PACEWICZ: Widmo paleorewolucji
Pomimo odejścia od neolitycznej ekonomii orania pola i przerzucania gnoju, spora część ludzi dalej uprawia neolityczny lifestyle, który jest przyczyną powszechnej frustracji społecznej
Badania prehistorycznego osiedla Tell[i] Qaramel w północnej Syrii, przeprowadzone przez polsko-syryjską misję archeologiczną 15 lat temu, podały w wątpliwość klasyczną koncepcję początków cywilizacji. Według badaczy mniej więcej 10 tys. lat p.n.e. trwał okres nazywany paleolitem, w którym ludzie zajmowali się zbieractwem i łowiectwem. Paleolityczni troglodyci byli skazani na przemieszczanie się za zwierzyną i korzystanie z tego, co dawała im natura. Nie znali ani uprawy ziemi, ani hodowli zwierząt, przyjmowaliśmy więc za pewnik, że żyli z dnia na dzień, stale narażeni na śmierć głodową.
Wady i zalety paleodiety
Paleolityczny lifestyle miał pewne zalety – ludzie z epoki kamienia łupanego jedli więcej białka i zawierających mnóstwo witamin i składników odżywczych owoców, za to bardzo mało glutenu i laktozy (uznanych przez wielu dietetyków za mające negatywny wpływ na zdrowie i samopoczucie), byli wyżsi i zdrowsi niż ich następcy. O przewadze paleodiety nad dietą neolityczną może świadczyć fakt, że dopiero dzięki XIX-wiecznej rewolucji przemysłowej mieszkańcom Zachodu udało się fizycznie przewyższyć swoich paleolitycznych przodków. Paleolityczni homo sapiens nie przepracowywali się – z różnych analiz wynika, że pracowali raczej cztery-pięć godzin dziennie[ii]. Można też domyślać się, że paleolityczna praca nie była zbytnio wyalienowana ani frustrująca, odpowiadała bowiem na bezpośrednie potrzeby organizmu, stanowiła wyzwanie (złap zająca, znajdź gruszkę) oraz dawała regularną gratyfikację w postaci produktu zdatnego do natychmiastowej konsumpcji. Zważywszy, że – ewolucyjnie rzecz biorąc – ludzie są przystosowani do życia na sposób paleolityczny raczej niż neolityczny, człowiek z epoki kamienia łupanego był prawdopodobnie całkiem szczęśliwy.
Główną wadą paleolitycznej ekonomii był jednak – a przynajmniej tak uważaliśmy do niedawna – brak możliwości wypracowania nadwyżek oraz akumulacji produktów pracy. Ludzkość paleolitu była zasadniczo wydana na pastwę losu, pozbawiona zabezpieczenia. Wydawało się, że łowcy-zbieracze byli koczownikami snującymi się półnago po powierzchni naszej srogiej planety, bez możliwości wytworzenia czegokolwiek trwalszego niż namiot z bawolej skóry czy dzida z krzemiennym grotem.
Nowy numer Res Publiki Nowej „Praca – frustracja – radykalizacja”, o niepokojach na rynku pracy i związanej z nimi radykalizacji elektoratu, jest już dostępny w naszej internetowej księgarni.
Zyski z neolitycznej katorgi
Według tej narracji zmianę przyniosła rewolucja neolityczna, która rozpoczęła się właśnie około X-VIII tysiąclecia p.n.e. Udomowienie roślin i zwierząt umożliwiło rozwój cywilizacji przed duże „C” – powstanie miast, porządnej architektury, żeglugi, specjalizacji pracy, nauki, niewolnictwa, handlu, wyzysku, własności prywatnej, ale także nierówności społecznych, alkoholizmu itp. Neolityczna ekonomia – bardziej przewidywalna i wydajniejsza w skali makro – była w stanie wypracować spore nadwyżki zasobów, dzięki którym można było szybko się rozmnożyć i zwiększyć gęstość zaludnienia, zbudować pierwsze prawdziwie trwałe znaki ludzkiej obecności na Ziemi oraz spektakularnie marnotrawić energię. Choćby zajmując się sztuką, kulturą czy religią, budując absurdalnie gigantyczne piramidy lub inscenizując bitwy morskie na stadionach zalanych wodą.
Wszyscy znamy zalety neolitycznej ekonomii. Sęk jednak w tym, że neolityczny lifestyle jest właściwie nie do zniesienia. Praca rolnika jest dotkliwie nieprzyjemna, potwornie męcząca, a jej produkty odwleczone w czasie i mało sycące. Jak zauważa Jędrzej Malko[iii], od czasów rewolucji neolitycznej praca była uważana za wyrok, to znaczy z jednej strony karę, najgorszą zmorę ludzkiego życia zaraz po wojnach i epidemiach, a z drugiej – nakaz wydany przez instancję władzy, czyli w praktyce zazwyczaj osiłka z maczugą w ręku, który zjawiał się raz na jakiś czas, by odebrać rolnikowi nadwyżkę produkcyjną. Neolityczna praca stanowiła źródło ciągłej frustracji z obu tych przyczyn – po pierwsze dlatego, że była nieustającym znojem nie dającym satysfakcji, po drugie dlatego, że stanowiła widoczny znak społecznej podległości, bezbronności wobec władzy i przemocy ze strony klasy dominującej (szlachta nie pracuje).
Do niedawna wydawało się więc, że wybór, przed jakim stała ludzkość parę tysięcy lat temu, miał charakter tragiczny – albo względnie przyjemny zbieracko-łowiecki paleolityczny lifestyle, kompletnie jednak nieefektywny ekonomicznie i w zasadzie ordynarnie prymitywny, albo neolityczna ekonomia akumulacji, oparta na beznadziejnie nieprzyjemnym i frustrującym modelu życia, ale naprawdę wydajna w skali makro. Albo przyjemne, albo pożyteczne.
Rozkosze Qaramel
Wykopaliska w Qaramel (niedaleko Aleppo) na terenie północnej Syrii, prowadzone od 1999 r. pod kierunkiem prof. Ryszarda Mazurkowskiego z Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej Uniwersytetu Warszawskiego, ukazały nam jednak inną historię (całe szczęście, że udało się odkryć tak wiele przed wojną w Syrii, podczas której Tell Qaramel zostało doszczętnie splądrowane).
Centralnym elementem osiedla jest kamienna wieża o murach grubych na półtora metra i o średnicy siedmiu metrów, która była pięciokrotnie odbudowywana w tym samym miejscu na przestrzeni kilku tysięcy lat. Najstarszy z poziomów wieży jest datowany na XII-X tysiąclecie p.n.e., co oznacza, że pochodzi z okresu przejściowego pomiędzy późnym paleolitem (epipaleolitem) a wczesnym neolitem (neolitem przedceramicznym)[iv]. Analizy wykopaliska dowiodły jednak ponad wszelką wątpliwość, że w pierwszym okresie mieszkańcy Qaramel nie uprawiali roli i nie hodowali zwierząt, co znaczy, że żyli na sposób charakterystyczny dla czasów przed rewolucją neolityczną. Ich gospodarka miała charakter zbieracko-łowiecki, i w tym sensie można nazwać ją paleolityczną.
Pomimo tej prymitywnej ekonomii osiedle w Qaramel nie miało w sobie nic z prowizorki typowej dla ludów nomadycznych, wręcz przeciwnie – charakteryzowało się niesamowitym jak na prehistorię bogactwem i poziomem rozwoju. Poczynając od wspomnianych kamiennych wież, najstarszych tego rodzaju konstrukcji na świecie, które prawdopodobnie miały przeznaczenie nie tylko obronne, ale również rytualne, poprzez bogate, dwuizbowe domostwa z wewnętrznymi ściankami działowymi, aż po tysiące doskonale zachowanych rzeźbionych artefaktów, miasto qaramelczyków musiało robić na współczesnych ogromne wrażenie.
Qaramelczycy znali odległe krainy lub przynajmniej handlowali z ich mieszkańcami – świadczy o tym chociażby znalezione na terenie osady przedstawienie kobiety-ośmiornicy (do Morza Śródziemnego z Qaramel jest 180 km)[v]. Przywiązywali dużą wagę do wyglądu (odkryto paciorki z samorodków miedzi sprowadzanych z Anatolii, puzderka do farb, naczynia do rozcierania barwników), ozdabiali rzeźbieniami zarówno obiekty sakralne, jak i te codziennego użytku. Stopień rozwoju qaramelskiej kultury sugeruje pewien podział pracy, w końcu nie wszyscy mają talent rzeźbiarski czy architektoniczny.
Jak paleolityczni qaramelczycy byli w stanie dokonać tego w obrębie swojej zbieracko-łowieckie gospodarki? Odpowiedź jest prosta: tereny wokół Qaramel były wyjątkowo żyzne – rosły tam dzikie drzewa owocowe (czereśnie, tamaryszek, śliwka, figa, pistacja), a także rośliny strączkowe: groszek, soczewica, wyka, do tego dziki jęczmień i pszenica[vi]. Tymi roślinami żywiły się ssaki, które tłumnie odwiedzały qaramelskie przedmieścia. Dodatkowo pobliska rzeka stanowiła doskonałe źródło ryb. Dzięki tej korzystnej paleodiecie mieszkańcy Qaramel byli zdrowi i wysocy, mieli pełne uzębienie i niską śmiertelność wśród dzieci.
Życie w Qaramel przypominało więc życie w raju, w epoce obfitości – z uwagi na niezwykle korzystne warunki ekonomiczne qaramelczycy byli w stanie połączyć przyjemne z pożytecznym, to znaczy paleolityczny lifestyle – ciekawą i angażującą, ale niezbyt męczącą i frustrującą pracę, zdrową dietę i wolną od nadmiernej hierarchii strukturę ekonomiczno-polityczną – z iście neolitycznym rozwojem cywilizacyjnym. Głodni mieszkańcy miasta mogli po prostu nazbierać czereśni w pobliskim dzikim sadzie lub udać się na polowanie, a złapanego niedaleko zwierza przynieść do miasta w całości (świadczą o tym znalezione kompletne szkielety) i uwędzić w aromatycznym dymie z drzew owocowych (pozostałe drewno służyło tylko do gotowania i ogrzewania). Jak na X tysiąclecie p.n.e. mamy tutaj do czynienia z luksusowym stylem życia. Jak tłumaczy prof. Mazurkowski:
Ich życie wolne było od trosk typowych dla epoki, w której udomowienie zwierząt i roślin przykuło człowieka do ziemi i uczyniło go jej niewolnikiem. Zdobywanie pożywienia nie zajmowało »obywatelom« Qaramel wiele czasu. Mieli go zatem dość, by oddawać się przedsięwzięciom budowlanym, rzemiosłu, sztuce i rozwijaniu obrzędów[vii].
Długie trwanie neolitu
Epoka neolitu w historii zakończyła się wraz z rozwojem obróbki metali, ale gros Europejczyków żyło według z grubsza neolitycznego wzoru aż do XVIII w. Oczywiście narzędzia rolnicze zostały rozwinięte, religie uległy patriarchalnym transformacjom, powstały wielkie bazyliki, okręty i armaty, ale jedno się nie zmieniało: przeważająca większość ludzi od rana do nocy w znoju i mozole orała pole, młóciła zboże i przerzucała gnój, przeklinając swój los i lękając się swojego brutalnego ciemiężcy.
Rewolucja przemysłowa, owszem, poprawiła dostępność pożywienia i towarów, ale wcale nie zmieniła neolitycznego charakteru pracy, która dalej pozostawała frustrującym fizycznym wysiłkiem, nudną męczarnią. Niejednemu robotnikowi czy górnikowi z połowy XIX w. życie chłopa wydawało się wręcz lekkie!
Jednak dzięki dostępowi do nowych, gigantycznych zasobów energii słonecznej (zgromadzonych w kopalnych pokładach organicznych szczątków sprzed milionów lat), uzyskiwane w industrialnej ekonomii nadwyżki produkcyjne doprowadziły do błyskawicznego rozwoju cywilizacyjnego. Ba, ilość nadmiarowej energii była tak duża, a tempo rozwoju tak szybkie, że umożliwiły wybuch dwóch wojen światowych, makabrycznych spektakli przemysłowej destrukcji życia. W końcu, jak zauważył Bataille,
(…) nadmierna energia (bogactwo) może zostać spożytkowana na wzrost systemu (na przykład organizmu); jeśli system nie może już wzrastać lub jeśli nadwyżka nie może zostać w całości zużyta na wzrost, to trzeba koniecznie stracić tę nadwyżkę bez korzyści, wydatkować ją, z własnej woli lub nie, chwalebnie albo w sposób katastrofalny[viii].
Wojny światowe należy jednak uznać za jedynie przygodne epizody w historii rozwoju nowoczesnej ekonomii, która – przestawiwszy się z produkcji materialnej na tworzenie dóbr niematerialnych – przeszła następnie (przynajmniej na Zachodzie) do obecnej fazy postprzemysłowej. Mowa o ekonomii dobrobytu, w której towary produkuje się łatwo i niewielkim nakładem pracy, produkcja jest w coraz większym stopniu zautomatyzowana, a typowy rodzaj aktywności zawodowej to raczej obsługa fanpage’a na Facebooku niż oranie ziemi czy wkręcanie śrub przy taśmie produkcyjnej.
Miasta, w których żyjemy, przypominają pod względem swojej ekonomii Qaramel. Gdyby Europejczyk z początku XVIII w. (powiedzmy: Monteskiusz) odwiedził Warszawę i ujrzał jej bogactwo, zachwytom nie byłoby końca. Żyjemy w rajskiej epoce powszechnej obfitości i automatycznej produkcji, w której ilość pracy koniecznej do wykonania dla przetrwania gatunku nie jest już zbyt duża. Nadwyżki produkcyjne są tak ogromne, że inwestuje się je w przede wszystkim w różnego rodzaju zasoby niematerialne (zaufanie klientów, rozpoznawalność marki, miłą atmosferę, ekscytację odbiorców, indywidualne usługi, opiekę dopasowaną do potrzeb itp.). Pomijając pewne problemy natury ekologicznej, cywilizacja XXI w. radzi sobie naprawdę dobrze.
Gdyby Monteskiusz odwiedził Warszawę, zadziwiłoby go jednak nie tylko bogactwo tego miasta, lecz również to, że – pomimo odejścia od neolitycznej ekonomii orania pola i przerzucania gnoju – spora część ludzi dalej uprawia neolityczny lifestyle, który jest przyczyną powszechnej frustracji społecznej i w rezultacie depresji, stresu, nadwagi, samotności, bezsenności i poczucia bezsilności. Zadziwiłoby go, że szefowie traktują swoich podwładnych tak, jak despotyczni posiadacze ziemscy chłopów pańszczyźnianych. Zadziwiłaby go w końcu powszechna prekarność współczesnych warszawiaków, zmuszonych przez niesprawiedliwy system podziału nadwyżek do życia w ciągłym poczuciu ekonomicznego zagrożenia
W stronę paleorewolucji
Gospodarka XXI w. uległa deneolityzacji i upodobniła się do rajskiej ekonomii paleolitycznego Qaramel, przy czym rolę hojnie karmiącej matki natury zastąpiła zautomatyzowana technologia. Jednak nasz lifestyle dalej trzyma się katorżniczych wzorców wypracowanych w ramach gospodarki neolitu. Być może wtedy miały one uzasadnienie ekonomiczne (być może było tak nawet w epoce przemysłowej), ale dzisiaj są przeżytkiem, przykrym powidokiem epoki znoju i mozołu, żywym trupem sztucznie podtrzymywanym przy życiu przez mieszczańskie schematy intelektu i interesy korporacyjnych nadzorców.
Z niezliczonej liczby badań wynika jednoznacznie, że skutkiem zbyt długiego czasu pracy są zaburzenia natury psychologicznej i fizjologicznej[ix]. Pozostaje również wątpliwe, na ile długi czas pracy w warunkach XXI w. przyczynia się do większej efektywności gospodarczej: najbardziej wydajne ekonomie świata mają państwa północnej Europy, w których pracuje się najkrócej, a stopień zabezpieczenia społecznego jest najwyższy.
