Ruch Poparcia Palikota – czy warto?
W ideały należy wierzyć – odkąd istnieje cywilizacja ludzka (moment powstania jest wprawdzie dyskusyjny, ale kiedyś nastąpił) co jakiś czas trafiają nam się idealiści – ludzie, którzy walczą o dobro, prawdę i inne wspaniałe wartości. […]
Trochę łatwiejsze jest reprezentowanie idealizmu wewnętrznego. Filozofowie się chyba ze mną zgodzą. Właściwie ponosi.
Internet aż kipi od dyskusji nt. Janusza Palikota i jego najnowszej inicjatywy. Wielu ludzi określa go jako „prawdziwego Europejczyka” i człowieka, „który jako jedyny mówi prawdę”. Myślą, że to jest ten człowiek – który w końcu nie zawiedzie i dotrzyma swoich obietnic. W 1995 miał nas nie zawieść Kwaśniewski, w 1997 AWS miał być inny niż poprzednicy. W roku 2005 pojawić się miała IV RP, a dwa lata później podobni entuzjaści poparli PO. Nie neguję dobrych intencji Janusza Palikota, ale konia z rzędem temu, kto przedstawi mi racjonalny argument wskazujący, że postąpi on inaczej niż poprzednicy. Janusz Palikot wszedł do polityki pięć lat temu. Miejsca i sytuacje, na które miał realny wpływ, nie dowodzą tego, że jest lepszy niż ci, których krytykuje.
Popieram idealistów i ich wiarę w człowieka, który jest inny i wszystko zmieni. Popieram ich wiarę w to, że entuzjazm zmiecie wszelkie przeszkody (że sparafrazuję hasła Lenina). Musze jednak powiedzieć – uważajcie – entuzjazm musi być mądry i wynikać z czegoś więcej niż potrzeby serca. Polska nie potrzebuje li tylko porywów serca (ich w naszym kraju nie brakuje) ale uczciwości i kompetencji.
Czy warto poprzeć najnowszą inicjatywę Janusza Palikota? Boli mnie to co powiem – nie warto. Rozsądni ludzie popierają wiele punktów z jego programu. Nie są one nowością. Skupmy się lepiej na solidnej pracy u podstaw – czyli czymś, na czym sam Janusz Palikot znał się kiedyś jako biznesman, ale stracił to wyczucie jako średni uczestnik życia publicznego i samorządowego.
Janusz Palikot powtarza te same wytarte formuły i postulaty. Nowatorski jest sposób ich podania, celebryckość autora oraz sposób mobilizacji potencjalnych zwolenników.
W ruchu Palikota rodzi się już postrzeganie świata w kategoriach „dobra i zła”. Palikot jest dobry – jego przeciwnicy nie. Nie chce być złym wrózbitą, ale nie potrzebujemy w Polsce kolejnego środowiska w typie zakonu PiS czy Radia Maryja – zamknietego, mającego monopol na prawdę i mieszającego z błotem swoich przeciwników tylko dlatego, że nimi są. Nie chcę zwycięstwa Polski Tadeusza Rydzyka, ale równie mocno mierzi mnie możność zwycięstwa mentalności ludzi takich jak Dominik Taras.
Janusz Palikot ponawia wezwanie do realizacji wielu projektów PO. Pod wieloma z reform (a zwłaszcza pod pomysłem zagwarantowania w budżecie odpowiedniego poziomu finansowania kultury) – podpisuję się obiema rękami. W gospodarczej i politycznej części palikotowego dyskursu za głupi uważam jedynie pomysł zniesienia Senatu – oczywiście należy Senat zmniejszyć i zreformować.
Argumenty światopoglądowe w ustach lubelskiego posła brzmią jednak nieprzekonująco. Wydają się być zachowaniem „fejsbukowym”. Na popularnym portalu społecznościowym coś nagle staje się modne, do grup i stron fanowskich dołączają kolejni uczestnicy. Działa to jak fala. Kilka lat temu w okolicach 2005 roku panowała moda na patriotyzm i odwołanie się do wartości (zapoczątkowana przez budowę Muzeum Powstania Warszawskiego). Palikot uczestniczył w niej zarówno werbalnie jak i inaczej (czy pamiętacie „Ozon”?). Teraz – od kilku miesięcy – narasta fala niechęci do konserwatyzmu, jakiej nie znamy od lat dziewięćdziesiątych. Janusz Palikot popiera również ją. Poseł z Lublina gra nonkonformistę, ale nim nie jest! Tacy jesteśmy też czasem i my – idziemy z prądem, ale myślimy, że przeciwstawiamy się złu. Mamy szansę na rzeczową dyskusję o reformach – ale ruch Palikota jej nie pomoże przeprowadzić.Zmiany proponowane przez Palikota – w wielu wypadkach tak, w kilku nie, w kilku sprawach podsykutujmy. Palikot jako ich motor – nie…