Soros: UE ocali siebie, ocalając Ukrainę
Europa stanęła przed wyzwaniem ze strony Rosji, które dotyka jej istoty - to zdanie otwiera esej „Obudź się, Europo” George’a Sorosa. Tekst poświęcony Ukrainie opublikowany został na stronie internetowej „New York Review of Books”. Esej […]
Europa stanęła przed wyzwaniem ze strony Rosji, które dotyka jej istoty – to zdanie otwiera esej „Obudź się, Europo” George’a Sorosa. Tekst poświęcony Ukrainie opublikowany został na stronie internetowej „New York Review of Books”.
Esej to głos o tyle ważny, że Soros jednoznacznie opowiada się za wsparciem Ukrainy nie tylko w wymiarze transformacji gospodarczej, ale również ukraińskiego wysiłku obronnego. – Najwyższy czas, żeby państwa członkowskie Unii Europejskiej obudziły się i zaczęły zachowywać jak przystało na kraje znajdujące się pośrednio w stanie wojny. Lepiej pomóc Ukrainie się bronić, niż musieć walczyć samemu – pisze Soros.

Puntem wyjścia dla propozycji Sorosa jest konstatacja, że europejscy przywódcy nie są świadomi znaczenia i powagi wydarzeń na Ukrainie. Tymczasem w ocenie Sorosa Rosja przedstawiła alternatywę dla „wartości i zasad, na których zbudowano Unię Europejską”.
To sformułowanie, podobnie jak zdanie otwierające tekst, umieszczają esej Sorosa w tradycji filozofii politycznej Carla Schmitta. Nie jest zatem niespodzianką, że głównym obiektem zainteresowania Sorosa jest zdolność Zachodu do aktywnej obrony – gospodarczej i militarnej – Ukrainy w konfrontacji z Rosją. Soros nie mówi jednak o bezpośrednim zaangażowaniu armii państw NATO. Powracającym sformułowaniem jest szersze „pomóc Ukrainie w obronie przed rosyjską agresją”.
Analizując przyczyny, dla których państwa Zachodu nie zdecydowały się na wsparcie Ukrainy, Soros posuwa się do podejrzenia, że Barackowi Obamie bardziej zależy dziś na skutecznym zwalczaniu Państwa Islamskiego i dlatego może nie wspierać militarnie Ukrainy, w zamian uzyskując to samo – brak rosyjskiej pomocy wojskowej dla Syrii. Za taką decyzją stać musiałoby przekonanie, że Władimir Putin jest jednak racjonalnym politykiem. Dlatego Soros pisze, że „na Zachodzie zwyciężyło przekonanie, że Putin nie jest Hitlerem” i dając mu to, czego się domaga, można powstrzymać prezydenta Rosji od używania przemocy, a sankcje gospodarcze prędzej lub później skłonią go do ustępstw.
– To są fałszywe nadzieje, zbudowane na podstawie nieprawdziwych twierdzeń i nie mające oparcia w rzeczywistości – stwierdza Soros, przypominając, że Putin już wcześniej używał siły. Nie pisze o tym wprost, ale jego słowa sugerują wyobrażenie sobie scenariusza, w którym na Ukrainie powtarzają się barbarzyństwa dwóch wojen w Czeczenii.
Esej Sorosa zbudowany jest na przekonaniu, że zwycięstwo Putina na Ukrainie postawiłoby w niebezpieczeństwie Zachód jako cywilizację. Politycy krajów zachodnich, którzy nie rozumieją „nowej Ukrainy” (ukraińskiego społeczeństwa obywatelskiego, które powstało w ciągu ostatniego ćwierćwiecza i które wytrwało zimą na Majdanie), nie mogą dostrzec, że „agresja Rosji na Ukrainę jest, pośrednio, atakiem na Unię Europejską”.
W tej perspektywie Soros formułuje argument, jeśli Putinowi uda się złamać „nową Ukrainę”, to zada dotkliwy cios całemu Zachodowi – łącznie z jego najpotężniejszymi instytucjami, takimi jak NATO i Unia Europejska.
Dlatego Soros bardzo poważnie opowiada się za pomocą Zachodu dla Ukrainy. Swoją tezę uzasadnia najpierw prawami ekonomii (być może lepiej znanymi zachodnim biurokratom). Sankcje przeciwko Rosji nazywa „złem koniecznym” i zwraca uwagę, że osłabiają one nie tylko Rosję, ale również gospodarki krajów unijnych. – W przeciwieństwie do tego, wspieranie Ukrainy w obronie przeciwko rosyjskiej agresji stymulowałoby gospodarczo nie tylko Ukrainę, ale i Europę – pisze Soros.
W konkluzji Soros proponuje Europejczykom, aby „uważnie przyjrzeli się nowej Ukrainie”, ponieważ w zaangażowaniu młodej, ukraińskiej rewolucji można dostrzec ten stan zbiorowości, który niegdyś pozwolił stworzyć zjednoczoną Europę, a który dziś wydaje się nieco zapomniany. – Unia Europejska ocali siebie, ocalając Ukrainę – kończy swój esej Soros.