ROGOWSKA: Nacjonalizmy w środku Europy
O książce Andrei Pipino "Nacjonalizmy. Nieliberalne demokracje, autorytarne pokusy i tożsamość Europy Środkowej"
W połowie września 2019 roku, na wniosek europarlamentarzystów głównie z krajów byłego bloku wschodniego, parlament europejski przyjął projekt rezolucji w sprawie znaczenia europejskiej pamięci historycznej dla przyszłości Europy. Dokument wzbudził spore kontrowersje i obnażył, jak trudno budować wspólną pamięć, w krajach o różnych wrażliwościach i odmiennych doświadczeniach historycznych. Gdyby w Unii Europejskiej czytało się więcej książek takich jak Nacjonalizmy Andrei Pipino łatwiej byłoby nam się nawzajem zrozumieć i szukać wspólnych rozwiązań.
Niewielkiej objętości książeczka pt. Nacjonalizmy. Nieliberalne demokracje, autorytarne pokusy i tożsamość Europy Środkowej włoskiego dziennikarza Andrea Pipino ukazała się w czerwcu 2019 roku nakładem wydawnictwa Editrice Bibliografica. Składa się z siedmiu krótkich rozdziałów – pierwszy jest autorskim wprowadzeniem na temat środkowoeuropejskiej odrębności, kolejne sześć to rozmowy z przedstawicielami poszczególnych krajów: Ferencem Laczo z Węgier, Jackiem Dehnelem z Polski, Martinem Pollackiem z Austrii, Lucianem Boią z Rumunii, Slavenką Drakulić z Chorwacji, i Aleksandrem Verkhovskim z Rosji.
Publikacja jest rodzajem mostu, kładką nad murem oddzielającym dwie pamięci – środkowo- i zachodnioeuropejską, na której można się spotkać i z której dobrze widać obie strony. Powstała z myślą o czytelniku ze starej Europy, który coraz baczniej zaczyna obserwować środkowowschodnią część kontynentu. „Po raz pierwszy od dziesięcioleci to ludzie z Zachodu patrzą na wschód, by zrozumieć, w którym kierunku zmierza duch czasów” (s. 12). Bez wątpienia powinna być też czytana przez odbiorców w Europie Środkowej, bo jej bezpośrednio dotyczy.
Przedstawiając specyfikę tej części kontynentu Pipino zwraca uwagę na podobieństwa z Europą Zachodnią, a jednocześnie nie lekceważy fundamentalnych różnic w obrębie krajów regionu, do którego z jednej strony należą Węgry, które przed 1918 roku były częścią jednej z imperialnych potęg Europy, i Polska będąca wtedy pod zaborami; Austria, w której do niedawna silniejsze było poczucie przynależności do rodziny pangermańskiej niż do narodu austriackiego; i Chorwacja, która rodzi się na wojennych zgliszczach. Pepino udaje się unikać szkodliwych generalizacji, ale jednocześnie potrafi wyciągnąć uniwersalne, często nieoczywiste, wnioski.
„Twierdzenie, że wartościami europejskimi są wyłącznie te związane z demokracją i solidarnością jest wielkim historycznym uproszczeniem” (s. 51) – czytamy w jednej z wypowiedzi. Być może właśnie nadmierny optymizm i wiara w możliwości transformacyjne i zmianę mentalności sprawił, że siły prodemokratyczne i proeuropejskie przyjęły nasilenie nacjonalizmu, illiberalizmu oraz ksenofobii z zaskoczeniem i pewną bezsilnością.
Co więcej, wciąż zachowują się tak, jakby rewolucja ultrakonserwatywna osiągnęła już swój punkt kulminacyjny. Tymczasem na podstawie różnych doświadczeń historycznych można wnioskować, że ideologie nacjonalistyczne w pewnym momencie wymykają się spod kontroli tych, którzy się nimi posługują, i niczym niszczycielskie tornado sieją spustoszenie, nie oszczędzając niczego, co napotkają na swojej drodze.
Środkowoeuropejski nacjonalizm jest zjawiskiem złożonym, a książka Andrei Pipino doskonale tę złożoność pokazuje. Jego rozmówcy zwracają uwagę na różne aspekty historii swoich narodów oraz obserwowane dzisiaj zjawiska społeczne, które często są pomijane w debacie międzynarodowej. Te różne perspektywy dają pełniejszy obraz tego, z czym mamy do czynienia, mówiąc o fali prawicowego populizmu w Europie Środkowej.
Franc Laczo mówi na przykład o stosunku do Romów:
„Według różnych badań antropologicznych i socjologicznych osobami najbardziej wrogo nastawionymi do Romów są biali Węgrzy płci męskiej mieszkający w małych ośrodkach na wsi. Osoby te uważają, że emancypacja kobiet zagraża pełnionej przez nich roli społecznej, są oni bezrobotni lub też borykają się z problemami ekonomicznymi, a często też są uzależnieni od alkoholu. Stanowią grupę społeczną, która najwięcej straciła na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat. Przy czym uważają też, że posiadają ogromne dziedzictwo, które odróżnia ich od Romów, i czyni ich bardziej godnymi szacunku. Dziedzictwo, którego nikt nie może im odebrać – ich węgierskość. Ta tożsamość jest ich kapitałem symbolicznym, ich jedynym bogactwem” (s. 48).
Jacek Dehnel zwraca między innymi uwagę na zmianę rozkładu akcentów w pamięci o drugiej wojnie światowej w Polsce: „Co ciekawe przed rządami Prawa i Sprawiedliwości symbolem polskiego ruchu oporu w czasie drugiej wojny światowej, a następnie w czasach okupacji sowieckiej był rząd na uchodźctwie, który działał w Londynie od 1940 do 1990 roku. Była to instytucja nieuznana powszechnie, ale w pewnym sensie zupełnie oficjalna, działająca jak prawomocny podmiot. Dzisiaj jej dziedzictwo jest marginalizowane, a państwo czci przede wszystkim heroizm żołnierzy wyklętych. To tak jakby powiedzieć: «Poszanowanie zasad, państwo prawa nic nie znaczą. To co się liczy, to patriotyzm. Patriotyzm pozwala nam na robienie tego, na co mamy ochotę, bez konieczności przestrzegania reguł gry, jaką jest demokracja» (s. 68–69).
Ważną częścią tego obrazu są wydarzenia 1989 roku i dynamika przemian, jakie po nim nastąpiły. „Obecność nacjonalizmów w reżimach komunistycznych jest istotnym elementem koniecznym do zrozumienia dzisiejszej sytuacji. […] Lekceważenie tych tendencji reżimów komunistycznych wywołało nieporozumienie, którego skutki nadal odczuwamy: na Zachodzie wiele osób nie zrozumiało, że rewolucje 1989 roku miały także ewidentnie narodowy charakter” (s. 16–17) – zauważa Pipino.
W czasie obchodzonego obecnie trzydziestolecia demokratycznych rewolucji w Europie powracający w książce temat niespełnionych obietnic i zawiedzionych nadziei części środkowoeuropejskich społeczeństw – do których siły populistyczne najchętniej się dziś odwołują – wydaje się jednym z ważniejszych wątków.
„[…] wschód i zachód Europy wciąż dzieli historia – przekonuje Slavenka Drakulić. – Zaraz po 1989 roku mieliśmy wrażenie, że będziemy potrafili bardzo prędko zatrzeć różnice, ale dość szybko zorientowaliśmy się, że tak się nie stanie, bo w demokracji nie można iść na skróty. I o ile można sprawić, by w krótkim czasie kapitalizm zaczął funkcjonować, o tyle z demokracją jest inaczej” (s. 120).
Andrea Pipino nie poprzestaje na opisie obecnej sytuacji, ale ukazuje ewoluowanie poglądów, zmianę retoryki, rozmyślne polaryzowanie społeczeństw, które do niej doprowadziły. Zwraca uwagę na wybór miejsc wieców, towarzyszących im symboli, przypomina przemówienia czołowych polityków sprzed kilku lat. Pokazuje, że nacjonalizm nie rodzi się w próżni, ale też, że potrafi zaczepić się i wykorzystać zupełnie różne elementy, takie jak utożsamienie narodu z wyznaniem, albo przekonanie, że zasięg etniczny narodu rozciąga się daleko poza aktualne granice państwa. Pipino pokazuje też, że suwereniści z taką samą łatwością wykorzystują retorykę oblężonej twierdzy, jak i imperium, ofiary i zwycięzcy.
Ogromną wartością książki jest to, że jest zarazem autorska i polifoniczna, nie szuka usprawiedliwienia, ale próbuje zrozumieć. Do tego jest ona doskonale udokumentowana. Załączona bibliografia sama w sobie jest ogromną wartością dla wszystkich zainteresowanych tematem.
Nacjonalizmy Andrei Pipino to książka krótka, na jeden wieczór, bo dziś nie ma już czasu do stracenia. Potrzeba namysłu i prędkiego działania, które nie będzie zwykłym wet za wet. „Zastąpienie retoryki obrony poszczególnych krajów, retoryką obrony Europy byłoby błędem. To niepotrzebne, a ostatecznie także przeciwskuteczne. Nie chcąc pochopnie rezygnować z kategorii narodu, który dla wielu Europejczyków pozostaje podstawowym horyzontem życia wspólnotowego, potrzebujemy dzisiaj europeizmu praw i obywatelskości otwartej, które będą potrafiły współgrać z nowym – republikańskim i liberalnym – obywatelskim patriotyzmem” (s.27).
Gabriela Rogowska – redaktorka „Res Publiki Nowej” i „Visegrad Insight”, tłumaczka.
Wszystkie cytaty są przekładem własnym z języka włoskiego.
Fot. Exterior Construction — By Ryan McGuire (CC0)