DOMARADZKI: Paskudne prawa człowieka
Dla bułgarskich władz epidemia stałą się okazją do zawieszenia niewygodnej dla niej Europejskiej Konwencji Praw Człowieka
Nie ma chyba lepszej miary dla kondycji demokracji w danym społeczeństwie niż stan nadzwyczajny. Pobicie dziennikarza metalowymi prętami przez dwóch zamaskowanych osiłków i nagranie całego zajścia telefonem, odizolowanie romskich gett przez policję, propozycja prokuratora generalnego, żeby wprowadzić godzinę policyjną, propozycja trzykrotnego zwiększenia kary do tysiąca lewów (ok. 2 tys. zł) dla lekarzy nie udzielających pomocy, przy jednoczesnym zmuszaniu ich do pracy bez odzieży ochronnej.
Bułgaria również zwróci się do Rady Europy z prośbą o zawieszenie stosowania Europejskiej Konwencji Praw Człowieka na okres stanu nadzwyczajnego. Jednocześnie, w piątek przyjęto specustawę na ten czas, który został wprowadzony tydzień wcześniej. Tak wyglądał stan debaty publicznej w Bułgarii z ostatniego tygodnia.
Koronawirus nie jest wyimaginowanym zagrożeniem. Ludzie chorują z jego powodu i wielu umiera. W całej Unii Europejskiej jest już ponad 5 tys. chorych. Świadomość ogromu wyzwania w poszczególnych państwach wcześniej czy później docierała do rządzących.
Choć władze państw używają argumentu o konieczności skutecznego zarządzania sytuacją kryzysową, zastanawiająca jest łatwość, z którą sięgnięto po stan nadzwyczajny. W Bułgarii uzasadniono jego wprowadzenie koniecznością uzbrojenia władzy w narzędzia szybkiego działania, aby ograniczyć obywatelom poruszanie się, karać łamiących kwarantannę czy ograniczyć pracę prywatnych przedsiębiorstw.
Stan nadzwyczajny to jedno z najmocniejszych i jednocześnie niebezpiecznych narzędzi władzy, przede wszystkim dlatego, że zgodnie z prawem pozwala władzy ograniczać prawa człowieka. Choć w Bułgarii ograniczeniom nie podlegają prawo do życia, zakaz tortur, domniemanie niewinności i wolność religijna, władze mogą pozbawiać obywateli wolności, nie dając im dostępu do adwokata, śledzić ich i podsłuchiwać, mogą też wpływać na treści publikowane przez media. Co więcej, stan wyjątkowy nie zalicza się do czasu kadencji parlamentu, a podczas jego trwania nie odbywają się wybory parlamentarne. Zgodnie z kalendarzem wyborczym następne wybory parlamentarne w Bułgarii miałyby odbyć się w 2021 r. Lakoniczny zapis dotyczący stanu wyjątkowego w bułgarskiej konstytucji pozostawia szerokie możliwości regulacji na poziomie ustawy.
Sam proces prac nad specustawą stał się ustawodawczą farsą ze względu na chaos, ilość wersji ustaw, poprawki oraz niepewność dotyczącą zapisów. W tym kontekście znamienne okazały się słowa posła Jordana Conewa z opozycyjnego Ruchu na rzecz Praw i Swobód, który według dziennika „Kapitał”, uspakajał przewodniczącą grupy parlamentarnej rządzącej partii GERB, żeby nie przejmowała się ograniczeniami prawa, ponieważ w obecnej sytuacji wszystkie zmiany będą zgodne z prawem.
W końcowej wersji ustawy, przegłosowanej przez bułgarski parlament w piątek, zrezygnowano z propozycji podniesienia kar dla lekarzy nieudzielających pomocy. Specustawa przewiduje natomiast przyznanie aktywnej roli wojska we wdrażaniu środków zwalczających zagrożenie epidemiczne. Minister zdrowia uzyskał dodatkowe uprawnienia do nakładania kwarantanny oraz wprowadzania innych stosownych ograniczeń. Wprowadzono regulacje dotyczące wsparcia dla przedsiębiorców oraz wydłużono okres składania deklaracji podatkowych. Jednocześnie, ustawa wprowadza kary za rozpowszechnianie fałszywych informacji. Między innymi kwestia wolności słowa stała się powodem weta prezydenta Rumena Radewa, dla przezwyciężenia, którego wymagana jest zwykła większość 121 głosów w 240 osobowym parlamencie.
Zwiększenie kompetencji władzy wykonawczej oraz możliwość ograniczenia społecznej kontroli stwarzają nowe możliwości. Zapewne dlatego w ostatnim tygodniu premier Borisow znienacka zaczął lansować tezę, że państwo już teraz trapi deficyt budżetowy w wysokości 3,5 mld lewów – a jeszcze pod koniec lutego rząd chwalił się nadwyżką budżetową w wysokości 1,5 mld lewów (ok. 3 mld zł). Biorąc pod uwagę, że jedynym znaczącym wydatkiem państwa było wsparcie dla Banku Gospodarstwa Krajowego w wysokości 500 mln lewów, powstanie dziury wielkości 4,5 mld lewów wymagałoby mocnego i logicznego uzasadnienia. Tym bardziej, że obiecywane zwiększone wydatki na personel medyczny w czasach zarazy, które miały wynosić tysiąc lewów miesięcznie na osobę, nie były uwzględnione w projekcie specustawy w pierwszym czytaniu. Choć minister finansów Władisław Goranow tłumaczył deficyt jako kalkulację na przyszłość, powstaje pierwsze pytanie: Czy można w ogóle rozliczyć władzę za malwersacje finansowe w stanie nadzwyczajnym?
Pobicie dziennikarza w Bułgarii już od dawna nikogo nie dziwi. Cynicznie można by powiedzieć, że – w porównaniu do przeprowadzonych zamachów na Jana Kuciaka czy Daphne Caruanę – nic mu się nie stało, bo choć leży w szpitalu ze zmasakrowaną twarzą, to przecież żyje. Przeraża jednak cynizm zleceniodawcy, który w swojej bezkarności, bawiąc się w latynoamerykańskiego króla przestępczości, zażyczył sobie nagrania z pobicia. Sławi Angełow jest redaktorem naczelnym tygodnika „168 czasa”. Jego teksty skupiają się na problematyce społecznej i politycznej obnażając nadużycia władzy i słabość wymiaru sprawiedliwości. Opisywał on m.in. działania „Bezszczelnych” – grupy przestępczej trudniącej się porwaniami dla okupu, a ostatnio sprawę korupcji i znanej z bezkarności wobec niszczenia przyrody na bułgarskim wybrzeżu. I tu pojawia się kolejne pytanie, jak wyrazić solidarność z ofiarą napaści, jak wywrzeć presję na władzę, za pobicie dziennikarza, kiedy w kraju obowiązuje stan nadzwyczajny?
Naiwne założenie, że organy ścigania sprostają zadaniu, znajdą i ukarzą sprawców, nawet nie przychodzi na myśl. W Bułgarii nie ma chyba już nikogo, kto szczerze wierzy w kompetencje i samoograniczenie władz. A przecież to właśnie w takiej chwili jak stan nadzwyczajny jedyną więzią między władzą i społeczeństwem pozostaje samoograniczenie władzy. Osłabione narzędzia kontroli społecznej oraz wzrost narzędzi represji władzy mogą być pohamowane tylko i wyłącznie przez odpowiedzialność polityczną. Jak na niej polegać, gdy od dawna jej nie ma?
Tymczasem niezwykle aktywny jest nowy prokurator generalny, Iwan Geszew. W kilka miesięcy wykorzystał podległą mu instytucję do ścigania nie tylko przestępców, ale także do kontroli pozostałych instytucji państwowych, wchodząc tym samym w kompetencje innych organów. Geszew uznał także, że do jego kompetencji należy również walka z koronawirusem, lansując propozycje wprowadzenia godziny policyjnej. Co więcej, ze względu na fakt wykrycia w kurorcie Bansko trzech przypadków zarażenia, Geszew zaproponował natychmiastową kwarantannę miasta, które w efekcie zostało odcięte od świata. Co ciekawe, ludzie z okolicznych miejscowości mogą wyjeżdżać z kurortu po rzekomej dezynfekcji, a 340 Brytyjczyków już opuściło kurort autokarami podstawionymi przez ambasadę brytyjską, co stawia pytanie: dlaczego pozostali nie mogą wyjeżdżać zgodnie z tą samą procedurą?
Na wniosek nacjonalistów z partii WMRO zarządzono również odcięcie romskich gett. Poseł WMRO, Aleksander Sidi, uzasadniał to „dużą liczbą osób, które wróciły z zagranicy”. Takie kroki zostały już wprowadzone w miastach Kazanłyk, Nowa Zagora, Sliwen oraz Jamboł, chociaż wśród mieszkającej tam mniejszości romskiej nie wykryto do tej pory żadnego przypadku koronawirusa.
Jednocześnie na bułgarskiej scenie politycznej pojawiła się nowa twarz. To generał Wencisław Mutafczijski, który stanął na czele Kryzysowego Sztabu Operacyjnego. Dyrektor prestiżowej Akademii Medyczno-Wojskowej zjednał sobie ludzi rozsądnymi i wyważonymi argumentami. Na tle wszechobecnej praktyki politycznej droga życiowa Mutafczijskiego jako żołnierza i lekarza, który po szczeblach kariery piął się dzięki wiedzy i kompetencjom, czyni z niego człowieka spoza układu, a przy tym kompetentnego i opanowanego. W takiej sytuacji Mutafczijski może szybko skapitalizować powszechne znudzenie skostniałym układem zdominowanym przez ograne już twarze.
W fasadowej demokracji wprowadzenie stanu nadzwyczajnego stwarza możliwość zrzucenia masek. Zgodne z prawem zwiększenie kompetencji władz względem własnych obywateli, osłabienie mechanizmów społecznej kontroli oraz pielęgnowana dziesięcioleciami społeczna apatia stanowią wygodną formułę do bezgranicznego umacniania władzy. Nadużycie stanu nadzwyczajnego do rozprawiania się z niewygodnymi obywatelami, malwersacje finansowe, wykorzystanie nadzwyczajnych uprawnień do walki politycznej, ingerencja w wolność słowa czy zgromadzeń poza wąskimi ramami uzasadnionej walki z wirusem będą wskazywać na bardzo niebezpieczny trend.
Z drugiej strony bułgarski premier musi mieć świadomość, że nadzwyczajna okazja, którą stworzył koronawirus, może być też gwoździem do jego politycznej trumny. Jeśli ulegnie pokusie nadużywania stanu nadzwyczajnego do drenowania miliardów pieniędzy i prowadzenia swojej dotychczasowej polityki, to po zniesieniu stanu nadzwyczajnego może okazać się, że wzrośnie społeczne oczekiwanie co do rozliczenia błędów popełnionych w tym czasie.
Inglot Sp. z o.o. zwiększa produkcję żelu do mycia rąk
Paradoksalnie dla Borisowa samoograniczenie i stanie na straży nienadużywania władzy, które umożliwia stan nadzwyczajny, w dłuższej perspektywie może mieć o wiele większą wartość. Pokusa do bezgranicznego sprawowania władzy już jest i będzie dla Borisowa testem jego „europejskości”. Tekst przyjętej specustawy pokazuje, że świadomość wagi praw człowieka nie przyświecała ustawodawcy, a pomysł zawieszenia obowiązywania Europejskiej Konwencji Praw Człowieka wskazuje, że rządzący traktują ją jako niewygodne ograniczenie, do którego zniesienia nadarzyła się właśnie okazja.
Spasimir Domaradzki – redaktor „Res Publiki Nowej”, ekspert w zakresie stosunków międzynarodowych. Były stypendysta Wilbur Foundation (Stany Zjednoczone) oraz Dialog Europa Center for Excellence (Bułgaria). Wieloletni obserwator wyborów z ramienia OBWE. Członek Prezydenckiego Programu Eksperckiego „Laboratorium Idei” 2013-2014.