O kobietach, korporacjach i Bogu

Krzysztof Zanussi, jeden z najważniejszych polskich reżyserów, powrócił z nowym filmem, będącym radykalną diagnozą społecznej degrengolady współczesności. Diagnoza to jednak bardzo osobliwa. Marcin Czardybon Fabuła „Obcego ciała” jest nieskomplikowana. Katarzyna (Agata Buzek) waha się między […]


Krzysztof Zanussi, jeden z najważniejszych polskich reżyserów, powrócił z nowym filmem, będącym radykalną diagnozą społecznej degrengolady współczesności. Diagnoza to jednak bardzo osobliwa.

Marcin Czardybon

Fabuła „Obcego ciała” jest nieskomplikowana. Katarzyna (Agata Buzek) waha się między decyzją o wstąpieniu do klasztoru a miłością do Angelo ze słonecznej Italii. Ostatecznie, po powrocie do Polski, rozpoczyna przygotowania do życia poświęconego Bogu w murach prowincjonalnej świątyni. Zakochany Włoch (również gorliwy katolik) przybywa za nią do ojczyzny Chopina, mając nadzieję, że jego obecność zmieni decyzję wybranki, która jeszcze nie złożyła ślubów czystości. W oczekiwaniu na rozwój wydarzeń zatrudnia się w warszawskim konsorcjum energetycznym, gdzie zostaje – w sensie ścisłym – osaczony przez rozwiązłe korporacyjne „hetery” (w tych rolach Agnieszka Grochowska i Weronika Rosati).

Agnieszka Grochowska w filmie "Obce Ciało" / mat. dystrybutora
Agnieszka Grochowska w filmie „Obce Ciało” / mat. dystrybutora

Ten pozornie mało skomplikowany rys fabularny dopełnia cały szereg pobocznych wątków. Czego tu nie ma! Lustracja, duchy stalinizmu, wątek kryminalny, hipnoza, nieskonsumowany lesbijski romans, skomplikowane relacje matka-córka, głębokie rozważania o istocie wiary, zjawiska paranormalne, wgląd w politykę energetyczną kraju, wątek kryminalny, gadżety sado-maso i wiele, wiele innych…

Produkcja została opatrzona chwytliwym i intrygującym hasłem „wszystkie oblicza kobiety”. Już tu, jeszcze przed seansem, powinna zrodzić się pewna obawa. Zanussi bowiem w swej bogatej twórczości nie wsławił się nigdy filmem subtelnie przenikającym meandry związane z ludzką płciowością, pozostając raczej w bezpiecznych dla siebie rejonach społecznej krytyki i ontologiczno-teologicznych rozważań. Pewne obawy mogła budzić też wizja konfrontacji doświadczonego reżysera i scenarzysty, święcącego swe tryumfy w latach 70’ i 80’, ze światem korporacyjnego kapitalizmu w  „post-ideologicznych” realiach „ładu liberalno-demokratycznego”.

Jednak nazwisko „mistrza kina moralnego niepokoju” i jego imponujący dorobek pozwalały ignorować narzucające się wątpliwości. Niesłusznie. Gdy wybrzmiały premierowy przemowy i oklaski w hallu warszawskiej Kinoteki, widownia pokornie usadowiła się w fotelach i rozpoczął się seans. Stało się jasne, że najczarniejsze wyobrażenia dotyczące nowej produkcji nie oddają rozmiarów artystycznej porażki, jaką jest „Obce ciało”.  Przyczyny fiaska są liczne, a w tym omówieniu skupię się na warstwie fabularnej filmu.

Kim są kobiety w wizji Zanussiego? Reżyser odważnie kreśli dychotomiczny podział na „uduchowione dziewice” (zamknięte w klasztornych murach, tonące w kadzidlanym dymie przy dźwiękach chorałów) i cyniczne, podstępne, opętane pożądaniem, „dyszące chucią samice”, lubieżnie wystawiające swe ciała na męskie spojrzenia w konferencyjnych salach wielkich korporacji. Rozmodlonej Agacie Buzek przeciwstawia demoniczną Agnieszkę Grochowską, która dziko wymachuje pejczem. Przyczyną spaczonego charakteru jest mroczna przeszłość rodzinna – jej macochą jest była stalinowska prokurator.

Weronika Rosati w filmie "Obce Ciało" / mat. dystrybutora
Weronika Rosati w filmie „Obce Ciało” / mat. dystrybutora

Niestety te figury to ucieleśnienie stereotypowych rozpoznań, dzielących kobiety na „święte” i „prostytutki” – ten opisany już przez Zygmunta Freuda męski fantazmat zostaje bezkrytycznie wtłoczony w strukturę fabularną filmu. „Wszystkie oblicza kobiet” są nie schematyczne, ale wulgarnie nieprawdziwe.

Tematem nieodłącznie związanym z kobiecością okazuje się współczesna mentalność – perwersyjna, przepełniona hedonizmem, seksem i zepsuciem. Pokazana zostaje jako wnętrze wielkiej korporacji. Sama krytyka korporacyjnej machiny, która symbolizuje naszą współczesność, nie grzeszy oryginalnością, ale da się jakoś obronić. Zanussiego zawiodły środki ekspresji – jego korporacja to jakiś fantastyczny byt, w którym pracownicy poświęcają czas na knucie intryg, wzbogacanie napojów tabletkami gwałtu i orgiastyczną kopulację, a przerwy w tych czynnościach wypełnione są meczami squash’a, jazdą konną i pluskaniem się w firmowym basenie. Niewykluczone, że część widzów wpatrzona w ten twór imaginacji Zanussiego zapragnie złożyć aplikację do tak przedstawianego piekła.

Zanussi w przeszłości wzbogacał filmy mistycyzującymi wątkami, które niejednokrotnie miały charakter par excellence religijny. Nigdy jednak twórca „Struktury kryształu” nie posunął się tak daleko – w swej chrześcijańskiej gorliwości reżyser staje się orędownikiem stricte średniowiecznego podejścia do zagadnień wiary. Ideałem propagowanym w filmie  jest radykalny, religijny eskapizm. Nieważne są „rzeczy świata tego”, siedliska zepsucia i zbrodni.

Być może zamysł reżysera stanowiło podjęcie filmowej medytacji na temat współczesnej religijności i być może w ten sposób należy interpretować tytuł filmu. Obce ciało – chrześcijański podmiot w realiach ogólnej degrengolady.  Jednak przesada, mnożenie topornych symboli i alegorii, chaos konstrukcji fabularnej i jej sztampowość udaremniła ten zamiar. Powstał film, który jest przykładem tego, w jaki sposób nie podchodzić do zagadnień wiary i religii.

Rzecz nie w tym, że Zanussi nie sprostał wyzwaniu „zagadki kobiecości”. Nie on jeden przegrał z tym tematem. Nie chodzi nawet o to, że pogubił się w krytyce współczesnych realiów biznesowych i międzyludzkich. Smuci, że Mistrz przegrał na własnym polu – zamiast ożywić debatę o problematycznym splocie (po)nowoczesności i wiary, uciekł w banał grubo ciosanych zestawień i pozbawionych subtelności kontrastów, tworząc jeden z gorszych, jeśli nie najgorszy, film w swojej karierze.

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa