Nowe wspaniałe kontenery

W polskim kodeksie karnym nie istnieje kara zesłania. Wśród wymienionych w nim przestępstw próżno by również szukać zalegania z czynszem. Pomimo to liczne samorządy zdają się inaczej rozumieć prawo, skoro zsyłają „patologicznych” lokatorów do kontenerów […]


W polskim kodeksie karnym nie istnieje kara zesłania. Wśród wymienionych w nim przestępstw próżno by również szukać zalegania z czynszem. Pomimo to liczne samorządy zdają się inaczej rozumieć prawo, skoro zsyłają „patologicznych” lokatorów do kontenerów i tworzą przyzwolenie społeczne na takie praktyki przez przedstawianie ich jako wykonywania kary. Tym samym, zamiast prowadzić korzystną dla mieszkańców politykę, tworzą getta biedy, a co za tym idzie – zwiększają problemy społeczne.

Flickr / Some rights reserved by Corrosion Course - CCE281

„Wspaniałe” rozwiązanie

Pierwsze osiedla kontenerów pojawiły się w Polsce po powodzi w roku 1997. Niektóre samorządy zakupiły kontenery mieszkalne dla osób pozbawionych dachu nad głową. Miało to być oczywiście rozwiązanie tymczasowe. Estetycznie wyglądające kontenery, wprawdzie ciasne, ale, jak twierdzono, „praktyczne”, wydawały się idealnym rozwiązaniem. Tak też przedstawiano je wówczas w mediach. Później okazało się jednak, że rzeczywistość odbiega od propagandowego wizerunku. Mieszkańcy kontenerów zaczęli zgłaszać skargi na panujące w nich warunki. W ciepłe dni nagrzewały się one ponad miarę, a w zimne bardzo szybko uciekało z nich ciepło. Problemem było również ogrzewanie ich w zimie, ponieważ wymagało drogiego dogrzewania. Po dłuższym użytkowaniu nieprzeznaczone do stałego zamieszkania kontenery zaczynały także pleśnieć, a znajdujące się w nich sprzęty po prostu gniły.

Oczywiście wszystkie te argumenty nie pojawiły się już w mediach ogólnopolskich. W dodatku niektóre samorządy zaczęły traktować dostarczenie powodzianom estetycznych kontenerów jako wymówkę, gdy pytali się oni, kiedy wreszcie powstaną obiecane im wcześniej pełnowartościowe mieszkania zamienne. Koszt jednego takiego mieszkania był przecież wyższy niż kilku kontenerów, a wydatki na kwestie społeczne są zwykle pierwszymi, które samorządy tną w wypadku problemów finansowych.

Zbrodnia i kara

Władze wielu miast od czasu powodzi wpadły na prosty sposób rozwiązania problemu braku mieszkań, a także niepłacących czynszów lokatorów. Zaczęło się w mniejszych miasteczkach, gdzie projekty budowy osiedli kontenerowych można było przeprowadzić po cichu, bez konieczności tłumaczenia się w mediach. Trudno nawet oszacować, ile takich gett biedy powstało, jednak można podejrzewać, że jest ich bardzo wiele. Często były one tworzone, tak jak w podwarszawskim Józefowie, w miejscach, do których trudno nawet dojechać. Lokalizacja nie jest przypadkowa. Kontenery miały nie psuć widoku nowoczesnych, „rozwijających się” miasteczek, gdzie nowa elita dzięki funduszom unijnym buduje skwery i fontanny. Skargi lokatorów osiedli kontenerowych, że nawet codzienne zakupy w sklepie spożywczym są dla nich wielką wyprawą, nie mają dla lokalnych władz żadnego znaczenia. Biedni mieli zniknąć i zniknęli, razem z „problemami”, które tworzyli.

Kwestia kontenerów mieszkalnych rozpoczęła debatę dopiero wtedy, gdy pomysły ich stawiania pojawiły się w większych miastach. W roku 2008 chcieli je utworzyć radni warszawskiej dzielnicy Żoliborz. Ich zdaniem miałby to być „straszak” na niepłacących lokatorów oraz sposób na zwiększenie ściągalności czynszów zarówno w lokalach komunalnych jak i spółdzielczych. Co ciekawe, podobne poglądy prezentowali wówczas zarówno radni PO, jak i PiS oraz SLD. Jeden z samorządowców z PO stwierdził nawet, że im gorzej będą wyglądały kontenery, tym lepiej. Kontrowersje budziła jedynie kwestia znalezienia odpowiednio odludnego i ukrytego przed widokiem ludzi miejsca na nowe osiedle.

Projekt ostatecznie upadł, jednak ze względów proceduralnych. Bardzo ciekawym przykładem debaty nad przesiedleniami do kontenerów jest Poznań. Tamtejsze władze planują wysiedlenie do nich części z około 300 rodzin, które mają być eksmitowane za niepłacenie czynszu. Przy okazji urzędnicy argumentują, jaką to patologią jest niepłacenie czynszu oraz jakie z tego tytułu straty ponosi miasto. Zaleganie z czynszem jest więc w myśl oficjalnej propagandy niemal przestępstwem. Nie ma znaczenia, z jakiego powodu powstało, czy w wyniku przewlekłej choroby, skrajnej nędzy, czy może rzeczywistej złej woli dłużnika. Wszystkich wrzucono do jednego worka – „dłużnicy”.

Patologia

Charakterystyczny jest również jeszcze jeden argument, który pojawiał się zarówno w debacie warszawskiej, jak i poznańskiej. Przede wszystkim urzędnicy oraz lokalni politycy zapewniali, że do kontenerów nie trafią rodziny z dziećmi ani kobiety w ciąży. Praktyka działania osiedli kontenerowych w innych miastach pokazuje coś zupełnie innego. Trafiają do nich właśnie całe rodziny. Dzieci pojawiają się również dlatego, że nikt nie wpadł jeszcze na pomysł, aby zakazać ludziom biednym ich posiadania.

Ważnym argumentem mającym odbierać głos przeciwnikom kontenerów jest także informacja, że eksmitowane będą do nich osoby znęcające się nad rodziną czy zakłócające spokój sąsiadom. Nie wytłumaczono jednak, jak wysiedlenie do kontenerów i zgromadzenie większej liczby tego typu ludzi na małej przestrzeni miałoby zapobiec rozwojowi patologii. Jest to przecież proszenie się o sytuację, w której to właśnie oni zaczną „rządzić” osiedlami kontenerów.

Populistyczny jest także wysuwany przez władze argument, że lokatorzy kontenerów otrzymają pomoc. Praktyka pokazuje, że usunięcie ich z widoku wystarcza. Nikt się później nimi nie interesuje. Sytuacja staje się tym dramatyczniejsza, że osiedla kontenerowe to zwykle enklawy biedy, czyli obszary charakteryzujące się znacznie wyższym niż 30% odsetkiem ludzi ubogich w stosunku do ogółu mieszkańców. Problematykę takich enklaw w Łodzi badała prof. Wielisława Warzywoda-Kruszyńska z Katedry Socjologii Ogólnej Instytutu Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego. Na podstawie tych badań wiemy na przykład, że zamieszkanie w enklawie biedy oznacza wielokrotnie jej dziedziczenie. Dzieci z biednych rejonów miasta mają gorszy dostęp do edukacji, a dorosłym trudniej znaleźć pracę ze względu na przylepianą im często etykietkę „patologii społecznej”.

Można podejrzewać, że zesłani do kontenerów nie wrócą już do pełnowartościowych mieszkań, ponieważ nie poprawią swojego statusu materialnego. Ich dzieci mają przed sobą także najprawdopodobniej kontenerową przyszłość, ponieważ miasta nie budują odpowiedniej liczby mieszkań komunalnych. W sytuacji, w której brakuje ich dla oczekujących w kolejce, lokalne władze nie będą przecież przejmowały się „patologią z kontenerów”.

Warto pamiętać, że alkoholizm czy inne patologie społeczne często nie są przyczyną zsyłki do kontenerów, ale właśnie jej skutkiem. Ludzi tych sprowadzono do roli pogardzanych lumpów, przez co niektórzy zaczynają się zachowywać według tego schematu.

Hipokryzja

Najbardziej przerażający jest fakt, że wysiedlenia ludzi biednych, mających problemy, odbywają się często przy aprobacie społecznej. Władze potrafią stwarzać przyzwolenie dla takich działań. Znamienna jest sytuacja, w której w Poznaniu pojawiły się plakaty z wizerunkiem kontenera oraz bramą z napisem „Bieda marsz do kontenera” stylizowanym na wejście do obozu koncentracyjnego. Wywołało to oburzenie. Protestowała gmina żydowska i tak zwane autorytety. Sprzeciwu takiego nie wywołało wysiedlanie ludzi do getta, ale sposób pokazania tego problemu, drastyczny, ale jak widać skuteczny. Podobne, choć mniej nagłośnione w mediach, „święte oburzenie” zapanowało wśród radnych Warszawy, gdy jeden z mówców reprezentujących stowarzyszenia lokatorskie stwierdził podczas sesji, że „w mieście tym byli już tacy, którzy tworzyli getta i skończyli w Norymberdze”. Gdyby nie mocne porównania w obu przypadkach zapewne nic nie obudziłoby komentatorów z marazmu. Dyskusja na ten temat odbyła się również na łamach Res Publiki, gdzie polemizowali Piotr Bernatowicz (Palec anarchisty) oraz Agnieszka Ziółkowska (Palec anarchisty« wskazuje na europejskie standardy).

Niestety w Polsce traktowanie ludzi biednych jak obywateli drugiej kategorii, którzy tylko w teorii mają swoje prawa, nie budzi oburzenia. Nie wiadomo nawet, ile osiedli kontenerowych powstało w całym kraju, ponieważ dla władz, zarówno lokalnych, jak i centralnych, jest to nieważne.

Dyskutując o takich osiedlach powinniśmy pamiętać, że samorządy rozpoczynają wysiedlenia od najsłabszych, od tych lokatorów, którym trudniej się jest bronić. Kiedy jednak oni trafią do kontenerów, przyjdzie pora na następnych ludzi, kontenery są przecież tańsze od pełnowartościowych mieszkań.

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa