Dlaczego Estonia nagle uznała prawa osób LGBTIQ+?

Estonia jest drugim krajem w Europie Środkowo-Wschodniej, który zezwolił na małżeństwa osób tej samej płci.


Dążenie do umocnienia praw społeczności LGBTIQ+ w krajach bałtyckich nagle przyspieszyło.

W czerwcu estoński parlament zmienił prawo rodzinne rozszerzając równe prawa małżeńskie na pary tej samej płci. Słowenia zalegalizowała podobne zasady w zeszłym roku. Przy 55 głosach za i 34 przeciw, Estonia stała się pierwszym postsowieckim krajem, który zezwolił na małżeństwa osób tej samej płci.

„Tą historyczną decyzją dołączamy do innych krajów nordyckich” – napisała na Twitterze premier Kaja Kallas. „Jestem dumna z mojego kraju. Budujemy społeczeństwo, w którym prawa wszystkich są szanowane, a ludzie mogą swobodnie kochać”.

Ustawa wejdzie w życie 1 stycznia 2024 r. Decyzja została podjęta podczas sesji w parlamencie, która do tego momentu trwała już ponad 24 godziny. Powodem był zamiar rządu przeforsowania równości małżeńskiej i zmian podatkowych po tym, jak bezprecedensowa kampania obstrukcyjna ze strony opozycji uniemożliwiła regularne procedury parlamentarne.

Kraje bałtyckie w obliczu zmian

23 maja br. litewski sejm poparł projekt ustawy uznającej każdy dwuosobowy zarejestrowany związek związek partnerski jako oficjalny związek cywilny. 31 maja br., prezydentem Łotwy został Edgars Rinkēvičs, który jest pierwszą otwarcie deklarującą homoseksualizm głową państwa w UE. Pary tej samej płci były w stanie rejestrować swoje związki partnerskie w łotewskich sądach od zeszłego roku.

Te zmiany kontrastują z niektórymi krajami Europy Środkowo-Wschodniej, takimi jak Polska i Węgry. Te ostatnie zmierzają w przeciwnym kierunku. Jednak jeszcze pół roku temu, niewiele osób w Estonii spodziewało się, że równość małżeńska nadejdzie tak szybko.

Czasami pełne nadziei, a czasem pełne obaw prognozy dotyczące bardziej inkluzywnego prawodawstwa pojawiły się natychmiast po marcowych wynikach wyborów parlamentarnych. Urzędująca premier Kaja Kallas odniosła wyraźne zwycięstwo: jej Partia Reform uzyskała 37 ze 101 mandatów.

10 kwietnia Kallas utworzyła rząd koalicyjny Partii, Eesti 200 i Socjaldemokratów. W umowie koalicyjnej, obok innych obietnic, znalazło się proste zdanie: zmienimy prawo rodzinne tak, aby małżeństwo było zawierane między dwojgiem dorosłych ludzi.

Pojawiły się spekulacje, że dwie młodsze partie naciskały na Partię Reform, aby zgodziła się na zmianę polityki.

Dlaczego? Ponieważ po raz pierwszy Estonia ma rząd składający się z partii liberalnych. Zarówno SDE, jak i Eesti 200 miały w swoich programach równość małżeńską, podczas gdy Partia Reform była mniej radykalna popierając jedynie wdrożenie związków partnerskich (ustawa zezwalająca na nie weszła w życie już w 2016 r., ale jak dotąd kolejnym rządom brakowało głosów, aby przyjąć środki wykonawcze, pozostawiając za sobą prawną szarą strefę).

Według doniesień, kilka dużych nazwisk w Partii Reform było przeciwnych rozszerzeniu „koncepcji małżeństwa”, a sama frakcja była podzielona w tej kwestii.

Premier Kallas, choć sama popierała tę sprawę, nie chciała otwierać kolejnej spornej kwestii. Zmieniła jednak zdanie po tym, jak została przekonana przez inne partie koalicyjne. Rozumowanie wydawało się być takie: jeśli parlament nie załatwi tego teraz, temat „zepsuje” debaty polityczne w nadchodzących latach.

W przeciwieństwie do poprzednich lat, Partia Reform nie mogła ukryć się za bardziej konserwatywnym partnerem koalicyjnym. W obliczu krytyki ze strony postępowej opinii publicznej, należało odpowiedzieć na retoryczne pytanie „jeśli nie teraz, to kiedy?”. Partia Reform zaryzykowała.

Koalicja obiecała przyjąć szereg przepisów, w tym prawo dla partnerów tej samej płci do zawarcia małżeństwa i adopcji dzieci, a także dla dwojga partnerów, niezależnie od płci, do zarejestrowania ich konkubinatu jako związku cywilnego. Rząd zamierza przyjąć wszystkie akty wykonawcze, aby uporządkować obecny bałagan prawny.