Odroczone w czasie koszty przepracowania i prekaryzacji społeczeństw muszą ostatecznie ponieść same społeczeństwa. Z jednej strony mowa tu o kosztach natury fizjologicznej – te podwyższają wydatki na ochronę zdrowia, skracają długość życia i ogólnie obniżają jego standard. Człowiek nie został po prostu stworzony do pracy przez 10 godzin dziennie i jeśli się go do tego zmusi, to będzie się psuł. Być może groźniejsze są jednak koszty natury psychologicznej – nagromadzona frustracja i skumulowane lęki stanowią pożywkę dla wszelkich szowinizmów, faszyzmów i fanatyzmów, które nieubłaganie nawiedzają przepracowane i sprekaryzowane populacje. Nierozłącznym psychologicznym korelatem neolitycznego lifestyle’u jest pragnienie odwetu za własną niedolę. Ponieważ trudno znaleźć winnych (globalny system ekonomiczny to zbyt abstrakcyjny wróg), to pozbawione obiektu pragnienie zemsty szuka przypadkowego ujścia. Na kogo wypadnie tym razem? Na Żydów, muzułmanów, uchodźców darmozjadów, samotne matki, homoseksualistów, komunistów, cyklistów, bezdomnych?
Nietrudno wskazać rozwiązania z zakresu ekonomii politycznej, usług publicznych i prawa pracy, które mogłyby przyczynić się do deneolityzacji naszego lifestyle’u i pomogłyby dopasować go do dzisiejszej paleolitycznej ekonomii dobrobytu[x]. Nasza krytyka musi oczywiście rozprawić się z korporacjami i rządami, które – trochę w celu zachowania przywilejów wąskiej klasy posiadaczy, a trochę siłą inercji – stoją na drodze zbawiennej paleolityzacji naszego życia. Pod garniturkiem każdego neoliberała kryje się neolityczny nadzorca.
Kluczową walkę trzeba będzie jednak stoczyć ze srogim ekonomem w sobie, ze swoim wewnętrznym zarządcą ziemskim, powtarzającym ludowe mądrości: że bez pracy nie ma kołaczy, że nie da się połączyć przyjemnego z pożytecznym, że jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz, że no pain, no gain.
Jak na razie prekariusze winą za przewlekłe zmęczenie i obniżony nastrój obarczają produkty neolitycznej pracy: zawarte w chlebie i nabiale gluten i laktozę. Pozostaje kwestią czasu, aż zwrócą się przeciwko samemu neolitycznemu sposobowi produkcji.
[i] Tell – typ stanowiska archeologicznego, rodzaj kopca składającego się z kolejnych warstw zbudowanych ze szczątków wielowiekowego osadnictwa (przyp. aut.).
[ii] Zob. Marshall Sahlins, ,The Original Affluent Society, 1972, [, dostęp: 09.08.2016]. Dostępny w Internecie: http://www.utopie.it/documenti/documenti_esd/Sahlins.pdf.
[iii] Zob. w niniejszym wydaniu, s. (dodamy po składzie)
[iv] Zob. Ryszard F. Mazurowski, Danuta J. Michczyńska, Anna Pazdur, Natalia Piotrowska, Chronology of the Early Pre-Pottery Neolithic Settlement Tell Qaramel, Northern Syria, in the Light of Radiocarbon Dating, [w:] „Radiocarbon”, nr 51, 2009, s. 771-781.
[v] Zob. Ksenia Kolińska, Qaramel – najstarsze miasto świata, „National Geografic Polska” 2009, nr 11, http://www.national-geographic.pl/historia/qaramel-najstarsze-miasto-swiata, [dostęp: 9.08.2016].
[vi] Ibidem.
[vii] Ibidem.
[viii] Georges Bataille, Część przeklęta, 2002, tłum. K. Jarosz, s. 30.
[ix] Zob. Dorota Żołnierczyk-Zreda, Długi czas pracy a zdrowie psychiczne i jakoś życia – przegląd badań, [w:] „Bezpieczeństwo pracy”, 07-08 (2009).
[x] Np. bezpłatna służba zdrowia i edukacja na wysokim poziomie, rozbudowane systemy zabezpieczenia socjalnego, silnie progresywne podatki, różne formy minimalnego dochodu gwarantowanego, ochrona prawa pracy, szkoły uczące współpracy zamiast hierarchii, rozwój form własności komunalnej zamiast prywatnej.