GRADZIUK: NGO nie potrzebują więcej regulacji

Medialna nagonka na organizacje pozarządowe grozi obniżeniem i tak niskiego już poziomu zaufania i społecznego zaangażowania w Polsce


W ostatnich tygodniach byliśmy świadkami nagonki medialnej na trzeci sektor, skupionej przede wszystkim na sposobie jego finansowania. W podanych przez media publiczne informacjach pojawiło się wiele domysłów i niedopowiedzeń, a wystarczy sięgnąć do kilku faktów, które najlepiej obrazują specyfikę działania organizacji pozarządowych w naszym kraju.

W opublikowanym 19 listopada bieżącego roku wywiadzie dla Tygodnika Solidarność premier Beata Szydło zasugerowała, że sytuacja organizacji pozarządowych, popularnie nazywanych NGO-sami (non-governmental organization) musi zostać uporządkowana – w domyśle wskazując, że nie istnieje nadzór nad tego typu jednostkami. Tymczasem działalność fundacji i stowarzyszeń w polskim systemie prawnym regulują odpowiednio: ustawa z dnia 6 czerwca 1984 roku o fundacjach oraz prawo o stowarzyszeniach z 7 kwietnia 1989 roku. I tak nadzór nad tymi pierwszymi pełnią właściwy ze względu na zakres działania i cele organizacji minister oraz miejscowo właściwy starosta. Z kolei stowarzyszenia są nadzorowane przez organy samorządu terytorialnego albo organy administracji rządowej właściwe ze względu na ich siedzibę.


Tekst ukazał się w dzisiejszym wydaniu Dziennika Polska The Timesokladka


Kolejnym ważnym dokumentem jest ustawa z dnia 24 kwietnia 2003 roku o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie. Ustawodawca na podstawie tego aktu prawnego przekazuje ministrowi właściwemu do spraw zabezpieczenia społecznego nadzór nad sektorem pozarządowym. Obecnie tę rolę pełni Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Ministerialną komórką, która wdraża i promuje rozwiązania przyjęte w ustawie, jest Departament Pożytku Publicznego (DPP). Natomiast w proponowanym przez rząd projekcie ustawy o Narodowym Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego (NCRSO) nowym podmiotem w zakresie wdrażania polityki rozwoju społeczeństwa obywatelskiego miałoby zostać właśnie NCRSO. Jak czytamy w uzasadnieniu wniosku, przejęłoby ono wszystkie kompetencje DPP, a ponadto zajęłoby się realizacją wielowymiarowej całości strategicznych wyzwań, które obejmują m.in. działalność strażniczą i rzeczniczą, edukację obywatelską i historyczną, wolontariat młodzieżowy, dyplomację obywatelską, rozwój mediów obywatelskich itp. Nadzór nad działalnością Narodowego Centrum miałby sprawować Prezes Rady Ministrów.

W swojej wypowiedzi Beata Szydło argumentowała: “Centrum miałoby gromadzić wszystkie pieniądze, które są w tej chwili w różnych resortach i wydawane na różne cele. Zapewniłoby to większą transparentność funkcjonowania organizacji pozarządowych i wydawania tych pieniędzy. Ale przecież obecnie każda zarejestrowana organizacja pozarządowa ma prawo wystartować w konkursie organizowanym przez dowolną instytucję publiczną. Przykładowo, jeżeli Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego ogłasza konkurs na realizację zadania publicznego, zamieszcza na własnej stronie internetowej regulamin, wytyczne oraz wniosek wzorcowy. Zgodnie z tymi kryteriami, każda uprawniona jednostka ma prawo w nim wystartować. Oznacza to, że warunki konkursów – przystąpienia do nich, przebiegu, wyłonienia zwycięskich projektów i późniejszego rozliczenia z realizacji – są w pełni transparentne.

W tym miejscu warto też odnieść się do zarzutów dotyczących finansowania NGO-sów ze środków publicznych. Środki z grantów nie służą wsparciu funkcjonowania tych organizacji, lecz dostarczaniu usług publicznych, np. organizacji darmowych porad prawnych lub zadań z zakresu edukacji kulturalnej. Co więcej, w przypadku stwierdzenia jakichkolwiek uchybień, grantodawca ma prawo odmówić przyjęcia sprawozdania merytorycznego i finansowego projektu oraz zażądać zwrotu przyznanej dotacji.

Chciałbym też odwołać się do wyników „Diagnozy Społecznej 2015”. Autorzy raportu wskazują na niski stopień rozwoju społeczeństwa obywatelskiego w Polsce, jego małe doświadczenie i kompetencje obywatelskie. Jedynie 13,4% Polaków należało do stowarzyszeń, partii, grup religijnych, związków i kół. Natomiast aktywni członkowie takich organizacji stanowili zaledwie 9% społeczeństwa. Spośród krajów objętych badaniem European Social Survey 2014, Polska pod względem ogólnego zaufania zajmuje jedno z ostatnich miejsc. Z opinią, że „większości ludzi można ufać”, zgadzało się jedynie 15% Polaków – cztery razy mniej niż w Danii, Norwegii, czy Finlandii. Dane te niestety nie napawają optymizmem. Ponadto istnieje obawa, że medialna nagonka na organizacje pozarządowe (które stanowią jeden z przejawów społeczeństwa obywatelskiego) oraz wypowiedzi niektórych polityków mogą negatywnie wpłynąć na i tak słaby już poziom naszego społecznego zaangażowania i zaufania.

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa