Migranci: błędne koło Łukaszenki

Litwa musi sobie radzić z nielegalnymi migrantami w liczbie niespotykanej w tym stuleciu.


Od stycznia na Litwie odnotowano znaczny wzrost liczby nielegalnych migrantów przekraczających granicę z Białorusią – z 81 w całym 2020 roku do 1232 w połowie 2021 roku, co stanowi liczbę wielokrotnie wyższą w porównaniu z rokiem ubiegłym. Od czerwca zatrzymano ponad 1000 migrantów, co wskazuje na to, że zmiana w przepływach migracyjnych jest związana ze wzrostem napięcia między Litwą a Białorusią po porwaniu samolotu Ryanair i zatrzymaniu opozycyjnego dziennikarza Romana Protasewicza.

Po tym, jak UE zabroniła białoruskim liniom lotów nad terytorium UE lub lądowania na unijnych lotniskach, Łukaszenka zagroził, że Białoruś nie będzie już powstrzymywać „narkotyków i migrantów”, ponieważ „niechętni” na Zachodzie „próbują zdusić Białoruś”. Minister spraw wewnętrznych Litwy Agnė Bilotaitė nazywa groźby i taktykę władz białoruskich operacją wojny hybrydowej przeciwko Litwie.

W związku z utrzymującą się wysoką liczbą zatrzymanych migrantów na granicy białoruskiej i brakiem środków na ochronę granicy państwowej, sytuacja w regionach sąsiadujących z tym krajem staje się trudna do opanowania. Państwową Straż Graniczną wspomagają obecnie funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa Publicznego i członkowie Związku Strzeleckiego, a wkrótce ma do nich dołączyć 30 funkcjonariuszy zarówno służb granicznych innych państw, jak i stałego korpusu Frontexu.

„Zainteresowanie białoruską kulturą”

Większość migrantów to obywatele Iraku. Pozostali deklarują, że pochodzą z Syrii, Iranu, Turcji i innych krajów Bliskiego Wschodu. Według szefa Służby Granicznej Rustamasa Liubajewa, w Mińsku może czekać około 1,5 tys. osób, które planują nielegalnie przekroczyć granicę UE.
A liczba ta prawdopodobnie wzrośnie, ponieważ nie tylko podwoiła się liczba lotów z Iraku na Białoruś, ale również zwiększyły się rozmiary samolotów. Zrobiły to np. linie lotnicze Iraq Airlines. Jak powiedział przewodniczący Stałej Komisji Spraw Międzynarodowych Białorusi Andrej Sawinych, obywatele Iraku coraz bardziej interesują się białoruską kulturą i cywilizacją.

Jednak jeden z liderów białoruskiej opozycji Paweł Łatuszka twierdzi, że sytuacja ta nie jest przypadkowa, ani nie wynika z rzekomo rozwiniętego białoruskiego sektora turystycznego, ale raczej z dobrze zorganizowanej intrygi reżimu. Według Łatuszki i innych ekspertów, państwowa agencja turystyczna Centrkurort jest  wykorzystywana w tym procederze, organizując loty z Bagdadu i Istambułu, a następnie automatycznie przyznając migrantom białoruskie wizy.

Eksperci twierdzą, że każdy, kto chce dostać się do UE przez Białoruś, musi zapłacić za to od 1500 do nawet 15 tys. euro. Po przyjeździe do Mińska, migranci czekają, aż dostaną sygnał, by ruszyć w stronę granicy z Litwą, gdzie – z pomocą białoruskich pograniczników – przekraczają granicę z krajem UE.

Tymczasem białoruscy urzędnicy odmawiają współpracy i wypierają się jakiejkolwiek odpowiedzialności za napływ migrantów, nazywając nawet nagranie zacierania śladów przez białoruską straż graniczną „całkowicie fałszywym”.

Litewskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zwróciło się już do rządów Iraku i Turcji z prośbą o wzmocnienie kontroli granicznych i tożsamości pasażerów opuszczających ich kraje. Minister Gabrielius Landsbergis spotkał się ze swoim tureckim odpowiednikiem Mevlütem Çavuşoğlu na posiedzeniu Globalnej Koalicji do walki z Daesh w Rzymie, gdzie poinformował go o białoruskim ataku hybrydowym na Europę.

Różne scenariusze

Nagły napływ migrantów na Litwę zaskoczył kraj i zmusił władze do poważniejszego przyjrzenia się stanowi środków ochrony granic – sektora, który według funkcjonariuszy służb granicznych od lat jest niedofinansowany. Po posiedzeniu Rady Obrony Państwa, Bilotaitė poinformowała media, że w zmienionym budżecie na 2021 rok planuje się przeznaczyć dodatkowe 11,5 mln euro na instalację systemów ochrony granic.

Minister ujawniła również plany trzech opracowywanych scenariuszy: sytuacji, w której dziennie granicę litewską przekracza 500, 1000 lub 10 tys. migrantów. Strategie zakładają współpracę z okolicznymi gminami i szkołami w celu zakwaterowania migrantów, natomiast gorszy scenariusz zawiera również plany budowy dużych pól namiotowych na terenie placówek Straży Granicznej.

Kilka tygodni temu, z powodu braku miejsca, migrantów zaczęto umieszczać na wojskowym polu namiotowym, zbudowanym na terenie Centrum Rejestracji Cudzoziemców w Pabdzie. Blok izolacyjny COVID–19 może pomieścić 60 osób, natomiast blok mieszkalny 290. Jednak już teraz władze rozważają możliwość wynajęcia na zimę kontenerowych domów modułowych, w których mogłoby zamieszkać około 800 osób.

Mimo że pierwszy kemping powstał dopiero po kilku dniach, Rzecznik Praw Obywatelskich Augustinas Normantas zapewnił, że podstawowe warunki dla migrantów zostały zapewnione. Zwrócił jednak uwagę na problemy związane z brakiem tłumaczy, komunikacji i pomocy prawnej. Obecnie na miejscu pracuje tylko czterech tłumaczy, a pomoc psychologiczna dla migrantów jest w zasadzie niedostępna.
Dyskusja na temat kryzysu migracyjnego na Litwie koncentruje się nie tylko na tym, co zrobić z zatrzymanymi migrantami, ale także na tym, jak utrzymać ich z dala od kraju. Po oficjalnej wizycie na Węgrzech, przewodniczący Komisji Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Laurynas Kasčiūnas zaproponował budowę ogrodzenia podobnego do kontrowersyjnej budowy, znajdującej się na granicy węgiersko-serbskiej.

Obecnie na prawie 700 km granicy litewskiej i białoruskiej ogrodzenie biegnie na 70 km, a tylko 38 proc. jest monitorowane przez nowoczesne systemy monitoringu. Rząd przewiduje, że do końca roku, 50–60 proc. granicy zostanie wyposażone w najnowocześniejsze technologie, nadzorujące najbardziej wrażliwe obszary terenów przygranicznych; jednak wybudowanie ogrodzenia, które chroniłoby nawet w mniejszym stopniu niż węgierskie, kosztowałoby państwo 15 mln euro.

Pomysł budowy ogrodzenia na zewnętrznej granicy UE był tematem spornym w UE, przy czym Węgry postawiły swój płot w 2015 roku wbrew sprzeciwom Komisji. Mimo że rozwiązanie to okazało się skuteczne w kontrolowaniu napływu migrantów, to jednocześnie pozostawia bardzo niewielkie możliwości dotarcia do kraju, w którym osoby uciekające przed prześladowaniami otrzymałyby status uchodźcy. Dotyczy to zwłaszcza białoruskiej opozycji, która od czasu zeszłorocznych protestów ucieka na Litwę, ale także do Polski.

Co więcej, niektóre organizacje pozarządowe na Litwie podnoszą alarm w związku z retoryką i stosunkiem do migrantów z Bliskiego Wschodu wyrażanym przez polityków i funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa. Kierownik programowy Litewskiego Czerwonego Krzyża, Eglė Samuchovaitė, wyraziła zaniepokojenie faktem, że media i władze traktują Białorusinów przekraczających granicę jako uchodźców, jednocześnie generalizując, że ludzie z Bliskiego Wschodu to „nielegalni migranci”. Politycy, w tym Kasčiūnas, wypowiadają się na temat sposobów uczynienia Litwy mniej atrakcyjną dla migrantów, jednocześnie rozważając ograniczenie ich swobody przemieszczania się, co, jak zauważa Samuchovaitė, powinno być stosowane tylko w ostateczności.

Podczas europejskiego kryzysu migracyjnego w 2015 roku Litwa była jednym z krajów walczących przeciwko unijnemu programowi relokacji i przesiedleń. Ostatecznie zgodziła się na relokację do kraju 1077 migrantów. Jednak do dziś tylko 499 osób zostało umieszczonych na Litwie w ramach tego programu. Chociaż obecny rząd jest bardziej skłonny do okazywania solidarności w kwestii migracji, decyzje podjęte w przeszłości mogą wpływać na postawy wobec wsparcia dla Litwy, gdy teraz to ona potrzebuje pomocy.

Nawet jeśli zorganizowana przez państwo migracja z Białorusi jest tylko jedną z taktyk stosowanych przez białoruski reżim w celu osłabienia litewskich wysiłków w podnoszeniu świadomości opozycji na temat oporu wobec dyktatury Łukaszenki na arenie światowej, może ona wyrządzić najwięcej szkód litewskim instytucjom i społecznemu wsparciu dla uchodźców.

Co ważniejsze, jeśli Litwini zostaną pozostawieni sami sobie z konsekwencjami wspierania białoruskiej opozycji, a reżim nie odpowie za wykorzystywanie kryzysu humanitarnego, to jaki będzie to miało wpływ na postrzeganie przez mniejsze kraje siły UE i wsparcia dla podstawowych zasad demokracji?

Chociaż Frontex i poszczególne kraje UE będą wysyłać swoich funkcjonariuszy straży granicznej w celu wzmocnienia granicy litewsko-białoruskiej, a UE wydłuża listę białoruskich podmiotów objętych sankcjami, wspierany przez państwo program nielegalnej migracji powinien spotkać się z najostrzejszą reakcją społeczności międzynarodowej poza UE. Brak nacisku na Łukaszenkę będzie sygnałem dla dyktatur, że może czerpać zyski z migrantów uciekających przed niebezpiecznymi warunkami, jednocześnie podważając stabilność granic międzynarodowych.

Fot. Barbara Zandoval / Unsplash.

Artykuł ukazał się w języku angielskim w Visegrad Insight.

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa