Przyszłość Europy to nie tylko Warszawa i Budapeszt

Konferencja o Przyszłości Europy dowiodła, że Europejczycy chcą Europy zjednoczonej i demokratycznej. W dłuższej perspektywie ani węgierski, ani polski rząd nie mogą tych głosów ignorować.


Dwa dni po wybuchu wojny w Ukrainie, Nataliya Ableyeva zgłosiła się do wjazdu na przejściu granicznym w Beregsurány, węgierskiej wiosce liczącej zaledwie 600 mieszkańców. Ale uciekająca przed bombardowaniami kobieta przywiozła ze sobą nie tylko walizkę: miała ze sobą dwoje małych dzieci, które poznała zaledwie kilka godzin wcześniej. Niedaleko granicy węgierskiej zatrzymał ją ich ojciec i poprosił, by zabrała dzieci ze sobą na Węgry, gdzie spotka się z nimi i odbierze je matka. Kilka godzin później dzieci były już bezpieczne w samochodzie matki.

Od 24 lutego niezliczone historie, takie jak ta Natalii, dowiodły, że solidarność nie jest pustym hasłem, wypowiadanym tylko przez europejskich polityków na uroczystościach protokolarnych. Czy to w Beregsurány na Węgrzech, w Przemyślu w Polsce, czy w Vyšné Nemecké na Słowacji, setki wolontariuszy ruszyły na granicę, by pomóc milionom uciekającym z Ukrainy, oferując ubrania, jedzenie, schronienie, transport, a nawet życzliwe słowo. Robili to nawet w krajach, które w 2015 roku miały zupełnie inne podejście do mas uciekających z Syrii i Afganistanu.

Równolegle do tego przejawu europejskiej solidarności w działaniu, na kontynencie miało miejsce inne wydarzenie. W cieniu rosyjskiej ofensywy od prawie roku trwała Konferencja o Przyszłości Europy, dająca wszystkim Europejczykom możliwość wyrażenia swoich poglądów na temat kierunku, w jakim powinna zmierzać Europa, i głównych ich priorytetów.

O tym, że „obywatel europejski” nie jest jedynie abstrakcyjnym pojęciem, dobitnie świadczy fakt, że ponad 50 000 osób wypowiedziało się w ten sposób na platformach i forach internetowych, a nawet we wspólnych grupach dyskusyjnych obywateli europejskich. Ponieważ uczestnicy zostali losowo wybrani z państw członkowskich, wyniki odzwierciedlają poglądy całego społeczeństwa, a nie tylko tych, którzy są entuzjastycznie nastawieni do UE.

Warto zauważyć, że wśród respondentów internetowych szczególnie aktywni byli mieszkańcy czwórki wyszehradzkiej, w tym Węgier i Polski, co pokazuje, że wbrew ambicjom rządów w Warszawie i Budapeszcie, Węgrzy i Polacy również aktywnie włączyli się w projekt europejski. Pod względem liczby ludności Węgry zajęły drugie miejsce po Luksemburgu na liście narodów, które wniosły najwięcej wkładu w projekt.

Głos obywateli

Pakiet propozycji składający się z 49 punktów przedstawiony na konferencji, został symbolicznie zaprezentowany przywódcom instytucji europejskich w tegorocznym Dniu Europy. Pokazały one jasno, że obywatele chcą większej jedności europejskiej, demokracji, ochrony środowiska, lepszej opieki zdrowotnej i równości.

Choć dla wielu Konferencja na temat Przyszłości Europy wydawała się jedynie chwytem PR-owym, w rzeczywistości był to pierwszy od bardzo dawna zestaw propozycji odzwierciedlających wolę Europejczyków, a nie Komisji Europejskiej, Parlamentu Europejskiego czy Rady. Jest to duży krok w systemie instytucjonalnym, który od dawna oskarżany jest o deficyt demokracji, a w szczególności o to, że w Brukseli nie słucha się głosów obywateli kontynentu. O znaczeniu pakietu propozycji świadczy również fakt, że został on przyjęty przez przewodniczącą Parlamentu Europejskiego Robertę Metsolę, przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen oraz prezydenta Francji Emmanuela Macrona, reprezentującego francuską prezydencję w Radzie Unii Europejskiej.

Jednak w Europy Środkowej i Wschodniej wciąż aktualne pozostaje pytanie o to: co kraje czwórki wyszehradzkiej – w tym Słowacja, Czechy, Polska i Węgry – sądzą o propozycjach, które mogą wyznaczyć polityczny kurs Europy na długi czas. Wyniki pokazały, że obywatele chcą bardziej zdecydowanych działań na rzecz ochrony demokracji i praworządności niż jakakolwiek dotychczasowa propozycja UE, a także znacznie ściślejszej integracji europejskiej. Sugeruje to, że Warszawa, a zwłaszcza Budapeszt, zmierzają w przeciwnym kierunku.

W przypadku krajów Grupy Wyszehradzkiej konferencja nie jest oczywiście pierwszym badaniem, które pokazuje, że ich obywatele niekoniecznie postrzegają walkę o wolność z UE jako najważniejszy problem. Według ostatniego badania Eurobarometru, Węgrzy, Czesi, Polacy i Słowacy za najważniejsze zagrożenie uważają wzrost cen i inflację – problemy, które mają wpływ na ich życie osobiste. Na drugim miejscu obywatele wszystkich czterech krajów wymieniali stan służby zdrowia, a na kolejnych – stan gospodarki, bezrobocie, zaopatrzenie w energię oraz – z wyjątkiem Węgrów – zmiany klimatyczne.

Jednocześnie imigracja, terroryzm, a nawet rządy prawa i stosunki z instytucjami Unii Europejskiej znalazły się na końcu listy, co oznacza, że nie są to priorytety dla obywateli V4. Takie wyniki są zupełnie inne od tego, co chciałyby twierdzić niektóre rządy krajowe. Na przykład na Węgrzech, gdzie Viktor Orbán zdołał utworzyć swój piąty rząd, uzyskując największą liczbę głosów w historii, sondaże pokazują, że nieustanna walka z Brukselą nie nadszarpnęła zaufania obywateli do UE. Węgrzy mają wyższy poziom zaufania zarówno do UE, jak i jej instytucji, niż wynosi średnia UE, a nieco ponad połowa (54 proc.) z nich jest zadowolona ze sposobu, w jaki funkcjonuje demokracja na Węgrzech – wynika z odpowiedzi udzielonych Eurobarometrowi.

Ponadto 86 proc. węgierskich respondentów zgodziło się ze stwierdzeniem, że wszystkie państwa członkowskie UE powinny przestrzegać podstawowych wartości UE, takich jak prawa podstawowe, praworządność i demokracja.

W obliczu fali

W miarę jak rządy Słowacji i Czech coraz bardziej zbliżają się do głównego nurtu europejskiego, przywódcy węgierscy i polscy mogą być zaskoczeni nie tylko wynikami Eurobarometru, ale także wynikami konferencji. Weźmy na przykład migrację i praworządność.

Kiedy wybuchła wojna w Ukrainie, wciąż żywe były wspomnienia o tym, jak kraje Grupy Wyszehradzkiej postrzegały unijny system obowiązkowych kwot z 2015 roku. Wielu pamięta, jak Słowacja i Węgry poszły prosto do Trybunału Sprawiedliwości UE, by zakwestionować wdrożenie unijnego mechanizmu dystrybucji uchodźców między państwami członkowskimi, i choć przegrały, sprawa ta zdominowała dyskurs społeczny na długi czas. Z kolei w pakiecie propozycji przedstawionych na konferencji obywatele Europy – w tym Węgrzy i Słowacy – wzywają UE do podjęcia dokładnie odwrotnych działań. Nie tylko ujednolicą warunki, na jakich państwa członkowskie powinny przyjmować migrantów, ale także poprawią jakość ośrodków recepcyjnych, chroniąc w ten sposób osoby szczególnie narażone, dzieci i kobiety. Wprowadziłyby także jednolity system oceny w celu uzyskania statusu uchodźcy. Dzięki temu uchodźcy byliby traktowani tak samo, niezależnie od tego, w jakim kraju złożyliby wniosek.

To o lata świetlne dalej niż obecny system węgierski, w którym oficjalne wnioski o nadanie statusu uchodźcy można obecnie składać tylko w węgierskich placówkach dyplomatycznych w Belgradzie i Kijowie!

Nie jest zaskoczeniem, że uczestnicy konferencji mieli zupełnie inne poglądy na temat praworządności i wartości europejskich niż rządy Polski i Węgier. Komisja Europejska i Parlament Europejski wszczęły przeciwko Polsce i Węgrom postępowania na podstawie art. 7 w związku z ich problemami z praworządnością, a Bruksela niedawno powołała się na mechanizm praworządności przeciwko Węgrom – co może nawet doprowadzić do utraty części funduszy unijnych. Wygląda na to, że obywatele europejscy w pełni się z tym zgadzają: w propozycjach konferencji stwierdzono, że należy zapewnić, by wartości i zasady zapisane w traktatach założycielskich UE oraz w Karcie Praw Podstawowych UE były nienegocjowalnymi, nieodwołalnymi i nieodzownymi warunkami członkostwa i przystąpienia do UE.

Bez informacji zwrotnej?

Nie jest chyba przypadkiem, że zarówno rząd węgierski, jak i polski milczą na temat wyników Konferencji. Na Węgrzech prorządowe media wolą mówić o Konferencji Konserwatystów USA (CPAC), która odbędzie się w maju na Węgrzech.

Judit Varga, węgierska minister sprawiedliwości, jako jedyna oceniła konferencję w publicznym radiu, przedstawiając ją jako bitwę między brukselską elitą a narodem węgierskim.

„Seria konferencji Komisji stała się zakładnikiem hegemonii opinii liberalnej, która próbuje wykorzystać opinię obywateli europejskich jako demokratyczną wolę do zaprezentowania własnych ambicji ideologicznych i do szantażowania państw członkowskich” – powiedziała.

Rządy Węgier i Polski muszą także zmierzyć się z faktem, że – jak wynika z konferencji i sondaży Eurobarometru – ich narracje nie przemawiają do nikogo poza własnymi wyborcami. W ostatnich latach oba kraje starały się obrócić debatę o przyszłości Europy na swoją korzyść. W dniu wyborów parlamentarnych rząd węgierski przeprowadził referendum w sprawie kwestii poruszonych w homofobicznej ustawie o „ochronie dzieci”, co wywołało oburzenie w całej UE. Wyniki zostały uznane za nieważne. Partia rządząca w Warszawie posunęła się nawet do tego, że w grudniu 2020 roku uruchomiła własne forum internetowe na ten temat, zatytułowane „Przyszłość Europy: nowa nadzieja”, ale nie wydaje się, by podzieliło to uczestników czy wpłynęło na wynik konferencji.

Jest może jedna dobra wiadomość dla Warszawy i Budapesztu: propozycje przedstawione na konferencji nie są decyzjami. W dłuższej perspektywie oba kraje nie mogą jednak zignorować wyrażonych tam stanowisk, choćby ze względu na własną legitymację międzynarodową.

Wojna w Ukrainie pokazała już, że w trudnych czasach kraje te są również przywiązane do solidarności, pomocy ofiarom i wartości europejskich. Niezależnie od tego, czy chodzi o przyjmowanie uchodźców, czy o wspólne działania przeciwko Rosji, nie ma lepszej okazji dla rządów Węgier i Polski, by pokazać, że są zjednoczone z pragnieniami swoich obywateli dotyczącymi wartości europejskich, niż teraz.

fot. Bibhash Banerjee / Unsplash.

Artykuł ten, współfinansowany przez Parlament Europejski, jest częścią projektu organizowanego przez Visegrad Insight, w którym uczestniczą Hospodářské noviny, HVG, SME, Res Publica Nowa i w którym omawiana jest Konferencja na temat przyszłości Europy. Parlament Europejski nie brał udziału w przygotowaniu tych materiałów i nie ponosi odpowiedzialności za informacje lub stanowiska wyrażone przez autorów. Aby zobaczyć więcej artykułów z tego projektu, kliknij tutaj.

Wersja angielska tekstu w Visegrad Insight.

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa