Mieszkańcy, nie społeczeństwo
Ponieważ z wielkomiejskiej perspektywy niedużo widać, wygrana Roberta Biedronia może budzić zaskoczenie. Z perspektywy lokalnych problemów Słupska – mniej.
Mieszkańcy Słupska, zmęczeni nietrafionymi inwestycjami poprzedniej władzy, postanowili dać szansę kandydatowi z zewnątrz. Ustępujący ze stanowiska prezydenta miasta Maciej Kobyliński sprawował swoją funkcję w ostatnich latach przed transformacją. Po przerwie w latach 1990-2002 piastował urząd przez kolejne dwanaście lat, aż do tegorocznych wyborów. Mieszkańcy Słupska mieli dość starego układu, rządzącego w nieefektywny sposób, dlatego wybrali skrajne przeciwieństwo – szansę na rozwój i zmianę perspektywy. Program bezpartyjnego komitetu wyborczego Roberta Biedronia, Nareszcie Zmiana, został zbudowany w oparciu o postulaty typowe dla ruchów miejskich, takie jak rozwój komunikacji miejskiej i rowerowej. Jednak motywem przewodnim jest optymizm. Świeżość okazała się decydująca dla sukcesu Roberta Biedronia.
Robert Biedroń, na pierwszej konferencji prasowej, którą zorganizował już jako prezydent Słupska, podtrzymał gotowość do wprowadzania zmian zapowiadanych podczas kampanii wyborczej. Największe wyzwanie to zmniejszenie deficytu Słupska o 5 milionów złotych. Biedroń planuje radykalne cięcia by plan ten zrealizować. Pracownicy ratusza i miejskich firm już zadrżeli. Nowy prezydent przewiduje likwidację wydatków na ich dojazdy do pracy, a straż miejska ma przejść głęboką reformę – jeśli modernizacja się nie powiedzie, straż zostanie rozwiązana.
Niektóre decyzje wydają się zaskakujące. Biedroń planuje ograniczyć wydatki na promocję miasta, rozpoczął już likwidację słupskiej agencji promującej region, jako nieefektywnej i pochłaniającej pieniądze. Z punktu widzenia lokalnej społeczności, najbardziej kontrowersyjna jest propozycja podniesienia opłat za wywóz śmieci. Biedroń zapowiada w tej sprawie przeprowadzenie konsultacji z mieszkańcami, jednak zmiany nie zostaną wprowadzone bez wyrzeczeń i drastycznych oszczędności.
Większość nie dawała Robertowi Biedroniowi szans na zwycięstwo. Jarosław Och, politolog i dyżurny komentator bieżących wydarzeń, wieszczył porażkę, twierdząc, że społeczeństwo nie jest gotowe na polityka po coming out. Społeczeństwo pewnie nie jest, natomiast mieszkańcy Słupska udowodnili swoją gotowość przy urnach wyborczych.
Kluczem dla zrozumienia, dlaczego nie udało się przewidzieć zwycięstwa Biedronia, wydaje się skala porównawcza. Komentarze opisujące światopogląd typowy dla całego społeczeństwa, nierzadko zbudowane są na najbardziej jaskrawych postawach, charakterystycznych dla dużych polskich miast. Duże skupiska ludności, choć pozornie otwarte na większą różnorodność, w praktyce mogą być inkubatorem niezadowolenia i ksenofobii. Kampania wyborcza kandydatów w dużych miastach opiera się w dużej mierze na inwestowaniu działania promocyjne i wizerunkowe: przede wszystkim billboardy, plakaty, ulotki. Kandydaci mają mniejszy kontakt z elektoratem. Robert Biedroń, kandydując w niewielkim mieście, wykorzystał siłę lokalności i dał się poznać wyborcom. Korzystał z niewielkiego budżetu, natomiast pokazał możliwości komunikacji społecznej. Przez większość kampanii rozmawiał ze Słupszczanami w swoim namiocie wyborczym.
Przeciwnicy zarzucali mu, że nie zna spraw Słupska i będzie prezydentem z warszawskiego importu. Paradoksalnie można ten czynnik uznać za zaletę. Robert Biedroń jest postrzegany jako sprawny menadżer, zdystansowany wobec lokalnych układów. Ze względu na rozpoznawalność w mediach oraz doświadczenie w polityce krajowej i programach międzynarodowych, Biedroń jest promocyjną bombą dla zapomnianego Słupska. W takim układzie, jego otwarty homoseksualizm okazuje się znakiem nowoczesności.
Czy wygrana Roberta Biedronia jest wielkim zaskoczeniem? Lokalne zjawiska polityczne mogą okazać się lepszym barometrem nastrojów społecznych niż uliczne starcia podczas manifestacji w dużych miastach. Przykład Słupska pokazuje, że kampania wyborcza nie musi dotyczyć tego, co prywatne, gdy kandydat ma do zaoferowania sensowny program wyborczy.
Kluczem do sukcesu okazuje się profesjonalizm i otwartość na dialog, a inne czynniki są jedynie tematem zastępczym dla realnych postulatów wyborczych. Jak pisze The New York Times: A Gay Mayor in Poland? No Big Deal (Gej prezydentem miasta w Polsce? Nic niezwykłego). Prezydentowi Biedroniowi można tylko pogratulować – nareszcie zmiana!