ZGUT: Wrzucony wyższy bieg
Węgry to klasyczny przykład kraju, w którym media zostały przejęte przez rządzących
Media, zamiast pełnić funkcję kontrolną, przyglądać się działaniom rządzących i poprzez nacisk skłaniać ich do lepszego rządzenia, zaczęły służyć jako narzędzie wywierania wpływu na społeczeństwo. Są wykorzystywane do ataków na przeciwników politycznych i pomagają w rozpowszechnianiu fake newsów. W Europie Środkowej i Wschodniej główne media wspierają władzę i często są źródłem dezinformacji. Na Węgrzech ten proces poszedł najdalej.
Po 30 latach od upadku komunizmu w Europie Środkowo-Wschodniej nadzieje pokładane w swobodnej możliwości komunikowania się jako podstawy demokracji nie spełniły się. Około 10 mln osób odwiedza strony internetowe, które rozpowszechniają dezinformację, i postrzega je jako ważne źródło informacji.
Koncepcja Jurgena Habermasa mająca wyjaśniać, w jaki sposób ludzie dążą do osiągnięcia wzajemnego zrozumienia i konsensusu podczas wspólnego poszukiwania prawdy opartej wyłącznie na racjonalnych argumentach, w epoce dezinformacji i polityki postprawdy wydaje się utopijna.
Kiedy Habermas po raz pierwszy sformułował swoją ideę dotyczącą idealnej sytuacji komunikacyjnej, brakowało jakiegokolwiek odniesienia do manipulacji lub szerszego kontekstu politycznego. Koncepcja zakładała, że dobrze udokumentowane argumenty można przedstawić podczas otwartego dialogu, tak by żaden uczestnik nie został wykluczony.
Ta koncepcja sytuacji komunikacyjnej, która leży u podstaw jego idei demokracji deliberatywnej, została zakwestionowana już na początku lat 90., kiedy transformacja dopiero się zaczynała. Jednak znaczące zmiany w sferze publicznej w ostatnich latach pokazują dalsze zagrożenie.
Komunikacja masowa i wszechobecność Internetu zmieniły równowagę między politykami a opinią publiczną. Za sprawą technologii luka między „centrum” a „peryferiami” zmniejszyła się, a ludzie mogą bezpośrednio wziąć udział w debatach.
Jednak ta forma „cyfrowej emancypacji” nie przełożyła się dla wszystkich na ekonomiczne korzyści, ani nie zwiększyła suwerenności informacyjnej. Tę emancypację raczej wykorzystali populiści, stanowiąc jednocześnie sprzyjający kontekst dla odstępstw od demokratycznych zasad.
Podczas gdy Habermas twierdził, że nadmiar podsystemów posiadających własne media i zubożenie kulturowe prowadzą do kolonizacji świata – będącego właśnie rezultatem działania komunikacyjnego – mieliśmy do czynienia z nowymi zagrożeniami, szczególnie za sprawą nowych technologii. Jednocześnie pojawiły się nowe konflikty generowane przez rządy, podejmujące wysiłki budowania własnego autorytarnego systemu.
Przechwycone media
W Europie Środkowej i Wschodniej wszystkie rządy państw Grupy Wyszehradzkiej (V4) próbują przejąć media w swoich krajach, choć w różnym stopniu i przy użyciu różnych środków.
Dziennikarzom trudno jest dostarczać wyważonych, opartych na faktach informacji i pociągać rządzących do odpowiedzialności. Dzieje się tak albo z powodu bezpośredniej presji politycznej, albo konfliktu interesów będących udziałem właścicieli grup medialnych.
Węgry przez długi czas były postrzegane jako kraj, który odniósł sukces podczas transformacji demokratycznej po 1989 r. Jednak w ostatniej dekadzie stały się klasycznym już przykładem tego, jak przejmuje się media. Rząd Viktora Orbána zaczął od mediów publicznych, a następnie, we współpracy z lojalnymi oligarchami, przekształcił większość niezależnych mediów w instrumenty propagandowe.
Oprócz mniejszych mediów jedynie RTL Węgry i Central Media Group pozostały niezależnymi nadawcami. Jednak część tych mediów i tak jest zależna od rządu ze względu na wpływ, jaki wywiera on poprzez rynek reklamy.
Wojna medialna przeszła na wyższy poziom po wyborach w kwietniu 2018 r. Od tego czasu niezależne media mają coraz trudniejszą sytuację. Jesienią ubiegłego roku utworzono Środkowoeuropejską Fundację Prasy i Mediów (KESMA po węgiersku), która stała się jednym z największych konglomeratów medialnych w Europie.
Duża część regionalnych gazet na Węgrzech została przejęta przez KESMA pod przewodnictwem Gábora Liszkaya, znanego z wieloletniej lojalności wobec Viktora Orbána. Doprowadziło to do sytuacji, w której 16 gazet powiela te same wiadomości publikowane przez prorządowe media. Konglomerat utrudnia działalność kilku pozostających, niezależnych mediów. Teraz muszą one konkurować z jednym gigantem.
Orbán dał wolną rękę KESMA, twierdząc, że ma ona strategiczne znaczenie dla kraju, a jej działalność leży w interesie publicznym. Dzięki jego protektoratowi zaprzyjaźnieni z nim właściciele mogli swobodnie wychodzić z przekazem Orbána poza granice Węgier i rozpowszechniać tę narrację w Europie.
Internetowa agencja informacyjna V4NA, założona przez Árpáda Habony’ego, głównego spin doktora Orbána w Londynie, udostępnia treści w języku węgierskim, angielskim i francuskim, często będące echem przekazu węgierskiego rządu.
Manipulacje państwowe
W raporcie Global Inventory of Organised Social Media Manipulation z 2019 r. Oxford Internet Institute wskazuje, że węgierska przestrzeń medialna jest miejscem państwowych manipulacji. Boty i wynajęci ludzie są wykorzystywani do atakowania opozycji i odwracania uwagi społeczeństwa od istotnych problemów, jakie ma rząd. Ponadto wykorzystują istniejące podziały w społeczeństwie.
Orbán stworzył niezwykle skuteczny reżim autorytarny, który nadużywa swojej władzy w wielu sferach, wszystko w celu osłabienia przeciwników.
Podczas ostatnich lokalnych wyborów w październiku 2019 r. prorządowa gazeta „Magyar Nemzet” rozpowszechniła teorię spiskową, według której Gergely Karácsony, kandydat opozycji na burmistrza Budapesztu, zawarł porozumienie z Fransem Timmermansem, ówczesnym wiceprzewodniczącym Komisji Europejskiej, w sprawie osiedlenia muzułmańskich migrantów w stolicy Węgier i innych miastach. Gazeta twierdziła, że był to główny warunek otrzymania funduszy unijnych w przyszłości.
Rząd prawie od dekady wzmacnia swoje imperium medialne. Obecnie kontroluje ponad 500 mediów, co zapewnia Fideszowi dominującą pozycję w dyskursie politycznym. Prezentują one antyzachodnią, antyimigracyjną, prorosyjską retorykę opartą na fake newsach i teoriach spiskowych. Opozycja oraz niezależne organizacje pozarządowe są w nich przedstawiane jako wrogowie państwa.
Choć Viktor Orbán powtarza, że w przestrzeni medialnej „w przeważającej mierze dominują” lewicowo-liberalne partie, twierdzenie takie nie ma w rzeczywistości podstaw. Jednak ta narracja służy uzasadnieniu manipulacji prowadzonych przez państwo.
Darmowe media dla wszystkich
Przejmowanie mediów to tylko jedna strona medalu. Kolejnymi zagrożeniami, na które każdy rząd z grupy V4 reaguje inaczej, są rosyjska i chińska wojna dezinformacyjna. Węgierskie władze postanowiły nie przeciwdziałać dezinformacji pochodzącej z zagranicy.
Podczas gdy węgierskie media są penetrowane przez blisko 100 rosyjskich stron rozpowszechniających dezinformacje, głównie wspierających agendę Fideszu, to prorządowe media stały się podstawowym miejscem dla rosyjskiej dezinformacji.
Według badania Computational Propaganda Research Project, opublikowanego przez Uniwersytet Oksfordzki, manipulacje wiadomościami w Internecie na Węgrzech były zdominowane przez Rosjan do około 2014 r. Potem przejęło je węgierskie imperium produkujące fake newsy, ściśle współpracujące z oficjalnymi mediami prorządowymi. Ten ekosystem dezinformacji (prowadzony głównie przez ludzi) jest technicznie niezależny od Kremla i rozmyślnie rozpowszechnia rosyjskie narracje dotyczące nastrojów antyzachodnich i antyeuropejskich, wykorzystując lęk przed migrantami i demonizując postać George’a Sorosa.
Wszystko razem promuje główne założenia rosyjskiej dezinformacji dotyczące Zachodu i Unii Europejskiej.
Pomimo kurczącej się przestrzeni dla wolnych mediów i braku działań państwa zmierzających do uodpornienia obywateli na dezinformacje, część portali niezależnych stara się swoich czytelników przygotować do obrony przed akcjami manipulacyjnymi i fake newsami. Największe witryny Index, 24.hu i 444.hu, ale także strony śledcze, takie jak atlatszo.hu i Direct36, opublikowały artykuły i filmy wideo na temat systemowego zagrożenia dla demokracji ze strony wywrotowej dezinformacji i fake newsów.
Społeczność naukowa również miała w tym swój udział. Ponieważ w Europie Środkowej i Wschodniej po aneksji Krymu prorosyjska propaganda nasiliła się, osiągając rekordowo wysoki poziom, Political Capital wraz ze swoimi słowackimi i czeskimi partnerami uruchomiła dwutygodniowy biuletyn o dezinformacji zwracający uwagę opinii publicznej na obecność propagandy rosyjskiej.
Ponadto urbanlegends.hu przeciwdziała szerzeniu się miejskich legend, plotek, mistyfikacji i innych fałszywych treści rozpowszechnianych przez media krajowe i zagraniczne. Chociaż strona internetowa ma niewielki zasięg, jest to ważna inicjatywa dotycząca umiejętności korzystania z mediów, zainicjowana przez Iwana Marinowa.
Nowoczesne rozwiązania problemów postmodernistycznych
Chociaż przejmowanie mediów jest zjawiskiem globalnym, Europa Środkowa może stanowić ostrzeżenie dla Zachodu, ponieważ niski poziom zaufania do instytucji demokratycznych i mediów głównego nurtu jeszcze bardziej naraża społeczeństwo na manipulacje.
Podczas gdy niezależne media starają się zwalczać destrukcyjną, antyzachodnią i prorosyjską propagandę, raczej trudno jest znaleźć nowoczesne rozwiązania tych postmodernistycznych problemów, zwłaszcza jeśli patrzy się na nie z perspektywy uniwersalnej koncepcji działania komunikacyjnego Habermasa.
W Europie Środkowej i Wschodniej autokraci stworzyli systemową strategię, wykorzystując trzy narzędzia: pozbawiają instytucje demokratyczne ich właściwości, zwalczają głównych graczy, wykorzystując przeciwko nim państwo, a na koniec tworzą nowe zasady, dające rażąco nierówne szanse polityczne.
Co UE może zrobić w tej sytuacji? Ulepszone europejskie prawodawstwo dotyczące mediów – dyrektywa o audiowizualnych usługach medialnych (AVMSD) – już teraz zobowiązuje państwa członkowskie do wyznaczenia jednego lub większej liczby niezależnych krajowych organów regulacyjnych do nadzorowania sektora medialnego i audiowizualnego. To jednak nie wystarczy.
Ostatnie wydarzenia na Węgrzech i w innych krajach dowodzą, że UE potrzebuje znacznie bardziej całościowego podejścia. Dlatego nowa Komisja Europejska powinna również zająć się tym zagadnieniem w sposób systematyczny i skuteczny, tworząc etyczne i prawne ramy przeciwdziałania tym antydemokratycznym działaniom.
Tekst powstał w ramach programu #DemocraCE. Pierwotnie ukazał się w języku angielskim na Visegrad Insight.
Edit Zgut – politolożka i wykładowczyni wizytująca w Centrum Europejskim na Uniwersytecie Warszawskim. Doktorantka w Instytucie Filozofii i Socjologii Polskiej Akademii Nauk. Zajmuje się illiberalizmem na Węgrzech i w Polsce.
Fot. European People’s Party via Flickr (CC BY 2.0)