Przepaść
Reakcja na ostatnie wystąpienie posła Biedronia wskazuje na rolę, jaką pełni Ruch Palikota w polskim sejmie: obnażenie trudnego do wyobrażenia poziomu nietolerancji wśród naszych reprezentantów. Ruch Palikota jest często porównywany do Samoobrony. Podobieństwa w pewnym […]
Reakcja na ostatnie wystąpienie posła Biedronia wskazuje na rolę, jaką pełni Ruch Palikota w polskim sejmie: obnażenie trudnego do wyobrażenia poziomu nietolerancji wśród naszych reprezentantów.
Ruch Palikota jest często porównywany do Samoobrony. Podobieństwa w pewnym zakresie są rzeczywiście uderzające. Oba ugrupowania zbudowane zostały na działalności charyzmatycznego lidera. Oba wprowadziły do Sejmu mieszaninę osób kontrowersyjnych oraz kompletnie nieznanych. Obie wyrosły na frustracji sporych grup społecznych, które czuły się wyobcowane ze społeczeństwa. Elektorat Samoobrony został rozbrojony dzięki wzrostowi gospodarczemu i unijnym dopłatom. Wchłoniecie elektoratu Ruchu Palikota do głównego nurtu politycznego raczej nie uda się tak łatwo, ale nawet nie tak duże zmiany ze strony partii rządzącej mogą spowodować, że definiujące go kwestie światopoglądowe przestaną być tak istotne.
Jednak jest jeszcze element warty analizy, kiedy rozpatruje się te dwie partie. Wejście do parlamentu niektórych posłów Samoobrony pokazało odległość (w sensie kultury) dzielącą lud pracujący miast i wsi od reprezentantów narodu. Jak powiedział sam Andrzej Lepper – Wersalu nie było. Wejście do parlamentu posłów Ruchu Palikota uzmysławia nie mniejszą przepaść dzielącą naszych przedstawicieli od parlamentarzystów krajów cywilizowanych. Bynajmniej nie dlatego, że nowi posłowie tak wysoki poziom reprezentują, ale dlatego, że obnażają śmieszność naszych elit.
Rynsztok nasz powszedni
Poziom polskiej polityki już dawno spadł do poziomu rynsztoku łamanego przez internetowe forum dyskusyjne. Kwestie merytoryczne pojawiają się w debacie publicznej niezmiernie rzadko, ustępując zawsze miejsca rozpatrywaniu, kto komu bardziej przyłożył poniżej pasa i kto kogo skąd chce wygryźć. To właśnie stanowi podstawę politycznej papki serwowanej społeczeństwu, co doskonale współgra z merytoryczną mizerią zarówno polityków, jak i dziennikarzy. Za brutalizację polityki najbardziej odpowiedzialni są żądne krwi media oraz tej krwi dostarczający politycy, zwłaszcza ci określani jako „bulterierzy”. Ich nazwiska są dobrze znane, a przykłady można podawać ze wszystkich formacji politycznych. Wspomniany wcześniej Janusz Palikot także się do nich zaliczał. Tę sytuację można jednak traktować jako element gry polityczno-marketingowej. Kontrowersja często granicząca z chamstwem może być planem obliczonym na zbudowanie i utrzymanie zainteresowania opinii publicznej. Rozpoznawalność stała się kluczem w karierze politycznej od czasu, kiedy polityka stała się w dużej mierze konkursem popularności.
Obnażenie dusz?
Niewiele da się jednak powiedzieć o bulterierach, czy szerzej o politykach, jako o ludziach. Nie wiadomo, czy są rzeczywiście tacy, jakimi się prezentują, czy też raczej są tylko cynikami używającymi marketingowych chwytów. Trudno też powiedzieć, która z tych dwóch opcji jest gorsza. Jednak ostatnie wystąpienie posła Biedronia obnażyło dusze naszych parlamentarzystów. Okazuje się, że wystarczy postawić przed nimi homoseksualistę i zasadniczo nieważne, czego będzie dotyczyć wystąpienie – posłowie i tak będą myśleli tylko o jednym. I mówi to znacznie więcej o publice niż o mówcy. Podejrzewam, że teoria o seksualnych frustracjach osób głoszących konserwatywne poglądy w sprawach obyczajowych wypłynęła w tym momencie z pełną siłą. Widać to było na zdumionej twarzy świeżo upieczonego posła, który po początkowym zaskoczeniu próbował sprawdzić, czy posłowie są w stanie zareagować dosłownie na cokolwiek. I nie zawiódł się.
Rubaszny śmiech polskich parlamentarzystów pokazuje, jak daleko nam do cywilizowanych krajów. Być może tolerancję i otwartość mamy zapisaną w ustawach, ale na pewno nie mamy jej zapisanej w duszach przedstawicieli narodu. Czego zatem można oczekiwać od szeregowych obywateli – zwłaszcza jeśli da się im taki przykład? Póki co jest to świetny prognostyk dla Ruchu Palikota: poczucie nieadekwatności naszego państwa w zakresie promowania tolerancji będzie tylko wzrastało.