HODUN: Hejt wśród nowych elit
To, co wyróżnia Polskę na tle innych państw UE, to przede wszystkim powszechność mowy nienawiści wobec osób LGBT+ oraz jej ton.
Badania na temat mowy nienawiści nigdy nie należą do przyjemnych. Godziny spędzone na analizie wypowiedzi, z których sączy się uprzedzenie i pogarda, zmieniają postrzeganie rzeczywistości i nastawienie do świata. Z drugiej strony pozwalają lepiej zrozumieć okoliczności, które wpływają na tę optykę. Obserwacja problemu z szerszej, na przykład europejskiej perspektywy daje szansę dojścia do wniosku, że pewne zjawiska, które wcześniej wydawały się oczywiste i powszechne, wcale takie nie są. Przeciwnie, są nietypowe i lokalne. Są, niestety, bardzo nasze.
Kiedy analizuje się mowę nienawiści, w szczególności tę polityczną, na polskim gruncie, szukanie przedmiotów analizy jest śmiesznie proste. Słowa o roznoszeniu zarazków czy dzielenie ludzi na kategorie są powszechne. Ich ciężar gatunkowy jest tak duży, że specjaliści apelują, by nie mieszać mowy nienawiści z innymi zjawiskami, takimi jak wulgaryzacja języka, werbalna agresja czy zniewagi. Każą skupiać się na wypowiedziach jednoznacznie spełniających wyśrubowane warunki uznanych definicji prawnych, mówiących wprost o przestępstwach wynikających z uprzedzeń[1]. Boją się, że choćby lekki odchył od takiej zasady spowoduje, że będziemy musieli zaklasyfikować jako mowę nienawiści ocean wypowiedzi polityków, od lewa do prawa.
Spojrzenie na pozostałe państwa UE nie pozostawia wątpliwości: w kategorii mowy nienawiści Polska nie ma sobie równych. W innych państwach konsternację obserwatorów sceny politycznej i niepokój opinii publicznej wywołują wypowiedzi, które w Polsce byłyby uznane za zupełnie normalne. Nie, to nie oznacza, że wszędzie jest tak dobrze. Głosy polityków, które podżegają, wspierają lub usprawiedliwiają nienawiść, zdarzają się wszędzie. Nietrudno je znaleźć na Węgrzech, w Rumunii czy na Malcie. Niechlubne przykłady zdarzają się nawet w tych miejscach, które do tej pory wydawały się od wolne od mowy nienawiści, jak Skandynawia. Jednak Polska należy do zupełnie innej ligi.
Na przykładzie LGBT+
Najlepiej przedstawić to na przykładzie hejtu wobec osób LGBT+, które, obok migrantów i Romów, najczęściej padają ofiarami mowy nienawiści[2]. Raport ILGA-Europe za rok 2019 udowadnia, że jest to co raz bardziej powszechne zagrożenie i ostrzega przed „ostrym wzrostem” mowy nienawiści wobec osób niehetronormatywnych, w szczególności ze strony polityków[3]. Polska jest wskazywana jako kraj, w którym sytuacja pogarsza się najszybciej.
Sami Polacy także dostrzegają, że mowa nienawiści najczęściej uderza właśnie w osoby LGBT+[4]. A prawie połowa naszych rodaków wymienia polityków jako tych, którzy najchętniej się hejtem posługują[5]. To zatrważające, ale trudno się z tym nie zgodzić. To, co wyróżnia Polskę na tle innych państw UE, to przede wszystkim powszechność mowy nienawiści wobec osób LGBT+ oraz jej ton.
Skala jest w tym przypadku ściśle powiązana ze źródłem. Głównym propagatorem mowy nienawiści jest tu partia władzy i najróżniejsze jej ekspozytury, w szczególności rząd, media państwowe i przedstawiciele sponsorowanych przez nie nowych elit. W związku z przejęciem przez PiS w 2015 r. pełnej władzy, w sposób konstytucyjny i pozakonstytucyjny, przekaz tworzony na Nowogrodzkiej rozpowszechniany jest przez praktycznie cały aparat państwa. Jedynym organem konstytucyjnym, który nie został (jeszcze) zaprzęgnięty w partyjną propagandę – przeciwnie, aktywnie sprzeciwia się wszelkim formom dyskryminacji – jest Rzecznik Praw Obywatelskich[6]. Działanie machiny nienawiści napędzanej przez PiS i finansowanej z naszych podatków najwyraźniej było widać na przykładzie afery ministra Piebiaka. Ten zastępca Zbigniewa Ziobry stworzył w resorcie sprawiedliwości siatkę, która zajmowała się produkowaniem i rozprzestrzenianiem hejtu.
W UE zjawisko mowy nienawiści wobec osób LGBT+ jest powiązane z partiami skrajnymi, przede wszystkim z nacjonalistyczną, czasami faszyzującą, prawicą. Ugrupowania, o których mowa, przeważnie działają na marginesie sceny politycznej, niekiedy próbując przebić się do mainstreamu. Są często siłą mobilizującą wyborców partii głównego nurtu do aktywności politycznej i obrony wartości. Rządy PiS-u to spełnienie najczarniejszych snów europejskich demokratów, ponieważ awansują wykorzystujące dyskryminację i przemoc slogany do rangi doktryny państwowej i normalizują homofobię. Nie ma drugiego państwa w UE, w którym w systematyczną walkę z grupą obywateli włączają się wszyscy najwyżsi urzędnicy państwowy, z prezydentem, premierem, ministrami i marszałkami parlamentu na czele.
Polska najlepsza
Polska wyróżnia się w Europie nie tylko częstotliwością ataków werbalnych przedstawicieli władzy na osoby LGBT+, ale też stopniem językowej agresji. W wielu państwach za mowę nienawiści uważa się już samo powiedzenie, że „normalna rodzina to związek kobiety i mężczyzny”. W polskiej rzeczywistości mamy do czynienia z wypowiedziami odmawiającymi człowieczeństwa osobom LGBT+, które przyrównywane są do zbrodniarzy lub zarazy. Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym i skończmy z tą dyskusją, bezkarnie głosi minister edukacji. Za zgodą Jarosława Kaczyńskiego powstają kolejne „strefy wolne of LGBT”, które budzą skojarzenia z czasami, w których dehumanizacja prowadziła do fizycznej eliminacji przeciwnika. Skoro PiS entuzjastycznie sponsoruje kolejne ofensywy przeciwko mniejszościom, nie ma się co dziwić, że jego rząd konsekwentnie ignoruje zalecenia Rady Europy czy UE w sprawie walki z mową nienawiści, likwiduje Radę ds. Przeciwdziałania Dyskryminacji, sprzeciwia się ważnym zmianom legislacyjnym…
Hejt wobec osób LGBT+ stał się jednym ze znaków rozpoznawczych polskiego rządu. W obronie mniejszości stają instytucje unijne i międzynarodowe, m.in. Parlament Europejski, który potępia władze w Warszawie za stosowanie mowy nienawiści i wytyka bierność w walce z przestępstwami z nienawiści. Niestety, dla znacznej części europejskiej opinii publicznej istnieje znak równości między polskim rządem a Polską, a Polacy stali się uosobieniem homofobii. Polska jest negatywnym punktem odniesienia w kampaniach wyborczych w innych państwach. Partie postępowe na Słowacji przed ostatnimi wyborami straszyły przed dryfem w polskim kierunku. W państwach bałtyckich Warszawa stała się centrum grawitacji dla różnej maści homofobów. Akcja Wyborcza Polaków na Litwie znana jest z prostego kopiowania pomysłów PiS, w tym mowy nienawiści wobec LGBT+[7]. Łotewscy liberałowie z niepokojem obserwują wizyty rodzimych prawicowych populistów nad Wisłą[8]. Organizacje praw człowieka z Tallina mówią wprost o tym, że agresja wobec osób LGBT+ jest coraz bardziej widoczna[9], a środowiska odpowiedzialne za to zjawisko są często wspierane z Polski. Organizacje LGBT+ we wszystkich tych państwach wskazują na Ordo Iuris, pupila polskiego rządu, jako na jedną z głównych inspiracji i sponsorów lokalnej mowy nienawiści.
Marzenie o wielkość Jarosława Kaczyńskiego spełnia się. Punktowo. W kilku kategoriach pisowska Polska stała się liderem. Niestety z perspektywy liberalnej demokracji czy otwartego społeczeństwa demokratycznego rankingi, w których królujemy, nie są powodem do dumy ani satysfakcji. Tak jest w przypadku mowy nienawiści w ogóle i mowy nienawiści wobec osób LGBT+ w szczególności. Tu nie mamy sobie równych. Więcej nawet, jesteśmy w europejskiej awangardzie. Agresja słowna wobec osób nieheteronormatywnych osiągnęła poziom i skalę nieznaną w żadnym innym zakątku UE. Prawicowi ekstremiści i ultrakonserwatyści z całej Europy, zdobywający popularność szokującym językiem, z zazdrością spoglądają na Polskę, w której za sprawą zwycięstw PiS-u dewastująca mowa nienawiści stała się częścią dyskursu publicznego. Wraz z politykami weszła do Sejmu, telewizji, a w konsekwencji do wielu domów. Wszędzie. Oczy radykalnej Europy spoglądają na Polskę, która z upodobaniem eksportuje nienawistne know-how. Niestety, to wielkie zwycięstwoJarosława Kaczyńskiego ma bardzo wysoką cenę. Obkupione jest nie tylko utratą dobrego imienia Polski i rozpadem sojuszy z wieloma państwami, ale także życiem Polek i Polaków, Europejek i Europejczyków. Bo mowa nienawiści zawsze prowadzi do przestępstw z nienawiści i osobistych tragedii.
dr Miłosz Hodun, odpowiedzialny za rozwój międzynarodowy stowarzyszenia Projekt: Polska i doradca ds. międzynarodowych Nowoczesnej oraz członek zarządu Europejskiego Forum Liberalnego (think tanku partii ALDE).
[1]Co prawda nie istnieje jedna oficjalna definicja mowy nienawiści, ale można wskazać na kilka definicji stworzonych przez organizacje międzynarodowe, które są wykorzystywane w pracach dotyczących tego zjawiska, np. następującą definicję Rady Europy: „Mowa nienawiści obejmuje wszelkie formy wypowiedzi, które szerzą, propagują czy usprawiedliwiają nienawiść rasową, ksenofobię, antysemityzm oraz inne formy nienawiści bazujące na nietolerancji m.in.: nietolerancję wyrażającą się w agresywnym nacjonalizmie i etnocentryzmie, dyskryminację i wrogość wobec mniejszości, imigrantów i ludzi o imigranckim pochodzeniu”.
[2]Jest to m.in. jedna z konkluzji pochodzących z publikacji Fundacji Projekt: Polska i European Liberal Forum „US/THEM. Hate Speech at the Service of Politics”, która będzie miała premierę w grudniu br.
[3]Dostępne na stronie: https://www.ilga-europe.org/annualreview/2019.
[4]64 proc. respondentów uważa, że w Polsce najczęściej społecznie napiętnowana przy pomocy mowy nienawiści jest orientacja seksualna. Na kolejnych miejscach znalazły się: mowa nienawiści o podłożu rasowym (46 proc.), ksenofobicznym i religijnym (41 proc.) . Źródło: CBOS (2019). Mowa nienawiści.Dostępne na stronie https://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2019/K_139_19.PDF.
[5]Polityków wskazało 47 proc. respondentów, co dało im drugie miejsce, po „użytkownikach internetu” (55 proc.), a przed „zwykłymi ludźmi” (44 proc.). Źródło: CBOS (2019). Mowa nienawiści.Dostępne na stronie https://www.cbos.pl/SPISKOM.POL/2019/K_139_19.PDF
[6]Dostępne na stronie: https://www.rpo.gov.pl/pl/tagi/mowa-nienawisci.
[7]Warto odnotować, że podczas ostatniej wizyty Andrzeja Dudy w Wilnie w litewskim Sejmie czekały na prezydenta tęczowe flagi wystawione przez posłów partii Wolność. Jedną z nowo wybranych posłanek tej partii jest Ewelina Dobrowolska, Polka, prawniczka zajmująca się prawami człowieka, która wspiera równość małżeńską i chce rzucić wyzwanie homofobicznej AWPL.
[8]Strategia łotewskich konserwatystów, dotycząca podsycania niechęci wobec osób LGBT+ i budowania na niej podziałów politycznych („albo jesteś patriotą, albo jesteś za marszem równości”) przed tegorocznymi wyborami w Rydze, wielu obserwatorom przypominała strategię polaryzacji, którą PiS zastosował w wyborach europejskich po ogłoszeniu przez Rafała Trzaskowskiego „Deklaracji LGBT+”.
[9]W Estonii skrajnie nacjonalistyczna partia EKRE, obecnie współrządząca krajem, żąda referendum w sprawie zdefiniowania małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny. Prezydent Estonii Kersti Kaljulaid skrytykowała ostatnio ministra spraw zagranicznych, Marta Helmego z EKRE, za homofobiczne wypowiedzi.
fot. Canva