Krótka wycieczka w przeszłość

Estońskie prawo rodzinne definiuje małżeństwo jako związek mężczyzny i kobiety. W konstytucji, nie ma wyraźnego pojęcia, a jedynie stwierdzenie, że rodziny są pod ochroną państwa, a małżonkowie mają równe prawa. Kilku twórców konstytucji z 1992 r. oświadczyło, że w tamtym czasie po prostu uznali za oczywiste, że nie ma potrzeby takiego wyraźnego zapisu.

W Związku Radzieckim homoseksualizm był karalny. Wiele osób było otwarcie nietolerancyjnych lub uważało te tematy za tabu. Podczas gdy Estonia, wraz z Łotwą i Litwą, odwróciła się od wszystkiego, co radzieckie, te poglądy były nadal silnie zakorzenione w społeczeństwie.

Ten brak dalekowzroczności ze strony komisji konstytucyjnej znacznie ułatwił liberałom domaganie się zmian, ponieważ czym innym jest uzyskanie głosów za zmianą zwykłej ustawy, a czym innym zmiana konstytucji. Co więcej, zwolennicy tej kwestii oparli się na sądzie stanowym, który orzekł, że w duchu konstytucji „rodzina” to długotrwały związek partnerski między dwojgiem ludzi, nawet jeśli są tej samej płci.

Grupy działające na rzecz praw osób LGBTIQ+ wykorzystały wprowadzenie nowego prawa rodzinnego w 2005 r., aby wezwać do przyznania równych praw związkom osób tej samej płci, ale ich apele spełzły na niczym. W 2011 r. Kanclerz Sprawiedliwości zażądał ustawy o związkach partnerskich, oświadczając, że nieuznawanie związków osób tej samej płci jest sprzeczne z konstytucją. Ustawa została przygotowana wkrótce potem, ale do parlamentu trafiła dopiero w 2014 r.

Ustawa została przyjęta zwykłą większością głosów, ale rządowi brakowało większości, aby wprowadzić środki wykonawcze. W rzeczywistości oznaczało to, że chociaż partnerzy tej samej płci (lub partnerzy heteroseksualni, jeśli sobie tego życzą), którzy zarejestrowali swój związek, mieli raczej podobne prawa jak małżonkowie, ich pozycja prawna nie była bezpieczna. Na przestrzeni lat tylko garstka związków partnerskich osób tej samej płci zarejestrowała swój konkubinat, częściowo dlatego, że brak środków wykonawczych sprawił, że zastanawiali się, czy ma to sens.

Od nieudanego referendum do ustawy o małżeństwie

Jednak nawet jeśli ustawa o związkach partnerskich była tylko częściowym środkiem, była lepsza niż to, co miało nadejść.

W 2019 r. nowy konserwatywny rząd ugiął się pod żądaniami populistyczno-prawicowej EKRE i obiecał przeprowadzić referendum: nie w sprawie rozszerzenia praw, ale w sprawie zmiany konstytucji w celu zdefiniowania małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety. Grupy walczące o prawa człowieka były przerażone rozwojem sytuacji, argumentując, że poddawanie praw człowieka pod referendum jest niedemokratyczne.

Nastąpiła fala debat i petycji. Oprócz stwierdzenia, że środek ten dzieli i jest sprzeczny z istotą liberalnego społeczeństwa, postępowcy mieli praktyczne obawy: nie mogli być pewni, że referendum zakończy się niepowodzeniem. Podczas gdy tolerancja dla związków partnerskich osób tej samej płci wzrasta, w przypadku referendów istnieje obawa, że tylko najbardziej zagorzali zwolennicy którejkolwiek ze stron wyjdą i zagłosują, pozostawiając milczącą większość w domu.

Referendum w sprawie małżeństw miało odbyć się w kwietniu 2021 r.

Jednak w styczniu, w dniu drugiego czytania ustawy w parlamencie, rząd upadł. Urzędujący premier Jüri Ratas z Partii Centrum wykorzystał skandal korupcyjny we własnej partii, aby podać się do dymisji, a następnie szybko utworzył nową koalicję między Partią Centrum i Partią Reform. W prostym, ale skutecznym posunięciu Partia Centrum weszła do koalicji, a populistyczna prawica wypadła z gry. Ustawa o referendum nie przeszła, ponieważ poparli ją tylko najbardziej zagorzali zwolennicy EKRE i Isamaa, podczas gdy Centrum, straciwszy dawną potrzebę utrzymania koalicji, wstrzymało się od głosu.

Przez dwa lata opinia publiczna skupiała swoją uwagę na kryzysie Covid-19 i rosyjskiej agresji na Ukrainie. Taki stan rzeczy utrzymał się do czasu, gdy wyniki wyborów parlamentarnych w marcu dały wyraźne zwycięstwo partiom liberalnym, co skłoniło nową koalicję do zaproponowania ustawy o małżeństwach osób tej samej płci.

W dość zabawny sposób wielu posłów, którzy wcześniej byli przeciwni konkubinatom, zadeklarowało swoje poparcie dla ostatecznego przyjęcia środków wykonawczych, próbując w ostatniej chwili uratować pociąg małżeństw przed opuszczeniem stacji.

Opozycja rozpoczęła również bezprecedensową kampanię obstrukcyjną w parlamencie przeciwko tej ustawie, a także wezwała do wotum zaufania dla nowego rządu i zaproponowała kilka nieprawidłowych ruchów legislacyjnych.

Zmieniające się opinie

Rząd nie stwierdził wprost, że powodem zmiany polityki jest chęć przeciwdziałania rosyjskim narracjom anty-LGBTIQ+. Niemniej jednak, w tle toczy się nadrzędny spór o to, czy kraj chce należeć do postępowego Zachodu, czy też być na tej samej łodzi co Rosja. Do tego stanowiska odnosiły się również słowa premiera.

Jednak argument ten może być postrzegany jako przemawianie do chóru, ponieważ przeciwników trudno przekonać, oskarżając ich o sprzymierzenie się z Rosją. Na przykład poseł Urmas Reinsalu, lider Isamaa, stwierdził, że porównywanie przeciwników ustawy do następców Związku Radzieckiego jest odrażające.

Kraje bałtyckie zwykle sprzeciwiają się nazywaniu ich postradzieckimi, stwierdzając, że byłoby śmieszne nazywać na przykład Francję pod rządami Charlesa de Gaulle’a post-Vichy. Jednak w tym przypadku opis ten jest naprawdę trafny, ponieważ główny rozdźwięk między akceptacją równości małżeńskiej występuje między kohortami wykształconymi w czasach sowieckich – dzisiejszymi 50-latkami i starszymi – a tymi, którzy dorastali w wolnym świecie.

Przez lata kwestionowano kwestię tego, czy większość społeczeństwa opowiada się za, czy przeciw prawnemu uznaniu związków partnerskich osób tej samej płci. Bez względu na to, kto przeprowadził sondaż publiczny, ktoś obwiniłby go za tendencyjne pytania. Wydaje się jednak, że teraz możemy powiedzieć, że po raz pierwszy osiągnięto większość w obu kwestiach.

Według niedawnej ankiety przeprowadzonej przez Turu-uuringud w kwietniu tego roku, 53 proc. mieszkańców Estonii popiera małżeństwa osób tej samej płci (wzrost z 47 proc. w ubiegłym roku), podczas gdy 65 proc. popiera zarejestrowane związki partnerskie osób tej samej płci. Jeszcze cztery lata temu odsetek ten wynosił mniej niż 50 proc. Obecnie 54 proc. popiera prawo par tej samej płci do adopcji dziecka partnera. Jednocześnie pogląd, że „małżeństwo osób tej samej płci zmniejszyłoby wartość małżeństwa między mężczyzną a kobietą” spadł z 57 proc. w 2012 r. do zaledwie 41 proc. obecnie.

Poparcie dla równości małżeńskiej jest wyższe wśród kobiet, młodych ludzi i etnicznych Estończyków. Niemniej jednak, najwyższy wskaźnik korelacji występuje wśród tych, którzy ufają rządowi, z których 81 proc. w pełni lub raczej popiera nowe przepisy. Z kolei 59 proc. respondentów, którzy nie ufają rządowi, jest przeciwnych tej propozycji.

Wydaje się, że można bezpiecznie założyć, że wielu respondentów połączyło swoje poparcie dla polityki rządu z ogólnym zaufaniem do rządu.

Wynik ten można jednak uznać za wskaźnik rosnącej polaryzacji w Estonii w zakresie polityki tożsamości. Choć nie jest to poziom zbliżony do Polski i Węgier, Estonia podąża śladami innych krajów europejskich.

_

Merili Arjakas – Marcin Król Fellow w Visegrad Insight. Jej zainteresowania badawcze koncentrują się na wzajemnym oddziaływaniu polityki wewnętrznej i międzynarodowej w Europie i na Bliskim Wschodzie. Ukończyła studia magisterskie z zakresu stosunków międzynarodowych i Unii Europejskiej na Uniwersytecie w Tartu (Estonia). Jest również stałą współpracowniczką największego estońskiego dziennika „Postimees”.

Artykuł powstał w ramach programu współpracy głównych tytułów prasowych w Europie Środkowej prowadzonego przez Visegrad Insight przy Fundacji Res Publica. W języku angielskim ukazał się na łamach Visegrad Insight.

Fot. Canva PRO.

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa