Bojkot jest milczeniem

Stało się – planowany na rok 2015 Rok Polski w Rosji, wraz z równoległym Rokiem Rosji w Polsce, zostały odwołane. Po kontrowersjach wokół kontynuacji przygotowań w obliczu skandalicznej polityki Władimira Putina wobec Krymu i wschodniej […]


Stało się – planowany na rok 2015 Rok Polski w Rosji, wraz z równoległym Rokiem Rosji w Polsce, zostały odwołane. Po kontrowersjach wokół kontynuacji przygotowań w obliczu skandalicznej polityki Władimira Putina wobec Krymu i wschodniej Ukrainy, rzeczniczka rządu Małgorzata Kidawa-Błońska poinformowała o ostatecznej decyzji Rady Ministrów. Jednak ta symboliczna decyzja została oparta na niewłaściwym rozumieniu roli i oddziaływania kultury.

Polityczny performans

Podjęte kroki można ocenić jako dobre tylko przy założeniu, że działania kulturalne o dużej skali zawsze są jedynie narzędziem świadomego politycznego oddziaływania. Skoro Rok Polski można odwołać z powodu dezaprobaty wobec polityki zagranicznej Rosji, to znaczy, że rząd sam chciał wywrzeć jakieś znaczenie polityczne i uważa, że kulturą dotykamy wyłącznie wysokich relacji na poziomie państw.

Słowa rzeczniczki rządu tłumaczące decyzję pokazują te aspiracje – „wydarzenia wspólne, w których miały uczestniczyć władze państwowe, są niemożliwe do zrealizowania teraz”. Być może chcieliśmy pokazać, że nasze relacje społeczno-gospodarcze kwitną, jak ciężką pracą dyplomatyczną pokonujemy balast historii, zapominamy o polsko-rosyjskiej paranoi, a ewentualne smoleńskie podrygi polskiej opozycji nie grozą spójności naszych dobrych relacji.

Działania Putina psują zaplanowaną laurkę. Gdybyśmy owego Roku nie traktowali tak ewidentnie jako okazji do budowania określonego wizerunku na najwyższym poziomie międzynarodowej polityki, to z ewentualną dezaprobatą, być może w twórczy sposób wyrażoną przez pracujących nad wydarzeniem kuratorów i artystów, moglibyśmy dalej działać bliżej poziomu kultury nieunurzanej w polityce przez duże „P”. Moglibyśmy prezentować nasz dorobek, zacieśniać wymianę kulturalną i animować merytoryczną, a nie upolitycznioną, debatę kulturotwórczą. A także artystycznymi środkami wyrażać wsparcie zarówno dla Ukraińców, jak i dla represjonowanych Rosjan – opresyjna polityka Putina nie zaczęła się przecież wczoraj i nie dotyczy tylko spraw zagranicznych.

(CC BY-NC-SA 2.0) Bust It Away Photography / Flickr
(CC BY-NC-SA 2.0) Bust It Away Photography / Flickr

Sztuka dla publiczności

Nie chcę skupiać się na fakcie, że z pragmatycznego punktu widzenia odwołanie Roku Polskiego nie ma żadnego znaczenia, bowiem pragmatyki i kalkulacji w reagowaniu na konflikt rosyjsko-ukraiński jest już stanowczo za dużo. Prawda jest jednak taka, że decyzja polskiego rządu Putina nie ubodzie, pewnie nie wzruszyłaby go podobna wolta ze strony Francji czy Wielkiej Brytanii. Ale co najważniejsze, tą decyzją rząd dobitnie pokazuje swoje – chybione – upolitycznione i powierzchowne rozumienie oddziaływania kultury i dyplomacji kulturalnej. Ma ona znacznie szerszy wymiar symboliczny niż tylko wzmacnianie pozycji danego kraju i deklarowanie politycznej przyjaźni przez wystawienie „Halki” w takim a nie innym państwie.

To myślenie symboliczne najniższego rzędu, ugruntowane na przekonaniu, że odbiór kultury jest tylko fasadowy i odbywa się w świetle kamer na oficjalnych wydarzeniach państwowych. Kultura może zaś fantastycznie odczarowywać uprzedzenia i zmieniać wartości na poziomie międzyludzkiej interakcji, wchodzić głęboko nie w relacje polityczne, lecz społeczne. Rozumiem intencje – bojkotem w symboliczny sposób chcemy pokazać, że nie będziemy bratać się z agresorem i krętaczem. Ale czy chcemy odciąć się także od Rosjanek i Rosjan?

Poza narodowcami o zasadniczo wąskim polu wyobraźni, nikt nie utożsamia władzy politycznej z całością narodu, szczególnie w przypadku państwa autorytarnego. Za polityczne posunięcia Putina nie odpowiada ogół obywateli Rosji. Nie wierzę w to, że Polacy ze swoim programem kulturalnym nie znaleźliby godnych, zaciekawionych, twórczych odbiorców gotowych wspólnie przepracować trudną  sytuację naszego regionu. Myślę, że szczególnie rozumieją to ludzie kultury o wyjątkowej wrażliwości i często krytycznych umysłach. To wobec twórców i zwykłej rosyjskiej publiczności nasz rząd zachował się zwyczajnie nie fair.

Kto krzyknie, że car jest nagi?

Prawicowa opozycja, nawołująca do bojkotu już od kilku miesięcy, interpretowałaby naszą obecność w Rosji jako jawne sekundowanie Putinowi, ale jej ataki na przygotowania wydarzenia nie są niczym zaskakującym. Doskonale wiadomo, że w jej ujęciu rozumienie kultury jest ściśle polityczne i ideologiczne, podporządkowane interesowi narodowemu i szumnej racji stanu. Jednak nasza obecność w Rosji de facto wzmocniłaby nasz suwerenny głos, bo uruchomilibyśmy krytyczny dyskurs dokładnie w oku cyklonu. Nic tak nie boli jak krzyknięcie „król jest nagi” przed obliczem własnych poddanych.

Można było tak przemodelować program, by zająć naprawdę mocne stanowisko, wywołać polityczno-artystyczny skandal. Zorganizowanie Roku Polski w Rosji bez uściskania ręki Putinowi byłoby wyrazem prawdziwej odwagi i znacznie bardziej wyraźnym znakiem naszej niezgody na jego politykę. Wczorajsza decyzja jest raczej przejawem tchórzostwa i pozostawieniem samym sobie rosyjskich artystów i widzów.

Szkoda, że rząd nie rozumie, że wszystkie wysokie cele polityczne demonstrujące dobre stosunki naszych państw można byłoby lepiej realizować na poziomie społecznym, poprzez artystyczno-kulturalną wymianę i zacieśnianie więzi na niższym, apolitycznym poziomie. W tej kwestii uczyniliśmy niestety krok w tył, w imię iście nietrafionego, pustego symbolicznego gestu – tak samo bezsilnego, jak wszystkie inne „głębokie ubolewania”.

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa