Pamięć jest do niczego
Nic tak nie podnosi skonfundowanego czytelnika na duchu jak setki innych skonfundowanych czytelników. Powieść Juliana Barnesa Poczucie kresu, która ukazuje się właśnie w polskim tłumaczeniu Jana Kabata, nie daje o sobie zapomnieć. Czytelnicy na forach […]
Nic tak nie podnosi skonfundowanego czytelnika na duchu jak setki innych skonfundowanych czytelników. Powieść Juliana Barnesa Poczucie kresu, która ukazuje się właśnie w polskim tłumaczeniu Jana Kabata, nie daje o sobie zapomnieć. Czytelnicy na forach internetowych przerzucają się interpretacjami, szukając rozwiązania fabularnych zagadek. Wyszukiwarka podpowiada zapytanie „The Sense of an Ending explained”. Rzadko zdarza się powieść, tak powszechnie uważana za znakomitą, która zmusiłaby jednocześnie tylu ludzi do przyznania za głównym jej bohaterem: „nie kapuję”.

Do siedmiu razy sztuka
Stella Rimington – kontrowersyjna przewodnicząca jury Nagrody Bookera, które przyznało powieści Barnesa najwyższe wyróżnienie za rok 2011 – powiedziała, że jest to książka, którą należy przeczytać przynajmniej dwa razy. Krótka (zaledwie 150 stron) powieść zyskała sobie reputację utworu, który dopiero za drugim, trzecim, siódmym czytaniem, pozwala czytelnikowi dostrzec rozrzucone aluzje, znaki, zdania, które, choć pozornie bez znaczenia, okazują się kluczowe i pozwalają – jak w dobrym kryminale – znaleźć rozwiązanie zagadki.
Na tak zwanej „płaszczyźnie fabularnej” nie dzieje się wiele, choć dzieje się bardzo dużo. Tony Webster chodzi do szkoły pod koniec lat pięćdziesiątych, tuż przed „swinging sixties”, rewolucja nadchodzi, choć jeszcze jej nie ma. On i jego przyjaciele są inteligentni, są interesujący, są nieznośnie pretensjonalni. Rozmyślają o istocie historii i sensie samobójstwa, czytają trudne książki, ich ulubione stwierdzenie brzmi: „to jest filozoficznie oczywiste”. Marzą – jak to często bywa – by ich życie wykroczyło poza ucieleśnianą przez ich rodziców przeciętność, by stało się materią fascynującą, godną literatury (że takie marzenie jest klątwą, wiadomo od dawna).
Adrian Finn jest w szkole nowy, jest najmądrzejszy z nich i chyba najrzadziej robi sobie jaja. Kiedy pójdą na studia, Tony spotka fascynującą – choć oschłą, zarozumiałą, zadzierającą nosa albo zakompleksioną, bezbronną, niepewną siebie – dziewczynę. Veronica Ford zabierze go na weekend do domu swoich rodziców w Chislehurst, ten weekend będzie kluczowy, chociaż Tony zapamięta przede wszystkim, że z nerwów miał zatwardzenie. Ojciec i brat wydadzą mu się zarozumiali i odpychający, matkę polubi. Pamięta, że powiedziała mu w pewnym momencie, żeby nie pozwalał Veronice na zbyt wiele (a może tego nie powiedziała?), że na pożegnanie wykonała dziwny ruch dłonią (a może pomachała mu całkiem zwyczajnie?).
Kiedy Veronica zostawi go dla Adriana, Tony wyśle chłopakowi kartkę ze zdjęciem Clifton Suspension Bridge – brytyjskiego „mostu samobójców” (o tym zapomni, o takich rzeczach trzeba zapominać), napisze do byłego przyjaciela i byłej dziewczyny ociekający wściekłością list, przeklnie ich, wyjedzie do Stanów, pozna nową dziewczynę, Annie (wspomnienie o niej będzie mniej skomplikowane, nie zostanie zniekształcone, lecz sprowadzone do prostej konstatacji o jej istnieniu w jego życiu). W tym czasie Adrian podetnie sobie żyły w wannie. Samobójstwo uzasadni w sposób precyzyjny, błyskotliwy, filozoficznie oczywisty. Tony o tym nie zapomni, ale nie będzie o tym pamiętał.
Tony Webster jest na emeryturze, która wieńczy jego zwyczajne, spokojne życie – nigdy nie szukał kłopotów, starał się – jak twierdzi – nikogo nie krzywdzić. Miał żonę, z którą rozstał się w przyjaźni, ma córkę, z którą rozmawia odpowiednio rzadko, miał stabilną pracę, a teraz zajmuje swój czas prowadzeniem biblioteki. Jest facetem, który nie chce, żeby życie zawracało mu głowę. Zawróci.
Pewnego dnia Tony dostaje list od prawnika, który informuje go o zaskakującym spadku. Matka Veroniki, kobieta, którą poznał podczas tamtego weekendu i którą widział tylko ten jeden raz (tak przynajmniej twierdzi, nic nie jest na pewno) zapisała mu w spadku pięćset funtów i pewien „dokument”, który okazuje się dziennikiem Adriana. Co to za pieniądze? (Veronica nazwie je „krwawymi pieniędzmi”). Skąd kobieta ma dziennik? Dlaczego zapisała go właśnie Tony’emu? Odpowiedź może znajdować się w samym dzienniku, ale Veronica nie ma najmniejszego zamiaru mu go przekazać. Tony spróbuje go zdobyć, ale tymczasem może polegać jedynie na swojej pamięci, na znakach, śladach, mgnieniach. A pamięć jest nie tylko zawodna – jest też podatna na manipulacje: własne i cudze, świadome i nieświadome. Nie można polegać na pamięci.
Tony nie kapuje. Myśli sobie, że na jego nagrobku powinno się znaleźć zdanie: „Tony Webster – nigdy nie skapował”.