zdolna, jeśli to będzie konieczne i zgodne z jej celami, obalić Republikę rękami Imperium, lub rękami Monarchii.”

Donoso odnosi się dalej do zasad republikańskich to znaczy haseł równości, wolności i braterstwa, które jak twierdzi są niemożliwe bez chrześcijaństwa, bo bez osadzenia ich w ciągłości historii wynaturzają się i zmieniają swój jednoznacznie pozytywny wydźwięk. Podobnie krytykuje stosunek radykalnych liberałów do rewoltującego tłumu. Zamiast mnożyć obietnice, które tylko rozbudzają nadzieje na lepsze życie, należy, według Donoso, zdecydowanie odrzucić żądania i presję tłumu, a w zamian proponować systemowe reformy. Donoso nie był ani szczególnie mściwy, ani nie cenił krwawych rozpraw. Natomiast uważał za niezbędne ogarnięcie w miarę możliwości potencjału rewolucji na skalę Wiosny Ludów, której w Hiszpanii udało się uniknąć.

Zwracając następnie uwagę na siły zewnętrzne wpływające na sytuację rewolucyjną przytacza działania dyplomacji francuskiej i angielskiej, które w walce o rękę Izabeli II i wpływy w Hiszpanii były gotowe zupełnie zmienić swoje poglądy jak rękawiczki burząc równowagę dotychczasowych stosunków dyplomatycznych. Oto Francja, na skutek zabiegów dyplomatycznych Metternicha, decyduje się na wspieranie w państwach europejskich status quo, gdy tymczasem Anglia w imię walki o władzę jest gotowa snuć w Hiszpanii intrygi prowadzące do inspiracji rewolucji. W jedną z takich misji został zaangażowany przyjaciel Donoso Cortésa, niejaki pan Bulwer, ambasador angielski w Hiszpanii, którego oskarżono o uczestnictwo w rewoltach w marcu i maju 1848 roku. Spowodowało to jego wydalenie z Hiszpanii, na które rząd angielski natychmiast odpowiedział usunięciem ambasadora hiszpańskiego z ziem brytyjskich.

Apogeum przemówienia to kwintesencja rozumienia przez Cortésa współzależności religii, polityki i historii. Dla ilustracji relacji pomiędzy religią i władzą polityczną posługuje się metaforą powiązanych wzajemnie temperatur: represji religijnej i represji politycznej. Dowodzi, że na przestrzeni wieków temperatura religijna będąca najgorętsza w czasach Jezusa stopniowo opadała tworząc konieczność wzrostu temperatury represji politycznej. Religijność dla Donoso stanowi siłę porządkującą wewnętrznie działanie człowieka, którego niedoskonałym zastępstwem jest represja polityczna. Ustępująca z czasem religijność przynosi konieczność coraz większej kontroli społeczeństwa przez sferę polityki. Kiedy w czasach pierwszych chrześcijan wiara była najsilniejsza, władza i organizacja polityczna prawie nie była potrzebna pozostawiając pełną wolność polityczną[9]. Stopniowa degeneracja religijności prowadzi ludzkość aż do upadku, który jak sądził Donoso, miał nastąpić wkrótce. Po okresie tyranii Rzymu i krótkim okresie czasu życia Chrystusa z czasem rośnie potrzeba coraz szerszych uprawnień władzy i tak kolejno zamiast mężów zaufania będących rozjemcami następują monarchie feudalne, a te z kolei zmieniają się w absolutne.

Argumentacja Donoso skłania do postawienia pytania o cel sprawowania władzy. Dla Cortésa nie jest to naturalna skłonność człowieka, ale konieczność wynikająca z zaniku wolności pozytywnej organizującej przestrzeń publiczną. Po co więc władza polityczna? Po to tylko by wypełnić mechanizmy sprawiedliwości i ustanowić przemocą to, czego nie udało się osiągnąć miłością? W takim razie Donoso oferuje jak najbardziej nowożytną (a nie tradycjonalistyczną) interpretację władzy politycznej. To władza, której najchętniej by uniknął, a musi się na nią godzić ponieważ prawidłowo rozpoznaje symptomy osłabienia autorytetu religijnego. Inaczej niż w przypadku Arystotelesa, władza nie jest koniecznym komponentem rozwoju organizacji społecznej. Jest protezą zastępującą prawdziwą zasadę – chrześcijaństwo. Ta opozycja jest zarazem odwołaniem do metafory dwóch miast św. Augustyna stojących wobec siebie w zupełnej opozycji. Jedno zorganizowane wokół miłości bożej, a drugiej wedle porządku miłości własnej. Cortés posuwa się dalej niż biskup z Hippony. Twierdzi nie tylko, że dwa „miasta” są organizowane wokół różnych rodzajów miłości, ale że te dwa były niegdyś jednym i nie toczyły ze sobą wojny. Co więcej, w mowie o dyktaturze pokazuje możliwość przywrócenia tego stanu poprzez wywołanie reakcji religijnej. Sam jednak nie wierzy zupełnie, że taka reakcja byłaby możliwa, zwłaszcza po naruszeniu autorytetu papieża i jego przymusowej abdykacji w 1848 roku.

Ostatnim argumentem za dyktaturą polityczną jest kwestia zamieszek w Rzymie. Autor argumentuje, że do zamieszek doszło po części z winy polityki ustępstw prowadzonej początkowo przez papieża. Pius IX z początku nastawiony był przychylnie do liberalnych reform dających więcej wolności politycznej poddanym, lecz mimo ustępstw, na które przystał, rewoltujący tłum zmusił go do poczynienia kolejnych daleko idących koncesji na rzecz republiki, aż w końcu został zmuszony do złożenia godności i ucieczki z Rzymu. A więc nawet papież i jego suwerenność polityczna podlegają temu samemu prawu temperatur i gdy nie można wywołać reakcji religijnej, konieczne jest podniesienie temperatury politycznej. Suwerenność głowy kościoła podlega tym samym prawom, co suwerenność innych władców. Jedyną różnicą jest jego autorytet duchowy, który niemniej wymaga niezależności politycznej wobec innych państw i władców. W owym czasie był to istotny argument, bo o polityczną dominację nad Watykanem walczyły zarówno Austria, Francja jak i Rosja wysyłające do Watykanu zarówno noty dyplomatyczne jak i wojska. Pius IX, który ostatecznie powrócił na tron wziął sobie tę lekcję do serca i w niedługim czasie ogłosił edykt o błędach nowoczesności wymierzony przede wszystkim w prądy wolnościowe. Co więcej, uznał za konieczne wprowadzenie w instytucji kościoła dogmatu o nieomylności w sprawach religii odrzucając późniejsze argumenty Lorda Actona nawołującego do zachowania w tej kwestii swobody.

Zwieńczeniem mowy jest apel do deputowanych nie tyle o dokonanie wyboru pomiędzy dyktaturą, a wolnością, co nawoływanie do rozpoznania rzeczywistej sytuacji: „Panowie, jeśli dziś mielibyśmy zająć się głosowaniem, wyborem między wolnością, z jednej strony, a dyktaturą, z drugiej, nie byłoby zupełnie nieporozumienia; któż, mogąc uściskać się z wolnością, padłby na kolana przed dyktaturą?”. Donoso przytacza obraz imperialnego Rzymu, jako koronny przykład na to, jak błędnie można rozpoznać system polityczny – pozornie republikański, bo zachowujący wszystkie republikańskie instytucje, a w rzeczywistości dyktatorski, bo wolę polityczną stanowi wyłącznie cezar, który jest jedyną osobą spoza systemu republikańskiego.

W konsekwencji parlament głosuje w większości za pozostawieniem Narváeza przy władzy, choć w dwa lata później musi odejść pod naciskami własnej frakcji, w tym i Donoso, który ponownie wstępuje na trybunę, by wypomnieć Narváezowi jego nieudolność i korupcję rządzie. Trudno osądzić na ile mowa Donoso zmieniła bieg historii. Wiemy za to z pewnością, że została żywiołowo przyjęta w całej Europie przez wszystkich żywo zainteresowanych kwestią władzy i republiki. Mowa, która na tle jego dotychczasowych, dosyć liberalnych, wystąpień była niczym radykalny wybuch. Stanowiła preludium do jeszcze poważniejszych, a zarazem bardziej konserwatywnych refleksji na temat związku pomiędzy polityką a religią. Zapewne najbardziej namacalny wpływ tekst ten miał dla kariery politycznej samego autora. Poparcie udzielone Narvaezowi, choć udzielone przez Donoso wbrew sobie, oznaczało związanie swego losu z politycznym losem generała. Po jego odejściu pozycja polityczna „triumwiratu” została we frakcji moderados znacznie osłabiona, a markiz wyjechał na misje dyplomatyczne do Paryża i Berlina, by powrócić do kraju tylko na skutek znacznego pogorszenia zdrowia w 1853 roku.

Po śmierci postać Donoso Cortésa budziła ciekawość i podziw, szczególnie wśród hiszpańskich legitymistów, w tym: Gabino Tejado, Juan Vázquez de Mella, Alvaro d`Ors, którzy cenili go przede wszystkim za rozwój teorii decyzjonizmu. Było to o tyle niezwykłe, że legitymiści stali na stanowisku broniącym prawa Carlosa do tronu, podczas gdy Donoso opowiadał się za rządami Izabeli II i jej matki, Marii Krystyny. Jego bezpośrednimi spadkobiercami byli tak zwani „neokatolicy” (neocatólicos) działajacy po 1854 roku., między innymi.: Cándido Nocedal i markiz Pidal.

Język Donoso obfituje w szereg błyskotliwych wolt, które niezależnie od jakości argumentów robią do dziś niezwykłe wrażenie. Budując i uwalniając napięcie wciąga w pełną metafor, pasjonującą i zarazem ponurą opowieść o polityce. Dostrzega na przykład współzależności zmian nie tylko w świecie idei, ale identyfikuje je ze współzależnościami postępu technologii i metod sprawowania władzy. Buduje w efekcie przemówienie zrozumiałe tylko po nowożytności, a i tak żaden z nowożytnych filozofów politycznych przed nim tak nie pisał. Zdumiewa idealistyczna teologia połączona z twardym opisem realistycznym, który możemy porównać z tym u Machiavellego. Kryje się tu odległa analogia, bo Makiavel, co prawda nie pisał o współzależności autorytetów religijnego i politycznego, wszakże w Księciu jasno wytaczał drogę silnego władcy, a zarazem wiązał potrzebę takiegoż władcy z rozpadem chrześcijaństwa. Markiz niekoniecznie czerpał z nauk Machiavellego, a przynajmniej brak na to dowodów, lecz zaskakuje czasem jego zdecydowane opowiedzenie się po stronie silnego władcy przeciwko siłom rewolucji i rozpadu, co robi też Machiavelli.

W tradycji konserwatywnej, rozumianej jako reakcja na rewolucje, zapoczątkowanej przez Edmunda Burke’a niemal pół wieku wcześniej i wspartej przez tradycjonalistyczny defetyzm Josepha de Maistre’a oraz Luissa de Bonalda markiz de Valdegamas wyznacza nowy kierunek. Chociaż Donoso Cortés opisywał rewolucje jako konieczność dziejową, nawiązując do analogicznych opisów tradycjonalistów francuskich: to w swoim ujęciu problemu wychodził poza defetyzm tradycjonalistów i postulował uznanie rewolucji za element oczyszczający zaburzone relacje społeczne w dziejach i nadający pęd zmianom, które inaczej nie miałyby miejsca. Innymi słowy rewolucja staje się w jego wizji historii koniecznością – punktem przełomowym, który, gdy temperatura religijna opadnie „poniżej zera” i zaburzone zostaną wzajemnie się równoważące siły, wyznaczy moment zmiany i odwrócenia się cyklu. Ten moment przełomu może trwać długo, lecz dla Donoso odrodzenie się autorytetu jest konieczne, a daleki jest od apokaliptycznych wizji końca świata, które roztaczał de Maistre. Hiszpan do końca uważał za konieczne przeciwdziałanie, jako że odnowienie religijne zawsze mogło nastąpić w przyszłości: „jeśli jest reakcja religijna, zobaczycie jak, w miarę wzrastania temperatury religijnej, zaczyna spadać w sposób naturalny i spontaniczny, bez żadnego wysiłku, temperatura polityczna, aż do wyznaczenia chłodnego dnia wolności ludów.” Nie miał zbyt wiele nadziei, że takie odrodzenie mogłoby nastąpić szybko i roztaczał wizję wszechogarniającej rewolucji i nadchodzącej tyranii.

Na pytanie: „czy rewolucja to zerwanie z tradycją i przesądami?” odpowiedź u Donoso brzmi „nie”, ponieważ u niego to nie przesądy i tradycja kształtują porządek polityczny, ale religijność i wiara – temperatura religijna. To stopień natężenia tej temperatury, a zatem znaczenie autorytetu kościoła dla społeczeństwa determinuje jak silna władza będzie konieczna do zachowania porządku w przestrzeni publicznej. Jedynie niezrozumienie roli polityki może prowadzić do tragedii rewolucji, która zarazem jest nieuniknionym (w perspektywie realisty) wydarzeniem w historii. Czy jest to zatem postulat wolności, o którym pisał Lord Acton? Również nie. Donoso nie wnosi na rzecz wolności religijnej, a więc tolerancji. Właściwie uznaje tolerancję religijną za konsekwencję rozluźnienia w Kościele, a przejawy politycznego (instytucjonalnego) wyłamania się protestantyzmu uważa za osłabienie autorytetu papieża ogniskującego wcześniej autorytet religijny. Tak jak koniecznością historii jest pewien proces duchowego ochłodzenia tak właśnie dla wolności politycznej konieczne jest instytucjonalne i dogmatyczne wzmocnienie roli papieża – wywołanie swoistej reakcji religijnej, by dać ludziom wytchnienie od władzy politycznej.

Teksty Donoso Cortésa nie są szczególnie znane w Polsce. Fragmenty jego wystąpień były publikowane w tłumaczeniu w „Przeglądzie Katolickim” i „Przeglądzie Poznańskim” w połowie XIX w. Równie mało jest opracowań. Na uwagę zasługują komentarze i analizy Jacka Bartyzela i Adama Wielomskiego, którzy jednak interesują się Donoso głównie ze względu na wątek monarchistyczny, czy też tradycjonalistyczny – w sumie niezbyt u Donoso istotny. Donoso opowiadał się za wzmocnieniem roli państw narodowych w dyplomacji europejskich, ale też w korespondencji z Metternichem pisał z dużą sympatią o narodach „zielonej Irlandii” i Polski „tej Irlandii Słowian”[10]. Wyrazem jego dążenia do nowoczesnego scentralizowanego państwa było poparcie udzielone Izabeli II dla wysiłków na rzecz większej integralności terytorialnej Hiszpanii i konieczne wzmocnienie oraz reformę instytucji centralnych. Mimo to jego twórczość nie mogła się cieszyć w Polsce popularnością w czasie rozbiorów, masowego poparcia dla Napoleona i nadziei na niepodległość pokładanych w okresie Wiosny Ludów.

Niewątpliwy wpływ na myśl polityczną konserwatyzmu, jaki miał Donoso, jest dziś niemal zapomniany. Niesłabnąca od jakiegoś czasu moda na lekturę tekstów Carla Schmitta powinna pobudzić ciekawość, skąd niemiecki teoretyk dyktatury i zagorzały katolik czerpał swoje inspiracje. Mowa o dyktaturze jest jednym z kluczy do zrozumienia źródeł tragicznego wyboru pomiędzy zmianą w nieznane (rewolucją) a opowiedzeniem się za integralnością państwa, nawet za cenę dyktatury. Odczytując Donoso nie należy zapomnieć o polemicznym charakterze jego tekstów. Dzisiejsze rozumienie pojęć „socjalizm” i „liberalizm” dalekie jest już od tego, które przyjmował Cortés. Obydwa te nurty dopiero się kształtowały, a Donoso występował przeciw ich najbardziej radykalnym postaciom – anarchizmu i liberalnego progresywizmu – dokonując znacznego nadużycia w ich opisie. Nie można zapomnieć, że czasy w których żył wymagały pewnego radykalizmu postaw. Czasy rewolucji były jednocześnie czasami trudnych wyborów i wzmożonych wysiłków na rzecz integralności Europy. Jedni, jak John H. Newman, widzieli środek do zachowania całości kultury europejskiej w zawierzeniu religii katolickiej, inni zaś chcieli dyktatury elit jak Saint-Simon. Donoso, nie łącząc tych radykalnie rozbieżnych postaw szukał źródeł porządku w polityce i na dnie społecznej i politycznej organizacji Europy znalazł idee chrześcijaństwa. Jego język, na poły płomienny i ironiczny, sprawia, że lektura „O dyktaturze” zajmuje krótką chwilę. Gdy jednak pochylić się nad tekstem i prześledzić tok argumentacji budzą się niezaspokojone pytania o fundamenty politycznej konstrukcji Europy i relację między religią a polityką w nowoczesnym świecie.

[1] John T. Graham „Donoso Cortés. Utopia Romanticist and Political Realist” Columbia 1974, str. 150

[2] Oeuvres de Donoso Cortés, marquis de Valdegamas, Paris 1858, str. 320

[3] “Donoso Cortés as Servant of the State” John J. Kennedy [w:] Review of Politics, Vol. 14, Nr 4 (październik 1952), str. 520-555

[4] Jon T. Graham, ibidem str. 28-29

[5] Jon T. Graham, ibidem str. 53

[6] zob. “Deux diplomates le comte Raczynski et Donoso Cortés: depeches et correspondance politique 1848-1853“, red. Adhemar d’ Antioche, Paris , E. Plon, 1880

[7] zob. ks. Gaduel “Erreurs Theologiques et Philosophiques de M. Donoso Cortés, Marquis de Valdegamas” [w:] “L’Ami de la Religion. Journal et Revue Ecclésiatique, Politique et Littéraire”, 4 stycznia 1853, Nr 5471, T. 159, Paris 1853, str. 21-33

[8] Jon T. Graham, ibidem str. 303

[9] Isaiah Berlin nazwałby zapewne taką wolność zarazem pełnią wolności pozytywnej i negatywnej – zob. „Isaiah Berlin „ Cztery eseje o wolności”

[10] zob. “Deux diplomates le comte Raczynski et Donoso Cortés: depeches et correspondance politique 1848-1853”, red. Adhemar d’ Antioche, Paris , E. Plon, 1880

 

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa