DOMARADZKI: Bałkany w polskiej polityce zagranicznej po wyborach prezydenckich

Prawo i Sprawiedliwość, jak nikt przez ostatnie ćwierćwiecze, podporządkowało politykę zagraniczną polityce wewnętrznej.


Jakkolwiek byśmy nie patrzyli na politykę zagraniczną Polski ostatnich pięciu lat, faktem jest, że doszło w niej do zasadniczych zmian. Prawo i Sprawiedliwość, jak nikt przez ostatnie ćwierćwiecze, podporządkowało politykę zagraniczną polityce wewnętrznej. Co więcej, powrót geopolityki nakreślił ramy strategicznego myślenia, które w największym uproszczeniu sprowadzone zostało do porzucenia polityki wschodniej, postawienia na jednoznaczny sojusz ze Stanami Zjednoczonymi oraz krytycznego nastawienia do federalistycznej wizji integracji europejskiej. „Odzyskiwanie podmiotowości” w wymiarze unijnym prowadziło przez usztywnienie kursu wobec Niemiec i Francji oraz wzmocnienie współpracy w Europie Środkowej, która miała przełożyć się na większy wpływ, promowanej przez polski rząd, wstrzemięźliwości wobec dalszych zapędów integracyjnych.

Europa Środkowa Prawa i Sprawiedliwości wymagała redefinicji, która wykraczała poza umowne granice Grupy Wyszehradzkiej. Kraje bałtyckie i Bałkany stały się obiektem wzmożonej aktywności, w której nieprzypadkowo dostrzegano ducha przedwojennego Międzymorza. W tej pstrej grupie państw, o nieraz całkowicie odmiennych stanowiskach w konkretnych sprawach, Polska postanowiła wzmacniać region wokół wspólnych interesów, przy jednoczesnej marginalizacji źródeł niezgody. NATO, UE, V4 i USA stały się filarami, na których rozwinięto nową koncepcję rozszerzonej Europy Środkowej. Bukaresztańskiej dziewiątce, koordynującej kwestie bezpieczeństwa państw wschodniej flanki Sojuszu Północnoatlantyckiego od Estonii po Bułgarię, stała się wyrazem namacalnej jedności w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainie. Krytyczny stosunek do unijnych kwot migracyjnych wzmocnił jednomyślność V4. Jednocześnie w Bałkanach Grupa Wyszehradzka dostrzegła nie tylko nową możliwość wspólnego zaangażowania, ale również budowania pozycji „wzorca do naśladowania”. Wzrost po 2016 r. unijnego zaangażowania w zachodniej części Bałkanów stworzył płaszczyznę współpracy V4 z UE, łagodząc poniekąd skutki otwartych konfliktów między regionem a Brukselą w sprawie polityki migracyjnej czy praworządności. Konieczność zwiększenia inwestycji na wschodniej ścianie oraz uruchomienie terminalu LNG w Świnoujściu nadały gospodarczego i regionalnego uzasadnienia krajowym priorytetom. W ten sposób, bazując na działaniach zapoczątkowanych przed 2015 r., Prawo i Sprawiedliwość zarysowało ramy swojej polityki zagranicznej. Zapewne jednak odzew dla polskich inicjatyw w regionie byłby o wiele mniejszy, gdyby nie jednoznaczne poparcie prezydentów Obamy i Trumpa oraz decyzji na szczytach w Newport i Warszawie, dotyczących wzmocnienia amerykańskiej obecności wojskowej na wschodniej flance, oraz entuzjastyczny stosunek Trumpa do potencjału gospodarczego, jaki niosła inicjatywa Trójmorza.

Bałkany Zachodnie – nowy kierunek polskiej polityki zagranicznej

Polska obecność na Bałkanach nie jest novum. Od początku lat 90. Polska jest aktywna na obszarze byłej Jugosławii za sprawą Tadeusza Mazowieckiego (specjalnego wysłannika ONZ w latach 1991–1995) oraz kontyngentów wojskowych w Bośni i Kosowie. Jednakże do 2015 r. nasze zaangażowanie na Bałkanach nie wynikało z realizacji celów strategicznych, ale było pokłosiem realizacji taktycznych działań wynikających z obranej drogi do NATO i UE. Wysłane kontyngenty czy polityczne poparcie dla rozszerzenia budowały wizerunek wiarygodnego i przewidywalnego partnera wspierającego zachodni ogląd na sprawy międzynarodowe. Jednak, poza retoryką „otwartych drzwi” do NATO i UE, która mieściła się w logice „im większy, tym lepszy”, region był postrzegany przede wszystkim przez pryzmat swojej możliwości do destabilizacji. Wobec głównych priorytetów unijnego zaangażowania i polityki wschodniej Bałkany były południowym folklorem, dla którego nie było ani czasu, ani zbyt wiele miejsca w polskich rozważaniach o polityce zagranicznej.

Tymczasem w polityce zagranicznej Prawa i Sprawiedliwości Bałkanom przypadło ważne miejsce. Polska obecna jest na Bałkanach chociażby w ramach Trójmorza, procesu berlińskiego, grupy tallińskiej, V4 i NATO. Nowo zdefiniowane priorytety dla rozwoju Polski zagospodarowały artykułowaną wcześniej, lecz zignorowaną przez Platformę Obywatelską, potrzebę aktywizacji krajowych i regionalnych inwestycji na osi Północ – Południe. Via Carpathia i Via Baltica wypełniały nie tylko lukę w infrastrukturalnych potrzebach Polski, ale wpisywały się w konieczność pobudzenia gospodarczego jednych z najbiedniejszych obszarów Unii Europejskiej, od polskiej ściany wschodniej przez wschód Słowacji i Węgier oraz zachodnie części Rumunii i Bułgarii. Ekskluzywny charakter polsko-chorwackiej inicjatywy Trójmorza, obejmujący wyłącznie państwa należące do UE, stworzył niespodziewaną alternatywę w regionie, który zdawał się zagospodarowany przez unijno-rosyjską rywalizację o surowce. Choć pierwotnie idea Trójmorza spotkała się z nieufnością Berlina i Brukseli, wraz z kolejnymi szczytami i zarysowaniem ram współpracy również Berlin wyraził chęć dołączenia w roli obserwatora. Wpisanie Via Baltica i Via Carpathia do unijnej sieci bazowej TEN-T oraz utworzenie funduszu Trójmorza są krokami, które mogą przyczynić się do materializacji chociażby części zakładanych, ambitnych planów na osi Północ – Południe.

Za sprawą rosyjskiej asertywności Bałkany stały się kolejnym obszarem geopolitycznej rywalizacji o niekorzystnym potencjale dla Polski. Dlatego wsparcie dla procesu rozszerzenia NATO i UE o Bałkany Zachodnie jest wkładem w wysiłki na rzecz osłabienia wpływów Moskwy czy Pekinu w regionie. Jak pokazały doświadczenia związane z epidemią Covid-19, ani Moskwa, ani Pekin nie zamierzają składać broni. Za pomocą konwojów humanitarnych czy misji medycznych zaznaczają swoją obecność w Europie. W tym kontekście polski konwój humanitarny dla Bałkanów Zachodnich jest czytelnym sygnałem zaangażowania w geopolityczną rywalizację.

Przyszłość polskiego zaangażowania na Bałkanach

Nadchodząca druga tura wyborów może mieć istotne implikacje dla polskiego zaangażowania na Bałkanach. O ile w przypadku wygranej obecnego prezydenta można zakładać kontynuację, wszak Trójmorze to flagowy projekt Prawa i Sprawiedliwości, to w przypadku wygranej Rafała Trzaskowskiego nastąpi redefinicja politycznych priorytetów. Pierwszym i zapewne natychmiast odczuwalnym skutkiem takiego scenariusza będzie wkroczenie na ścieżkę kohabitacji, która, jak już widzieliśmy w latach 2007–2010 w wykonaniu Prawa i Sprawiedliwości i Platformy Obywatelskiej, sprowadza się do realizacji dwóch odrębnych wizji polityki zagranicznej. Stąd pozycja Bałkanów w polskiej polityce zagranicznej może paść ofiarą wewnętrznej walki politycznej. Z pewnością będzie to scenariusz wybitnie niekorzystny dla Polski, nie tylko z powodu dotychczas zainwestowanego czasu i wysiłków, ale przede wszystkim ze względu na fakt, że żaden z powodów zwrócenia się ku Bałkanom w praktyce jeszcze nie zniknął.

Jak nigdy dotąd dylemat polskiej obecności na Bałkanach staje się dylematem polityki wewnętrznej i może ucierpieć z powodu jej nadzwyczaj agresywnego dyskursu krajowego. Skoro w regionie bałkańskim dostrzega się wyzwania natury geopolitycznej, perspektywę zwiększenia własnej siły w Unii Europejskiej, nowe możliwości infrastrukturalne i gospodarcze, to zdaje się, że ten region nie powinien znikać z radaru następnego prezydenta.

Wyboista droga Bałkanów Zachodnich do Unii Europejskiej, określana jako „stop and go”, wymaga wytrwałości i zaangażowania. Przeciągający się proces zbliżenia doprowadził do „zmęczenia rozszerzeniem”, a elity państw bałkańskich nauczyły się lawirować między unijną warunkowością a geopolitycznym romansem z Rosją i Chinami. Moskwa i Pekin dostrzegają w Bałkanach możliwość osłabiania procesu integracji i zdobywania przyczółków do angażowania Unii Europejskiej na swoim przedpolu, podręcznikowo realizując założenia mearsheimerowskiego ofensywnego neorealizmu. Dostrzeżenie przez Prawo i Sprawiedliwość geopolitycznej wagi regionu jest ważnym krokiem, który wymaga konsekwencji i zaangażowania. W tym celu Polska powinna wspierać wysiłki na rzecz odzyskania entuzjazmu dla członkostwa w UE.

Niewątpliwy potencjał mocniejszego zintegrowania wschodniej części UE za pomocą projektów infrastrukturalnych, energetycznych i nowych technologii stanowi alternatywę dla niekończących się pomysłów Moskwy na dostarczanie surowców do Europy Zachodniej czy magicznej formuły 17+1 lansowanej przez Pekin. Oparte na logice „złotej kury”, prowadzą jedynie do uzależnienia państw i ich gospodarek od politycznie motywowanych działań, które w swojej istocie stanowią skuteczne narzędzie nacisku. Co więcej – z perspektywy integracji europejskiej stanowią bezpośrednie zagrożenie dla unijnej jedności.

Bałkany, leżące na styku Europy i Azji, Rosji i Zachodu pozostają obszarem aktywnego zaangażowania głównych aktorów w stosunkach międzynarodowych. Dotychczasowa strategia polskiego zaangażowania dobrze wpisuje się zarówno w priorytety UE, NATO, jak i V4 wobec Bałkanów. Należy przy tym nadal wykorzystywać finansowanie ze strony UE, jak i Stanów Zjednoczonych, do realizacji projektów wzmacniających polską pozycję w regionie.

Idąc tropem chińskiego i rosyjskiego stosunku do regionu, Polska powinna porzucić formalne różnice w podejściu do nieunijnej (zachodniej) i unijnej części Bałkanów. Tak zarysowana perspektywa regionu otworzy jeszcze lepsze możliwości rozwoju infrastrukturalnego i energetycznego. Co więcej, pozwoli skonsolidować zazębiające się priorytety w ramach Trójmorza i V4 w pewną całościową strategię Polski wobec regionu. Ostatnie i najważniejsze, w wymiarze czysto symbolicznym zastosowanie holistycznego podejścia do Bałkanów będzie wybiegiem do przodu, w ten sposób torując drogę do myślenia o regionie nie przez pryzmat formalnego stosunku do UE, ale jako integralnej części zjednoczonej Europy, której członkostwo jest tylko kwestią nieodległej przyszłości.

 

Spasimir Domaradzki, doktor nauk o polityce, pracownik naukowo- dydaktyczny Wydziału Nauk Politycznych i Studiów Międzynarodowych UW i Uczelni Łazarskiego

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa