Aj, aj, AI – oswoić sztuczną inteligencję

Strachu przed nowymi technologiami nie przezwyciężymy bez poszerzenia naszego języka.


Bez nowych terminów i metafor nie stawimy czoła przemianom, które już dotykają nas kulturowo, prawnie i gospodarczo

W ostatnich miesiącach falę ekscytacji wywołały nowe narzędzia wykorzystujące sztuczną inteligencję do generowania tekstów i obrazów. Furorę w mediach społecznościowych robią powstające w kilka sekund grafiki czy analizy złożonych problemów, często nieodróżnialne od tych tworzonych przez ludzi. Prześmiewcze teksty (“Hemingway komentujący ostatni mecz Reprezentacji Polski”) czy zaskakująco dobrze brzmiące wygenerowane nagrania (“Frank Sinatra śpiewa Bohemian Rhapsody”) imitując konkretne postaci budzą fascynację, ale też obawy, zwłaszcza w związku z nieprzewidywalnym kierunkiem dalszego rozwoju. Niektórzy znajdują pocieszenie w fakcie, że narzędzia te popełniają czasem błędy przy banalnych pytaniach. Niezależnie od nieuniknionych na tym etapie niedoróbek, narzędzia zaczynają już jednak zmieniać gospodarkę – na razie powodując drobne zawirowania w wybranych branżach, czego przykładem jest kampania CCC stworzona bez udziału prawdziwych modelek. 

W dużym stopniu problemem w zrozumieniu nowych zjawisk jest brak języka, którym możemy je odpowiednio opisać. Wszyscy wiemy, że odkurzacz odkurza, samochód sam chodzi, a sztuczna inteligencja…? Z jednej strony, boimy się, że okaże się bardziej przydatna od osób  wykonujących pracę odporną do tej pory na automatyzację, czyli tak zwaną “pracę intelektualną”. Wydaje się to nieuniknione, skoro pokonała już dawno mistrzów szachowych, a obecnie potrafi na bieżąco argumentować w dyskusjach na skomplikowane tematy, co udowodniła już w 2019 roku pokazowa dyskusja Project Debater zorganizowana przez IBM. Z drugiej strony, trudno nam uchwycić, czym konkretnie jest, ani w jakich dziedzinach będzie wykorzystywana. Podobnie, jak społeczeństwa po wynalezieniu druku czy silnika spalinowego, musimy stworzyć do opanowania technologii nowe terminy, ale też poszerzyć działanie już utrwalonych użyć. 

Radosna niewiedza

Zanim zastanowimy się, jak myśleć o samej sztucznej inteligencji, zauważmy, że do oceniania skutków, a nawet udanego korzystania z nowej technologii nie jest wcale konieczne dokładne zrozumienie sposobu w jaki funkcjonuje. W ogóle mało który z otaczających nas sprzętów rozumiemy strukturalnie – rzadko kiedy potrafimy powiedzieć, co dzieje się w jego środku. Do oswojenia wystarcza nam rozumienie funkcjonalne, pozwalające zrozumieć i tworzyć zdania i metafory dotyczące konkretnej rzeczy. Oswojonymi, choć w istocie niezrozumiałymi narzędziami, są przecież tomografy, odkurzacze czy kalkulatory. Niewiele osób wie, jakim sposobem po wciśnięciu przycisków “7”, “x”, “7” na wyświetlaczu pojawia się “49”. Samo zrozumienie funkcji sprzętów sprawia, że nie czujemy się wobec nich bezradni i akceptujemy niewiedzę na temat ich wewnętrznych mechanizmów.

Proponuję podążyć tym tropem i myśleć o napędzanych sztuczną inteligencją chatach jako o kalkulatorach do zdań. Wynikami, które podają, nie są liczby, a nowe zdania, stanowiące przekształcenia tych wprowadzanych przez użytkowników. Systemy AI dochodzą do nich, wyciągając wnioski na temat znaczeń i typowych sposobów łączenia słów w oparciu o analizę ogromnej liczby tekstów istniejących w sieci. Od klasycznych kalkulatorów różnią je dwie rzeczy: większa moc obliczeniowa i swoboda komend, które możemy im wydać. Opcje użytkownika nie są bowiem ograniczone do przycisków standardowego kalkulatora. Nawet rozbudowane kalkulatory z panelem kilkudziesięciu przycisków do zaawansowanych obliczeń są w porównaniu z opartymi na modelach językowych chatami niezwykle ograniczone. W chacie podać możemy dowolne komendy, którym na podstawie analizy podobnych zdań, przypisane zostaje najbliższe znaczenie. 

Metafora “kalkulatora do zdań” może być użyteczna i chwytliwa, ale wcale nie musi stać się powszechnie stosowanym terminem. Może lepiej sprawdzi się Wyjaśniarka? Następczyni przeglądarki i wyszukiwarki mogłaby zgrabnie wpasować się w nasze rozmowy o technologii i szybko zyskać swojski wymiar. Badacze, tacy jak doktor Tomasz Hollanek z Leverhulme Centre for the Future of Intelligence przestrzegają jednak, że samo układanie odpowiedzi z istniejących już w sieci zdań tworzy co prawda iluzję wyjaśniania świata, ale w rzeczywistości jedynie powiela istniejące już na jego temat wyobrażenia. Oparte na popularności fraz replikowanie zdań może zatem raczej zaciemniać niż wyjaśniać rzeczywistość. Wykorzystywanie istniejących w zbiorach tekstów wyobrażeń i określeń jest podstawowym ograniczeniem modeli językowych, które często powielają zawarte w ludzkich relacjach stereotypy i uproszczenia. 

Niewczesne rozwiązania

Technologia masowego rażenia wymaga masowego namysłu, on zaś – wspólnego języka i nowych metafor. W publicystyce, ale też w sztuce czas zapytać: Czy nie jesteśmy już w punkcie, w którym niekorzystanie z AI uznać możemy za etyczne? 

W pamiętnym pierwszym odcinku “Dekalogu” Krzysztof Kieślowski krytykował wiarę w obliczenia komputera, która okazać się miała większa niż troska o dziecko. Odwróćmy jednak tę sytuację. Co powiedzielibyśmy o osobie wybierającej się na wyprawę w góry bez wykorzystania technologii do sprawdzenia prognoz pogody? Czy takie działanie nie byłoby zbyt dużą wiarą we własną intuicję? Odwrócenie się od dokonań rozumu trudno uznać za etyczne. Odpowiednio użyte, zarówno przez wsparcie systemów zarządzania opieką zdrowotną, mogą ułatwić i przedłużyć nasze życie. Wykorzystane w kreatywny sposób będą wypełniać je nowymi treściami. Potrzebujemy zarówno opracowywania nowych rozwiązań przez naukę, ale też jej zrozumienia przez kulturę ukazującą ich przełożenie na ludzkie decyzje poprzez historie, sceny i dramaty.

Polska kultura została w ostatniej dekadzie okaleczona przez skupiony na dowartościowaniu przaśnej rozrywki i rekonstruowaniu wyobrażonej przeszłości rząd. Często brak jej sił i języka do namysłu nad współczesnymi wyzwaniami. Obowiązkiem instytucji publicznych staje się wykorzystanie technologii do respektowania interesów wszystkich obywateli, które zagłuszane będą przez zaawansowany technologicznie biznes. Jako obywatele musimy natomiast wymagać od polityków stworzenia odpowiednich warunków do koniecznych przemian. Polityka rządzących szła do niedawna w przeciwnym kierunku, o czym świadczy zamrożenie budżetu Narodowego Centrum Nauki, promowanie pism o tematyce oderwanej od wyzwań współczesności oraz kierowanie środków na naukowców i twórców skupionych na samozachwycie zamiast refleksji. W połączeniu z brakiem inicjatywy w ramach europejskiej wspólnoty, jedynej organizacji zdolnej do postawienia się technologicznym gigantom, takie podejście skazywało nas na faktyczne wynaradawianie rozumiane jako brak politycznej sprawczości. Wyjście naprzeciw wyzwaniom przyszłości wymaga, aby zacząć o niej rozmawiać nowym językiem.

Konrad Kiljan – ekspert w zakresie komunikacji politycznej i biznesowej. Badacz argumentacji oraz emocji w dyskusjach online we współpracy z Laboratorium Badań Medioznawczych, ComPathos, New Ethos Lab i Polską Akademią Nauk. Popularyzator debat, twórca krajowych i międzynarodowych programów edukacyjnych z Fundacją Polska Debatuje oraz International Debate Education Association. Doktorant medioznawstwa na Uniwersytecie Warszawskim, absolwent St. Andrews University —

 

fot. canva pro

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa