Serbski gambit

3 kwietnia 2022 r. Serbowie udadzą się do lokali wyborczych, aby zagłosować w wyborach prezydenckich, parlamentarnych, a w niektórych przypadkach — także lokalnych, m.in. w


W szranki stanie wiele różnych partii i kandydatów reprezentujących programy polityczne o szerokim spektrum poglądów. Prawie wszystkie z nich muszą stawić czoła poważnym trudnościom, starając się podbić serca i umysły potencjalnych wyborców. Kampania toczy się w warunkach ograniczonej wolności mediów i w atmosferze lekceważenia głosów krytycznych wobec rządu.

Ostatnie sondaże wskazują na kolejne zwycięstwo prezydenta Aleksandra Vučića i jego Serbskiej Partii Progresywnej (SNS) z prognozowaną liczbą 45 proc., znacznie przewyższającą prognozowane 20 proc. głosów dla koalicji Zjednoczonej Serbii (US).

Przechwycona sfera medialna

Sektor medialny jest spolaryzowany, a najłatwiej znaleźć w nim (pro)rządowych mówców, w tym samego prezydenta Aleksandra Vučića. W związku z tym, mimo dużej liczby mediów, różnorodność poglądów jest ograniczona. Ponadto na szeroką skalę zdarzają się przypadki niewłaściwego wykorzystania zasobów administracyjnych, nadużywania urzędu oraz przeznaczania środków z budżetu państwa w ramach zachęty dla potencjalnych wyborców.

Niemniej jednak prezydent Vučić i jego SNS napotykają trudności podczas kampanii. Mają one jednak inny charakter.

Trudność polega na pogodzeniu geopolitycznego wyboru Serbii, jakim jest przystąpienie do UE, z bardzo silnymi politycznymi, gospodarczymi, ale także osobistymi powiązaniami z Rosją. Jest to szczególnie ważne teraz, w kontekście wojny w Ukrainie i zbliżających się wyborów 3 kwietnia.

Presja z obu stron

Jednym z głównych powodów, dla których serbski rząd, ale także społeczeństwo, chce pozostać przy Unii Europejskiej, jest jej wsparcie finansowe. Unia jest największym donorem Serbii: w ciągu ostatnich 20 lat UE przekazała ponad 3 mld euro w formie dotacji na wsparcie reform w Serbii. Ponadto UE jest największym partnerem handlowym Serbii — ponad 61 proc. serbskiej wymiany handlowej odbywa się z państwami członkowskimi UE.

Z drugiej strony, Rosja pozostaje jednym z czterech największych partnerów handlowych Serbii. Jest ona również uzależniona od rosyjskiego gazu i otrzymuje go po obniżonej cenie, którą Putin „przyznał” prezydentowi Vučiciowi w geście przyjaźni podczas jego podróży do Moskwy w listopadzie 2021 r. Ten tani gaz ma kluczowe znaczenie dla serbskiej gospodarki.

Polityczne wsparcie Rosji w ONZ w kwestii Kosowa jest kolejnym powodem, dla którego Serbia nie przyłączyła się do unijnych sankcji wobec Rosji po jej agresji na Ukrainę, mimo licznych komunikatów z Brukseli, że od krajów kandydujących do UE oczekuje się działania zgodnego z polityką zagraniczną Unii, a opowiedzenie się po niewłaściwej stronie — czyli po stronie Rosji — może pociągnąć za sobą konsekwencje. Najwyraźniej samo potępienie rosyjskiej inwazji na Ukrainę przez Serbię na forum własnej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Zgromadzenia Ogólnego ONZ nie wystarczyło.

Rosyjska „przyjaźń” z Serbią

Dla Serbii nałożenie sankcji na Rosję oznaczałoby prawdopodobnie zerwanie z nią stosunków. Gdy Serbia to zrobi, Rosja nie zawaha się zlikwidować swojego „przyjaciela” na płaszczyźnie gospodarczej, zmuszając Serbię do płacenia normalnych cen rynkowych w ramach „zemsty”, a także na płaszczyźnie politycznej, zmieniając zdanie w ONZ w sprawie Kosowa.

Rosyjskie wsparcie dla kogokolwiek na świecie, w tym dla Serbów, nigdy nie było gestem dobrej woli. Kierowano się raczej czysto pragmatycznym podejściem, w zależności od potrzeb i interesów Rosji, także tych doraźnych.

Obecne elity serbskie nie strzelą sobie w stopę, zrywając stosunków z Rosją. Gdyby to zrobiły, skutki odwetowych sankcji rosyjskich w trakcie kampanii wyborczej byłyby katastrofalne dla ich kampanii.

Choć serbskie społeczeństwo jest głęboko podzielone w wielu kwestiach, w tym w kwestii wojny w Ukrainie i stosunków z Rosją, nastroje społeczne w tej kwestii są raczej zachowawcze, a poparcie dla Rosji i Putina utrzymuje się na wysokim poziomie.

Przeważająca liczba osób popierających takie prorosyjskie poglądy to wyborcy Aleksandra Vučicia i SNS, dlatego przed wyborami nie dojdzie do rewolucyjnych decyzji w sprawie sankcji wobec Rosji. W przeciwnym razie może to bardzo dużo kosztować, zarówno prezydenta, jak i partię.

Strategia powyborcza

Co jednak stanie się po wyborach 3 kwietnia? Jak pokazują sondaże, Vučić i SNS przy obecnym status quo mogą z dużym prawdopodobieństwem ponownie wygrać wybory. Jeśli tak się stanie, ile czasu zajmie nowemu rządowi przeanalizowanie perspektyw kraju i jaka będzie jego decyzja?

Z punktu widzenia geopolityki pozostanie po stronie Rosji, nie ma dla Serbii dużego sensu. Historycznie rzecz biorąc, rosyjskie wsparcie polityczne prawie nigdy nie skutkowało niczym znaczącym dla Serbii.

Jeśli chodzi o Kosowo, to niezależnie od tego, jak bardzo kontrowersyjne i przejmujące jest to dla Serbów, czas zacząć stawiać czoła rzeczywistości: prowincja oddaliła się od metropolii. Istotną kwestią pozostaje skupienie się na ścisłej współpracy z władzami Kosowa w zakresie utrzymania praw mniejszości narodowych dla mieszkających tam Serbów oraz ochrony serbskich zabytków i miejsc kultu religijnego.

Co więcej, opowiadanie się po stronie Rosji jest w dzisiejszych czasach wielkim mauvais ton, ponieważ oznacza sprzymierzenie się z samym złem. Jeśli Serbia opowie się po stronie Rosji, straci reputację nie tylko w obecnym kształcie, ale także poniesie konsekwencje ekonomiczne. Pomijając potencjalne cięcia finansowe ze strony UE, w takim przypadku nie zapominajmy, że gospodarka rosyjska załamie się raczej wcześniej niż później z powodu bezprecedensowych sankcji nałożonych na nią w wyniku agresji na Ukrainę.

Nagrody za przestrzeganie przepisów

Ponadto zarówno UE, jak i Stany Zjednoczone powinny zdawać sobie sprawę, że zerwanie więzów z Rosją będzie miało wpływ na stabilność gospodarczą Serbii także przez pewien czas. Dlatego też, jeśli chcą, by kraj ten znalazł się w pełni w ich orbicie, muszą być gotowe zrekompensować straty gospodarcze Serbii.

Niedawna wypowiedź kanclerza Niemiec Olafa Scholza, który stwierdził, że wszelkie opóźnienia w rozmowach akcesyjnych z Bałkanami Zachodnimi sprawią, że region ten stanie się podatny na wpływy zewnętrzne, może być sygnałem takiego właśnie wsparcia.

W tym kontekście najnowszy raport Visegrad Insight „Five Western Balkans Scenarios for 2030” (Pięć scenariuszy dla Bałkanów Zachodnich na rok 2030) stanowi doskonały przegląd tego, co przyszłość może przynieść regionowi, a w szczególności Serbii. W zależności od tego, jak rozwinie się sytuacja po wyborach 3 kwietnia, Serbia może mieć szansę na realną akcesję do UE lub będzie musiała nadal zmagać się ze stagnacją i status quo.

Zbliża się czas dokonania wyboru. Miejmy nadzieję, że tym razem serbski rząd dokona właściwego.

Tetiana Poliak-Grujić – dyrektor programowy ds. Sąsiedztwa UE w Visegrad Insight, Fundacja Res Publica. Doświadczenie zawodowe Tetiany obejmuje pracę zarówno w sektorze korporacyjnym, jak i non-profit, w tym obserwację wyborów w szeregu krajów w składzie międzynarodowych misji obserwacyjnych.

Tłumaczenie z jęz. angielskiego Agnieszka Homańska.

Tekst pochodzi z serwisu Visegrad Insight.

Fot. Nikola Knezevic / Unsplash.

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa