Nowy, Zielony, ale czy na pewno Ład?
Pierwsze sto dni Joe Bidena to głównie odwracanie polityki Donalda Trumpa. Jednym z celów jest walka ze zmianami klimatycznymi.
Oznacza to ogromny wstrząs dla amerykańskiej gospodarki, bo założenia nowej polityki przewidują całkowitą rezygnację z paliw kopalnych i zmniejszenie emisji netto dwutlenku węgla o około 45 proc. do 2030 roku i osiągnięcia zerowej emisji netto do 2050 roku. A zerowa emisja netto oznacza, że cała emisja gazów cieplarnianych spowodowana przez człowieka musi zostać usunięta z atmosfery za pomocą środków redukcyjnych, zmniejszając w ten sposób bilans klimatyczny netto Ziemi.
Pierwszego dnia prezydentury, Joe Biden podpisał dekret cofający zarządzenie Donalda Trumpa o wycofaniu Stanów Zjednoczonych z porozumienia paryskiego. Konsekwencją tego jest projekt rezolucji Nowego Zielonego Ładu (Green New Deal), której autorką jest Alexandria Ocasio-Cortez, a sygnatariuszami – stu trzech reprezentantów Partii Demokratycznej. Nikt z Partii Republikańskiej nie podpisał tego dokumentu, co oznacza niestety dalszą polaryzację na amerykańskiej scenie politycznej.
Założenia
Nowy Zielony Ład to sztandarowy projekt obecnej władzy. Rezolucja w jego sprawie oznacza historyczną zmianę – jest pierwszą dalekosiężną propozycją polityczną, która ma duże szanse na przyjęcie przez wielką gospodarkę. Widać to po coraz większym zaangażowaniu demokratów w prace nad tym projektem. Wersja Nowego Zielonego Ładu senatora Berniego Sandersa opiera się w dużej mierze na projekcie Ocasio-Cortez i senatora Edwarda Markeya, ale uzupełnia ją o starannie wycenione szczegóły, celuje bezpośrednio w paliwa kopalne (zakaz ich produkcji) i kwestionuje rolę prywatnych interesów w amerykańskim systemie energetycznym. Projekt zakłada, że działalność człowieka jest głównym powodem zmian klimatycznych, a zmieniający się klimat powoduje wzrost poziomu mórz i liczby pożarów, silnych burz, suszy i innych ekstremalnych zjawisk pogodowych, które zagrażają życiu człowieka, zdrowiu publicznemu i infrastrukturze. Plan senatora Sandersa zakłada, że Nowy Zielony Ład spłaci się po piętnastu latach, a pieniądze na jego inwestycje będą pochodzić z tzw. wycofania pieniędzy z obiegu (zablokowanie obecnych transferów finansowych) i zastąpienie go opłatami pochodzącymi z nowego systemu finansowania. Źródłami finansowania mają być:
– 3,085 mld dolarów dzięki wyeliminowaniu wszelkich dopłat do paliw kopalnych oraz zwiększeniu ich opodatkowania, w tym nałożenia podatków na przedsiębiorstwa i nakładania wysokich grzywien dla zanieczyszczających;
– 1,215 miliardów dolarów z tytułu zmniejszenia wydatków wojskowych związanych z ochroną transportu ropy;
– 6,4 miliarda dolarów ze sprzedaży energii;
– 2,3 mld dolarów z podatku dochodowego od 20 milionów nowych miejsc pracy.
Sanders twierdzi również, że Nowy Zielony Ład zaoszczędzi 1,31 miliardy dolarów ze zmniejszenia zapotrzebowania na to, co Stany Zjednoczone wydają obecnie na pomoc publiczną, a kolejne 2 miliardy dolarów pochodzić będzie z opodatkowania od zamożnych obywateli i dużych korporacji. Ogółem Nowy Zielony Ład będzie kosztować 16,3 miliarda dolarów w ciągu piętnastu lat, a to ok. 5.7 proc. PKB rocznie. Warto odnotować, że Nowy Zielony Ład zakłada redukcję emisji gazów cieplarnianych ze źródeł ludzkich do zera do roku 2050.
Jednak dokument nie odnosi się wyłącznie do inwestycji i zmian strukturalnych w energetyce i notabene nie przewiduje on w swoich planach utrzymania, lub budowy elektrowni jądrowych, które jak powszechnie wiadomo nie wytwarzają dwutlenku węgla przy produkcji energii. Głównym źródłem produkcji energii mają być elektrownie wiatrowe i farmy paneli słonecznych. Krytycy podkreślają, że to będzie wiązać się z wycinką drzew na tworzenie miejsc pod infrastrukturę.
W projekcie wymienia się również inwestycje, które mają przyczynić się do oszczędności i efektywnego użytkowania energii. Mowa jest m.in. o „budowie lub modernizacji energooszczędnych, rozproszonych i »inteligentnych« sieci elektroenergetycznych oraz zapewnieniu przystępnego cenowo dostępu do energii elektrycznej; modernizacji wszystkich istniejących budynków w Stanach Zjednoczonych oraz stosowaniu nowych przepisów przy nowo powstających budynkach w celu osiągnięcia maksymalnej efektywności energetycznej i wydajniejszym użytkowaniu wody”. Podnosi się temat masowego wzrostu czystego procesu produkcyjnego w Stanach Zjednoczonych oraz usunięcia zanieczyszczeń i emisji gazów cieplarnianych w produkcji i przemyśle , np. poprzez rozwój produkcji energii odnawialnej i inwestowanie w istniejącą produkcję i przemysł.
Dyskusja
Największym krytykiem planu jest ekonomista Thomas Palley, który wnioskuje, że przy wszystkich obliczeniach senatora Sandersa, rząd musiałby podnieść podatki o 13,2 proc. względem PKB, czyli około 2,7 miliarda dolarów, aby dodatkowo powstrzymać wysoką inflację. Obecny wpływ z podatków wynosi 3,48 miliarda dolarów (co odpowiada około 17 proc. PKB), zatem całkowity ich pobór musiałby wzrosnąć o około 77 proc. Różnica w interpretacji ewentualnych kosztów Nowego Zielonego Ładu jest ogromna i będzie podstawą konfliktów politycznych w przyszłych latach. Można więc założyć, że nie wszystko z projektu wejdzie w życie, ale z pewnością Nowy Zielony Ład wytyczy linię postępowania Partii Demokratycznej.
Przykładem jest zarządzana przez Demokratów, Kalifornia, w której obowiązuje tzw. Title 24, czyli kalifornijski kodeks energetyczny, stworzony przez California Building Standards Commission w 1978 r., w odpowiedzi na wymóg tworzenia ram prawnych do zmniejszenia zużycia energii w Kalifornii. Normy te są okresowo aktualizowane przez Kalifornijską Komisję Energetyczną. Kodeks zawiera normy oszczędzania energii mające zastosowanie w większości budynków w Kalifornii. Jest to ważne, ponieważ część zapisów prawnych z tego dokumentu kopiują inne stany.
Kolejnym ruchem na rzecz zmian klimatu są zmiany w przepisach w krajowym Urzędzie ds. Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, w którym przewiduje się rozwijanie krajowej infrastruktury ładowania pojazdów elektrycznych, co w założeniu ma wpłynąć na redukcję dwutlenku węgla do 2030 roku. 23 kwietnia br. agencja Reuters poinformowała na swoich stronach, że gubernatorzy kilkunastu stanów USA, w tym Kalifornii, Nowego Jorku, Massachusetts i Północnej Karoliny, wezwali prezydenta Joe Bidena do wprowadzenia zakazu sprzedaży nowych pojazdów napędzanych benzyną do 2035 roku. Ponadto w nowym planie inwestycyjnym prezydenta (jego wartość wynosi 2,3 tryliona dolarów), aż 174 miliardy będą przekazane na rozwój technologii pojazdów elektrycznych i budowę sieci ładowania.
Co dalej?
Pierwsze sto dni administracji Joe Bidena przyniosły uspokojenie sytuacji wewnętrznej USA, ale też coraz bardziej napięte stosunki z Rosją i Chinami. Relacje z tym ostatnim państwem są kwestią, która będzie odczuwalna przez kolejne dekady, ponieważ USA i Chiny pozostają w sporze praktycznie na każdej płaszczyźnie: od polityki bezpieczeństwa, łańcuchów dostaw, inwestycji międzynarodowych, stosunków z sojusznikami USA w regionie i wiele innych. Niewątpliwie jednym z fundamentalnych elementów w tym konflikcie jest konkurencyjność amerykańskiej gospodarki, która za pośrednictwem Nowego Zielonego Ładu ma zmienić strukturę pozyskiwania energii, a tym samym zmniejszyć jej koszty i unowocześnić produkcję, tak aby technologicznie mogła konkurować z Chinami.
We władzach Partii Demokratycznej istnieje powszechne przekonanie, że walka ze zmianami klimatycznymi musi być priorytetem polityki Joe Bidena. Wiążą się z nim natomiast znaczące podwyżki podatków oraz ogromne zmiany w strukturach amerykańskiej gospodarki, co będzie miało bezpośredni wpływ na rynek pracy w Stanach Zjednoczonych.
Instytut McKinseya przewiduje, że w latach 2017–2030 największy wzrost zatrudnienia nastąpił i dalej będzie postępował w sektorze zdrowia (45 proc.), nauki, technologii i inżynierii (37 proc), pomocy zdrowia, w tym pielęgniarki i trenerzy fitness (30 proc) i w tworzeniu i zarządzaniu dóbr rzadkich jak sztuka i rękodzieło (21 proc). Największe spadki będą dotyczyć prac związanych z naprawą pojazdów, produkcją i obsługą maszyn oraz prac sektora administracji. Nie da się zatem nie dostrzec, że zmiany spowodowane przez Nowy Zielony Ład odczują przede wszystkim najmniej zarabiający Amerykanie.
Fot. Karsten Würth/ Unsplash.
Bartosz Mroczkowski – analityk ds. międzynarodowych. Specjalizuje się w amerykańskiej polityce zagranicznej i konfliktach zbrojnych. Absolwent Uniwersytetu Wrocławskiego, stażysta w Konsulacie Generalnym RP w Los Angeles, autor kilkudziesięciu artykułów, analiz i recenzji literatury z zakresu stosunków międzynarodowych.