Na przełom z Rosją jeszcze poczekamy

Postawa władz rosyjskich po katastrofie pod Smoleńskiem, ogromne ilości wyrazów współczucia płynących od zwykłych Rosjan i wcześniejsze spotkanie premierów Tuska i Putina w Katyniu spowodowały w Polsce lawinę dyskusji na temat szans na „nowe otwarcie” […]


Postawa władz rosyjskich po katastrofie pod Smoleńskiem, ogromne ilości wyrazów współczucia płynących od zwykłych Rosjan i wcześniejsze spotkanie premierów Tuska i Putina w Katyniu spowodowały w Polsce lawinę dyskusji na temat szans na „nowe otwarcie” i oczekiwanie przełomu w stosunkach polsko-rosyjskich. Nie wdając się w ocenę polskiej polityki, spróbujmy chłodnym okiem popatrzeć na perspektywy polityki Rosji wobec Polski.

Polska opinia publiczna pozostaje pod wrażeniem godnego zachowania najwyższych polityków rosyjskich po katastrofie. Przy podobnych katastrofach trudno jest wprawdzie mówić o jakiejkolwiek praktyce międzynarodowej, bo tragedia smoleńska nie ma precedensu, ale czy rosyjski premier i prezydent mogli zachować się inaczej? Zapewnie tak samo zachowałyby się władze każdego innego państwa, gdyby na jego terytorium zginął najwyższy przedstawiciel innego kraju. Szczególnie takiego, z którym łączy go trudna historia i nienajlepsze relacje. Celem Kremla bezpośrednio po katastrofie była przede wszystkim propagandowa walka o własny wizerunek na arenie międzynarodowej, aby nie dopuścić do jakichkolwiek podejrzeń, że nieumyślnie zawinić mogła np. obsługa lotniska. Tym bardziej, że szybko stało się jasne, że katastrofa samolotu polskiego prezydenta w Rosji przykuła uwagę całego świata.

Polskie media z pewnym zdziwieniem odnotowywały morze kondolencji i wyrazy sympatii ze strony społeczeństwa rosyjskiego. Nigdy w ostatnich kilkunastu latach w Rosji nie mówiono i pisano tyle (i tak pozytywnie) o Polsce, co w ciągu ostatnich dni. Istniejąca asymetria zainteresowania sobą obu społeczeństw została zniwelowana. Piękną postawę Rosjan można tłumaczyć głęboko wpisaną w rosyjski kod kulturowy tradycją współczucia cierpiącym. Nie należy się jednak łudzić, wzrost zainteresowania naszym krajem to zjawisko chwilowe. W Polsce w dalszym ciągu będziemy analizować stosunki z Rosją, organizować konferencje, pisać artykuły, a w samej Rosji z rzadka pojawi się tekst prasowy o naszym kraju. Z racji różnicy potencjałów i znaczenia międzynarodowego obu państw podobna asymetria jest zrozumiała. Rosja zawsze będzie ważniejsza dla Polski niż odwrotnie.

Nie należy więc się łudzić, że emocje społeczeństwa rosyjskiego w jakikolwiek sposób przełożą się na politykę Kremla. Można powtórzyć trzeźwe stwierdzenie marszałka Komorowskiego, że „polityka nie może być domeną współczucia”. Natomiast w kontekście katastrofy pod Smoleńskiem pozostaje jeszcze jedno wyzwanie – pełne wyjaśnienie jej przyczyn, aby nie pozostawał cień wątpliwości, które w przyszłości mogłyby zatruwać atmosferę w relacjach dwustronnych.

Jednym z najtrudniejszych tematów w stosunkach obu krajów od wielu lat pozostają kwestie historyczne, w tym głównie zbrodnia katyńska. Stąd wizyta premiera Rosji w Katyniu i uznanie, że odpowiedzialne za zbrodnię katyńską są władze stalinowskie, słusznie zostały ocenione jako pewien przełom. Wcześniej trudno było o tak jednoznaczną ocenę ze strony obecnej ekipy Kremla. Wydaje się, że stosunki z Polską wpisują się w szerszą tendencję obserwowaną od kilku miesięcy w rosyjskiej polityce historycznej, w tym wobec państw, z którymi Rosja miała długie „zatargi o historię”. Przykładem pojednanie z Finlandią w 70. rocznicę wojny zimowej. Kilka lat wcześniej prezydent Putin podczas wizyty w Budapeszcie przeprosił za 1956 r., w Pradze za 1968 r. Zdaje się zatem, że Rosja podjęła próbę neutralizacji negatywnego potencjału historii na jej stosunki z niektórymi państwami. I zapewne podobny cel przyświecał wizycie Putina w Katyniu.

Zwróćmy jednak uwagę, że z rosyjskiego punktu widzenia sprawa Katynia została zamknięta 7 kwietnia, wypowiedzi dobiegające z Moskwy nie pozostawiają co do tego wątpliwości. Tymczasem dla strony polskiej, o czym mówili premier Tusk w Katyniu i marszałek Komorowski w kościele Mariackim, sprawa powinna zostać wyjaśniona do końca. Oznacza to oczekiwanie przekazania przez Rosjan całej (a nie jednej trzeciej) dokumentacji śledztwa katyńskiego, odtajnienie postanowienia o jego umorzeniu, rehabilitacji ofiar i danie jasnej klasyfikacji prawnej zbrodni. Jeśli Rosja tego nie uczyni, to problem katyński pozostanie rozwiązany połowicznie i nie zostanie zdjęty z listy dwustronnych problemów. Wydałoby się, że to tylko gesty, ale jeśli tak, to dlaczego Moskwa, zdając sobie sprawę z ich destruktywnego wpływu na relacje z Polską, nie uczyniła ich wcześniej?

Sprawą niezmienną w stosunkach polsko-rosyjskich od kilkunastu lat pozostają strategiczne sprzeczności interesów obu państw, w tym głównie wobec Ukrainy i Białorusi. O ile Polska podejmuje aktywnie wysiłki na rzecz trwałego związania tych państw ze strukturami europejskimi i euroatlantyckimi, o tyle działania Rosji idą w stronę przeciwną, aby doprowadzić do ich reintegracji z rosyjską przestrzenią polityczną i gospodarczą. Cele Warszawy i Moskwy są więc zasadniczo rozbieżne i trudno oczekiwać, aby strona polska chciała w jakikolwiek sposób zrewidować cele swojej polityki wschodniej, skoro uznaje ją za swój żywotny interes, wręcz rację stanu.

Kolejny problem to kwestie energetyczne. I chodzi już nie tyle o osławiony gazociąg Nord Stream, bo jego powstanie jest już przesądzone, a Polska nie jest w stanie zablokować budowy. Pozostają jednak inne wyzwania, w tym: kwestie przyszłości dostaw rosyjskiego gazu do Polski; konsekwencje uruchomienia powstającego ropociągu BTS-2, który zapewne doprowadzi do wstrzymania przesyłu rosyjskiej ropy przez polskie terytorium dotychczasowym szlakiem. Wreszcie, Polskę i Rosję różni podejście do kwestii bezpieczeństwa europejskiego. O ile Warszawa chce silnej obecności sił amerykańskich na kontynencie, to Moskwa chciałaby Europę „odamerykanizować”.

Podsumowując, pomimo wstrząsu, jakim była katastrofa pod Smoleńskiem, i w rezultacie spotkania Putin – Tusk w Katyniu w polityce rosyjskiej nie doszło do żadnej rewolucji, czy radykalnej zmiany, która pozwalałaby mówić o przełomie w relacjach z Polską. Poza ważnymi gestami w polityce historycznej Rosji, które strona polska uznaje jednak za niewystarczające, nic na to nie wskazuje. Politykę rosyjską warto zatem widzieć taką, jaką jest ona w rzeczywistości, a nie taką, jakbyśmy chcieli, aby była. Na to drugie przyjdzie nam jeszcze poczekać.

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa