15 kroków Janusza Palikota
O planach liberalnego socjalisty Janusz Palikot jest dziś na ustach wszystkich. Tym razem jednak nie z powodu kontrowersyjnej wypowiedzi, ale dlatego, że założony przez niego Ruch Poparcia Janusza Palikota wydaje się mieć szansę wyrosnąć na […]
O planach liberalnego socjalisty
Platforma Obywatelska to, jak wiadomo, partia światopoglądowo konserwatywna. Ostatnio w dodatku istnieją liczne przesłanki, by wątpić w jej liberalizm ekonomiczny. Sprawa dopalaczy, podniesienie podatku VAT, utrzymywanie wielu bezsensownych przywilejów socjalnych w rodzaju becikowego, jak i wiele innych kwestii świadczą dobitnie o tym, że od Korwina-Mikke mógłby się Tusk uczyć liberalizmu. Jeszcze bardziej konserwatywny obyczajowo od Platformy jest PiS. Jego stosunek do gospodarki natomiast, pomimo lewicowych ukłonów i haseł polski solidarnej, wydaje się być momentami bardziej liberalny od Tuskowego. SLD jawi się w tym towarzystwie jako nieumiejący znaleźć sobie miejsca pseudo-lewicowy zwolennik trzeciej drogi, czyniący nieustanne ukłony w stronę wyborców centrowych (a bywa, że i prawicowych), podważające autentyczność jego deklaracji dotyczących wiary w światopoglądową wolność jednostki. Jest też i PSL, partia hodowców kanarków. A zatem, jak twierdzą na piśmie i na wizji liczni komentatorzy życia publicznego, być może mamy w końcu kogoś, kto stanie na czele ruchu (a docelowo – partii), która zapełnić ma dotkliwą lukę na polskiej scenie politycznej. Mniejsza o hipotezy, przewidywania i kalkulacje dotyczące tego, czy Palikotowi może się udać. Zamiast tego spójrzmy na jego program i zastanówmy się – czy rzeczywiście Palikot jest liberałem?
Z programu nowego ruchu posła Palikota bije oświeceniowy optymizm i wiara w możliwy postęp i gruntowną zmianę istniejącego stanu rzeczy. „15 kroków ku Polsce naszych marzeń” to piętnaście kroków ku Polsce nowoczesnej, kroków, które, w zamierzeniu ich autora, mają przekształcić się w piętnaście ustaw. Używając retoryki modernizacji i odwołując się do racjonalizmu lubelski poseł zdaje się obiecywać, że nowoczesność czeka na nas tuż za rogiem następnych wyborów parlamentarnych.
Kroki podzielone są na pięć kategorii, z których pierwsza stawia kwestię najbardziej „postępową”, a mianowicie „Rozdział państwa od kościoła”. Jednak tego rozdziału dotyczą bezpośrednio tylko krok pierwszy i piąty. Ten pierwszy mowi o tym, że religia jest sprawą prywatną i intymną, i że nie powinna być w związku z tym nauczana w szkole publicznej. Krok piąty postuluje opodatkowanie Kościoła, likwidację Funduszu Kościelnego i sekularyzację uroczystości państwowych. Krok czwarty natomiast, postulujący wprowadzenie edukacji seksualnej w szkołach, niekoniecznie musi mieć związek z rozdziałem Kościoła od państwa.
Krok drugi mówi przede wszystkim o legalizacji aborcji. Kościół jest, rzecz jasna, jednym z ważniejszych, lecz przecież nie jedynym, przeciwnikiem tej legalizacji. Ponadto Palikot postuluje wprowadzenie darmowej antykoncepcji. Pomysł to mało liberalny (ktoś w końcu będzie musiał za to zapłacić) i znowuż, niekoniecznie związany z rodziałem Kościoła od państwa. Antykoncepcja jest przecież w Polsce legalna. Krok trzeci dotyka problemu zapłodnienia in vitro. Palikotowi nie chodzi jednak o jego legalizację (in vitro nie jest w Polsce nielegalne, lecz jego prawny status jest nieuregulowany). Postuluje on pomoc rządu w finansowaniu in vitro dla bezpłodnych par, a więc jego refundację z kieszeni podatnika. Kolejny mało liberalny postulat, który w dodatku, biorąc pod uwage poziom zadłużenia publicznego, wydaje się być mało wykonalny. Co mianowicie ma zamiar zrobić poseł Palikot, aby zdobyć pieniądze? Podnieść podatek VAT? Wygląda na to, że w imię liberalizmu świadopoglądowego Palikot ma zamiar zostać socjalistą.
Kategoria druga, „Obywatel silny wobec państwa”, jest bardzo enigmatyczna. Krok szósty mówi o zaufaniu państwa wobec obywatela i o zastąpieniu „zaświadczeń” „oświadczeniami”. Krok siódmy wprowadza godną uwagi propozycję zwalniania 5% najsłabszych urzędników co 2 lata. Krok ósmy mówi o konieczności ujawnienia dokumentów urzędowych w internecie. Tylko jakich? I w jaki sposób? Jest to przecież niewykonalne, nie tylko ze względów technicznych i finansowych, ale także z racji poufnego charakteru wielu danych.
Kategoria trzecia: „równouprawnienie”, wydaje się być bardzo liberalna. Krok dziewiąty proponuje wprowadzenie rejestracji związków partnerskich, zarówno homo- jak i heteroseksualnych. Krok dziesiąty natomiast dotyczy równouprawnienia mężczyzn i kobiet, równej płacy za tę samą pracę oraz parytetów na listach wyborczych. Czy jednak ten drugi postulat jest rzeczywiście liberalny – to już sprawa kontrowersyjna. Zdaniem krytyków bowiem oznacza on raczej reglamentację dostępu do polityki i przyznawanie dodatkowych „punktów za płeć”, co w swej istocie liberalne raczej nie jest.
Kategoria czwarta, „Naprawa polityki”, to trzy dość sensowe i raczej liberalne postulaty, częściowo już nam znane. Krok jedenasty mówi o konieczności wprowadzenia kadencyjności funkcji publicznych (od wójtów wzwyż), włączając w to władze partii politycznych. Dwie kadencje u władzy – to postulowane maksimum, któremu zamierza poddać się sam Janusz Palikot. Krok dwunasty odświeża stary i niestety nigdy nie zrealizowany postulat PO, a mianowicie wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych. Krok trzynasty mówi o likwidacji senatu, zmiejszeniu liczby posłów do trzystu i, co przedziwne, o zniesieniu ich immunitetu. Ta ostatnia propozycja wydaje się być typowym działaniem „pod publikę”, w dodatku działaniem niebezpiecznym, mogącym sparaliżować pracę sejmu.
Kategoria piąta, „Nowoczesne społeczeństwo”, obiecuje wiele. Krok czternasty mówi o tym, że dostęp do internetu ma być konstytucyjnym prawem każdego obywatela. Palikot mierzy zatem wysoko – chce zmieniać konstytucję. W dodatku, w przypadku załatwiania spraw urzędowych, ów dostęp ma być bezpłatny. Jednak nim to nastąpi – czy socjalista Palikot ma zamiar refundować znaczki? Krok piętnasty postuluje przeznaczenie 1% budżetu na kulturę. Jest się z czego cieszyć, choć użyty argument jest w moim przekonaniu wyjątkowo szkodliwy. A mianowicie, wzrost nakładów na kulturę przekładać się ma się na nowe miejsca pracy i wzrost gospodarczy. Czy naprawdę nie można inaczej uzasadnić konieczności większego dofinansowania kultury?
W tym ostatnim kroku, jak i w wielu wcześniejszych, spotykają się Palikot liberał z Palikotem socjalistą. Wyraźny światopoglądowy i mniej wyraźny gospodarczy liberalizm przeplata się bowiem u niego z pragnieniem rozdawnictwa i wyraźnym dowartościowaniem wyborców starej lewicy. Tym samym poseł Palikot wchodzi w skórę SLD, podnosząc jedynie stawkę, o którą toczy się gra. Obecny na kongresie nowego ruchu Ryszard Kalisz jest tylko symbolem tego, że w istocie mamy do czynienia wyłącznie z ideologicznym przetasowaniem, a nie z narodzinami nowej jakości.
Pytanie o to, czy nowy ruch Palikota to polityczna podpucha nakierowana na wzmocnienie PO wydaje się być przy tym mało istotne. Nawet jeśli by tak było, usamodzielniony Palikot będzie niekontrolowalny. Jego incicjatywa, choć niekoniecznie spójna i konsekwentna, wydaje się być raczej skierowana przeciwko wszystkim siłom politycznym. Palikot rzeczywiście może namieszać, gdyż zdobycie 7% poparcia wystarczy, by zburzyć obecny układ sił w państwie. Przy nieco mocniejszym niż obecnie SLD, przy słabszym PO i PiS-ie oraz przy obecności PSL-u, wiele koalizyjnych wariantów może okazać się możliwych, włączając w to te wynoszące Palikota do władzy. Jednak o samodzielnym rządzeniu może poseł Palikot rzecz jasna zapomnieć. A zatem, nawet jeśli się uda, to co pozostanie z piętnastu kroków?