Grela: Petru wybawiciel

Ryszard Petru w krótkim czasie stał się czołowym obrońcą polskiej demokracji. Tylko czy to dobrze o niej świadczy?


Minął nieco ponad miesiąc od wyborów, a od zaprzysiężenia nowego rządu zaledwie dwa tygodnie. Mimo to za sprawą Prawa i Sprawiedliwości powodów do zaniepokojenia mieliśmy więcej niż poprzednia ekipa potrafiła dostarczyć nam w pół roku: próby cenzurowania kultury, ułaskawienie skazanego ministra, demonstracyjne gesty w stronę Unii Europejskiej, a przede wszystkim nocne zmiany w służbach specjalnych i majstrowanie przy Trybunale Konstytucyjnym. PiS prezentuje podejście „można wszystko, co się da”. O niebezpieczeństwach płynącym z tych działań napisano już wiele – niestabilność prawna, niszczenie kultury parlamentarnej, ustalanie groźnych precedensów politycznych.

Najgorsze, że wszystko to jest zapewne dopiero początkiem. Trwa czyszczenie pola. Obecne działania mają zagwarantować, że gdy rząd przejdzie do faktycznej ofensywy, żadne proceduralne przeszkody nie staną mu na drodze. Na czym do końca polegać będzie ta ofensywa, trudno teraz przewidzieć i napawa to jeszcze większym lękiem.

Najnowsze wydanie dziennika „Polska” już w kioskach! Zobacz, co w nowym numerze.
56612f91497d8_p

Takiego blitzkriegu nie spodziewał się nikt, a przede wszystkim nie opozycja. Ta jest w rozsypce. Kukiz ’15 pełni wyłącznie funkcję dostawki do PiSu z kilkoma niepasującymi elementami. Lewicy nie ma w parlamencie. Platforma Obywatelska prezentuje obraz nadzwyczaj nędzny. Jej posłowie i posłanki do tej pory potrafili głównie wyjść z sali. Gest ten, choć zastosowany po raz pierwszy miał jakiś symboliczny potencjał, powtarzany zdaje się być tylko podkreśleniem bezradności. Nikt chyba nie wierzy, że postaci pokroju Grzegorza Schetyny czy Tomasza Siemoniaka będą w stanie w jakikolwiek sposób teh sytuacji zaradzić, a kolejne dni potwierdzają tylko, że nie była to partia przygotowana na kolejną kadencję rządów.

W powszechnym smutku i beznadziei wyrósł nam nagle nowy medialny bohater – Ryszard Petru. Na przestrzeni zaledwie kilku dni wybrany został przez media obrońcą wolności i rzecznikiem demokracji – od tego czasu właściwie nie znika z telewizji, prasy i internetu. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Niedawny sondaż IBRiS wskazuje, że .Nowoczesna prześcignęła Platformę o 8% i goni PiS, tracąc do lidera 12 punktów procentowych.

Na tej opozycyjnej pustyni sukces Petru i jego partii jest zrozumiały. .Nowoczesna faktycznie prezentuje się dobrze. Jej posłowie i posłanki nie urządzają zwyczajowych pyskówek, mówią celnie, są zazwyczaj dobrze merytorycznie przygotowani. W krytyce partii rządzącej wydają się autentyczni. Nie ciągną też za sobą żadnego obciążającego bagażu. Często o .Nowoczesnej mówi się, że przypomina PO z pierwszych lat jej istnienia.

Platforma Obywatelska 2.0
Platforma z tamtych lat to Platforma naiwnie prorynkowa, proponująca prywatyzację jako receptę na wszelkie niedociągnięcia państwa. Podobnie jak w przypadku .Nowoczesnej stąd właśnie, obok efektu świeżości, wziął się jej początkowy sukces. Świeżości, która przecież nie przynosiła nic nowego. Było to powtórne opakowanie rozwiązań dominujących w polskiej debacie publicznej od upadku komunizmu.

Zwykła polityczna kalkulacja zmusiła Platformę do odejścia od takiego wizerunku. Zamiast tego, zaserwowano wyborcom wizję technokratów z praktycznym i apolitycznym programem naprawy państwa: „nie róbmy polityki, budujmy mosty”. Ta retoryka była bezpieczniejsza, w dłuższej perspektywie zaowocowała jednak zanikiem jakiejkolwiek wyrazistości i antagonizacją dużej części społeczeństwa, która nie była beneficjentem tej „modernizacji”. Niemniej toczone z PiSem głośne wojny kulturowe stały się świetną zasłoną do przemycania niektórych z jej pierwotnych ekonomicznych postulatów.

PO na ucieczkę swojego elektoratu w pełni sobie zasłużyła. Obecnie od mediów i komentatorów politycznych w znacznej mierze zależeć będzie, gdzie elektorat ten się przemieści. Już dziś łatwo wyobrazić sobie scenariusz, w którym przy odrobinie szczęścia to właśnie .Nowoczesna stanie w szranki z PiSem w następnych wyborach, jako główny obrońca „normalności”, „postępu” i „wolności” przeciwko „wsteczności”, autorytarnym zakusom i dyskryminacyjnym praktykom. Tak samo jak swoja poprzedniczka, ukrywając pod tym płaszczykiem gospodarczą naiwność, z której niektórzy przedstawiciele klasy politycznej nie mogą wyleczyć się od ponad ćwierć wieku. Tak samo jak swoja poprzedniczka, kompletnie alienując przy tym całe rzesze ludzi.

Jeśli .Nowoczesna jakąś nową jakość obiecuje, to może być nią skuteczność. Skuteczność znaną z początku lat dziewięćdziesiątych, w tradycji Balcerowicza, Kuczyńskiego i Bieleckiego. Skuteczność ślepą i o zatrważających kosztach społecznych.

Czy tonąc warto chwytać się brzytwy?
Nie uważam, żeby milionów Polek i Polaków, którzy głosowali miesiąc temu na Prawo i Sprawiedliwość, faktycznie nie obchodziła konstytucja, wolność wypowiedzi czy niezawisłość władzy sądowniczej. Jednak z pewnością są dla nich kwestie ważniejsze. Te kwestie to godna praca, wystarczające zarobki, dostępne mieszkania. Ci, którzy w największym stopniu są tych rzeczy pozbawieni, nie należą do grup w imieniu których mówi Petru. Jak pokazują przedwyborcze wyliczenia program jego partii opiera się na modelu odwróconego Robin Hooda – poprawiania pozycji najbogatszych kosztem najbiedniejszych.

Znowu nie odrobiliśmy lekcji. Jeśli taką logikę tzw. „liberalne media” przeciwstawiać chcą logice PiSowskiej to już przegraliśmy. I to w sposób najgorszy z możliwych – popełniając ponownie te same błędy. .Nowoczesnej, podobnie jak Platformie, może kiedyś udać się zmobilizować elektorat dający jej pierwsze miejsce. Jednak znów będzie to elektorat wsobny, powodowany głównie strachem przed PiSem. PiSowski rząd dusz nie zostanie nawet zachwiany. Jeśli odpowiedzią klasy medialno-politycznej na wrogość społeczeństwa wobec statusu quo zawsze będzie zaserwowanie odświeżonego i wzmocnionego statusu quo otulonego płaszczykiem obrony demokracji, to zapomnijmy o zdrowej sferze publicznej. Będziemy kręcić się w kółko.

Sytuacja jest ciężka, a przed nami zapewne jeszcze cięższe cztery lata – w trudnych czasach sięga się czasem po desperackie środki. Jednoczmy się i wspierajmy w obronie demokratycznych procedur. Uważajmy jednak na ukryte koszty tego zjednoczenia. Nie boicie się PiSu 2.0?

Komentarz został opublikowany w dzisiejszym dzienniku Polska The Times. 

Fot: Anders Gustavson | Flickr

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

2 komentarze “Grela: Petru wybawiciel”

Skomentuj

Res Publica Nowa