ZABOROWSKI: Epidemia a wolność
Walka z epidemią wymaga pewnego ograniczania wolności. Jednak w przypadku nieskonsolidowanych demokracji może się ono okazać trwałe
Epidemia stwarza sytuację fundamentalnego zagrożenia dla bezpieczeństwa życia ludzkiego, a walka z nią wymaga ograniczenia wolności obywatelskich. W sytuacji konieczności dokonania wyboru między bezpieczeństwem a wolnością, obywatele z reguły wybierają to pierwsze, przystając na ograniczenie swoich praw i swobód.
Odmienne kultury polityczne i tradycje obywatelskie powodują duże zróżnicowanie w ograniczaniu swobód obywatelskich w państwach dotkniętych epidemią.
W Szwecji poziom zaufania między rządem a obywatelami jest na tyle wysoki, że państwo ogranicza się jedynie do wydawania rekomendacji, licząc na samoograniczenie się obywateli. W Wielkiej Brytanii podobny eksperyment nie powiódł się i brak ograniczeń przyniósł falę zakażeń i ofiar.
W zdecydowanej większości państw obywatele przystają teraz na ograniczenia wolności bez protestów, licząc na to, że obecna sytuacja jest tymczasowa i że po kryzysie odzyskają swoje prawa.
Sytuacja wygląda jednak inaczej w nieskonsolidowanych demokracjach Europy Środkowej, gdzie pod pozorem walki z epidemią dochodzi do zmian systemowych i ograniczeń, które mogą na trwałe zmienić krajobraz polityczny regionu.
Na Węgrzech pod pozorem walki z epidemią premier Viktor Orbán rządzi krajem za pomocą dekretów. W Polsce rząd zmienia prawo wyborcze w niekonstytucyjnym trybie i dąży do przeprowadzenia głosowania, w którym Centralną Komisję Wyborczą ma zastąpić Poczta Polska zarządzana przez lojalistów partii rządzącej.
Polski system gospodarczy również ulega ewolucji i rośnie w nim rola podmiotów państwowych. W Bułgarii i innych państwach bałkańskich ograniczanie swobód obywatelskich jest często drakońskie i pozbawione związku z sytuacją epidemiologiczną.
Interesującym przykładem jest też Izrael, w którym do walki z epidemią wykorzystuje się narzędzia przeznaczone do walki z terroryzmem. Nasileniu ulega również konflikt między rządem i wymiarem sprawiedliwości.
W ugruntowanych demokracjach walka z epidemią jest sytuacją nadzwyczajną, nie stając się narzędziem do trwałego poszerzania władzy rządu i osłabiania zasady równowagi sił. Natomiast w nieskonsolidowanych demokracjach przy okazji walki z wirusem rządy zmierzają do poszerzenia własnych kompetencji, zniszczenia opozycji i osłabienia roli sądów.
Niewątpliwie walka z epidemią wymaga pewnego ograniczania wolności, o czym boleśnie przekonali się Brytyjczycy. Jednak w przypadku nieskonsolidowanych demokracji może się ono okazać trwałe i stać się pretekstem do fundamentalnej przebudowy systemu.
Marcin Zaborowski – redaktor naczelny „Res Publiki Nowej”.
Fot. Platforma Obywatelska RP via Flickr (CC BY-SA 2.0)