Przebudzenie mocy

Aby pozostać liderem wschodniej flanki NATO, Polska powinna skierować swoją uwagę na Południe. Kluczem będzie współpraca na linii Warszawa–Praga–Belgrad.


Spory z Brukselą w kwestii praworządności oraz pogorszenie stosunków polsko-niemieckich sprawiają, że zbliżenie z zachodnimi sojusznikami jest chwilowo niemożliwe. Jednak Polska może urzeczywistnić swój potencjał także w innym kierunku. W obliczu rozszerzenia NATO, pewne możliwości przynosi otwarcie na kraje nordyckie. Zabezpieczenie basenu Morza Bałtyckiego pozostaje jednym z naszych priorytetów, choć odmienne interesy i rozbieżności kulturowe stanowią pewną przeszkodę dla dalszego pogłębienia współpracy ze Szwecją czy Norwegią.

Jak dotąd Bukareszteńska Dziewiątka – kraje wschodniej flanki NATO – uzyskały wystarczające poparcie Sojuszu i UE, aby przeciwstawić się wpływom rosyjskim. Oś północ–południe to również szansa na większe wpływy polityczne w Europie, alternatywna do nieustannego przyjmowania rozwiązań promowanych przez tandem niemiecko-francuski. Przez ostatnią dekadę Polska wywierała rosnącą presję na Niemcy w punktach rozbieżnych, szczególnie Nord Stream 2. Niemcy pozostają naszym największym partnerem gospodarczym, ale to nie wyklucza rywalizacji i sprzecznych interesów.

Wektor północ–południe to sposób na wzmocnienie głosu sprzeciwu wobec niemieckich inicjatyw niekorzystnych dla Polski i regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Chodzi tu nie tylko o architekturę bezpieczeństwa, ale i o gospodarkę. Szansa na nowe otwarcie przyszła wraz z inicjatywą Trójmorza. Ta nie uwzględnia jednak Serbii. Jakiekolwiek próby forsowania „wektora południowego” nie byłyby możliwe bez największego gospodarczo, militarnie i demograficznie gracza na Bałkanach – Belgradu.

Próby zorganizowania potencjału Europy Środkowo-Wschodniej nie ustają. Chodź na sukces Trójmorza nie zanosi się, to i tak podmiotowość Europy Środkowo-Wschodniej przybiera na sile. Rumunia pozostaje dla Polski naturalnym partnerem, ale aby zbudować pozycję polityczną na południu, Warszawa musi również zaangażować Belgrad. W obliczu zmian geopolitycznych, relacje między dwoma „formatami regionalnymi” – Grupą Wyszehradzką i Bałkanami Zachodnimi, stają się coraz bardziej spójne  i zyskują na znaczeniu.

Wspólnota autokratów

Jak na ironię, pogłębienie współpracy regionalnej w celu poprawy kolektywnej pozycji w Unii Europejskiej to jedyna żywa jeszcze idea łącząca rodzimych autokratów.  Pomimo niedawnego oziębienia stosunków między Budapesztem a Warszawą, ideologiczne podobieństwa Jarosława Kaczyńskiego i Viktora Orbána sprowadzają się do budowania siły regionu w opozycji do tandemu Francja–Niemcy.

Węgry promują zacieśnianie więzi z serbskim prezydentem Aleksandrem Vučiciem, który powielając schematy obu przywódców prowadzi do osłabienia liberalnej demokracji. Ścisła współpraca Kaczyńskiego i Orbána, obok partnerstwa Orbána i Vučicia, rodzi możliwość nowej antyliberalnej osi.

Niemniej, współpraca pomiędzy Grupą Wyszehradzką a Bałkanami Zachodnimi wykracza poza codzienną politykę i obecny profil ideologiczny tych reżimów.

Tradycyjnie węgierska polityka zagraniczna preferuje stosunki bilateralne aniżeli formaty regionalne. Ostatnie lata aż nazbyt boleśnie pokazały, że Budapeszt zawsze grał na siebie, nie udzielając realnego wsparcia Warszawie. Sytuacja wygląda zupełnie inaczej w odniesieniu do naszego południowego sąsiada.

Nowa oś

W ramach strategicznego sojuszu Polska powinna pogłębić współpracę z Pragą. Istnieją korzystne trendy wspierające ten zwrot. Polsko-czeskie przedsięwzięcie na Bałkanach Zachodnich byłyby kolejnym wspólnym celem, jeszcze bardziej zbliżającym Czechy i Polskę.

Współpraca polityczna między krajami V4 a Bałkanami Zachodnimi mogłaby również przyczynić się do zwiększenia obecności gospodarczej. Tak samo jak w Czechach, nasi „lokalni czempioni” mogliby wejść na rynek bałkański. Polska firma odzieżowa CCC jest już jednym z większych graczy w Serbii, a  4F stała się oficjalnym partnerem dla serbskich drużyn olimpijskich.

„Separacja ekonomiczna” Serbii od Rosji, zwłaszcza w sektorze energetycznym, stworzyłoby dalsze możliwości polskiej ekspansji gospodarczej. Orlen jest już obecny w Czechach, na Słowacji i na Węgrzech – dlaczego nie miałby pójść dalej na południe?

Relacje z Waszyngtonem

Istnieje jeszcze jeden powód, dla którego Polska zmuszona jest odpowiedzieć na pytanie o południowy kierunek polityki zagranicznej. Ze względów bezpieczeństwa musi ona utrzymać pozycję lidera flanki wschodniej. Aby to zrobić, musi stać się godnym zaufania partnerem dla Amerykanów, prześcigając wszystkich innych graczy w regionie. Wydaje się, że jesteśmy na dobrej drodze, ale pojawił się również nowy czempion – Ukraina.

Polska robi co w jej mocy aby wesprzeć Kijów i zabezpieczyć wektor wschodni. Powinniśmy być jednak także przygotowani na przyszłość. Zwycięska Ukraina, nawet bez Krymu i Donbasu, zostanie najsilniejszym graczem militarnym w regionie, również pod względem demograficznym. Liczne programy wsparcia ekonomicznego, sprawią że Ukraina szybko podniesie się z pożogi wojny. Nagle pozycja Polski jako lidera wschodniej flanki będzie zagrożona, zwłaszcza z punktu widzenia bycia „ulubieńcami Ameryki”.

Bliska współpraca między Polską a Ukrainą jest niezbędna, jednak Polska powinna zadbać o to, by pozostać niekwestionowanym liderem w regionie. Aby to zrobić, powinna „pójść na Południe”. Południowy wektor jest poza zasięgiem Ukrainy. Ta inicjatywa wyróżni Polskę.

Będzie to miało istotny oddźwięk także dla naszych relacji z Brukselą – w przypadku potencjalnej rozbieżności interesów na linii Waszyngton i Paryż–Berlin, w przyszłości, Polska może stać się mediatorem między dwiema wersjami zachodniego porozumienia, stając się filarem konstelacji transatlantyckiej ustępując tylko miejsca Wielkiej Brytanii.

Wyzwania

Wektor południowy jest obiecujący, ale:

  • W Polsce rośnie świadomość Bałkanów. Ponad milion Polaków rocznie, wyjeżdża na wakacje do Chorwacji. Z tego miliona coraz więcej ludzi wybiera się dalej i dociera do Serbii, Czarnogóry i Bośni.
  • Politycznie, Polacy postrzegają Serbów jako tradycyjnych sojuszników Rosjan, a ostatnie wydarzenia zdają się wzmacniać to przekonanie. Prawda, Serbia ma silny sentyment do Rosji, tak samo jak Bułgaria. Jednak Bułgarzy uciszyli swoje sympatie do Moskwy dla przyszłych korzyści, w imię akcesji do NATO i UE.
  • Stara maksyma przedkładania interesów nad przyjaźnie sprawdza się tutaj całkiem dobrze, podobnie w przypadku Serbów. Rosyjskie wpływy w Serbii wynikają ze słabości Brukseli, a nie odwrotnie. Wpływy Moskwy można łatwo zniwelować konkretną propozycją UE dotyczącą zabezpieczenia jej sąsiedztwa.

Polska jest naturalnym orędownikiem akcesji Ukrainy do Unii Europejskiej. Może nim być także w odniesieniu do Bałkanów Zachodnich. Serbii nie można ignorować, ponieważ pozostaje najważniejszym graczem na Bałkanach.

Jak zwykle, pozostaje kwestia rozmiaru. Jednak bycie zbyt małym w skali globalnej i wystarczająco dużym na poziomie regionalnym jest naszym wspólnym mianownikiem z krajami Południa – filarem założycielskim naszej współpracy.

Za tym pojęciem powinna podążać starannie zaaranżowana argumentacja. Bez mowy o polskiej dominacji, za to z naciskiem na partnerstwo. Ilekroć Warszawa mówi o polityce siły, odstrasza swoich partnerów, którzy postrzegają ją jako quasi neosarmacki imperializm.

Jan Farfał – stypendysta programu Marcina Król 2022/2023 w „Visegrad Insight”. Doktorant w Oxford School of Global and Area Studies. Bada, w jaki sposób emigracyjne czasopisma zwracały się do swoich społeczeństw za żelazną kurtyną. Jest pracownikiem naukowym w projekcie „Europa w zmieniającym się świecie”, prowadzonym przez prof. Timothy’ego Gartona Asha i prof. Paula Bettsa w Centrum Studiów Europejskich na Uniwersytecie w Oksfordzie.

Artykuł powstał w ramach programu współpracy głównych tytułów prasowych w Europie Środkowej prowadzonego przez Visegrad Insight przy Fundacji Res Publica. W języku angielskim ukazał się na łamach Visegrad Insight.

Fot. Canva PRO.

 

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa