Kontrola i indoktrynacja. Plan Viktora Orbána na wychowanie młodego pokolenia
Najnowsza rozprawa Fideszu z edukacją to próba uciszenia nauczycieli i jeszcze większej kontroli nad szkołami. Celem jest wychowanie posłusznego, bezkrytycznego pokolenia obywateli.
W lipcu 2023 r. węgierski parlament przyjął tzw. ustawę zemsty, kontrowersyjne prawo wymierzone w nauczycieli. Zmienia ona ich status zatrudnienia i pogarsza, i tak już złe, warunki pracy. Te posunięcia rządu uczyniły lato czasem protestów, a wielu nauczycieli zagroziło odejściem ze szkół. Placówki na gwałt szukają nowych chętnych do pracy.
Ustawa wpisuje się w historię partii Fidesz, która próbuje poszerzać swoje autorytarne wpływy we wszystkich warstwach życia publicznego.
Ustawa zemsty, czyli przejęcie szkół przez państwo
Od czasu zwycięstwa Fideszu w 2010 r. Ministerstwo Edukacji zostało podporządkowane różnym innym departamentom. Kwestia edukacji stała się przedmiotem zainteresowania np. Ministerstwa Zasobów Naturalnych, a później Ministerstwa Zasobów Ludzkich. W 2022 r., po czwartym z rzędu zwycięstwie wyborczym partii, tekę edukacji otrzymało… węgierskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych.
Pogarszające się warunki pracy w połączeniu z jedną z najniższych stawek płac w Europie doprowadziły do znacznych nieporozumień między nauczycielami a rządem Orbána. Związek zawodowy nauczycieli twierdzi, że konflikty te mogły być właśnie powodem przeniesienia edukacji do MSW. Biorąc pod uwagę wpływy tego ministerstwa, posunięcie to było niepokojące.
Od miesięcy węgierscy nauczyciele protestowali przeciwko projektowi nowej ustawy, która była najnowszym z serii posunięć mających na celu ograniczenie edukacji i narzędziem do zmuszania ich do akceptowania nieodpowiednich warunków.
Ustawa wejdzie w życie w styczniu 2024 r. i zakończy status nauczycieli jako urzędników służby cywilnej, zatrzymując niektóre z ich uprawnień wynikających z ochrony pracy. Zwiększy też liczbę dopuszczalnych godzin pracy z 32 do 48 tygodniowo i z 8 do 12 dziennie! Ustawa zezwala na przenoszenie nauczycieli do innych szkół, o ile czas podróży transportem publicznym do nowej placówki nie przekracza trzech godzin dziennie. Prawo przewiduje i normalizuje nadzór, zezwalając na monitorowanie urządzeń nauczycieli, a także nagrywanie klas. Dodatkowo, materiał, którego uczą, podlega większej kontroli, a ich udział w protestach przeciwko rządowi może być teraz powodem do rozwiązania stosunku pracy. Równocześnie rząd nie zajął się żadnymi realnymi problemami oświaty.
Poparcie społeczne dla sprawy nauczycieli jest stosunkowo wysokie. Według ResearchCenter, węgierskiej firmy badawczej i konsultingowej, niezależnie od stanowiska politycznego, 48 proc. Węgrów uważa żądania płacowe nauczycieli za rozsądne, 62 proc., że strajki są uzasadnione, a 54 proc., że nauczyciele mogą domagać się wyższych płac stosując obywatelskie nieposłuszeństwo. Poparcie dla nauczycieli wśród samych zwolenników Fideszu jest niższe, niemniej trend pokazuje silne wsparcie sprawy wśród węgierskiej opinii publicznej.
Większość demonstracji odbyła się w Budapeszcie, wzięło w nich udział nawet 40 tys. osób. Protesty odbyły się również w innych większych miastach, takich jak Sopron, Széged czy Pecz. Nauczyciele z większych ośrodków są bardziej aktywni i chętniej przyłączają się do strajków niż ci z regionów wiejskich.
Podczas czytania ustawy w parlamencie ponad 5 tys. nauczycieli ogłosiło, że zrezygnuje z pracy, jeśli prawo zostanie przyjęte. Do końca lipca 2023 r. ponad 2 tys. z nich spełniło już swoją obietnicę; jednak liczba tych, którzy faktycznie zrezygnowali z pracy, jest nieznana, ponieważ władze nie dysponują odpowiednimi danymi. Niezależnie od tego, w nadchodzących miesiącach należy spodziewać się kolejnych rezygnacji. Niedobór nauczycieli na Węgrzech osiąga punkt krytyczny. Już w ubiegłym roku niezależne media ujawniły, że brakuje około 16 tys. nauczycieli. Nie jest jasne, do jakich sektorów przenoszą się, ale niski poziom wynagrodzeń pozostawia wiele możliwości poprawy ich sytuacji finansowej.
Trudno ocenić, czy te rezygnacje ostatecznie doprowadzą nawet do zamknięcia klas w niektórych regionach, ale już teraz jest jasne, że poważnie osłabi to węgierski system edukacji. Wraz z utrzymującym się brakiem nauczycieli, trend zastępowania ich niewykwalifikowanym personelem będzie prawdopodobnie kontynuowany.
Nowy węgierski człowiek?
Taka autorytarna rozprawa z edukacją nie jest ani nowa, ani obca. W ciągu ostatnich kilku lat oświata stała się jednym z głównych celów skrajnie prawicowych polityków na świecie, którym zależy na tym aby promować swoje idee i indoktrynować społeczeństwo.
Wizja Viktora Orbána budowania nieliberalnego lub niedemokratycznego państwa jest jednym z głosów (jeśli nie liderem) tych skrajnie prawicowych ruchów. Ingerencja rządu rozciąga się na materiały, które są obecnie tworzone w państwowej instytucji, wykorzystywane również przez nauczycieli i odzwierciedla wiele innych kontrowersyjnych polityk rządu. Na przykład w 2021 r. uchwalono przepisy zakazujące treści związanych z LGBTIQ+ w szkołach i ograniczające edukację seksualną.
Zgodnie z najnowszymi trendami młodzież po raz pierwszy częściej głosuje na opozycję niż na Fidesz, jak miało to miejsce w wyborach w 2022 r. Aby skutecznie walczyć z tą tendencją, władza musi uciszyć opinie opozycji i mniejszości, jednocześnie walcząc o umysły nowego pokolenia.
Restrykcje Fideszu dotyczące edukacji dotyczą także szkolnictwa wyższego. W poprzednich latach partia ograniczyła już wolność akademicką, wyrzucając prywatny Uniwersytet Środkowoeuropejski, zakazując studiów genderowych i zagrażając autonomii akademickiej, na przykład poprzez umieszczanie zwolenników Fideszu na stanowiskach kierowniczych.
Partia rządząca zapewniła również znaczne fundusze dla powiązanego z rządem Kolegium Macieja Korwina (MCC), instytucji, która słynie z tego, że jest szkołą kadr dla przyszłych polityków Fideszu. Niedawno otworzyła swój oddział w Brukseli, kupiła duże udziały w Modul University, austriackiej prywatnej instytucji i nawiązała długoterminową współpracę z berlińską Europejską Szkołą Zarządzania i Technologii. MCC umożliwia partii Fidesz wpływanie na szkolnictwo wyższe nie tylko na Węgrzech, ale w całej Europie.
Czas, aby UE potępiła ten najnowszy atak na demokrację i praworządność i przestała przymykać oczy na nieliberalne działania Fideszu.
—
Gabriela Greilinger – doktorantka nauk politycznych na Uniwersytecie Georgia (USA) i współzałożycielka platformy młodzieżowej Quo Vademus. Jej zainteresowania badawcze to prawicowy populizm, polaryzacja, demokracja i zachowania polityczne, ze szczególnym uwzględnieniem Europy.
Artykuł powstał w ramach programu współpracy głównych tytułów prasowych w Europie Środkowej prowadzonego przez Visegrad Insight przy Fundacji Res Publica. Tekst ukazał się w języku angielskim w Visegrad Insight.
Fot. Canva Pro.