Bułgaria: więcej pytań niż odpowiedzi
Po raz pierwszy od trzynastu lat wybory parlamentarne w Bułgarii przegrała partia Bojko Borisowa.
Czy nowy pretendent do przywództwa – były showman i piosenkarz, Sławi Trifonow, będzie w stanie stworzyć spójny rząd, zgodny z ruchem antykorupcyjnym, który pomógł mu zdetronizować dotychczasowego lidera? A może polityka w Bułgarii będzie nadal tą samą piosenką, tylko śpiewaną w innej tonacji?
Wybory w Bułgarii wydawały się ważne z dwóch powodów. Po pierwsze, stanowiły odpowiedź na zarzuty opozycji antyborisowskiej, że wybory zorganizowane przez byłego premiera nie były ani wolne, ani uczciwe. Z tego powodu, krótko działający parlament przyjął nową ordynację, która nie tylko zwiększyła liczbę lokali wyborczych za granicą, ale także wprowadziła głosowanie maszynowe, co znacznie przyspieszyło proces liczenia głosów.
Rząd tymczasowy wdrożył uchwalone przez parlament prawo wyborcze, a także podjął działania przeciwko kupowaniu głosów – praktyce wciąż obecnej w bułgarskich wyborach od początku lat 90. Dziś, niektórzy bułgarscy komentatorzy stawiają tezę, że Borisow przegrał, bo zabrakło mu głosów mniejszości romskiej.
Po drugie, trzeba było wyprowadzić kraj z politycznego impasu po wyborach z 4 kwietnia, kiedy to głosy wydawały się być równo podzielone. W parlamencie znalazły się wtedy partie reprezentujące „stary reżim” czyli GERB, Ruch na rzecz Praw i Wolności oraz Bułgarska Partia Socjalistyczna, jak i proeuropejskie i antyelitarne partie protestu: Jest Taki Naród (JTN), Demokratyczna Bułgaria i Powstań, Precz z Mafią. Niezdolność do stworzenia realnej większości politycznej doprowadziła do rozwiązania parlamentu i powołania rządu tymczasowego.
Lipiec
Wyniki wyborów z 11 lipca potwierdziły zarzuty protestujących przeciwko Borisowowi. Zgodnie z ogłoszonymi ostatecznymi wynikami, partia Jest Taki Naród wygrała wybory z nieco ponad 24 procentami głosów. GERB Bojko Borisowa uplasował się na drugim miejscu przegrywając o pół procent głosów.
Przegrały również pozostałe partie „starego reżimu”: Bułgarska Partia Socjalistyczna, która ponadto uzyskała niższy wynik niż w kwietniu, tracąc 100 tys. wyborców oraz Ruch na rzecz Praw i Wolności, który stracił około 40 tys. głosów.
Jednocześnie, pomimo niższej frekwencji, większość partii postrzeganych jako antysystemowe, poprawiła swoje wyniki w stosunku do kwietnia. Ugrupowanie Jest Taki Naród zdołało utrzymać swoją delikatną przewagę. Antyborisowska partia Demokratyczna Bułgaria poprawiła swój wynik z kwietnia i otrzyma dodatkowe siedem mandatów. Trzecia partia protestu – Wyprostuj się, Precz z Mafią straciła niewielką liczbę głosów (14 tys.) i będzie miała o jednego przedstawiciela mniej w parlamencie, niż po kwietniowych wyborach.
Innymi słowy, kontrola nad administracją publiczną i organami ścigania ma wpływ na wyniki wyborów i może relatywnie wzmocnić lub osłabić daną partię polityczną, a pozbawienie Borisowa władzy po wyborach kwietniowych doprowadziło do przegranej w lipcu.
Sławi
Wybory te przyniosły jednak więcej pytań niż odpowiedzi. O ile analitycy zaakceptowali dyskurs antyborisowski, który podzielił bułgarską politykę wzdłuż postaw partii wobec Borisowa, o tyle największą niewiadomą pozostał projekt polityczny Sławiego Trifonowa – Jest Taki Naród.
Trifonow stanął w opozycji wobec Borisowa, gdy w 2016 roku zorganizował referendum dotyczące zmian w ordynacji wyborczej, jednak jego wynik był niewiążący ze względu na zbyt małą frekwencję. Od tego czasu Trifonow rozpoczął konsekwentną kampanię antyborisowską na rzecz głównych punktów referendum, co w znacznej mierze umieściło go w obozie protestu. Jednak jego praktyczne ruchy są znacznie mniej spójne.
Po wyborach 4 kwietnia jego odmowa zaproponowania składu rządu została w dużej mierze zinterpretowana jako trzeźwa kalkulacja, że nie ma realnej szansy na trwałą koalicję, ale jego propozycja utworzenia rządu mniejszościowego z 12 lipca jest jeszcze mniej spójna.
Jednocześnie nie należało lekceważyć sygnałów ostrzegawczych. Już przed kwietniowymi wyborami na listach Jest Taki Naród znalazły się osoby związane z byłym carem Symeonem II, którego rządy w latach 2001–2005 uważa się za punkt zwrotny w zawłaszczaniu państwa, skonsolidowany za Borisowa. Nie należy zapominać, że był to też czas, w którym wzeszła gwiazda Borisowa.
W przeciwieństwie do sił politycznych, które komentowały wyniki na gorąco, Sławi Trifonow w końcu zdecydował się zabrać głos w powyborczy poniedziałek. Jego wystąpienie nie miało nic wspólnego z ostrożnym badaniem gruntu i wytyczeniem potencjalnych możliwości koalicyjnych. Trifonow przedstawił propozycję rządu, stanowiącą mniej, niż bardziej logiczną linię priorytetów. Prawdopodobnie największą wartością dodaną wystąpienia Sławiego była możliwość zorientowania się, kim są ludzie w jego otoczeniu.
Propozycja Sławiego powiela powrót ludzi cara Symeona Sakskoburgotskiego z 2001 r. na co najmniej dwa sposoby.
Po pierwsze, ma ona na celu powołanie rzekomo technokratycznego rządu specjalistów, skoncentrowanego na magicznym uzdrowieniu kraju przez swoją rzekomą eksperckość. Po drugie, ma zaspokoić skrupulatnie pielęgnowane kompleksy poprzez nominację ludzi, którzy rzekomo widzieli świat, a tak naprawdę otarli się o pospolite uczelnie na Zachodzie.
Drugie spojrzenie na propozycję Sławiego ujawnia jednak znacznie mniej entuzjastyczny obraz. Jego oferta rządowa składa się z drugorzędnych polityków ze stanowiskami rządowymi w rządach Symeona Sakskoburgotskiego i potrójnej koalicji z lat 2005–2008 oraz w dużej mierze nieznanych trzecioligowych urzędników państwowych, których jedyną prawdziwą wartością jest… łatwość sterowania nimi.
Drugim zastanawiającym aspektem jest brak jakiegokolwiek wsparcia politycznego. Partia Trifonowa uzyskała 65 mandatów w 240 osobowym parlamencie. Tak bezmyślna propozycja może jedynie sugerować zachęcanie do nieformalnych sojuszy będących źródłem powszechnego oburzenia i protestów przeciwko reżimowi Borisowa.
Co ciekawe, o ile Borisow chętnie udzielił poparcia nowemu rządowi po kwietniowych wyborach, o tyle Trifonow odrzucił je wprost, deklarując, że żadna koalicja z Borisowem nie jest możliwa.
Przemówienie szefa Jest Taki Naród było zaskoczeniem dla wszystkich partii politycznych. Podczas gdy partie protestu pospiesznie zdystansowały się od propozycji, partie „starego reżimu” nie były tak jednoznaczne w ocenie. Jedynie Bułgarska Partia Socjalistyczna wyraziła jawny sceptycyzm wobec propozycji Trifonowa, Borisow natomiast wykorzystał tę okazję, aby ośmieszyć swoich politycznych przeciwników.
Mimo różnych opcji, jakie stoją przed Bułgarami, taktyka Jest Taki Naród Trifonowa bardziej pasuje do politycznych patologii „starego reżimu” niż do wzniosłych ideałów partii protestu, choć Trifonow wycofał się z propozycji nominacji na Premiera Nikołaja Wasilewa, kojarzonego jako szemrany polityk z rządów na początku wieku.
Po wyborach
Inicjatywa Jest Taki Naród zmusiła partie polityczne do szukania alternatyw, jednak matematyka jest bezlitosna. Pomimo politycznych przetasowań, obóz protestu wciąż nie jest w stanie uzyskać większości w parlamencie i podobnie jak w kwietniu, droga do realnego rządu wiedzie przez koalicję z jedną z partii „starego reżimu” – socjalistami lub Ruchem na rzecz Praw i Wolności.
Posunięcie Trifonowa może jeszcze bardziej ograniczyć spektrum konsensusu i tym samym oddać inicjatywę „staremu reżimowi”. Na fali powszechnego zapotrzebowania na stabilność, rewolucja w Bułgarii zakończy się, a polityczne patologie zawłaszczonego państwa będą trwać. Podczas gdy analitycy mówią o możliwych trzecich wyborach na jesieni, posunięcie Trifonowa ujawniło siłę „starego reżimu” i iluzoryczną alternatywę, jaką stanowi jego projekt.
Fot. Neven Myst / Unsplash.
Tekst ukazał się w języku angielskim w Visegrad Insight i jest częścią projektu #DemocraCE.