DOMARADZKI: Wirus bałkański
Na Bałkanach epidemia to wielka próba dla rządów prawa i praw człowieka
Koronawirus z dnia na dzień zmienił rzeczywistość w Europie. Stojąc w obliczu nieznanego zagrożenia, kolejne państwa europejskie sięgały po zastosowaną w Chinach metodę gwałtownego ograniczenia ludzkich interakcji, aby powstrzymać rozprzestrzenianie się wirusa. Chociaż żelazna logika minimalizacji rozprzestrzenienia jest taktyką powszechnie stosowaną przez rządy, to jej praktyczny wymiar pozostawia wiele do życzenia. W przypadku państw bałkańskich widać wiele słabości w relacji między jednostką a państwem, które zresztą nie są wyłącznie specyfiką tego regionu.
Wirus, którego zawdzięczamy Chińskiej Partii Komunistycznej, stał się wyzwaniem dla każdego państwa, rządu i społeczeństwa. Choć można by długo deliberować nad zasadnością wprowadzanych przez władze krajowe regulacji, to faktem jest, że ich wdrażanie odbywa się w określonych warunkach kultury politycznej, w ramach przyjętych norm i sposobów uprawiania polityki. Stąd sytuacja nadzwyczajna, w której znalazły się europejskie społeczeństwa, będzie uzależniona nie tylko od determinacji władz, ale także od jakości uprawiania polityki w danym państwie oraz społecznych postaw.
Koronawirusowa codzienność wymusiła radykalną zmianę ludzkich nawyków i zahamowała gospodarkę, zadając potężny cios wielu jej dziedzinom. Władze państwowe wprowadziły legislację stosowną do potrzeby chwili, choć w niektórych państwach uznano, że absolutną koniecznością jest formalne wprowadzenie stanu nadzwyczajnego, a w innych ograniczono się do przyjęcia stosownej legislacji. Są też również takie, jak Serbia, które co prawda wdrożyły stan nadzwyczajny, ale przy pominięciu parlamentu, co stwarza niebezpieczeństwo podważenia w sądzie każdej decyzji władzy uzasadnianej stanem nadzwyczajnym. W państwach, w których dominuje absolutystyczna filozofia Ludwika XIV „państwo to ja”, koronawirus stworzył nadzwyczajną okazję do jej utrwalenia. Jak zauważył jeden z bułgarskich parlamentarzystów, „w obecnej sytuacji wszystko można zmienić”.
Dlatego czasy zarazy stały się nie tylko czasem mobilizacji państwa w celu ochrony swojej ludności, ale także dogodną okazją dla rządzących do wzmocnienia swojej pozycji względem społeczeństwa. Skutki koronawirusa dla systemów politycznych, rządów prawa i praw człowieka w państwach bałkańskich będą poważne.
Uderzenie w prawa człowieka
Dotychczasowy rozwój wydarzeń pozwala dostrzec dwa rodzaje problemów związanych z ochroną praw człowieka. Pierwszy to bezpośrednie działania władz dążące do ich ograniczenia. Chęć uzyskania całkowitej kontroli nad publicznym przekazem doprowadziła do wprowadzenia sankcji za dezinformację w sprawie koronawirusa czy sianie paniki. Działanie władz dotyczące kontroli nad przekazem już odbiło swoje piętno w państwach regionu.
W Kosowie represje spotkały dziennikarkę z serbskiej mniejszości, Tatjanę Lazarevic, która chciała opisać stan przygotowania przychodni.
W Bośni i Hercegowinie ukarano z kolei lekarkę i opozycyjną polityczkę, Maję Stojić Dragojević, za jej wpisy na Facebooku na temat braków środków ochronnych w szpitalach i wyrażenie negatywnej opinii o stanie przygotowania do walki z pandemią.
W Bułgarii za udzielone wywiady i podanie informacji o możliwym braku dostępu do niektórych leków wszczęto postępowanie wobec szefowej Bułgarskiego Związku Farmaceutycznego, Aseny Stoimenowej, oraz wyznaczono kaucję w wysokości 20 tys. lewów (ok. 45 tysięcy złotych). Decyzją sądu zniesiono zarzuty wobec Stoimenowej oraz zwrócono kaucję.
Z kolei w Serbii premier Ana Brnabić zniosła regulacje po tym, jak zastosowano sankcje wobec dziennikarki z Nowego Sadu, Any Lalić.
Technologia na usługach władzy
Konieczność sprawowania kontroli nad osobami poddanymi kwarantannie z powodu koronawirusa utworzyła dogodne warunki do wykorzystania nowych technologii.
W Bułgarii władze zobowiązały operatorów do przekazywania metadanych z telefonów komórkowych. Choć władze usprawiedliwiają konieczność kontroli nad osobami w kwarantannie, zapisy ustawy odnoszą się do wszystkich, a brak jakiejkolwiek kontroli sądowej daje możliwość nadużyć. Na mocy ustawy o stanie nadzwyczajnym zmiany w ustawie o telekomunikacji zostały wprowadzone nie tylko bez dyskusji publicznej, ale nie posiadają również ograniczenia czasowego, co budzi wątpliwości co do intencji władz.
Z kolei w Czarnogórze władze uznały, że dobrym sposobem na nieprzestrzeganie kwarantanny będzie publiczne ujawnianie danych osób ją naruszających (naming and shaming).
Zawieszona podstawowa swoboda unijna
Ograniczenie swobody przemieszczania się stało się jednym z głównych narzędzi władzy w walce z koronawirusem. Jakkolwiek racjonalne wydają się kroki podjęte w tym celu, władze poszczególnych państw wdrażają coraz to bardziej wymyślne sposoby zatrzymania ludzi w domach.
W Serbii nie tylko całkowicie zamknięto granice, ale również zachęca się własnych obywateli będących za granicą do wstrzymania się z powrotem do kraju w czasie epidemii.
W Kosowie władze wdrożyły drakońskie ograniczenia dotyczące możliwości wyjścia z domu tylko na 90 min. dziennie w celu załatwienia najbardziej niezbędnych spraw życiowych.
Z kolei w Bułgarii niespodziewanie, w noc przed Wielkim Piątkiem, wprowadzono blokadę stolicy. Wyjeżdżać mogły tylko osoby poświadczające stałe zamieszkanie poza stolicą. Wobec dużej liczby fałszywych zaświadczeń władze karały mandatami za wyjazdy w okolicach świąt, a blokada do dziś obowiązuje. Wprowadzenie dodatkowych obostrzeń w poruszaniu się w romskich dzielnicach dało asumpt do cyklicznych protestów społeczności romskiej i stanowi niebezpieczną pokusę do osobnego traktowania problemów w zależności od pochodzenia obywateli.
Ostateczny upadek standardów
Drugim istotnym problemem są działania władz, które pośrednio wpływają na jakość praw człowieka i ochronę jednostki. Często nie są to działania wprost wymierzone w prawa i wolności, tylko wynikają ze sposobu uprawiania polityki, ale ich skutki dla praw człowieka mogą być niebagatelne.
Korupcja i nadużycie władzy są problemami trapiącymi region od wielu lat. Koronawirus stworzył jednak dogodną możliwość do demontażu nawet obecnych, choć słabych narzędzi kontroli antykorupcyjnej.
Poprzez drobną korupcję, której sprzyja prawo regulujące wychodzenie z domu, oraz błyskawiczne przetargi dla wtajemniczonych, odbywające się w zgodzie z kryzysowym ustawodawstwem, otwarto szeroko drzwi dla nadużyć. Szef Bułgarskiego Banku Rozwoju (BBR) udzielił firmie windykacyjnej o minimalnych przychodach za ubiegły rok (ok. 4,5 tys. zł), pożyczki na 75 mln lewów (ok. 169 mln zł). Takie rażące sprzeniewierzenie środków przez nominowanego dyrektora BBR z partii GERB kosztowało go pracę. Najwyraźniej bank będzie odgrywał ważną rolę w walce z COVID-19, ponieważ zamiast jednego nowego dyrektora, nominowano dwóch dodatkowych.
Luzowanie prawa
Kolejną cechą charakterystyczną, która łączy wszystkie państwa regionu, jest pośpieszne i nietransparentne wprowadzanie regulacji prawnych. Poczucie grozy i strachu, skutecznie potęgowane przez statystyki osób zarażonych i zmarłych, całkowicie pozbawiło ludzi krytycznego myślenia i zdrowego rozsądku.
Roztropność i przemyślenie zostały zastąpione przez pośpiech i teoretyczną skuteczność, które przekładają się na tak ułomne pomysły, jak zamykanie parków w Bułgarii oraz dzieci i osób powyżej 65. roku życia w domach bez prawa wyjścia. Drakońskie kary finansowe również mają na celu nie tyle prewencję, co zastraszenie społeczeństwa.
W Bośni i Hercegowinie kary wynoszą od 500 do 4,5 tys. euro, a w Albanii grozi do 15 lat więzienia za złamanie rządowych zakazów w trakcie pandemii. Całkowite zaburzenie zasady proporcjonalności między karą a czynem zmusiło bułgarski parlament na początku kwietnia do obniżenia pierwotnie uchwalonych kar w ramach walki z epidemią.
Niekontrolowana władza, szerząca się korupcja, zmienność i słabość prawa nie są problemami bezpośrednio dotyczącymi praw człowieka, ale ostatecznie ich skutki wpływają na relacje między jednostką i władzą.
Nieodrobiona lekcja demokracji
Po 30 latach obcowania z zachodnią demokracją, w czasach koronawirusa władze w Europie Środkowej i Wschodniej tak naprawdę nie zrozumiały, na czym polega ten system. Podobne przykłady sytuacji z państw bałkańskich bez trudu można znaleźć w Europie Środkowej.
Niestety rządy w regionie nie rozumieją, że stan nadzwyczajny nie dotyczy tylko obywateli, ale samej władzy i sposobu uprawiania przez nią polityki. Tak jak ludzie są ograniczeni w swojej możliwości działania, swobodnego funkcjonowania, wyrażania opinii i oddziaływania na rzeczywistość, tak samo rządy powinny zamrozić swoją aktywność, sprowadzając ją do stanu „rządu tymczasowego” czy też „technicznego”, który ma za zadanie wyłącznie administrować rzeczywistością i prowadzić walkę z zagrożeniem. Nie należy przy tym podejmować kroków, które są na tyle istotne, że muszą być rozstrzygane w warunkach niezbędnych dla uzyskania demokratycznej legitymizacji, jeśli takich w czasie pandemii nie da się zapewnić.
Za każdym razem, gdy władza podejmuje się działań wykraczających poza wspomniane ramy, świadomie lub nie łamie prawa człowieka, jeśli społeczeństwo nie posiada stosownych narzędzi do rychłej mobilizacji i wyrażenia swojej opinii. Przykłady izraelskich protestów z zachowaniem ustawowej odległości, słoweńskiej jazdy na rowerze, próby wygwizdania czy wzniecania hałasu z balkonów są godnymi podziwu próbami mobilizacji społecznej w czasach zarazy, ale nie są w stanie zareagować na szybkość i bezpardonowość działań władzy pozbawionej należytej kontroli.
Spasimir Domaradzki – redaktor „Res Publiki Nowej”, ekspert w zakresie stosunków międzynarodowych. Były stypendysta Wilbur Foundation (Stany Zjednoczone) oraz Dialog Europa Center for Excellence (Bułgaria). Wieloletni obserwator wyborów z ramienia OBWE. Członek Prezydenckiego Programu Eksperckiego „Laboratorium Idei” 2013-2014.