Słowackie powidoki

Illah van Oijen. Holenderka. Fotografka. W 2005 roku przyjechała do Bratysławy na dwa lata. Została do dzisiaj. Na początku portretowała stolicę Słowacji oczami cudzoziemki. W 2008 roku Koszyce zdobyły tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2013. Postanowiła […]


Illah van Oijen. Holenderka. Fotografka. W 2005 roku przyjechała do Bratysławy na dwa lata. Została do dzisiaj. Na początku portretowała stolicę Słowacji oczami cudzoziemki. W 2008 roku Koszyce zdobyły tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2013. Postanowiła tam pojechać i przekonać się sama, jak zmieni się miasto. I tak już od ośmiu lat przygląda się przez obiektyw ludzkim pejzażom słowackich miast.

Nad jeziorem, 6/2009
Nad jeziorem, 6/2009

Projekt: Słowacja

Był 2005 rok, Unia Europejska powiększyła się o kolejne 10 państw. Słowacja była jednym z nich. Z punktu widzenia młodej Holenderki wydawała się miejscem egzotycznym, zawieszonym między „nową” a „starą” Europą. Bratysława miała wszystkie cechy miasta fotogenicznego – nie tak pocztówkowa jak Praga, z ogromnymi blokowiskami tworzącymi niemalże niezależne miasto – Petržalkę, z urokiem podupadających kamienic. Gdzieniegdzie przebijała się patyna czasów austro-węgierskich i tandeta komunizmu. Czuć już było w powietrzu, że idą zmiany. A van Oijen chciała być we właściwym miejscu we właściwym czasie.

Przyjechała, żeby dokumentować zmianę, a przy okazji nauczyła się języka, poznała przyjaciół, zakochała się, założyła rodzinę.

W 2007 roku powstała jej pierwsza książka Bratysława – miasto na miarę (Bratislava – město na mieru). W pierwszej odsłonie swojego fotograficznego projektu Human Landscapes pokazywała, jak zmienia się miasto w dobie szybkiej modernizacji. Nie zawsze przemyślanej. Na nowo odkrywała codzienne przestrzenie, zatłoczone dworce, opuszczone budynki. Jej zdjęcia przypominają fotografie Tadeusza Rolkego z okresu polskiej transformacji. I tak jak nie ma już tej Warszawy, którą uwiecznił na swoich zdjęciach Rolke, tak samo powoli w niepamięć odchodzi Bratysława van Oijen.

Widoczna jest ta sama dbałość o szczegół, czasami pozornie nieistotny, takie samo odkrywanie piękna w braku i niedociągnięciach. Kicz naśladownictwa, ale pokazywany nie po to, aby ośmieszyć, lecz aby wypunktować pospiesznie sklecane kopiowanie zachodnich trendów i estetyki. To przyjrzenie się z bliska ludziom, którzy zadamawiają ową zmieniającą się przestrzeń, tworzą coś co socjologowie poznańscy opisali niedawno jako fenomen „niewidzialnego miasta”. Samoróbki, często na granicy estetyki, ale za to pokazujące potencjał oddolnej aktywności. Co ważne ludzie uwiecznieni na zdjęciach Holenderki zawsze są podmiotami, a nie przedmiotami zdjęć. Niejednokrotnie widać, chociażby po podpisach pod zdjęciami, że fotografka rozmawiała wcześniej ze swoimi bohaterami. Nie traktuje ich jak ciekawy element kompozycyjny.

Koszyce – trudna miłość

Kiedy już – jak sama mówi – stała się Bratysławianką, na trasie jej kolejnej podróży pojawiły się Koszyce. 2008 rok był momentem wielkiego triumfu tego drugiego co do wielkości i pierwszego, jeśli chodzi o złą sławę, miasta na Słowacji. Niczym mantrę powtarzano, że otrzymanie tytułu Europejskiej Stolicy Kultury odmieni to miasto raz na zawsze.

Pierwsze zmiany dostrzegła w nazewnictwie. Sfotografowany w 2009 roku chaotycznie zaprojektowany szyld sklepu z rajstopami po dwóch latach ustąpił miejsca nowemu, w którym panuje typograficzny ład. Hotel Slovan jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przemienił się w Double Tree Hilton. Na miejscu Placu Wyzwolicieli powstał Aquapark. Utworzono tu także skatepark, który w założeniu miał być przykładem dobrej przestrzeni publicznej, ostatecznie jednak wprowadził nowy podział lokalnej społeczności. Jego otwarcie van Oijen sfotografowała dość przewrotnie. Ponieważ aby wejść na teren, trzeba było uiścić opłatę (co odgórnie wykluczyło część potencjalnych użytkowników), a zarazem nie można było wnieść na niego alkoholu (co także mogło przyczynić się do rezygnacji części tej grupy z użytkowania obiektu), pewna grupa młodzieży pozostała za ogrodzeniem. Fotografka pokazała więc zarazem tych, którzy uczestniczyli w inauguracji, jak i tych, którzy przypatrywali się temu wydarzeniu spoza wysokiego ogrodzenia.

uroczyste otwarcie nowego skateparku przez premiera Ficę. Alejová, 10/ 2008
uroczyste otwarcie nowego skateparku przez premiera Ficę. Alejová, 10/ 2008

Szybko zadomowiła się w Koszycach i coraz częściej zapuszczała się w mało turystyczne i niedotknięte gorączką ESK rejony. Spędziła sporo czasu na Luniku IX, otoczonym złą sławą blokowisku, które powstało w latach 70., a obecnie jest jednym z największych w tej części Europy romskich gett. Topograficznie i mentalnie odgrodzone od reszty miasta, tworzy swój własny mikroświat – izolowany obszar biedy i wykluczenia.

Lunik IX, 6/2009
Lunik IX, 6/2009

Przyglądała się nie tylko odnowionemu centrum miasta, lecz także oddolnym, żywym praktykom mieszkańców. Temu, w jaki sposób wykorzystywane jest częściowo poprzemysłowe, a częściowo opuszczone nabrzeże rzeki Hornád – miejsce, którego nie poddano zbytnim ingerencjom modernizacyjnym. Dlatego pozostało elementem autentycznej przestrzeni miejskiej, w której ludzie czują się swobodnie. Łowią ryby, pływają, rozpalają ogniska i popijają piwo w pamiętającej wczesne lata powojenne hospodzie Pri Sudkoch.

Zdjęcia van Oijen nie pokazują oficjalnej, folderowej wersji Koszyc, ale nie skupiają się też na epatowaniu brzydotą. To historie mieszkańców i ich sposobów, czasami groteskowych, na udomowienie przestrzeni, w której żyją. Nawet jeśli na niektórych zdjęciach fotografka nie pokazuje ludzi, zawsze skupia się na pokazaniu jakiejś ludzkiej aktywności. Na próżno szukać w albumie ujęć przypominających idealne architektoniczne wizualizacje sterylnego miasta.

Pri hati/ 6/2009
Pri hati/ 6/2009

Illah udało się w projekcie pokazać, czym jest trudna miłość do Koszyc – miasta, które się wyludnia, bo młodzi specjaliści wyjeżdżają albo do Bratysławy, albo do Pragi, i żaden tytuł europejski nie może tego procesu zatrzymać. Miasta, do którego – co wydaje się wręcz symboliczne – najkrótsza droga z Bratysławy nie wiedzie wcale przez Słowację, lecz przez Węgry. To właśnie ten rodzaj ciągłych zaskoczeń i nieoczywistości okazał się tym, co najtrafniej opisuje to miejsce. Van Oijen udało się przełożyć ową „dziwność” na obraz. Na poziomie języka nie było jednak już tak łatwo. Dlatego wykorzystała nieprzekładalne na język polski (choć podobne do staropolskiego) słowo używane jedynie we wschodniej części Słowacji (przymiotnik: dzivý, nazwa albumu to rzeczownik dzivost’) – oznacza ono właśnie coś równocześnie niesamowitego, jak i nieokreślonego, trudnego do uchwycenia.

Ukryty potencjał

Poszukiwania wyjątkowości w słowackim miastach trwają nadal. Tym razem van Oijen zaangażowała się nie tylko w dokumentowanie tego, w jaki sposób ludzie tworzą przestrzeń publiczną na Słowacji, lecz także aktywnie włączyła się w animowanie tego procesu. Jest jedną z pomysłodawczyń i organizatorek pierwszego w Bratysławie targu ulicznego (Dobry Trh), na którym można kupić nie tylko lokalne produkty spożywcze, lecz także rękodzieło. Zorganizowany w uliczkach Starego Miasta ożywił na nowo tę przykrytą nadal kurzem część miasta.

Fotografka zaangażowała się też w działania mające na celu przywrócenie budynku starej hali targowej mieszkańcom stolicy. Wraz z grupą aktywistów – o przeróżnych zawodach i umiejętnościach – udało się jej namówić władze miasta, żeby przekazały ten budynek na lokalne centrum kultury. Co ważne, pomysł powstał dzięki kooperacji różnych środowisk, które bardzo zaangażowały się w projekt – ustaliły z urzędem, że nie tylko zaadoptują przestrzeń i zapewnią bogaty program kulturalny, lecz także rokrocznie będą przeznaczać określoną sumę na inwestycję w budynek. Ma on także stanowić serce tworzonej właśnie kulturalnej dzielnicy Bratysławy. Okazało się, że u naszych słowackich sąsiadów kryzys ekonomiczny pozwolił na poszukiwanie alternatywnych metod finansowania i rozwijania działań kulturalnych i wyzwolił w ludziach potencjał. Tydzień temu władze oficjalnie podpisały umowę przekazania hali w ręce aktywistów.

Nie tylko Holenderka znalazła swoje miejsce w Bratysławie. Coraz więcej młodych Słowaków powraca z Pragi. Wygląda na to, że na Słowacji zaczyna się dziać…

Illah van Oijen
Illah van Oijen

***

Illah van Oijen, Košice – Dzivost’ v srdci. Urban Landscapes in Košice, Slovart 2011.

Tekst powstał w ramach projektu Sąsiedzi realizowanego przy wsparciu Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa