Lustereczko, powiedz przecie…
Literatura to zwierciadło, w którym odbijają się narodowe frustracje i problemy. Jaki obraz Polski wyłania się z dzieł współczesnych polskich pisarzy?
Wśród rozmaitych sposobów interpretowania literatury istnieje taki, w którym stanowi ona zwierciadło odbijające społeczne realia. Książka Hanny Gosk, zatytułowana Wychodzenie z „cienia imperium”. Wątki postzależnościowe w literaturze polskiej XX i XXI wieku to propozycja lektury dzieł współczesnych polskich pisarzy przez pryzmat kategorii podporządkowania. Praca ta ukazuje, w jaki sposób doświadczenie braku państwowej suwerenności rzutuje na kondycję i funkcjonowanie jednostki. Przyjrzyjmy się zatem, co odbija się w zwierciadle literatury.
Czym jest postzależność?
Dla badaczki kluczowym terminem jest postzależność. Zostaje on zdefiniowany jako stan następujący „po” stadium zależności, ale też istniejący „z powodu” owej minionej zależności. Cóż to oznacza? Sytuacja braku suwerenności państwa, tak częsta w historii Polski, znaczonej przez doświadczenie rozbiorów, okupacji i radzieckiej hegemonii, powoduje trwałe zmiany w mentalności społeczeństwa. Zjawisko to nie ustępuje wraz z odzyskaniem państwowej wolności. Wręcz przeciwnie – nasila się, powodując ciągły ferment w społecznej tkance.
Jest to tragiczna sytuacja, w której zachowania i kondycja jednostek są formowane przez resentymenty powstałe na skutek minionych historycznych doświadczeń. Oznacza to, że pomimo wyrwania się spod wpływu obcych imperiów, specyficzne doświadczenie podległości, bądź też – mówiąc językiem Gombrowicza – poczucie własnej niższości, nadal zniekształca postrzeganie rzeczywistości, rodząc tym samym niebezpieczne dla funkcjonowania całej wspólnoty napięcia. Stan zależności tak naprawdę nie mija.
Być może potrzebne są całe pokolenia, by przerobić traumę braku suwerenności. Być może zaś Polska tożsamość, ufundowana na romantycznych narracjach o „Chrystusie narodów” i legendach powstańczych walk, nie wyzwoli się z tego – destrukcyjnego – paradygmatu myślenia. Słowo wyzwolony nie jest równoznaczne ze słowem wolny. Stan wyzwoleńca nie jest tożsamy ze stanem wolności. Wyzwoleniec musi jeszcze poradzić sobie ze świadomością tego, że (do niedawna) był niewolnikiem. Nawet jeśli to możliwe, z całą pewnością nie jest łatwe. To żmudny i traumatyczny proces rekonstruowania własnej tożsamości. Bardzo często ożywają wtedy stare i rodzą się nowe demony.
(Post)zależność od…?
Historia Polski ostatniego stulecia to ciąg walk o suwerenność. Zaledwie dwadzieścia lat po zjednoczeniu ziem trzech zaborów następuje katastrofa niemieckiej okupacji. Tę ostatnią zaś kończy popadnięcie w trwającą prawie pół wieku zależność od radzieckiego imperium. W pracy Hanny Gosk doświadczenia te i ich wpływ na świadomość Polaków analizowane są przez pryzmat powstających w XX i XXI wieku dzieł literackich. Autorka analizuje zarówno utwory Stefana Żeromskiego, Zofii Nałkowskiej, Czesława Miłosza, Witolda Gombrowicza, jak i książki powstałe niedawno. Tu odwołuje się między innymi do dzieł Sylwii Chutnik, Ignacego Karpowicza, Izabeli Filipiak, Rafała Ziemkiewicza, Andrzeja Stasiuka i Bronisława Wildsteina.
Aby wiernie opisać doświadczenia postzależności, autorka korzysta z bogatej metodologii studiów postkolonialnych, starając się dopasować ją do specyficznych realiów politycznych regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Hanna Gosk, odwołując się do rozpoznań – między innymi – Homiego Bhabhy, Edwarda Saida i Gayatri Chakravorty Spivak, ukazuje specyfikę oraz skutki zmagania się Polaków z doświadczeniem braku suwerenności. Okazuje się, że – jakkolwiek różne były przyczyny zniewolenia, różny charakter podległości, różne wreszcie okoliczności wybijania się na niepodległość – mechanizm funkcjonowania społecznego resentymentu jest podobny. Jak więc jawi się w tej perspektywie polski modus postzależności?
Fetysz zwany Polską
Postawa, którą zaobserwować można w momencie odzyskania suwerenności, jest fetyszyzacją idei państwa polskiego. To oczywista spuścizna po okresie podległości, gdy „wolna Polska” stanowiła nieosiągalne marzenie. Odrodzony kraj w świadomości obywateli formują wówczas mocarstwowe narracje i ksenofobiczne dyskursy. Szybko jednak rodzi się też przeświadczenie, że „odzyskane” państwo nie odpowiada w żaden sposób temu, które ukonstytuowało się w wizjach snutych w czasie niewoli. „Zmartwychwstały” kraj nie jest tą wyśnioną Polską – a więc jest oszustwem, erzacem, efektem manipulacji „elit”, układu…
Tę tendencję w XXI wieku szczególnie dobrze oddają zdaniem Hanny Gosk książki tworzone przez tzw. pisarzy niepokornych. Literatura ta, będąca połączeniem agitacyjnych broszur z kliszami zaczerpniętymi z popularnych powieści kryminalnych, z zadziwiającą konsekwencją ukazuje współczesną Polskę jako kraj pozbawiony tożsamości, nieprawdziwy, oderwany od chlubnej, sięgającej tysiąca lat tradycji. Jest to państwo pustych form, obcych konwencji, wydrążonych to znów zepsutych, cynicznych ludzi, manipulujących nieświadomymi masami. Tylko powrót do katolickich korzeni, do tradycji, może przynieść rzeczywiste odrodzenie.
Druga tendencja – stanowiąca odwrócenie tej pierwszej – to zanegowanie całego dziedzictwa. Jak wykrzykuje zgnębiony bohater powieści Ignacego Karpowicza zatytułowanej Niehalo: „Gdy słyszę Kościuszko, Mickiewicz, Szopen, to zbiera mi się na pawia. Co prawda biało-czerwonego. Ale to tylko fizjologiczny zbieg okoliczności. (…) Mam alergię na etos bogoojczyźniany. (…) Moja wojna z ojczyzną jest sprawą prywatną. Zadrą z dzieciństwa. Nigdy nam się razem nie układało”. Wtóruje mu narratorka powieści Sylwii Chutnik zatytułowanej Dzidzia: „Dodajcie Polskę do swojego Grona, do swojego newslettera. Dajcie jej szansę, a czeka was możliwość wzięcia udziału w losowaniu wspaniałych nagród, jakimi są, uwaga: wyjazd stąd w pizdu, do jasnej cholery i na zawsze”.
Na wschód od Zachodu i na zachód od Wschodu
Dwa silne paradygmaty myślenia, które tworzą tęsknota do rzekomej autentyczności, opartej na tradycji i chrześcijańskich podwalinach, oraz próba zrzucenia z siebie balastu całego traumatycznego dziedzictwa poprzez wyrzeczenie się całej narodowej spuścizny, nie tylko rzeźbią i dzielą społeczną tkankę. Stan postzależności – co oczywiste – rzutuje także na postawę Polaków względem szeroko pojmowanej zagranicy, ze szczególnym uwzględnieniem krajów, które wchodziły w skład imperiów odpowiedzialnych za rozbiór Rzeczypospolitej. Kim są dla nas Niemcy? Hanna Gosk, wnikliwie analizując między innymi Dojczland Stasiuka, ukazuje, że dominującym modusem myślenia o naszych zachodnich sąsiadach jest natychmiastowe łączenie ich z bolesnym wspomnieniem okupacyjnej (a nawet zaborowej) traumy.
Poczucie naszej własnej ekonomicznej i kulturowej „niższości” – tak doskonale opisanej już przez Witolda Gombrowicza – oraz pamięć zniewolenia sprawiają, że nie jesteśmy w stanie pokonać naszego kompleksu względem dojrzałej potęgi sąsiadów zza Odry i stale dostrzegamy w nich potencjalnego agresora. Podobne obserwacje można poczynić, analizując teksty prozatorskie podejmujące kwestię relacji Polaków z Rosjanami. Podstawową różnicą jest jednak to, że kompleks kulturowej niższości zostaje tu zastąpiony przez pełne pogardy lekceważenie „dzikiego” i „prymitywnego” niebezpiecznego kraju. Właśnie według tego wzoru, znaczonego przez kierunki świata, formują się relacje Polaków względem „zagranicy”. Postrzeganiu państw leżących na wschód od Rzeczpospolitej towarzyszy lęk i lekceważenie, zaś w relacjach z tymi położonymi na zachód od Odry – strach, nieufność i poczucie własnej niższości. I oto – jak w diagnozach Sławomira Mrożka – znów znaleźliśmy się na ziemi niczyjej. Na wschód od Zachodu i na zachód od Wschodu.
Postzależność alla polaca
Czym więc jest polski model postzależności? To ciągłe poczucie strachu. To resentyment rozdzierający społeczeństwo. To wieczne szamotanie się z widmami wielkiej Historii i paraliżujący kompleks względem państw, które nie zaznały upokorzenia podległości. Wszystko razem tworzy paraliżującą kombinację społecznych lęków, która przejawia się w wybuchach ksenofobii i irracjonalnych dyskursów mocarstwowych lub w paradoksalnej reakcji histerycznego wypierania całego kompleksu polskości.
Najgorsze być może jest to, że struktura zależności reprodukuje się w nieskończoność, tworząc swą własną hierarchię. Uciskany poszukuje tych, których sam może uciskać. Poniżony tropi tych, których sam mógłby poniżać. Polska postzależność to rozkręcająca się spirala poniżenia. I w ten sposób należy chyba interpretować fakt, że nasz dyskurs publiczny zdominowały pełne dosadnych epitetów tyrady, odnoszące się do bliżej nieokreślonych „onych”: zdrajców, sprzedawczyków, „wsteczników” itd. Taką tezę można sformułować po lekturze pracy Hanny Gosk. To właśnie odbija się w zwierciadle polskiej literatury.
Hanna Gosk Wychodzenie z „cienia imperium”. Wątki postzależnościowe w literaturze polskiej XX i XXI wieku, Wydawnictwo Universitas, Kraków 2015