Szymczak: Licytacja współczucia
Intelektualista, pałający świętym oburzeniem, że jego rodacy znów nie współczują ofiarom zamachów w Bagdadzie, obnaża przede wszystkim swoje poczucie wyższości
213 ofiar śmiertelnych. Tyle wynosi obecnie bilans wczorajszego zamachu w Bagdadzie. To prawie dwa razy więcej niż będące dla nas wszystkich szokiem zamachy w Paryżu w listopadzie zeszłego roku, ponad 4 razy więcej ofiar niż zeszłotygodniowe zamachy w Stambule. Licytacja współczucia, gdzie punktem odniesienia są kolejne liczby ofiar, może wydawać się głęboko niemoralna. Za każdym spośród 213 mieszkańców Bagdadu czy 130 Paryżan znajduje się indywidualna historia i załamani nagłą stratą bliscy. Licytacja ta odbywa się jednak zawsze, gdy jedna z grup terrorystycznych lub samotny wilk dokona zamachu na dziesiątkach niewinnych osób. Za każdym razem w mediach społecznościowych i wśród medialnych komentatorów nie brakuje głosów, że ofiary zamachów poza Europą i USA nie otrzymują odpowiedniego wsparcia. I ja rozumiem to oburzenie. Ale nie rozumiem zdziwienia.
Solidarność nie jest symetryczna. I nie można jej od nikogo wymagać. My, Polacy, pokazaliśmy fantastyczny przykład solidarności w roku 1980, kiedy to na stocznię gdańską i całą strajkującą Polskę z podziwem patrzył cały świat. Dziś jednak odnoszę wrażenie, że solidarności musimy się uczyć od nowa. Szczególnie międzynarodowej. Dlaczego jednak dziwi nas taki stan rzeczy? Przeciętny polski program informacyjny o wiadomościach ze świata pozaeuropejskiego nie mówi prawie nic. Nierzadko zdarza się, że największy polski wieczorny serwis z wiadomościami serwuje swoim odbiorcom dwa materiały obyczajowe, jednak ani jednego z informacjami międzynarodowymi. Niejeden dziennikarz zajmujący się sprawami międzynarodowymi usłyszał podczas swojej pracy, że polskiego odbiorcy to nie interesuje. Trudno wymagać od każdego, aby sam szukał informacji o najnowszych politycznych wydarzeniach w Azji Południowo-Wschodniej czy wyborach w Wenezueli. Przeciętny polski pracownik nie ma na to czasu, a podczas swojej edukacji nie został wyposażony w narzędzia pozwalające mu te informacje znaleźć, a co dopiero krytycznie je ocenić. Intelektualista, pałający świętym oburzeniem, że jego rodacy znów nie współczują ofiarom zamachów w Bagdadzie, obnaża przede wszystkim swoje poczucie wyższości, nie brak empatii społeczeństwa.
O mecenacie idei i filantropii w Polsce – nowy, 224 numer Res Publiki Nowej, „Złodzieje i filantropi”. Do zamówienia już teraz w naszej księgarni https://publica.pl/filantropia
Szczególnie w obecnym klimacie politycznym, gdy, nie tylko w Polsce, wychodzą z szaf zapomniane już demony ksenofobii i niechęci do innego, trudno będzie pokonać tę nierówność w podejściu do dwóch osób, z których jedna miała nieszczęście zginąć w centrum europejskiej metropolii a druga w stolicy kraju Bliskiego Wschodu zdestabilizowanego przez działalność zachodnich wojsk. Przecież z humanistycznego punktu widzenia nie ma między nimi żadnej różnicy. Każdy inny, wszyscy równi. Jak jednak wytłumaczyć to komuś, kto w telewizyjnym dzienniku informacyjnym Irakijczyka widział jedynie jako postać krzyczącą coś w niezrozumiałym języku, w smugach dymu, który nie opadł jeszcze po wybuchu ostatniego samochodu pułapki? I któremu nikt, nigdy, podczas 12 lat edukacji nie powiedział, że Bagdad był kiedyś najwspanialszą metropolią świata? Mamy w tym względzie ogromne braki. Można by przecież podnosić argument, że nie wszędzie w Iraku jest niebezpiecznie, a co więcej, że w niektórych dzielnicach Bagdadu można wieść spokojne życie. Ale kto tego posłucha? Na liście najniebezpieczniejszych krajów świata, stworzonej przez Institute for Economics and Peace, think-tanku zajmującego się badaniem ekonomicznych korzyści płynących z pokoju, Ukraina zajmuje 8. miejsce. Nikogo raczej nie odwiedzie to od podróży do Lwowa. Podejrzewam jednak, propozycję podróży do Libii (10. miejsce), Pakistanu (11.) czy Palestyny (17.) większość osób rozważy trzy razy.
W porównaniu do obecnej sytuacji, lata 90. były pod względem bezpieczeństwa w Polsce i na świecie sielankowe. To wtedy można było pomyśleć, jak zmienić programy edukacyjne i podejście mediów, aby zwiększyć świadomość kulturową Polaków. Dziś, gdy tzw. Państwo Islamskie dokonało w ciągu tygodnia trzech zamachów w trzech światowych stolicach, jest na to za późno, a my zbieramy żniwo wcześniejszych zaniedbań. Warto o tym pamiętać, gdy kolejny raz zechcemy napisać wściekły post w mediach społecznościowych o tym, że ktoś bardziej utożsamia się z bywalcami paryskich kawiarni niż z iracką klasą średnią, która mieszka w Karradzie, zaatakowanej w niedzielę dzielnicy Bagdadu.
Fot. flaga Iraku | Wikimedia Commons