Opis produktu
Europa z niepokojem obserwuje zaostrzającą się sytuację na granicy ukraińsko-rosyjskiej. Te wydarzenia to kolejna próba podważenia porządku postzimnowojennego, który został wcześniej zachwiany rosyjską interwencją w Gruzji w 2008 r., okupacją Krymu w 2014 r. i sponsorowaniem przez Moskwę ukraińskich separatystów.
Czy jednak w obliczu tych wydarzeńjesteśmy jako region jednomyślni? Okazuje się, że państwa naszego regionu różniąsięw istotny sposób w podejściu do kryzysu ukraińskiego. W najnowszym wydaniu „Res Publiki”pochylamy sięnad tym zagadnieniem. Narodami, które najbardziej wspierająUkrainęi udzielająwsparcia militarnego, sąpaństwa bałtyckie i również– jak wynika z artykułu Pavla Havlíčka – Czechy, choć te ostatnie nie graniczą z Ukrainą czy Rosją.
Polska, która ma najdłuższągranicęNATO z Ukrainą, jest równieżzdecydowanym zwolennikiem Kijowa, pomimo trudnej historii, o czym pisze Michał Potocki. Ostatnio Warszawa zadecydowała również o dołączeniu do grupy państw dostarczających Ukrainie sprzęt obronny.
Na drugim końcu wobec tego konfliktu sąWęgry, których postawęmożna określićjedynie jako antyukraińską oraz Bułgaria, która– jak dowodzi Spasimir Domaradzki – pozostaje państwem prorosyjskim i związanym w Moskwą zależnościami ekonomicznymi, szczególnie w obszarze energetycznym.
Jak ma zatem zareagowaćEuropa w sytuacji rosyjskiej inwazji? To jedno z pytańtowarzyszących analizie Mirka Tódy.
Pewne jest to, że integracja Ukrainy z Zachodem nie może siędokonaćinaczej niżpoprzez ściślejsze relacje z EuropąŚrodkową. W interesie państw naszego regionu jest wspieranie tego procesu w każdym obszarze: od ekonomii i energetyki, przez kulturęi stosunki międzynarodowe.