Czy konferencja klimatyczna uchroni planetę przed zagładą?

Od ponad dwóch dekad eksperci alarmują: klimat ociepla się z powodu emisji gazów cieplarnianych, generowanej przez czynnik ludzki, przede wszystkim działalność przemysłową.


Politycy zgadzają się, że potrzebne są pilne działania całej społeczności międzynarodowej, ale na tej deklaratywnej zgodzie często kończy się konsensus. Dwóch największych trucicieli – Chiny i USA, którzy są między sobą odpowiedzialni za emisję aż 45 proc. gazów cieplarnianych planety (Chiny około 30 proc. a USA 15 proc.) niechętnie podejmują zobowiązania ograniczające emisję dwutlenku węgla przez ich krajowe przemysły.

Tymczasem ostatnia dekada była najcieplejsza w historii planety. To powoduje coraz częstsze i bardziej ekstremalne zjawiska pogodowe: fale upałów, powodzie i pożary lasów. Cieplejszy klimat sprzyja pojawianiu się nowych wirusów, które błyskawicznie rozprzestrzeniają się i mutują, czego pośrednim rezultatem może być również obecna pandemia.

Debata, plany, zobowiązania

Od 1992 r., przedstawiciele państw świata spotykają się corocznie na konferencjach klimatycznych debatując o tym, jak powstrzymać zmiany klimatu i uratować planetę. Tegoroczna konferencja odbędzie się w jednym z najbardziej uprzemysłowionych miast Wielkiej Brytanii i największym mieście Szkocji, Glasgow. Jej głównym celem mają być konkretne plany ograniczenia emisji dwutlenku węgla do 2030 r., do czego zobowiązały się 174 państwa (spośród 196) członkowskie ONZ w 2015 r. na konferencji klimatycznej w Paryżu. Porozumienie paryskie obejmowało zobowiązanie państw sygnatariuszy do wprowadzenia indywidualnych planów (tzw Intended Nationally Determined Contributions znanych jako INDC), których celem było zatrzymanie globalnego ocieplenia „znacznie poniżej” 2 stopni Celsjusza (celem aspiracyjnym było i jest 1,5 stopnia Celsjusza) w stosunku do poziomu sprzed epoki przemysłowej.

Konferencja w Glasgow, odbywająca się pod prezydencją brytyjską, jest próbą przeglądu i uściślenia postanowień podjętych w Paryżu i uzyskania od państw-sygnatariuszy konkretnych zobowiązań, których celem ma być zbicie ocieplenia klimatu poniżej 1,5 stopnia Celsjusza.

Wielka Brytania będzie chciała, aby uczestnicy konferencji przyjęli mocne oświadczenie, w którym ponownie zobowiążą się do osiągnięcia celu zerowej emisji netto dwutlenku węgla do 2050 r., a także do dużych redukcji do 2030 r. Londyn będzie też zapewne chciał konkretnych zobowiązań dotyczących spalania węgla, zmniejszenia produkcji samochodów napędzanych paliwami i podjęcia innych działań na rzecz ochrony środowiska, np. powstrzymania wycinki lasów.

Warto jednak zauważyć, że choć minęło już sześć lat od szczytu klimatycznego w Paryżu, większość państw- sygnatariuszy zrobiła w istocie niewiele w celu wdrożenia w życie podjętych zobowiązań. Zapewne więc prezydencja brytyjska będzie chciała osiągnąć bardziej konkretne plany redukcji emisji dwutlenku węgla.

Prezydencja zadeklarowała już przyjęcie następujących celów:

* Szybszego przejścia na samochody elektryczne (Wielka Brytania zakończy sprzedaż nowych samochodów paliwowych do 2030 r.). Przyspieszenie wycofywania się poszczególnych państw z energetyki węglowej (do 2030 r. zupełne zakończenie korzystania z tego surowca w Wielkiej Brytanii i w 15 innych państwach europejskich. Szwecja, Austria i Belgia dołączyły ostatnio do rosnącej listy państw europejskich wolnych od węgla).

* Zatrzymanie deforestacji.

* Lepsza ochrona społeczeństw przed skutkami zmian klimatu (choćby finansowanie systemów obrony wybrzeży).

Kto za to zapłaci?

Walka o klimat jest jednak droga a jej koszt rozkłada się nieproporcjonalnie między bogate państwa Północy i biednego Południa. W Glasgow należy więc spodziewać się gorącej dyskusji na temat pieniędzy i tzw. sprawiedliwości klimatycznej. Kraje rozwijające się emitują mniej zanieczyszczeń na mieszkańca i to nie one odpowiadają za większość emisji w przeszłości. Ale to właśnie kraje rozwijające się szczególnie silnie dotykają skutki zmian klimatycznych. To one potrzebują pomocy i funduszy, aby pomóc zredukować emisje i walczyć ze zmianami klimatu. Może to oznaczać więcej paneli słonecznych w krajach uzależnionych od energii z węgla i więcej drogich systemów przeciwpowodziowych. Należy się też spodziewać walki o odszkodowania dla krajów rozwijających się dotkniętych zmianami klimatycznymi.

Zamożne kraje zobowiązały się w Paryżu do finansowania na poziomie 100 miliardów dolarów rocznie, aby pomóc biedniejszym krajom do 2020 r. ONZ szacuje, że cel wsparcia finansowego dla południa nie został jednak osiągnięty na tym poziomie. W Glasgow, należy się spodziewać zatem dalszej presji na kraje rozwinięte w celu wsparcia transformacji energetycznej krajów biedniejszego południa. Kraje rozwijające się będą potrzebowały znacznego pakietu finansowego w ciągu najbliższych pięciu lat, aby pomóc im przystosować się do rosnących temperatur.

Wszystko poniżej tego może zostać uznane za niewystarczające, ponieważ po prostu nie ma więcej czasu, aby osiągnąć cel 1,5 stopnia Celsjusza. Niektórzy naukowcy uważają nawet, że światowi przywódcy zajęli się tym tematem za późno i że ocieplenia klimatu nie da się już odwrócić nawet przy zastosowaniu najambitniejszych planów.

Szczyt klimatyczny a sprawa polska

Polska, podobnie jak reszta państw członkowskich UE, jest w awangardzie, jeśli chodzi o zadeklarowanie osiągnięcia całkowitej neutralności klimatycznej do roku 2050. Dla naszego kraju jest to cel szczególnie ambitny, zwłaszcza biorąc pod uwagę miks energetyczny w którym zdecydowanie dominuje wysokoemisyjny węgiel, obecnie zaspakajający 70 proc. potrzeb energetycznych kraju. W konsekwencji, Polska jest obecnie największym trucicielem w Unii. Kolejne rządy zapowiadały inwestycje w energię jądrową oraz lepsze wykorzystanie energii odnawialnej (OZE) i gazu. Póki co jednak Polska nadal nie podjęła decyzji w sprawie budowy elektrowni jądrowej, krajowe zasoby naturalnego gazu są niewielkie a energia odnawialna dopiero się rozwija. W świetle ostatnich deklaracji wydaje się też niepewne dołączenie Polski do unijnego pakietu klimatycznego Zielony Ład.

Należy się wiec spodziewać, że Warszawa ponownie zadeklaruje w Glasgow, że osiągnie neutralność energetyczną do roku 2050, ale na wykonanie tego planu nie bardzo można liczyć bez podjęcia przez polityków radykalnych i odważnych decyzji w najbliższych latach. Te, jak wiadomo będą bardzo kosztowne, wymagają czasu i inwestycji a ich pozytywny rezultat mógłby być odczuwalny dopiero w dłuższej perspektywie czasowej. Walka z ociepleniem klimatycznym wymaga więc politycznej odwagi i myślenia w dłuższej perspektywie czasowej. Oba te elementy są materiałem deficytowym w polskiej kulturze politycznej.

Fot.  Thomas Richter / Unsplash.

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa