Półtora miliarda terrorystów?

"Muzułmanie to terroryści" - ta myśl ma wyjątkowe powodzenie w debacie publicznej. Więcej mówi jednak o nas, niż o religii wyznawanej przez półtora miliarda ludzi.


„Uzbrojony mężczyzna, który w kawiarni w Sydney przetrzymuje zakładników, to irański uchodźca, który był oskarżony o napaści na tle seksualnym oraz skazany za wysyłanie nienawistnych listów do rodzin żołnierzy poległych za granicą” – pisała wczoraj Polska Agencja Prasowa.  „Jest flaga. Napis po arabsku” – zatytułowano informację na stronie „Gazety Wyborczej”. Niżej znalazło się wyjaśnienie, że zakładnicy trzymają szahadę, jedno z wyznań wiary islamu, a napis głosi: „Nie ma boga prócz Allaha, a Mahomet jest jego prorokiem”.

Kilka dni wcześniej ujawniono raport na temat tajnych więzień CIA, w których torturowano jeńców wziętych do niewoli w czasie „wojny z terrorem”, którą państwa zachodnie – wśród nich Polska – prowadzą od czasu zamachów terrorystycznych 11 września 2001 roku. W telewizji znów pokazano płonące wieże World Trade Center,i skaczących z nich ludzi oraz – rzecz jasna – brodatego Osamę bin Ladena strzelającego z ręcznej wyrzutni rakiet.

Co wiemy o islamie? W krajach muzułmańskich nadal wykonuje się barbarzyńskie kary – kamienowanie i chłostę? Z islamem związany jest barbarzyński rytuał obrzezania kobiet, którym wycina się wargi sromowe wraz z łechtaczką i zaszywa pochwę? Tak, „państwa muzułmańskie” mają potworne podejście do kobiet, które nie tylko nie mają praw wyborczych, ale również padają ofiarami zabójstw honorowych, zmusza się dziewczynki do małżeństw z dorosłymi. Twarze kobiet polewane są kwasem.

To nie islam tak traktuje kobiety. To świat tak traktuje kobiety. Obrzezanie kobiet to problem Afryki, który nie ma żadnego związku z islamem. W Liberii islam wyznaje 12 procent ludności, a obrzezane są dwie na trzy kobiety. W Erytrei, której ponad 60 procent ludności to chrześcijanie, obrzezane jest niemal 90 procent kobiet. Etiopia – cztery na dziesięć osób to chrześcijanie, a obrzezane są trzy na cztery kobiety. Wniosek jest jeden i nie może być innego: są miejsca na świecie, w których to chrześcijanie pozwalają na wyrzynanie dziewczynkom łechtaczek.

Użycie kwasu do oszpecania kobiet to horror, ale horror całego świata. Jest obecny nie tylko w państwach, w których islam jest religią dominującą – Bangladeszu, Pakistanie, Jemenie, Iranie i Afganistanie – ale również w tych, w których muzułmanie stanowią mniejszość. Równie dobrze można związać problem kwasu z hinduizmem, który jest religią dominującą w Indiach, lub buddyzmem w Kambodży (97 procent wyznawców buddyzmu, 2 procent wyznawców islamu!), w których tysiącom dziewczynek, dziewcząt i kobiet wylewane są na ciało żrące substancje. Twarze kobiet kwas wypala również w tych państwach, w których wyznawców islamu de facto nie ma – jak w Chinach i Wietnamie. Ktokolwiek wpadł na ten barbarzyński pomysł – fala kwasu rozlała się po świecie w latach ’90 XX wieku – znalazł naśladowców. Żelazna prawidłowość jest tylko jedna – sprawcami w ponad 98 procent przypadków są mężczyźni. Żadne zaklęcia nie pozwalają nam twierdzić, że to nie wydarzy się również u nas, w  katolickiej Polsce.

Podobnie jest z aranżowanymi małżeństwami, kamienowaniem, prawami wyborczymi i zabójstwami honorowymi – wszystko to są narzędzia kulturowej opresji mężczyzn wobec kobiet, które nie mają związku z religią i w mniejszym lub większym stopniu da się je wyśledzić w historii państw europejskich.

Równie kretyńskie jest wiązanie islamu z „arabskim terroryzmem”. Islam wyznaje półtora miliarda ludzi i tylko 20-25 procent z nich to Arabowie. Nie wiemy, że zdecydowana większość wyznawców islamu to mieszkańcy Azji i Oceanii – blisko ćwierć miliarda muzułmanów mieszka na przykład w Indonezji. Zapominamy, że Turcja przyznała prawa wyborcze kobietom w 1934 roku – na dziesięć lat przed Francją. Umyka nam, że banalizując obraz islamu, budując wroga, mówimy często o sojusznikach Polski – Turcja jest w NATO, a Arabia Saudyjska (państwo, w którym prawo szariatu uniemożliwia kobietom prowadzenie samochodu) jest obecnie wychwalana za wspieranie USA i Europy w walce militarnej z Państwem Islamskim oraz gospodarczej z Rosją.

Widzimy tylko nasze ofiary i nasze pieniądze. Tylko nasze ofiary mogą być niewinne, dlatego Iwona Śledzińska-Katarasińska w niedzielę w Radiu ZET opowiedziała się przeciwko wykonaniu wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, który przyznał odszkodowanie niewinnemu (nie ma żadnych dowodów na związki Abu Zubaidy z terroryzmem) mężczyzny, którego na terenie Polski, za przyzwoleniem polskich władz, torturowano tak długo, aż oszalał – bo Zubaidę topienie, przykładnie wiertarki do głowy i inne „metody przesłuchań” doprowadziły do szaleństwa.

To nieważne, bo i po naszej stronie były ofiary. – Ciekawe, czy Trybunał pozwie i każe płacić odszkodowanie na rzecz tych, którym na naszych oczach się głowy ścina, których się morduje, przetrzymuje i uprowadza – pytała wiceprzewodnicząca klubu parlamentarnego Platformy Obywatelskiej. Myślenia w ludzkich kategoriach i nie przeciwstawiania cywilizowanych „nas” barbarzyńskim „terrorystom” broniły tylko Barbara Nowacka i Monika Olejnik – bo Śledzińskiej-Katarasińskiej wtórował Stanisław Żelichowski, który mówił, że patrzył „na płonących żywcem ludzi w wieżach” [World Trade Center i widział zamachy w  Madrycie i w Londynie”. – Gdzie były prawa człowieka tych ludzi? – pytał. Tak samo Jarosław Gowin, który ocenił, że Aleksander Kwaśniewski i Leszek Miller „w skrajnie trudnej sytuacji podjęli trudną, ryzykowną decyzję, a polskie państwo ma obowiązek zapewnić im bezpieczeństwo”.

Były minister sprawiedliwości nie pierwszy raz mówił o islamie. – Skończymy jak Rzym. Przyjdą barbarzyńscy, przyjdą muzułmanie, Europa stanie się islamska – argumentował kiedyś, w czasie debaty nad związkami partnerskimi. Oto popieranie praw mniejszości homoseksualnych stało się sprzyjaniem fundamentalistom – tylko jeden umysł, umysł ministra Gowina, mógł coś takiego wygenerować.

Na szczęście  nie wszędzie politycy są tak beznadziejnie niedouczeni, nie każde państwo unika odpowiedzialności przez kierowanie frustracji społecznej w stronę jakiegoś „innego” – geja, muzułmanina – i nie wszędzie pozwala się na wrzucanie wszystkiego do jednego worka, byle zasłonić własną twarz i oszczędzić kilka złotych.

„15 tys. osób uczestniczyło w poniedziałek w Dreźnie w cotygodniowej demonstracji przeciwko rzekomej groźbie islamizacji Zachodu przez uchodźców z krajów arabskich. Kanclerz Angela Merkel ostro skrytykowała prawicowych organizatorów „nagonki” na obcokrajowców” – informuje Polska Agencja Prasowa.

Skomentuj lub udostępnij
Loading Facebook Comments ...

Skomentuj

Res Publica Nowa