Unia Europejska wypowiada wojnę dezinformacji

Proste zakazy nie wystarczą. Skuteczne zwalczanie manipulacji i propagandy wymaga bardziej wyrafinowanego podejścia na szczeblu unijnym.


W obliczu dezinformacji, przede wszystkim ze strony Rosji, ustawodawcy w Brukseli rozważają wprowadzenie nowych przepisów. Miałyby one ograniczyć wpływ tzw. zagranicznych agentów. Tu trzeba jednak wyciągać wnioski z przeszłości tak, aby uniknąć ograniczenia swobód demokratycznych.

Jak donosi POLITICO, Unia Europejska pracuje nad ustawą zmuszającą grupy pozarządowe, firmy konsultingowe i ośrodki akademickie do ujawniania wszelkich funduszy spoza UE. Opracowywanie przepisów dotyczących zagranicznych agentów wywołuje gorącą i  często negatywną reakcję społeczeństwa obywatelskiego w wielu krajach. Jednocześnie Unia Europejska zadeklarowała, że jej celem jest zwiększenie wysiłków na rzecz przeciwdziałania i łagodzenia zagranicznych ingerencji i wpływów w państwach członkowskich.

Uznając potencjalne zagrożenia stwarzane przez podmioty zewnętrzne dążące do manipulowania procesami politycznymi, siania niezgody i podważania suwerenności krajów UE, dyskusja rozpoczęła się od dążenia do znalezienia podejścia mającego na celu ochronę jej demokratycznych fundamentów.

Przejrzystość

Na razie istnieje nieformalna koncepcja dotycząca potencjalnej identyfikacji źródeł finansowania organizacji pozarządowych Unii Europejskiej. Na całym świecie można znaleźć przykłady regulacji dotyczących zagranicznych agentów, często wynikające z kontekstu historycznego, a analiza takich przypadków mogłaby pomóc w opracowaniu skutecznych i zrównoważonych ram na wstępnych etapach.

W USA prawo takie wprowadzono w 1938 r. w związku z silną presją ze strony niemieckiej propagandy. Już wtedy było oczywiste, że państwa autorytarne mogą wykorzystywać media i wolności gwarantowane w społeczeństwach demokratycznych do szerzenia dezinformacji.

Amerykańskie prawo dotyczące zagranicznych agentów nie miało na celu wprowadzenia cenzury, chodziło jedynie o ich identyfikację. Demokratyczne społeczeństwa, opierając się na wolności obywateli i ich demokratycznych rządów, pozostawiają wybór sposobu reagowania na określone informacje. Celem było zapewnienie wiedzy na temat źródeł finansowania różnych wpływowych podmiotów, takich jak media czy organizacje pozarządowe.

To samo uzasadnienie dla ustawodawstwa dotyczącego zagranicznych agentów jest obecnie artykułowane w Europie jako środek zaradczy przeciwko rosyjskiej propagandzie. Podejście to, podobne do modelu amerykańskiego, podkreśla znaczenie informowania opinii publicznej o źródłach finansowania wpływowych mediów i organizacji pozarządowych.

Dla porównania, rosyjska ustawa o zagranicznych agentach z 2012 r. różni się pod względem intencji i zastosowania. Powstała ona częściowo w odpowiedzi na żądanie rządu USA, by zarejestrować amerykański oddział Russia Today jako zagranicznego agenta. Związek między Russia Today a rosyjskim rządem był oczywisty, sieć uniknęła rejestracji, otrzymując formalne finansowanie od rosyjskiej organizacji pozarządowej.

Rosyjskie prawo miało jednak inny cel – ucisk społeczeństwa obywatelskiego. Zgodnie z kryteriami rosyjskiej ustawy o agentach zagranicznych, otrzymanie jakiejkolwiek dotacji z zagranicy (nawet niewielkiej kwoty od organizacji pozarządowych) wymagało identyfikacji jako agenta zagranicznego, co rosyjska publiczność postrzegała jako status podobny do bycia szpiegiem.

W dziedzinie przepisów dotyczących zagranicznych agentów, amerykański precedens służy jako punkt odniesienia dla zrównoważenia przejrzystości i świadomego podejmowania decyzji bez naruszania wartości demokratycznych, a kontrast z podejściem Rosji podkreśla delikatną równowagę niezbędną do uniknięcia tłumienia podmiotów społeczeństwa obywatelskiego.

Kontrowersje

W ostatnim czasie kilka krajów podjęło próby uchwalenia przepisów dotyczących zagranicznych agentów pod pozorem ochrony przed zagranicznymi wpływami, choć ich głównym skutkiem było stłumienie lokalnego społeczeństwa obywatelskiego.

W tym roku w Gruzji wybuchły protesty podczas próby przyjęcia ustawy podobnej do rosyjskiej (np. gruzińska regulacja wymagała rejestracji jako zagranicznego agenta, jeśli zagraniczne finansowanie podmiotu przekraczało 20 proc.). Obawy odbiły się echem w kręgach gruzińskiego społeczeństwa obywatelskiego, ponieważ zwolennicy twierdzili, że ustawa nie tylko podważy autonomię organizacji pozarządowych, ale może również stłumić żywiołowość dyskursu publicznego. Ustawa została wycofana w marcu 2023 r.

Na Węgrzech w 2017 r. uchwalono ustawę podobną do rosyjskiej. Prawo wymaga, aby organizacje obywatelskie, które otrzymują fundusze z zagranicy, ujawniały swoich zagranicznych sponsorów przy darowiznach przekraczających 500 tys. forintów (1 670 dol.). Doprowadziło to do przeniesienia biura Fundacji Sorosa do Berlina. Sąd Najwyższy Unii Europejskiej uznał jednak, że ustawa ta w nieuzasadniony sposób ogranicza prawa i wolności.

W Ukrainie podjęto próbę wprowadzenia takiego prawa w ramach niechlubnego zestawu tak zwanych ustaw o dyktaturze przyjętych 16 stycznia 2014 r. i podpisanych przez byłego prezydenta Wiktora Janukowycza. Ustawy te były krytykowane za ich niedemokratyczny charakter i zdolność do znacznego ograniczenia prawa do protestów, wolności słowa i działalności organizacji pozarządowych. W rzeczywistości to właśnie ten pakiet ustaw pomógł wywołać Ukraińską Rewolucję Godności w 2014 r., prowadząc do protestów i usunięcia Janukowycza z urzędu prezydenta.

Jeśli chodzi o organizacje pozarządowe, należy dodać, że wymóg ujawniania źródeł ich finansowania nie jest niczym nowym. Większość międzynarodowych darczyńców wymaga, aby odbiorcy pomocy wyraźnie ogłaszali, kim są ich dobroczyńcy. Problem nie leży więc w samym fakcie ujawniania tych informacji, ale w szerszych okolicznościach.

Równowaga

Ponieważ UE może rozważać wprowadzenie podobnych przepisów, wnioski płynące z tych kontrastujących ze sobą przypadków naświetlają potencjalne pułapki i możliwości w opracowywaniu skutecznych przepisów dotyczących zagranicznych agentów, które mogą zapobiegać destrukcyjnemu wpływowi propagandy oraz zapewniać zasady demokracji i ochronę swobód obywatelskich.

Ważne jest, aby UE skupiła się na celach przepisów, a nie na tym, czy prawo wymaga rejestracji podmiotów finansowanych ze źródeł zagranicznych. Państwa mogą wpływać na politykę innych narodów poprzez finansowanie inicjatyw kulturalnych, organizacji charytatywnych i pozarządowych promujących ich własny program. Jednak potrzeba monitorowania źródeł finansowania w USA w 1938 r. zyskała uzasadnienie dopiero wtedy, gdy masowa kampania propagandowa rozprzestrzeniła się w kraju, zagrażając bezpieczeństwu narodowemu. Należy podkreślić, że działalność organizacji z zagranicznymi funduszami nie była zakazana, a jedynie zagwarantowano obywatelom możliwość dowiedzenia się, kto je finansował. Zastosowanie takiego mechanizmu zamiast zakazu jest dowodem na szacunek rządu wobec obywateli, społeczeństwa zdolnego do podejmowania krytycznych i niezależnych decyzji dotyczących otrzymywanych informacji.

Dziś jest oczywiste, że długotrwały wpływ rosyjskich organizacji finansowych w Europie w celu promowania ich narracji jest integralną częścią wojny informacyjnej. Ponieważ UE jest obecnie silnie atakowana przez rosyjską propagandę, Europa znajduje się w podobnej sytuacji, w jakiej były Stany Zjednoczone w 1938 r. Ta historyczna paralela jest całkiem uzasadniona, ponieważ Rosja nigdy nie ukrywała, że jej ostatecznym celem jest NATO.

Przejrzystość jest tutaj kluczowa i dlatego tak wiele krajów ma przepisy dotyczące własności mediów. W wielu demokracjach to właśnie ochrona sfery medialnej doprowadziła do powstania nadawcy publicznego, który ma przejrzyste źródła finansowania i niezależność redakcyjną.

Dane o źródłach finansowania są jednym z najlepszych wskaźników pozwalających zrozumieć, kto i co wpływa na stanowisko organizacji pozarządowych, mediów lub szeroko rozumianych liderów opinii.

Dyskusja na temat ustawodawstwa dotyczącego zagranicznych agentów na szczeblu UE ma na celu wspólne rozwiązanie obaw dotyczących zagranicznych wpływów i bezpieczeństwa. Jednak zakres, w jakim takie przepisy są konieczne lub skuteczne, może się znacznie różnić w zależności od kraju. Rodzi to również pytania o znalezienie równowagi między ochroną interesów narodowych a zapewnieniem wolności słowa i zdolności społeczeństwa obywatelskiego do niezależnego działania.

Biorąc pod uwagę zróżnicowane krajobrazy prawne w państwach członkowskich UE, istnieje potrzeba otwartej dyskusji na temat konieczności i potencjalnych skutków przepisów dotyczących zagranicznych agentów.

_

Tetyana Oleksiyuk – badaczka, wykładowczyni Doradca (m.in. Rzecznika Praw Obywatelskich, Rady Europy, UNDP, przedstawicieli oficjalnych władz, Sądu Najwyższego Ukrainy i organizacji społeczeństwa obywatelskiego) w zakresie ustawodawstwa krajowego i międzynarodowych standardów związanych z dostępem do informacji.

Tekst powstał w ramach programu Future of Ukraine Fellowship. W języku angielskim ukazał się w Visegrad Insight.

Fot. Canva Pro.

 

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa