Zamiast podsumowania roku

Czy da się  inaczej definiować to, co ważne? Najważniejsze wydarzenia polityczne minionego roku? Listę hitów 2011 otwierają oczywiście wybory parlamentarne z pierwszym od czasów odzyskania wolności powtórzonym zwycięstwem tej samej partii. Platforma Obywatelska zyskała szansę […]


Czy da się  inaczej definiować to, co ważne?

Najważniejsze wydarzenia polityczne minionego roku? Listę hitów 2011 otwierają oczywiście wybory parlamentarne z pierwszym od czasów odzyskania wolności powtórzonym zwycięstwem tej samej partii. Platforma Obywatelska zyskała szansę na dokończenie trudnych reform i prawdziwą modernizację kraju. Drugie wydarzenie to osłabienie PiS-u i odejście frakcji ziobrystów. Poza tym do sejmu wszedł Ruch Palikota, co przeczy mitowi o zabetonowaniu polskiej sceny politycznej i wprowadza COŚ nowego. Aha, była jeszcze polska prezydencja w radzie Unii Europejskiej i przemówienie ministra Sikorskiego doceniające Niemcy i nawołujące do jedności europejskiej w czasach kryzysu strefy euro/sprzedające polską suwerenność. Gdzieś tam było jeszcze zabicie Bin-Ladena – symbolu światowego terroryzmu.

Może by jednak na chwilę wyłączyć różne tefałeny, poranki radia TOK FM i jeszcze szybsze poranki w Radiu ZET? Czy da się podsumować miniony rok inaczej? Z pewnością dobrze jest próbować. Próbować z większym dystansem spojrzeć na bieżącą partyjną politykę, nie ulegać z taką łatwością gładkim układankom przemówień, pozornie głębokim politycznym różnicom; unikać osłuchanych zbitek słownych, które służą za wytrych do politycznej rzeczywistości; nie uciekając od spraw lokalnych, ustawić nieco dalej horyzont obserwowanych wydarzeń.

Może się wtedy okazać, że to nie politycy z ekranu przemawiający na tle błyszczącej niebieskiej tkaniny, ale ludzie w przepoconych T-shirtach rozstawiający na ulicy namioty tworzą ważne wydarzenia roku. Że to, co doniosłe, nie zaczyna się w polskim Sejmie, czy choćby w Brukseli albo w Waszyngtonie, ale w Tunezji – miejscu znanym dotąd jako wakacyjna „destynacja”; że świat arabski może zawalczyć o demokrację, inspirując mieszkańców krajów zachodnich do innych, ale niemniej ważkich protestów. Protestów, które zapełniły place Madrytu, stopnie katedry Św. Pawła w Londynie i okolice nowojorskiego Wall Street, których uczestnicy nie występowali przeciwko konkretnym politykom czy politycznym decyzjom, ale głosili, że jest jakiś błąd w całym systemie społeczno-gospodarczym, w którym żyjemy.

Oczywiście, słusznie można twierdzić, że demonstracje się rozproszyły, wybory w Hiszpanii wygrała prawica, a ruch okupujących pozbawiony był konkretnych postulatów. Jednak, podobnie jak w przypadku poprzedniej fali społecznego buntu w roku 1968, wyzwolona społeczna energia z pewnością nie pójdzie na marne i przeobrazi sposób, w jaki myślimy, mówimy i żyjemy.

Protesty w Zucotti Park w Nowym Jorku (CC BY 2.0) by Francesco Fiondella

W ostatnich tygodniach minionego roku byliśmy świadkami jeszcze jednego społecznego zrywu, w Rosji, gdzie na ulicy znaleźli się przedstawiciele wszystkich odcieni spektrum politycznego w niespotykanym od lat sprzeciwie wobec autorytarnej władzy. A w Polsce? Może się też okazać, że to, co ważne, odnajdziemy w wydarzeniach pozornie błahych, które siłą o mocy motylich skrzydełek odmienią społeczną rzeczywistość. Może w ruchu samoobrony lokatorów, którzy jednoczą się w walce przeciwko stosującym coraz jawniej brutalne metody właścicielom. Może w spontanicznym przejęciu baru „Prasowego”, które przez Gazetę Wyborczą zostało uznane za „protest roku”. Te drobne społeczne inicjatywy powoli zbliżają Polskę do placu Tahrir, bulwaru Rotschilda i parku Zuccotti. Oczywiście, wydarzenia te zostały wybrane z zawężonej, warszawskiej perspektywy, a efekt motyla może przecież zacząć działać w stronach zupełnie niespodziewanych.

Res Publica online pisała w roku 2011 o tych miejscach, gdzie bije puls współczesnego świata. W 2012 nadal obiecujemy pisać o sprawach, które wykraczają poza zasięg zainteresowań radiowych „poranków” i pustki telewizyjnych programów informacyjnych.

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa