ZAŁĘSKI: PiS planuje zacisnąć pętlę podatkową na pracy ubogich
Rząd Prawa i Sprawiedliwości jest kolejnym gabinetem, który nie pracuje nad wprowadzeniem podatku od wartości posiadanego majątku
Rząd zapowiada objęcie składkami ZUS umów o dzieło – formy zatrudnienia popularnej wśród osób pracujących w warunkach niestabilnego zatrudnienia. Składka ZUS jest jedną z najbardziej degresywnych danin publicznych w Polsce. Płaci się ją tylko od dochodów do trzydziestokrotności przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia (obecnie ok. 143 tys. zł brutto rocznie). Oznacza to, że nie wzrasta ona wraz z zarobkami – zarabiający najwięcej od pewnego momentu przestają ją płacić. Ze względu na swą degresywność, jest ona jednym z głównych źródeł wyzysku pracowniczego. Składkami ZUS objęte są nawet tak niskie wynagrodzenia, które mieszczą się w ramach kwoty wolnej od podatku PIT.
Rząd PiS w ramach łatania dziur w systemie emerytalnym nie planuje objęcia składkami wynagrodzeń powyżej limitu tzw. „trzydziestokrotności”. W zamian koncentruje się na zwiększeniu obciążeń składkowych osób, które już i tak znajdują się w niepewnej sytuacji na rynku pracy, a właściwie na jego marginesach, pracując na tzw. „umowach śmieciowych” – głównie autorów, artystów, twórców.
Jakiekolwiek oskładkowanie umów o dzieło może się jednak okazać niekonstytucyjne i prawdopodobnie również niezgodne z przepisami unijnymi. Rząd zdaje sobie sprawę, że jest tak w przypadku składek zdrowotnych i chorobowych – w przypadku umów o dzieło ustala się termin przekazania praw do efektów pracy, a nie czas tej pracy. A czas jest istotny w przypadku trwania ubezpieczenia zdrowotnego i chorobowego. Problem w tym, że w przypadku rent i emerytur również. Ich otrzymanie jest bowiem uzależnione od odpowiednio długiego okresu składkowego (20 lat dla kobiet i 25 lat dla mężczyzn). Przy umowach o dzieło jest on praktycznie zerowy. Może to doprowadzić do sytuacji, że osoba, która nominalnie zgromadzi na swym koncie emerytalnym miliony złotych, nie będzie mogła wypłacić z nich nawet złotówki, bo będzie miała zerowy okres wpłacania składek.
Jest to kolejny krok w stronę zwiększenia obciążeń fiskalnych pracy osób ubogich – po oskładkowaniu umów zlecenia, uchwalonym w 2015 r. przez rząd PO. Od początku bieżącego roku składkami ZUS objęte są wszystkie umowy zlecenia – ale tylko do wysokości płacy minimalnej (sic!). Osoby zarabiające więcej nie muszą płacić składek. Dotychczas rządzący wyraźnie uprzywilejowują osoby lepiej uposażone kosztem ubogich w ramach degresywnego systemu podatkowego.
Coraz wyższe opodatkowanie pracy za pomocą składek ZUS oraz podatku PIT jest przede wszystkim wynikiem braku podatków majątkowych. Rząd Prawa i Sprawiedliwości jest kolejnym gabinetem, który nie pracuje nad wprowadzeniem podatku od wartości posiadanego majątku, czyli kapitału, w tym nieruchomości – czyli opodatkowania warstw posiadających. Dodatkowo już w 2008 r. zwolnił on nawet największych posiadaczy z podatku spadkowego i od darowizn – ostatnich progresywnych (choć raczej symbolicznie) podatków majątkowych. Tzw. plan Morawieckiego zakłada dalsze zwolnienia z podatku spadkowego w przypadku dziedziczenia przedsiębiorstw – zamiast stworzenia obiecywanego systemu progresywnego.
Planowane zmiany wynikają z nieefektywności składkowego systemu finansowania ZUS (a ściślej Funduszu Ubezpieczeń Społecznych), który w coraz większej części musi być zasilany z budżetu, czyli pozostałych podatków. W porównaniu z finansowaniem budżetowym system składek ZUS nie jest skutecznym sposobem dotowania ZUS. Dla porównania: emerytury zawodów kluczowych z punktu widzenia funkcjonowania państwa, czyli resortów siłowych zwanych służbami mundurowymi – wojskowych, policjantów, strażaków, pograniczników, pracowników ABW, CBA, BOR, SW, AW, SWW, SKW, a także sędziowskie i prokuratorskie – nie są finansowane z systemu składek ZUS, tylko w całości i bezpośrednio z budżetu. Jest to najbardziej racjonalny sposób finansowania systemu emerytur, niedostępny większości polskich pracowników.
Składki ZUS stanowią główny składnik obciążenia podatkowego pracy w Polsce, a tym samym wyzysku pracowników. Zamiast obciążania składkami dotychczas nieoskładkowanych umów, należałoby raczej oczekiwać znacznego obniżenia składek ZUS i zwiększenia finansowania ZUS z budżetu – przy jednoczesnej naprawie a nie tylko „uszczelnianiu” systemu podatkowego. Zwiększanie obciążeń za pomocą degresywnej składki ZUS to krok oddalający nasz system podatkowy od rozwiązań progresywnych. Obecnie najbardziej palące wydaje się wprowadzenie progresywnych podatków majątkowych i obniżenie degresywnej składki ZUS.